środa, 28 października 2020

Rzeczy osobiste. Karolina Sulej

  TYTUŁ: Rzeczy osobiste
AUTOR: Karolina Sulej
WYDAWNICTWO: Czerwone i Czarne
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 456
DATA PREMIERY: 14 października 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Dziś chce opowiedzieć o książce, która ma szansę zostać moją Książką Roku 2020. W tym roku wyjątkowo późno pojawia się taka książka. W poprzednich latach kandydatki pojawiały się dużo wcześniej. Albo ja trafiam na kiepskie lektury, albo stałam się bardzo wybredna.

Zanim przejdę do samej treści, to chcę zwrócić uwagę na osobę autorki. Karolina Sulej jest pisarką, reporterką i doktorantką w Instytucie Kultury Polskiej UW. Działa także w Zespole Badań Pamięci o Zagładzie. Jak powiedziała w jednym z wywiadów: ta książka powstawała przez ponad 10 lat. 

Do tej pory autorzy skupiali się na przeżyciach, emocjach i traumach osób, które przeżyły obozy koncentracyjne i zagłady. Sulej postanowiła pochylić się nad zupełnie czymś innym, Nad rzeczami. Nad tymi, które nas otaczają i bez których, wydawało się, nie możemy się obejść. Bo każdy z nas ma przecież ulubioną bluzkę, kolczyki, szminkę czy pamiątkę rodzinną. Rzeczy nas otaczają zewsząd i są z nami zawsze. A co, gdyby zabrać to wszystko? Ale tak naprawdę wszystko? Odzież, pamiątki, kosztowności, a nawet włosy? Tak zupełnie zostawić człowieka sam na sam ze swoich ciałem. I tylko ciałem. I do tego dołożyć głód, strach i zimno. 

O tym właśnie pisze autorka. Co zostanie, kiedy zabiorą Ci wszystko, co Cię identyfikuje? Mnie już po kilkunastu stronach cisnęło się na usta pytanie: czy rzeczywiście szata zdobi człowieka? Czy powiedzenie: jak Cię widzą, tak Cię piszą ma zawsze znaczenie?

Już w pierwszym rozdziale poznajemy przemianę więźnia z człowieka w numer obozowy. Sulej bardzo dokładnie opisuje całą procedurę przyjęcia do obozu. Od zabrania bagaży zaraz po przyjeździe aż po przydział pasiaka. Sam tytuł rozdziału jest bardzo wymowny: Wymazywanie. Kiedy ludziom zabrano wszystkie rzeczy, to pozostał tylko numerem...

Samym pasiakom i innej odzieży obozowej poświęca osobny rozdział.

Osoby zaznajomione z tematem obozów koncentracyjnych znają pewnie określenie Kanada. To miejsce, do którego trafiało całe mienie pożydowskie. Autorka przytacza tu sporo danych, takich jak: ile wywieziono odzieży damskiej, męskiej czy dziecięcej albo pierza. Na mnie największe wrażenie zrobiło jedno zdanie: ... i 3 tony, czyli jeden wagon, kobiecych włosów. Nie mogę sobie tego nawet wyobrazić. Ale z drugiej strony nie mogę się nadziwić, że Niemcy niczego nie marnowali. Mówiąc językiem współczesnym: recykling doskonały.

W kolejnym z rozdziałów dowiemy się jak radzono sobie z higieną. Albo nie radzono. I jak ona okazała się w tych ekstremalnych warunkach ważna i potrzebna. Nie tylko dla ciała.

Jak udowadnia autorka to od ubrań często zależało przeżycie. Zimno było równie dobrym powodem śmierci jak głód. A od tego, czy ktoś umiał sobie zorganizować ubranie czy nie mogło zależeć życie. Kiedy czyta się przeciętny targowy cennik, to można dojść do bardzo różnych refleksji. 

Z dużą ciekawością czytałam nie tylko o ubiorze więźniów, lecz także o mundurach strażników. Jak bardzo zmieniało się zachowanie człowieka, kiedy przyodziewał się w ten uniform. 

Pani Karolina porusza mnóstwo innych tematów, ale nie chcę o nich się już rozpisywać. Rozległość tematyczna jest zadziwiająca i imponująca. I z tego powodu nie da się tej książki przeczytać na raz. Wielokrotnie robiłam przerwy. Musiałam przetrawić mnóstwo tematów. I za każdym razem nie mogłam się nadziwić ile autorka włożyła pracy w napisanie tej książki. Przytacza mnóstwo wypowiedzi osób, które znamy z kart książek, takich jak np.: Primo Levi, Stanisław Grzesiuk, Halina Birenbaum, Wilhelm Brasse (fotograf obozowy), Maria Jezierska, autorka "Moda w Auschwitz", Alina Dąbrowska, Seweryna Szmaglewska, Zofia Kossak-Szczucka, Krystyna Żywulska i wiele innych. Kwerenda, którą wykonała jest godna podziwu. Bibliografia imponująca. A zdjęcia przerażające. 

Sulej włożyła bardzo dużo pracy w zebranie materiału do tej książki. I to widać w trakcie czytanie. Ilość cytatów, danych i wspomnień jest ogromna. Dotarła także do żyjących świadków opisywanych wydarzeń. Przeszukała archiwa, przejrzała artykuły i obejrzała archiwalne wywiady. I co równie istotne: wszystko to przedstawiła z dużym wyczuciem i wrażliwością. I takie połączenie spowodowało u mnie poruszający odbiór. Czytanie ze łzami w oczach i czasami na bezdechu.

To jedna z tych książek, do której będę wracać. I która zajmie honorowe miejsce w mojej biblioteczce domowej. 

Polecam.

wtorek, 20 października 2020

Wachmistrz. Krzysztof Bochus.

 TYTUŁ: Wachmistrz

                                                AUTOR: Krzysztof Bochus

WYDAWNICTWO: Skarpa Warszawska

GATUNEK: kryminał retro 

STRON: 344

Cykl: Christian Abell. Tom 0,5.








Dziś pisze te słowa fanka szczęśliwa,

która w pochwałach nie jest gorliwa.

Dorwała książkę swojego ulubionego autora

i teraz by czytać-w łóżku leży niczym chora.


Chce pod kocem się chować i do Gdańska się przenieść

i razem z Abellem zwiedzać rogatki przedmieść .

Wachmistrz Kukulka  oczywiście nam pomoże

i zrobi z podejrzanym co tylko „nie daj Boże”!

Czy i w tym tomie mój zachwyt się utrzyma?

Czy raczej będzie rozczarowująca zadyma?


Przenieśmy się więc do Wolnego Miasta Gdańska,

a tam prawie każda noc zapowiada się chuligańska.

Ach te lata dwudzieste wieku dwudziestego!

Toż to czas rozwiązłości i zła wszelakiego.

Są tu bracia niczym Al Capone i złe charaktery,

handlarze, szmuglerzy i „proszkowe" kartery.

Wachmistrz Kukulka i radca Abell wespół razem

nikomu niczego nie puszczą płazem.

W nocy czeluściach giną blond piękności.

Ktoś je porywa czy zaprasza w gości?

Panowie śledczy nie mając zaplecza technicznego,

muszą złapać sprawcę strasznie zbrodniczego.

Ale jak to? Nie ma internetu ani komputera,

ani nawet ministerialnego helikoptera.

Jak tu odnaleźć sprawcę okrutnego?

Jak tu nikt nie zna DNA żadnego?

Pan Wachmistrz co nie wczytuje się w prawa litery,

sam załatwia sprawy i nie patrzy na sławy jupitery.

Sprawcę dosięgnie sprawiedliwości ręka

i już nikogo nie będzie nękać.


Ale samo śledztwo to tylko część jedna,

bo ja w ocenie jestem wybredna.

Moje czytelnicze oko docenia innych smaczków wiele,

jak choćby mnóstwo nałogów i zła nosiciele.

Rosnący w siłę nazizm i poglądy antyfeministyczne

władza, pieniądze, wpływy i nadużycia polityczne,

niebezpieczni naukowcy, wyznawcy aryjskiej rasy,

a z drugiej strony bieda i w społeczeństwie brak kasy.


Do jakiego to wszystko zaprowadzi zakończenia?

Bo wszystko nie jest tu bez znaczenia.

Finał jak zwykle bierze z zaskoczenia,

a czytelnik nie może wyjść ze zdziwienia.


Czekam Autorze na kolejną premierę

i gęstą od zła atmosferę.


Mam nadzieję, że wybaczysz mi grafomaństwo

i moje literackie chuligaństwo.

To ja pisałam, fanka Twoja niezmiennie

pozdrawiam ciepło i serdecznie jesiennie.




PS. Mam nadzieję tylko, że wszyscy dostrzegą żartobliwą formę mojej opinii. Bo sama opinia jak najbardziej serio :)

sobota, 10 października 2020

Saturnin. Jakub Małecki

TYTUŁ: Saturnin

AUTOR: Jakub Małecki
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo SQN
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON:  317


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Kolejne spotkanie z twórczością Autora.
Dygot czytałam w marcu 2016 roku i dostał ode mnie notę 11/10, Ślady przeczytałam w październiku 2016 roku, Rdzę we wrześniu 2017 roku i byłam niezdecydowana czy polecam, Nikt nie idzie w listopadzie 2018 roku uznałam za wtórną, Dżozefa w grudniu 2018 i polecałam.

O Dygocie pisałam tak: 
Opowieść się snuje od 1938 roku do 2004, przez dwie rodziny i trzy pokolenia. Wspaniale oddany klimat opisywanych czasów i mentalność prowincji. Piękny język, mnóstwo smaczków", które zostają w głowie... to jedna z tych książek, które nie chcesz, żeby się skończyły....

O Śladach:
Zauroczona jestem tym, jak autor bawi się" słowami i jak potrafi przy niewielkiej ich ilości trafić w sedno. W tej książce jest mnóstwo moich ukochanych zdań-petard. Takich, które czytasz i czujesz się jakbyś dostała między oczy... Bo każdy ma w sobie jakieś ślady… i nieważne czy jest to blizna po operacji czy wspomnienie wielkiej miłości

O Rdzy:
Bo z jednej strony bardzo mi ona odpowiada pod względem wrażliwości autora i jego spojrzenia na świat, a drugiej strony mam wrażenie wtórności. Że to już było. Że czytam o tym samym.


O Nikt nie idzie:
Wtórność i powtarzalność. Nie lubię tego w książkach. Choćby były napisane pięknym językiem i z dużą wrażliwością. I zabrakło mi emocji. I moich, i bohaterów.

O Dżozefie:
Dżozef, audiobook, czytali: Adam Bauman i Łukasz Garlicki. Czy opowieść o pobycie facetów w szpitalu może być ciekawa? Dla mnie jest to najlepsza książka tego autora. Pośmiałam się i podumałam. Polecam.

Dlaczego o tym piszę? Bo twórczość Małeckiego to przykład na to, przynajmniej dla mnie, że do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć. Że dopiero po upływie czasu i wielu przemyśleniach można docenić, to co wcześniej wydawało się nam banalne czy wtórne. Bo każdy ma inną wrażliwość, jest w takim, a nie innym momencie życia, ma taki, a nie inny nastój.

Do mnie dopiero po kolejnej książce Małeckiego dotarło, że ten młody autor (bo to rocznik 1982) ma niesamowitą wrażliwość i niebanalne spojrzenie na świat. I nie każdemu to się może podobać i nie do każdego to może trafiać.
Dla niego Człowiek, przez duże C, jego życie i emocje, to jest to, co jest godne opisania i zwrócenia uwagi. Narodziny, miłości, traumy, emocje, rodzina, śmierć. Miejsce na ziemi, przyzwyczajania, wspomnienia, niezrozumienie, tęsknota. O tym warto wspominać i o tym pisać.

Wrażliwość ubrana w poetycki język. Ale bez nadęcia i egzaltacji. Bez napuszenia, ale z wielkim wyczuciem. I nawet wulgaryzmy, których nie lubię w literaturze, wcale mi nie przeszkadzały. A nawet wydały się na miejscu.

Saturnin okazał się książką o człowieku i jego życiu. Przeskoki w czasie, różne spojrzenia na to samo zdarzenia, różni ludzie i wiele różnych miejsc w czasie i przestrzeni. Wszystko spójne, logiczne i ciekawe. Książkę trudno odłożyć na dłużej. Choć krótkie przerwy musiałam robić, bo niektóre zdania petardy musiałam w sobie przetrawić.

I tym oto sposobem, może trochę pokrętnym i zawoalowanym, próbuję odszczekać" to, co napisałam niepochlebnego o twórczości Małeckiego Jakuba. Dopiero po czasie i kilka książek później doceniam z całą mocą talent i wrażliwość Autora. I to jak snuje swoje historie, jak zmusza do przemyśleń, jak nie pozwala się nudzić oraz jak wpływa na emocje i stan ducha czytelnika. To, co uważałam za wtórność, teraz doceniam.

Z całego mojego czytelniczego serducha polecam :) 

PS Polecam przeczytać z dużą uważnością posłowie. Najlepiej dwa razy.