niedziela, 3 września 2017

Krawcowa z Madrytu. Maria Duenas



TYTUŁ: Krawcowa z Madrytu
AUTOR: Maria Duenas
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: literatura współczesna
                                                           STRON: 598

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Jednym z powodów dla którego sięgnęłam po tę książkę było zdanie:  "Maria Duenas to Zafon w spódnicy". Zafon jest w grupie pisarzy, których twórczość cenię w całości, przyjmuję i kupuję "w ciemno". Toż się skusiłam. I oświadczam publicznie: ja tego podobieństwa nie widzę! Świetny chwyt marketingowy... albo ja się nie znam. Jedynie co łączy Duenas  i Zafona to rok urodzenia, 1964, i ojczyzna w której się urodzili czyli Hiszpania. I to na tyle jeżeli chodzi o Zafona w spódnicy...

Autorka ukazała niezwykłą historię nieprzeciętnej dziewczyny o imieniu Sira, której przyszło żyć w bardzo niespokojnych czasach. Wychowywana przez samotną matkę, nieznająca ojca, przyuczana do zawodu od dwunastego roku życia, przechodzi na naszych oczach niespotykaną metamorfozę. Zostaje słynną krawcową bogatych klientek, z własnym atelier, pomocnicami i salonem krawieckim. A co się wydarza pomiędzy tymi dwoma faktami? Zakochuje się w przystojnym bawidamku, ucieka z nim do Maroka, tam zostaje przez niego okradziona i porzucona. Doświadcza też straty z którą ciężko się pogodzić kobiecie... W obcym kraju, bez środków do życia, załamana, samotna, z długami, musi stanąć na nogi. Tak zaczyna się długa i okupiona ciężką pracą droga "na salony". Droga do niezależności osobistej i finansowej. I w pewnym momencie dostrzega ją angielski wywiad. A historia ta zaczyna się w Madrycie w latach trzydziestych XX wieku. Czasach bardzo niespokojnych i niepewnych. W przededniu wojny domowej w Hiszpanii i drugiej wojny światowej.
Tak w bardzo dużym skrócie można przedstawić fabułę.
Ale diabeł tkwi, jak zwykle, w szczegółach.

Tło historyczne. Wspaniale odmalowane. Ciekawa lekcja historii. Autorka bardzo dobrze przygotowała się do napisania tej książki. Dużo faktów, dat, nazwisk. Czytałam z zaciekawieniem. Ale mam jedno ale: momentami, przynajmniej dla mnie, było nużąco i rozwlekle. Miałam ochotę przerzucić kartkę i sprawdzić jak rozwinęła się akcja dalej. Wedle zasady "co za dużo, to niezdrowo". Ale to już rzecz gustu. Pewnie znajdą się czytelnicy, którym będzie za mało historii.

Sekrety pracy krawcowej. Dużo informacji o tkaninach, krojach, modzie. Marzenia o jedwabnych pończochach, egzotycznych materiałach, niecodziennych dodatkach. Kulisy prowadzenia atelier mody damskiej. Przymiarki, ploteczki, pogaduszki, zapach drogich perfum i szelest importowanych tkanin. Najzwyczajniej w świecie chciałam tam być. Bardzo malowniczo przedstawiona ta część powieści.

Praca szpiega Jej Królewskiej Mości. Sira zostaje zwerbowana przez wywiad brytyjski, aby zbierać informacje o Niemcach w Hiszpanii. Interesująco ukazana praca agentów różnych wywiadów i metody komunikowania się w dobie kiedy nie ma telefonów komórkowych i sieci wi-fi. Tajne skrytki, umówione hasła, podwójne tożsamości. I jedna rzecz, która mnie się spodobała najbardziej: sposób w jaki szyfrowała swoje wiadomości Sira. Nie spotkałam się z takim jeszcze. Godny naśladowania... I ta część o szpiegach nieustannie kojarzyła mi się z serialem "Allo, allo". Uwielbiałam go oglądać. Tam też byli brytyjscy agenci.

Opowieść od biednej szwaczki do słynnej krawcowej może wydać się banalna. Ale nie jest. Ja nieustannie podziwiałam hart ducha bohaterki, jej pracowitość, gotowość nauki, spryt, nieugiętość w dążeniu do celu, optymizm, odwagę, pomysłowość. I tak mnie Sira nieodparcie skojarzyła się z Julianą z trylogii Ewy Cielesz pt. "Córka cieni". Obie bohaterki posiadały te same cechy. I podobnie potoczyło się ich życie: zaczynały od zera, a ciężką pracą osiągnęły sukces. Poszukajcie, pisałam o tej trylogii w sierpniu.

Pomimo znacznej liczby stron, bo prawie 600, mnie się czytało sprawnie. Pisarce udało się skupić moją uwagę i rozbudzić ciekawość. Mnie też bardzo urzekł styl pisania. Zdania wielokrotnie złożone okraszona mnóstwem przymiotników, dopracowane i "dopieszczone". Zdecydowanie jest to duży plus tej powieści. 

Dałam się ponieść tej książce: zanurzyłam się w zapachach Maroka, otuliłam się barwnymi tkaninami i trzymałam kciuki za bohaterkę podczas tajnych misji. Dopiero po przeczytaniu całości dostrzega się wszystkie walory tej książki.

I dlatego polecam gorąco.

PS. Ostrzegam! Pierwsze 80 stron może odstraszać, bo czułam się jakbym czytała tani romans: wedle zasady: on uroczy i przystojny, a ona piękna i naiwna. Przetrzymajcie. Dalej jest już tylko lepiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz