niedziela, 23 września 2018

Czerwony notes. Sofia Lundberg

TYTUŁCzerwony notes
AUTOR: Sofia Lundberg 
WYDAWNICTWO: W.A.B
GATUNEK: powieść obyczajowa
STRON: 336



Zdjęice autorskie Iza w labiryncie książek




"Czerwony notes" to debiut szwedzkiej dziennikarki i pisarki. Bardzo lubię sagi rodzinne z tajemnicami w tle i to był jeden z powodów dla których sięgnęłam po tę książkę. I do tego akcja prowadzona naprzemiennie: wspominki głównej bohaterki i czasy współczesne. 

Zacznę od minusów.
Znalazłam trzy.
Pierwszy to okładka. Zupełnie nie pasuje do treści i może wprowadzić potencjalnego czytelnika w błąd. 
Drugi to: za szybko się skończyła. Mogłabym czytać i czytać. Dobrze napisana. 
Trzeci minus, który znalazłam, ale wcale mi nie odebrał przyjemności z czytania, to przewidywalność zakończenia.

No dobra, jest też czwarty minus... Nie napisali na okładce, że nie da się czytać bez chusteczek... Powinni byli uprzedzić...

I od tego zacznę. W trakcie czytania czułam się jak na emocjonalnej karuzeli. 
Prawie stuletnia Doris trafia do szpitala. Uwięziona w szpitalnym łóżku wspomina swoje długie życie. Część z niego spisała na kartkach, a część przekazuje osobiści swojej kuzynce Jenny. Niby nic nadzwyczajnego. Na każdego kiedyś przychodzi czas podsumowań...
Ale jest ale...

Życiorys Doris jest bardzo niezwykły. Można by nim obdzielić kilka osób. To, co przeżyła ta kobieta jest nierozerwalnie związane z historią XX wieku. Druga wojna światowa, choć Doris nie brała w niej bezpośredniego udziału, jest tu tylko jakby w tle. Nie ma opisów działań wojennych i faktów historycznych. 
Ludzie, których spotykała i zakręty losy, które musiała pokonywać wyciskały mi łzy z oczu. Nie wiem na ile ja potrafiłabym być taka twarda w obliczu wyzwań życiowych. Czytałam z podziwem i zaciekawieniem. 
Wątek miłosny, czy bardziej romansowy, jak dla mnie, trochę "przesłodzony". Bo ja mało "romansowa" jestem. Ale istotny dla fabuły i głównej bohaterki.

Ja zwróciłam jednak uwagę na inne tematy w tej powieści.
Pokazanie, przez pryzmat doświadczeń Doris, życia jako procesu przemijania. Jak bardzo zmieniała się rzeczywistość wokół naszej bohaterki i jak ona sama też dokonywała przemian w sobie. Ten wątek był dla mnie bardzo refleksyjny. 

Proces umierania czy może bardziej należałoby napisać proces odchodzenia i przygotowania się na śmierć. Bardzo wzruszający i dający do myślenia. Pięknie to autorka opisała. Musiałam korzystać z chusteczek.

No i ten tytułowy Czerwony notes. Zapisane w nim nazwiska osób, które się znało i kochało. Prawie przy każdym słowo: zmarł/zmarła. Kiedy Doris przeglądała ten notes, to wtedy nachodziły ją wspomnienia. Ta część jest dla mnie szczególna. Tak jak Doris wykreślała nazwiska w notesie, tak ja nie potrafię usunąć numeru telefonu osoby zmarłej... A poza tym miałam bardzo podobną osobę w rodzinie jak ta Szwedka. Siostra mojej babci w wieku 90 lat często powtarzała: "Pochowałam rodziców, rodzeństwo, męża, syna, wnuczkę, koleżanki i sąsiadów, teraz kolej na mnie". I to zdanie cały czas towarzyszyło mi podczas czytania.


Podsumowując: Bardzo ciepła i refleksyjna książka o życiu, przemijaniu, odchodzeniu, śmierci, miłości, rodzinie, przyjaźni.  A to wszystko przedstawione w wielkiej chmurze emocji. 

Polecam. Nie zapomnij kupić chusteczek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz