TYTUŁ: Dziewczyny wodza
AUTOR: Tim Heath
WYDAWNICTWO: Bellona
GATUNEK: literatura faktu/wspomnienia
Dziś o kolejnej książce co, do której mam mieszane uczucia. I choć nie mam poczucia straconego czasu, to jednak pozostał lekki niesmak.
Tim Heath przeprowadził wiele rozmów z kobietami, którym okres dzieciństwa i wczesnej młodości przypadł na lata 30 XX wieku w Trzeciej Rzeszy. Wszystkie one przystępowały do organizacji Jungmädelbund albo Bund Deutscher Mädel. Były to sekcje żeńskie nazistowskiej organizacji młodzieżowej Hitlerjugend. Dla formalności dodam tylko, że od 1936 roku Ustawa o Hitlerjugend przewidywała obowiązkowe członkostwo w BDM dla wszystkich dziewcząt od 10 do 18 roku życia. Te wspomnienia są bardzo różne i można je oceniać na kilka sposobów. Ale niewątpliwie są cennym zapisem przeżyć świadków tamtych wydarzeń. Ja daleka jestem od oceniania tych kobiet. Nie żyłam w tamtych czasach i nie byłam poddana propagandzie nazistowskiej. Czytałam z zaciekawieniem. W poprzednim wpisie na blogu pisałam właśnie o wspomnieniach mężczyzny, który jako chłopiec działał w Hitlerjugend. I teraz mam pełniejszy obraz młodzieży, której przyszło żyć pod władzą Hitlera. I jest on, w moich oczach, przerażający. I tutaj, jak w poprzedniej książce zwróciłam uwagę, pisząc kolokwialnie, na „pranie mózgu" dzieci niemieckich. Tu akurat dzieci, ale jeśli ktoś zna historię XX wieku, to nie tylko dzieci. Daje do myślenia.
I to jest na tyle, jeśli chodzi o plusy tej książki.
Autor w moich oczach nie udźwignął tematu. Książka, która ma aspiracje do bycia książką historyczną nie posiada przypisów do faktów i cytatów na które powołuje się autor. Niesamowite. Opiera się na aktach brytyjskich archiwów. Przywołuje różne fakty i wypowiedzi. Czasami dość kontrowersyjne. I nie podaje źródeł? Pierwszy raz się spotkałam z tym, że tłumacz (!) dodaje przypisy od siebie. A gdzie bibliografia?
I do tego osobiste poglądy autora, które, przynajmniej dla mnie, były zupełnie zbędne. Nie interesuje mnie co autor myślał o swoich rozmówczyniach i czasach w których żyły. Poglądy Pana Tima o tym, że wojska alianckie były moralnie nieskazitelne, a wojskie rosyjskie to hordy dzikusów mógł autor zostawić dla siebie. Bardzo, ale to bardzo nie lubię generalizowania. Tak samo jak przytaczania niepotwierdzonych faktów. Ciekawa jestem gdzie wyczytał, że dziewczęta z BDM brały udział w Powstaniu Warszawskim?
Podsumowując: świetny pomysł na zachowanie wspomnień osób, którym dane było żyć w czasie Trzeciej Rzeszy. Autor kompletnie nie podołał zadaniu. Minusy za przytaczanie niepotwierdzonych faktów i brak bibliografii, a plusy za ocalenie wspomnień i wiele ciekawych zdjęć.
Polecam. Jednak polecam. Tylko ze względu na pamięć o tych kobietach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz