piątek, 5 lutego 2021

Pypcie na języku. Niedorajda. Zero zahamowań. Michał Rusinek

 

                                                        
Słowem wspólnego wstępu dla wszystkich 3 książek napiszę krótkie wyjaśnienie. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Choć sama osoba twórcy nie jest mi obca, bo kojarzona z przestrzeni publicznej, to bardziej, jako asystent/sekretarz Wielkiej Noblistki niż osoba pisząca. Ale pewnego razu natrafiłam na tak zachęcającą recenzję, że postanowiłam skusić się i przeczytać. Książki były dostępne od ręki w bibliotece, to od razu przystąpiłam do realizacji planu.


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



                                                            
                                                        
                                                  TYTUŁ: Pypcie na języku
AUTOR: Michał Rusinek
WYDAWNICTWO: Agora SA
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 208
DATA PREMIERY: 17 maja 2017

Zbiór krótkich form o pypciach językowych z życia wziętych. Każdy je zna i czasami też pewnie używa. Przypadło mi do gustu podzielenie pypciów na kategorie, jak np. kulturalne, historyczne i nostalgiczne czy kulinarne. Autor w prosty i zabawny sposób rozprawia się z każdym z nich. Jednak  to, co mnie najbardziej urzekło to to, że pisarz oprócz tego, że zapewnił mi rozrywkę i wprawił w świetny humor, to także skłonił mnie to zastanowienia się nad sposobem porozumiewania się. I jak często powtarzamy błędy językowe bądź robimy je nieświadomie. Nie polecam czytać w miejscach publicznych albo przy jedzeniu. Świetne połączenie wiedzy, inteligencji, humoru i złośliwości w odpowiednich dawkach. Książka z półki: bawi i uczy.



                                       TYTUŁ: Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki 
AUTOR: Michał Rusinek
WYDAWNICTWO: Agora SA
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 200
DATA PREMIERY: 24 kwietnia 2019

Sama czytam poradniki na różne tematy, więc z tym większym zaciekawieniem sięgnęłam po tę książkę. Choć nie traktuję ich do końca poważnie i podchodzę z przymrużeniem oka. I tu autor podzielił tematykę na kategorie: jak być mężczyzną, jak być inteligentnym czy jak zostać pisarzem. I jak się leczyć albo jak przetrwać. Dla mnie, wzrokowca, świetnym pomysłem było odznaczenie kolorem cytatów. Wiele trafnych spostrzeżeń i celnych uwag, którym nie sposób odmówić słuszności. I ta odrobina czepialstwa wcale mi nie przeszkadzała. Okraszona humorem skłoniła mnie do wielu przemyśleń. Tak samo, jak i poprzedniej: nie polecam czytać w miejscach publicznych. Można ściągnąć na siebie co najmniej dziwne spojrzenia.


                                           
                                  TYTUŁ: Zero zahamowań, czyli filolog słucha piosenek.
AUTOR: Michał Rusinek
WYDAWNICTWO: Agora SA
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 192
DATA PREMIERY: 12 listopada 2020

I na koniec mój faworyt, od którego zaczęłam przygodę z twórczością autora. Spotkałam się z określeniem, że czytając tę książkę można uśmiać się jak norka. Nie wiem, co autorka miała dokładnie miała na myśli, ale bardzo mi pasuje to określenie. I tutaj, jak i w poprzednich książkach, autor podzielił tematykę na kategorię. Poczytamy o disco polo, rapie, piosence popularnej, patriotycznej czy serialowej. Najbardziej mnie zaskoczyło to, w jakim kierunku podążają myśli i skojarzenia autora. Czasami były mi bliskie, ale najczęściej były tak zaskakujące, że czytałam powtórnie. I już pierwszy tekst w książce o piosence Zenka Martyniuka o znanym tytule: Przez twe oczy zielone wywołał we mnie salwy śmiechu i niedowierzania, że tak można odczytać tekst piosenki. A że nie jestem fanką tego rodzaju muzyki, to kłaniam się nisko. Nie wszystkie piosenki znałam i przed przeczytaniem chciałam wysłuchać. Nie zawsze dałam radę. Tym bardziej mój szacunek dla autora wzrósł. Nie dość, że dał radę wysłuchać, to jeszcze rozebrał na przysłowiowe części pierwsze.
Mój wniosek po zakończonej lekturze jest jeden: moje życie już nie będzie takie samo, jak przed lekturą tej książki. Autor zaszczepił we mnie swój sposób spojrzenia na teksty piosenek i już więcej nie będę nucić tego, czy innego utworu ani pod nosem, ani ciut głośniej. Obiecuję! Dlaczego? A to już trzeba poszukać odpowiedzi w książce.

Było słowo wstępu, to będzie też słowo podsumowania.
Pan Rusinek dołączył do grona moich ulubionych autorów. Imponuje mi wiedza i trafność spostrzeżeń, doceniam lekkość pióra i prostotę przekazu, uwielbiam za grę słów i erudycję oraz podzielam poczucie humoru. Wszystko podane w idealnych proporcjach.
A gdyby ktoś zastanawiał się, dlaczego napisałam tak niekonkretnie i nie zagłębiałam się w szczegóły, to wyjaśniam: diabeł tkwi w szczegółach, a ja nie chcę nikomu psuć przyjemności spotkania z tym diabłem.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz