środa, 28 lipca 2021

Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania. Aleksandra Zaprutko-Janicka

 

TYTUŁ: Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania.
AUTOR: Aleksandra Zaprutko-Janicka 
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont
GATUNEK: literatura piękna 
STRON: 320
DATA PREMIERY: 7 września 2015 



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Na książki tej autorki czaiłam się od dawna. Okres dwudziestolecia międzywojennego i sama druga wojna światowa to okresy w historii, które mnie najbardziej interesują. Sięgnęłam po tę książkę, bo chciałam przekonać się jak wielu faktów jeszcze nie wiem. 

Książka ma 4 duże plusy, które powodują, że zostaje u mnie na półce.

Po pierwsze: autorka ocala od zapomnienia szczegóły z życia przeciętnego obywatela. Przeciętnego, czyli każdego, bo każdy musiał jeść. Fakty, które warto znać. I jest to dla mnie wartość bezdyskusyjna. 

Po drugie: szeroki wachlarz poruszanych tematów. Każdy, kto czyta książki o drugiej wojnie światowej na pewno spotkał się z podjętymi przez autorkę tematami. I pewnie każdy zna słynną piosenkę Stanisława Grzesiuka pt. Zakazane piosenki:

Teraz jest wojna
Kto handluje ten żyje
Jak sprzedam rąbankę, słoninę, kaszankę 
To bimbru się też napiję x2

Tekst pochodzi z: 

Autorka przedstawia nie tylko nielegalny handel, ale też system kartkowy, tajniki zawodu szmuglera, życie w kawiarniach bez kawy, porusza problem produkcji żywności w miastach, sposoby na zamienniki w kuchni, metody na zdobycia mięsa, menu codzienne i świąteczne, co jedli powstańcy warszawscy, a na końcu książki, niczym wisienka na torcie, okupacyjna książka kucharska,

Po trzecie: sposób napisania. Pani Aleksandra podjęła się niełatwego tematu i przedstawiła go w sposób ciekawy i prosty. I tu kłaniam się w pas za ilość cytowanych książek i świetną bibliografię. Ciekawy czytelnik może sobie spisać i zgłębiać temat dalej.

Po czwarte: ta lektura skłoniła mnie do wielu refleksji. W czasach, w których tak wiele osób mówi o minimalizmie, kuchni zero waste, oszczędzaniu, materializmie i konsumpcjonizmie, to ta książka jest jak ostry hamulec. Co my, współcześni, możemy wiedzieć o kuchni zero waste i oszczędzaniu w stosunku to wojennej rzeczywistości? Czy po lekturze tej książki mamy prawo mówić: umieram z głodu? Czy w czasach, gdy w Polsce wyrzuca się 9 ton żywności rocznie możemy mówić o kuchni zero waste i gospodarnym zarządzaniu jedzeniem? Cisną mi się na usta same niecenzuralne słowa. I z mojej twarzy znikł już dumny uśmiech, kiedy niosę obierki na kompost. 
Pozycja ta zmusiła mnie do wielu przemyśleń i skłoniła do wielu zmian w swojej kuchni. I do jest bardzo duży plus tej książki.

Podsumowując:
Książka, która nie tylko ocala od zapomnienia szczegóły wojennej rzeczywistości, ale skłania też do wielu przemyśleń.

Polecam.

PS Świetny cytat jako podsumowanie:

I że podczas okupacji domowa kuchnia w nieunikniony sposób staje się frontem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz