poniedziałek, 27 września 2021

Historie osobiste. O ludziach i rzeczach w czasie wojny. Karolina Sulej

 

TYTUŁ: Historie osobiste. 
O ludziach i rzeczach w czasie wojny. 
AUTOR: Karolina Sulej
WYDAWNICTWO: Czerwone i Czarne
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 224
DATA PREMIERY: 15 września 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Zanim przejdę do samej treści, to chcę zwrócić uwagę na osobę autorki. Karolina Sulej jest pisarką, reporterką i doktorantką w Instytucie Kultury Polskiej UW. Działa także w Zespole Badań Pamięci o Zagładzie. Poprzednia Jej książka pt. Rzeczy osobiste wydana w 2020 roku została moją Książką Roku. Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej, to nie wahałam się ani trochę. Wiedziałam, że czeka mnie bardzo wzruszające spotkanie. I się nie zawiodłam. 

Ta książka to budzący emocje kolaż opowieści. Opowieści o ludziach i rzeczach. O czasie wojny, kiedy nie liczył się człowiek, a rzecz mogła uratować życie. 
10 relacji ludzi, którzy zgodzili opowiedzieć autorce swoje historie związane z rzeczami. Wielu z nich znałam już z innych książek, jak np.: Leon Weintraub (Pojednania ze złem), Alina Dąbrowska (Wiem, jak wyglądało piekło), Helga Hošková-Weissová (Dziennik Helgi). 
20 opowieści o rzeczach, które miały, bądź mogły mieć znaczenie, kiedy już nic nie miało znaczenia. Czerwona sukienka, falbanka, spinka, rękawiczki, apaszka to tylko nieliczne z nich. 
Tak pisałam o poprzedniej książce:

Do tej pory autorzy skupiali się na przeżyciach, emocjach i traumach osób, które przeżyły obozy koncentracyjne i zagłady. Sulej postanowiła pochylić się nad zupełnie czymś innym, Nad rzeczami. Nad tymi, które nas otaczają i bez których, wydawało się, nie możemy się obejść. Bo każdy z nas ma przecież ulubioną bluzkę, kolczyki, szminkę czy pamiątkę rodzinną. Rzeczy nas otaczają zewsząd i są z nami zawsze. A co, gdyby zabrać to wszystko? Ale tak naprawdę wszystko? Odzież, pamiątki, kosztowności, a nawet włosy? Tak zupełnie zostawić człowieka sam na sam ze swoich ciałem. I tylko ciałem. I do tego dołożyć głód, strach i zimno. 

I to samo mogę napisać o tej. 

Autorka skłoniła mnie do wielu przemyśleń. W trakcie lektury zadawałam sobie pytania, na które w codziennym biegu nie mam czasu. Czy w czasie, kiedy moje jestestwo balansuje na granicy życia i śmierci miałabym siłę dbać o higienę? Czy dbanie o ciało to obowiązek czy luksus? Czy brak pamiątek rodzinnych ma znaczenie? Co znaczy godność? I wiele innych...

Obie książki Karoliny Sulej zostają u mnie na półce. Do wielokrotnych powrotów. 

Polecam.

PS I ta, tak jak poprzednia książka autorki ma szansę na Książkę Roku. 


piątek, 24 września 2021

Ratowałam od Zagłady. Wspomnienia. Irene Gut Opdyke, Armstrong Jennifer

 

TYTUŁ: Ratowałam od Zagłady. Wspomnienia
AUTOR: Irene Gut Opdyke, Armstrong Jennifer
WYDAWNICTWO: Poradnia K 
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 288
DATA PREMIERY: 1 września 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Kolejna książka, która pokazuje, że to życie pisze najbardziej niewiarygodne scenariusze. Życiorysem pani Ireny można by obdzielić kilka osób. I czasami aż trudno uwierzyć, co nastoletnia Irenka przeszła w czasie wojny. I z jednej strony historia wydaje się wyjątkowa, a z drugiej z pewnością było takich wiele, co oczywiście nie umniejsza jej wartości.

Irena Gut, rocznik 1922, miała 17 lat, kiedy wybuchła wojna. W krótkim czasie została bez rodziny i musiała sobie radzić. Po wielu wojennych perypetiach wojennych, o których nie chcę tu teraz pisać, trafiła do domu niemieckiego majora jako pomoc domowa. I właśnie w willi tego oficera ukrywała Żydów. Czy Niemiec odkrył sekret Ireny? I co stało się po wojnie z panną Gut? O tym właśnie jest ta książka.

Irene Gut Opdyke zdecydowała napisać tę książkę będąc już u schyłku życia. Wcześniej nie mówiła wiele o wojnie. Nie chciała wracać do wspomnień. Aż pewnego dnia, mieszkając już w USA, usłyszała, zaprzeczenia istnienia Holocaustu. I wtedy coś w niej pękło i postanowiła spisać swoje wspomnienia.

Sama biografia wydaje się niesamowita. Tak wiele razy doświadczona przez los Irena nie poddawała się i nie traciła ducha. Jako pielęgniarka widziała wiele sytuacji, które mogły załamać niejednego. Ciężko pracowała i pomagała chorym. Za pracę w charakterze pomocy domowej dla Niemca była posądzona o szpiegostwo i musiała uciekać. Dzięki pomocy Williama Opdyke'a, pełnomocnika ONZ w Polsce wyjechała do Stanów. Nikt wtedy nie wiedział o tym, że Irena uratowała kilkanaście osób pochodzenia żydowskiego. 

Z jednej strony niesamowitość życiorysu, a z drugiej strony sposób jego opisania.  W słowach Pani Ireny ciężko dopatrzyć się negatywnych emocji jak gniew, żal czy chęć zemsty. Swoje życie przedstawia jak zbiór doświadczeń, a nie krzywd. Nawet o niemieckim majorze nie wyraża się źle. 
Z tej powieści, pomimo przerażających doświadczeń życiowych, przebija ciepło i dobroć. Pokora w stosunku do życia i poczucie wdzięczności.

Podczas czytania nie mogłam się jednak uwolnić od wrażenia deja vu. Historia Ireny jest niesamowicie podobna do historii sióstr Podgórskich opisanych w książce Światło ukryte w mroku autorstwa Sharon Cameron. Stefania i Helena Podgórskie będąc bardzo młodziutkie ukrywały przez 13 miesięcy 15 Żydów. I wszyscy oni przeżyli wojnę. Irena uratowała 12 Żydów. Wszystkie 3 dziewczyny były bardzo młode, bez wsparcia rodziny i narażały swoje życie, żeby ratować obce osoby pochodzenia żydowskiego.
I Irena, i siostry Podgórskie zostały odznaczone medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. 

Podsumowując: niewiarygodna biografia nieprzeciętnej kobiety, która pomimo straszliwych doświadczeń wojennych potrafiła dokonywać rzeczy, na które innych nie było stać.

Polecam.

poniedziałek, 20 września 2021

Sekretne życie pisarzy. Guillaume Musso

       

TYTUŁSekretne życie pisarzy
AUTOR: Guillaume Musso
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 288
Data premiery: 12 sierpnia 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




I kolejna książka mojego ulubionego francuskiego pisarza już za mną. Jak wszystkie, które zostały wydane w Polsce. Jestem fanką i nie umiem być w ocenie Jego książek obiektywna. 

Im bardziej chcesz coś ukryć, tym bardziej ludzi to fascynuje.

Każdy rozdział rozpoczyna się cytatem.
Wyspa. Wyjątkowa i pożądana.
Sławny pisarz w swojej samotni.
Młoda dziennikarka żądna zgłębić tajemnice autora.
Niespiesznie płynące życie i piękne widoki.
I nagle trup.
I im więcej kartek za nami, tym większa mgła tajemniczości i niedomówień.

O książkach tego Francuza pisze się ciężko, bo trudno napisać cokolwiek o treści nie zdradzając istotnych wątków fabuły. O czym jest ta książka? O tajemnicach, pisarstwie, sławie, anonimowości, prywatności, tajemnicach, przeszłości.
Jak zwykle u tego pisarza jest mieszanka gatunkowa, bo i trochę kryminału, obyczajówki, thrillera okraszona odrobiną magii i doprawiona elementami zaskoczenia. Potrafi przykuć uwagę i zmusić do zastanowienia. Wmanewrować w różne zakątki fabuły, zmylić trop i powiedzieć a kuku. I na koniec przyłożyć zakończeniem.

Mnie w każdej książce Musso zachwyca wrażliwość autora, plastyczny język powieści, to, jak potrafi igrać z czytelnikiem, jak wspaniale dozuje niepewność i tajemniczość. I to, że kiedy skończysz czytać, to siedzisz i nie dowierzasz, że tak dałaś się autorowi wkręcić. I że to już koniec książki. 
Ta, jak i inne powieści Musso mają jedną wadę. Za szybko się kończą. 

Podsumowując: uwielbiam Pana, Panie Guillaume Musso!

PS To pisałam ja, nieustająca fanka.

piątek, 17 września 2021

Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi. Eddie Jaku

 

TYTUŁ: Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi
AUTOR: Eddie Jaku
WYDAWNICTWO: Muza S.A.
GATUNEK: autobiografia
STRON: 240
DATA PREMIERY: 15 września 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




To jedna z piękniejszych książek, jakie ostatnio przeczytałam. I tak jak w roku 2020 przeczytałam wiele dobrych książek, ale zdecydowanie za mało świetnych, tak ten rok obfituje w lektury rewelacyjne. Już się boję podsumowania roku, bo wtedy wybieram Książkę Roku i te najlepsze z najlepszych. I już wiem, że w tym roku będzie trudno.

Najszczęśliwszy człowiek na Ziemi to zdecydowanie kandydatka do Książki Roku. Dlaczego? Gdybym miała napisać krótko, tobym tę pozycję ohasztagowała tak:
#literaturafaktu, a tę cenię najbardziej, 
#wspomnienia/autobiografia, bo coraz mniej świadków tamtych wydarzeń,
#budzącaemocje, bo nie da się czytać bez chusteczek,
#bardzooptymistyczna, pomimo poruszanych tematów,
#życiepiszeniesamowitescenariusze, bo gdyby fabuła była wymyślona, to aż trudno byłoby w nią uwierzyć, 
#byciedobrymczłowiekiemniezależyodnarodowości, bo nie można oceniać ludzi przez pryzmat narodowości,

To jedna z niewielu książek dotyczącej Holocaustu, podczas której się uśmiechałam. To, w jaki sposób Autor opisywał swoje życie jest raczej rzadko spotykane w literaturze. I są ku temu, co najmniej dwa powody. Po pierwsze zwraca się do czytelnika bezpośrednio i określa go swoim przyjacielem. A po drugie: sposób, w jaki pisze o swojej rodzinie, emocjach i doświadczeniach wzbudził we mnie i łzy, i uśmiech. Tak pięknie pisał o swojej rodzicach, a szczególnie o mamie i tęsknocie za nią, że musiałam robić przerwy w czytaniu. Łzy nie pozwalały czytać. Niesamowita wrażliwość! 

W tej biografii ujęła mnie niesamowicie pomysłowość i zaradność życiowa. Wiele razy w życiu Jaku zaglądał śmierci w oczy. Obozy pracy, obozy śmierci, marsz śmierci, kule wyjmowana z ciała, pobicia, głód, strach, tęsknota, wygnanie, samotność. W krytycznym momencie ważył 28 kg!!! Wiele razy myślał, że to już koniec jego życia. Ale nigdy się nie poddawał. Nigdy nie załamywał. Zawsze szukał rozwiązań. Nie szukał wymówek. Nigdy nie narzekał. Pomagał innym. Umiał odnaleźć się w każdej sytuacji. 

Ponieważ książkę wydał na swoje setne urodziny, to zawarł w niej wiele swoich przemyśleń, mądrości życiowych i refleksji. Ale nie moralizuje i nie narzuca swojego zdania. Momentami czułam się przytulana przez autora.

Podsumowując: życiorysem Eddiego można by obdzielić kilka osób. Ale pogody ducha i optymizmu wystarczyłoby na kilkadziesiąt. 

Polecam.

niedziela, 5 września 2021

Debiutant. Siergiej Lebiediew

 

TYTUŁDebiutant
AUTOR: Siergiej Lebiediew
WYDAWNICTWO: Claroscuro
GATUNEK: thriller
STRON: 310
DATA PREMIERY: 1 sierpnia 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moja druga, po Granicy zapomnienia, książka tego autora. Choć to pierwszy wpis na blogu o twórczości Lebiediewa. Poprzednia powieść zrobiła na mnie duże wrażenie, więc sięgnęłam po kolejną. 

Ten pisarz bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że thriller napisany przez Rosjanina aż tak mocno przypadnie mi do gustu. W Granicy zapomnienia zachwyciłam się stylem i językiem, jakim opowiedziana była ta historia, jak i samą fabułą. Podeszłam więc do tej powieści pełna obaw. Thriller?

To jest kolejna lektura, której opis fabuły nie zachwyca, a przysłowiowy diabeł tkwi w szczegółach.
Bo gdy napiszę, że sowiecki chemik u schyłku życia po usłyszeniu diagnozy zaczyna wspominać swoje życie i zastanawiać się nad wieloma sprawami, to skłoni kogokolwiek do sięgnięcia po tę książkę? No właśnie. 
Warto zauważyć, że autor urodzony jest w 1981 roku w Moskwie. Należy więc do pokolenia pisarzy na dorobku, a mówiąc oględnie do młodego pokolenia twórców. A już porównywany jest do największych pisarzy rosyjskich, jeśli nie światowych. Pytanie brzmi: z jakich powodów?

Ja znalazłam kilka:
* historia życia jednego człowieka stała się osi wokół, której autor oplótł wiele opowieści,
* sposób poprowadzenia fabuły jest nieoczywisty,
* autor odkrywając istotne wątki fabuły niespiesznie powodował u mnie najwyższy stopień zaciekawienia,
* niespodziewane zwroty akcji podnosiły ciśnienie i nie pozwalały odłożyć książki,
* pisarz jest świetnym obserwatorem rzeczywistości i wiele jego spostrzeżeń skłaniało do refleksji czy zastanowienia,
* wiele dygresji i różnorodność tematów w nich zawartych była oszałamiająca, ale autorowi udało świetnie połączyć wszystko w całość,
* plastyczny język i dbałość o każde słowo-to moje wrażenia w trakcie czytania.

I gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że zachwyci mnie psychologiczny thriller o sowieckim naukowcu, który przez całe życie poszukiwał neurotoksyny, która będzie idealną trucizną, bo niewykrywalną i stuprocentowo skuteczną, to bym w życiu nie uwierzyła. A sama historia będzie naszpikowana wieloma dygresjami na tak różne tematy jak: totalitaryzm, pojęcie zła, odpowiedzialność naukowców, problemy etyczne, szpiegostwo, zdrada, obsesja, nowoczesne metody zabijania, tajni agenci czy podwójni agenci, to z pewnością bym ominęła taką książkę.
A tu taka niespodzianka!

Przeczytałam tę książkę jeszcze z innych powodów. Oprócz tego, że poprzednia lektura autora przypadła mi do gustu, to doszłam do wniosku, że wcale nie znam twórczości współcześnie piszących Rosjan, więc postanowiłam to zmienić. A w zasobach internetu znalazłam jeszcze informację, że Debiutant trafił do finałowej siódemki Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus 2021. A że ja lubię czasami sięgnąć po książki nagradzane przez profesjonalistów, to już nic nie powstrzymywało mnie przed czytaniem. Finalistę tegorocznej edycji poznamy 16 października 2021.

Podsumowując: warto wyjść ze swojej czytelniczej strefy komfortu i przeczytać thriller o chemiku, szpiegach, totalitaryzmie, obsesji podany w sposób, który zachwyca i zostawia z całą gamą różnorodnych pytań i natłokiem refleksji.

Polecam.

sobota, 4 września 2021

Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji. Gregor Ziemer

 

TYTUŁ: Jak wychować nazistę.
 Reportaż o fanatycznej edukacji.
AUTOR: Gregor Ziemer 
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 232
DATA PREMIERY: 1 września 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Od bardzo dawna zastanawiam się, jak mogło dojść do Holocaustu. I dlatego sięgam po książki, które mogą mi udzielić odpowiedzi na to pytanie. Kiedy zobaczyłam tę książkę, to pomyślałam sobie, że może ona, choć w niewielkim stopniu zaspokoi moją ciekawość. Historia Niemiec w latach 1933-1945 jest dla mnie i przerażająca, i intrygująca jednocześnie. 

Jeszcze zanim zaczęłam czytać, to przypomniała mi się inna książka, którą określono jako List w butelce z nazistowskich Niemiec. A tytuł to Podróżny autorstwa Ulricha Alexandra Boschwitza. Książka ta została odnaleziona po 80 latach od napisana i pokazywała życie w Niemczech w latach 30 XX wieku z perspektywy Żyda. Prześladowanego i przerażonego  Żyda. 
A ten reportaż też można określić tym samym zdaniem: List w butelce z nazistowskich Niemiec. W obu przypadkach, i u Boschwitza i u Ziemera dostajemy relację z pierwszej ręki", tzn. od osoby, która była świadkiem opisywanych zdarzeń. Z tym że Gregor Ziemer był amerykańskim pedagogiem, pisarzem i korespondentem. Mieszkał w Niemczech od 1928 do 1939 roku i pełnił funkcję dyrektora Szkoły Amerykańskiej w Berlinie. I właśnie z perspektywy obcokrajowca przyglądamy się nazistowskiej edukacji lat 30 XX wieku. Uważam, że jest to istotna informacja, że książkę napisał ktoś, kto był wychowany w innej kulturze niż europejska. 

Gregor Ziemer w swoim reportażu opisuje bez owijania w przysłowiową bawełnę jak wyglądało szkolnictwo w Niemczech. Świadczy, chociażby o tym to, że wprost pisze o tym, w jaki sposób zdobył pozwolenie na zwiedzanie placówek oświatowych. Dobra kawa w kraju ogarniętym wojną otwierała wiele drzwi, jak się okazuje. 

I zaraz na początku książki pada pytanie:
- Kiedy partia nazistowska zaczyna interesować się niemieckim dzieckiem? (...)
- Zanim zostanie poczęte.

I dalej wcale nie jest lepiej.

Ziemer zaczyna swoje odwiedziny w szpitalu miejskim dla kobiet. I widzi na własne oczy sytuacje, w które nie może uwierzyć. Potem wizytuje żłobki i przedszkola, gdzie przyjmowano tylko zdrowe dzieci pochodzenia czysto aryjskiego. Spotyka Pimpfa, dziecko z najmłodszych oddziałów Hitlerjugend, chłopców z Deutsches Jungvolk, dziewczynki z żeńskiej sekcji Hitlerjugend, czyli Bund Deutscher Mädel (Związek Niemieckich Dziewcząt), nastolatków z Hitlerjugend. Odwiedza uniwersytety i rozmawia ze studentami. Przemierza wszystkie etapy nauki. To, co widzi i czego doświadcza jest trudne do zrozumienia, to z jednej strony. Choć zanim usiadłam do lektury, to wiedziałam jak ta edukacja wyglądała. Nie opisuję szczegółów z premedytacją, żeby każdy czytelnik sam doświadczył emocji podczas czytania. 

Na uwagę zasługują cytowane słowa nauczycieli i polityków, teksty piosenek, fragmenty podręczników, przykładowy plan szkolnych zajęć czy wypowiedzi uczniów. Do tego zdjęcia, które obrazują czytane słowa.
Autor zadaje mnóstwo pytań wynikających z zauważonych różnic pomiędzy amerykańskim systemem edukacji a niemieckim. Komentuje także zauważone sytuacje czy słowa. Daje to ciekawy obraz szkolnictwa. To wszystko skłania do wielu przemyśleń. I nie da się uniknąć pytań o rolę edukacji czy systemy kształcenia w ogóle. 

Czy dostałam odpowiedź na swoje pytanie z początku tekstu? Po części tak. Jak stworzyć oddane wojsko? Trzeba zacząć już od najmłodszych lat. Wpajać ideologię, rozkazywać, nasączać złem młode głowy, nie pozwalać samodzielnie myśleć, wyróżniać się, zabraniać  okazywania słabości czy inności. Być identycznym trybikiem w maszynie indoktrynacji. Zawładnąć całym życiem dziecka czy dorastającego człowieka i nie pozwolić mu na swobodę w żadnej dziedzinie życia.

Podsumowując: niesamowicie ważny reportaż pokazujący jak ważna jest edukacja, a jak nonsensowna jest w niej polityka.

Polecam.


Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Literanova