niedziela, 7 listopada 2021

Dzieci Kronosa. Siergiej Lebiediew

 

                                                    TYTUŁ: Dzieci Kronosa
AUTOR: Siergiej Lebiediew
WYDAWNICTWO: Claroscuro
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 440
DATA PREMIERY: 1 października 2019 roku



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Siergiej Lebiediew to rosyjski pisarz, który skradł moje serce. Pierwsze spotkanie odbyło się przy Granicy zapomnienia. Po zakończonej lekturze oniemiałam z wrażenia. Potem sięgnęłam po Debiutanta. Wrażenia bardzo zbliżone jak przy Granicy zapomnienia. Jak to mówią: do trzech razy sztuka, więc sięgnęłam po kolejną książkę Rosjanina. Dzieci Kronosa utwierdziły mnie w przekonaniu, że Lebiediew wielkim pisarzem jest i dołączył właśnie do moich ulubionych twórców. 

Gdybym chciała króciutko streścić fabułę, tobym mogła zawrzeć ją w jednym zdaniu: Kiryłł, młody Rosjanin, dowiaduje się od babci, że jego przodkowie byli Niemcami i po jej śmierci postanawia prześledzić historie rodzinne. Wydaje się mało porywające i zachęcające, ale zapewniam, że tak nie jest. Bo jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.

Lebiediew porusza tak wiele tematów w swojej powieści, że trudno napisać, które są ważne, a które bardziej interesujące. Babcia, która jako jedyna z rodziny przeżyła drugą wojnę światową, odwiedza regularnie w Rosji Cmentarz Niemiecki. Mały Kiryłł towarzyszy jej w każdej wizycie. Ogląda nagrobki, odczytuje trudne nazwiska, zastanawia się kto jest pochowany na tym cmentarzu. Aż pewnego razu babcia Lina opowiada mu to, co pamięta o swojej rodzinie. Martwi się, że po jej śmierci pamięć o przodkach zaginie. Kiryłł mocno to przeżywa i po śmierci Liny postanawia zbadać historię rodzinną. I to, co odkrywa zmusza go wielu przemyśleń i refleksji. Tak samo jak czytelnika.

Lebiediew tak snuje fabułę, że miałam wrażenie, że przemierzam z Kiryłłem Europę w przez dwa wieki. Poznajemy członków rodziny, ich pasje i problemy, oglądamy oczami wyobraźni zmieniającą się rzeczywistość. Kiryłł zwiedza wiele europejskich krajów w poszukiwaniu własnych korzeni. Odwiedza archiwa, cmentarze, miejscowości, rozmawia z ludźmi. Zastanawia się nad wieloma sprawami, zadaje dużo pytań i snuje refleksje. A ja razem z nim. Czy ważne są korzenie rodzinne? Czy przynależność do narodu jest ważna? Czy moje decyzje będą miały wpływ na moje wnuki? Czy pielęgnowanie pamięci jest istotne? Czy pamiątki rodzinne mówią coś o ich obecnych i byłych właścicielach? Dużo można by pisać. Autor poruszył dużo obszarów tematycznych, bo mamy i rodzinę, i miłość, i politykę. Poczucie przynależności do kraju, religii i partii. Przystosowanie do nowych warunków społecznych i gospodarczych. Los jednostki w zawierusze historii. 

Oprócz zróżnicowanej tematyki mamy tu jeszcze jeden ważny element, którego nie mogę pominąć. Język, jakim opowiedziana jest ta historia zachwycił mnie od samego początku. Rosjanin w niesamowity sposób bawi się słowem, używa porównań z wielkim wyczuciem, wrażliwość i sposób spojrzenia na wiele spraw zachwyca. Celność spostrzeżeń i wyciąganie zaskakujących wniosków bardzo przypadło do gustu. 
I nie można zapomnieć, że przez pryzmat jednej rodziny śledzimy koleje losy dwóch mocarstw: Rosji i Niemiec. Wspaniała lekcja historii. 

To powieść, która zachwyca nie tylko tematyką, ale i sposobem narracji. Dałam się jej ponieś.
Cieszę się, że już na stosiku czeka kolejna powieść pt. Ludzie sierpnia

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz