sobota, 18 czerwca 2022

Kot, który spadł z nieba. Takashi Hiraide

 

                                               TYTUŁ: Kot, który spadł z nieba
AUTOR: Takashi Hiraide
WYDAWNICTWO: WUJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 144
DATA PREMIERY: 7 listopada 2016
SERIA: Seria z Żurawiem



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Literatura japońska i do tego współczesna nie leży w kręgu moich zainteresowań.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna literatura japońska tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu.

Tak pisałam przy poprzednich książkach japońskich współczesnych twórców: Yoko Ogawy i Genki Kawamury. I podobne wrażenia mam przy tej. Tak bardzo mi przypadła do gustu, że aż samej mi w to trudno uwierzyć.

Ta książka nie jest tylko do czytania. Ona jest do delektowania się każdym słowem. Do rozmyślań. Do zastanowienia się. Ku refleksji.

Tu nie ma pędzącej niczym Pendolino fabuły. To raczej podróż kolejką wąskotorową z pięknymi widokami za oknem.
Pewne japońskie małżeństwo mieszka i pracuje w wynajętym mieszkaniu w Tokio. Aż pewnego dnia odwiedza ich kotka sąsiadów, Chibi. Zwierzątko zagląda do nich, zwiedza dom i ogród. I cóż może być ciekawego w tej historii? Tak jak napisałam wcześniej: to nie jest książka tylko do czytania. Autor, snując nam historię przyjaźni ludzi i kotki wplata wiele refleksji i przemyśleń. Dla mnie były one bardzo ciekawe i skłaniające do wielu przemyśleń. Kultura i mentalność Japończyków różni się pod wieloma względami od podejścia do życia Europejczyków. Jak choćby w stosunku do zwierząt czy celebracji dnia codziennego. 
Godny odnotowania jest sposób napisania tej historii. Pięknym językiem, okraszonym poetyką i doprawiony zadumą. Z optyką na drobiazgi i małe cuda dnia codziennego.
Ta historia spodoba się czytelnikom, którzy lubią sobie porozmyślać nad czytanym tekstem, ale też tym, którzy kochają zwierzęta, i nie tylko koty.
Ta książka jest jak ciepły kocyk w listopadowy wieczór. Otuli, ukoi po całym dniu i skieruje myśli na tematy, o których w pędzie dnia codziennego nie ma czasu pomyśleć. Skłoni do refleksji, a może pozwoli zwolnić i przyjrzeć się pięknie otaczającego świata, którego urok tkwi w szczegółach. 

Polecam. 

To pisałam ja, która uważa, że: Dom bez kota to głupota.  😻

P.s. Do zdjęcia pozowała moja osobista kotka zwana MałąKotą. I mam jej zgodę na publikację wizerunku. 😎

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz