środa, 31 maja 2017

Dziecko ognia. S.K. Tremayne

TYTUŁDziecko ognia
AUTOR: S.K. Tremayne
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
GATUNEK: thriller psychologiczny
LICZBA STRON: 350

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


I to lubię!
Takie książki to mogłabym czytać!
Rzadko sięgam po thrillery, bo zbyt wiele mnie rozczarowało. 
Ale ten jest inny...
Postaram się przekazać Wam mój zachwyt.

Po pierwsze: okładka. Po przeczytaniu stwierdzam, że bardzo pasuje do treści. Oddaje klimat.

Po drugie: sam pomysł na fabułę. Świetnie poprowadzona akcja, która podnosi puls.

Po trzecie: piękny język i plastyczne opisy.

Po czwarte: niespodziewane zwroty akcji i zaskakujące zakończenie.

Po piąte: historia górnictwa i ciekawostki, jak dla mnie, interesujące.

Po szóste: rewelacyjnie zbudowane napięcie, które przyprawiło mnie prawie o stan przedzawałowy...


Po krótce fabuła wygląda tak: Rachel, dziewczyna z ubogiej dzielnicy Londynu, po krótkiej znajomości, poślubia Davida, prawnika z rodową fortuną. I jednocześnie wdowca z sześcioletnim synem. Wprowadza się do rodzinnej posiadłości. I wtedy zaczynają się "schody"...

Nie będę się rozpisywać. Napiszę tylko o tym, co mnie najbardziej zachwyciło.

Mnie autor zauroczył  opisami i zbudowanym napięcie. Do tego stopnia, że nawet nie chciałam znać finału tej historii. Kornwalia i jej niesamowity klimat. Niebezpieczne klify, rozszalałe morze, mroczne kopalnie cyny, stalowoczarne niebo, przygnębiający deszcz/mżawka, smagane wiatrem wrzosowiska, kręte i niebezpieczne drogi, słona bryza, ogłuszająca cisza. Widziałam to wszystko w wyobraźni...

I do tego opisy rodowego zamku. Przerażająca cisza, deszcz smagający szyby, skrzypiąca podłoga, mroczna ciemność, tajemniczy protoplaści śledzący każdy Twój ruch z zabytkowych portretów, niezbadane piwnice i świadomość historii rodzinnej. Czytałam z zapartym tchem.

A jeśli chodzi o napięcie... Napisze tylko, że puls mi oszalał.


Mnie się podobało. Już zamówiłam w bibliotece inną książkę tegoż autora "Bliźnięta z lodu".

Dałam się ponieść tej historii i nie żałuję.

Polecam.

PS Ta książka trochę mi przypominała film "Szósty zmysł". Dwaj milczący chłopcy o mrocznym spojrzeniu....

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

poniedziałek, 29 maja 2017

Tatarka. Renata Kosin

TYTUŁ: Tatarka
AUTOR: Renata Kosin
WYDAWNICTWO: Filia
GATUNEK: współczesna literatura obyczajowa
LICZBA STRON: 484

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Długo wyczekiwana powieść pani Renaty wreszcie w moich rękach. Z autorką spotkałam się tylko raz, kiedy czytałam "Sekret zegarmistrza". Książka ta mnie urzekła. Więc postanowiłam sięgnąć po kolejną. Jak się okazało, w "Tatarce" spotkałam "starych" znajomych, właśnie, z "Sekretu zegarmistrza": Lenę i jej córkę Ksenię. 

Chętnie sięgam po pozycje, które pozostawiają mnie z pytaniami. Dają powody do zastanawiania się i rozmyślań. I ta taka jest. Choć okładka może nasuwać podejrzenia, że to lektura łatwa, lekka i przyjemna, to zapewniam Was, że tak nie jest. Autorka poruszyła tu kilka tematów, które mnie zaciekawiły.

Mniejszości narodowe. A dokładniej mówiąc mniejszości etniczne. Zastanawialiście się kiedyś jakie grupy etniczne zamieszkują Polskę? I jak są liczne? Ja nie. Gdy myślę o mniejszościach etnicznych, to mnie się nasuwają tylko Romowie. Pewnie dlatego, że często spotykam ich na ulicach swojego miasta...
A Tatarzy? Nie zdawałam sobie sprawy, że ich historia jest tak związana z Polską. Według Narodowego Spisu Powszechnego ludności i mieszkań z 2002 roku nasz kraj zamieszkuje prawie 2 tysiące obywateli polskich, którzy deklarują przynależność do tej grupy etnicznej. I zamieszkują rdzenne kolonie tatarskie: Bohoniki i Kruszyniany. I właśnie w tych rejonach autorka umieściła akcję tej powieści. Wiele ciekawych wiadomości dowiedziałam się o Tatarach: o religii, kuchni, zwyczajach. Sami sobie doczytajcie szczegóły... Nie będę przecież Wam psuła frajdy...

Tajemnice rodzinne. Każda rodzina ma jakieś. Jedni większe, inni mniejsze. Ale czy warto je wszystkie odkrywać? Czy warto grzebać w przeszłości? A może trudno jest żyć, kiedy nie zna się swoich korzeni? Ksenia pragnie za wszelką cenę poznać historię swojej rodziny. Szczególnie, że członkowie familii nie chcą za bardzo jej pomóc. Ale czy odkrycie prawdy pomoże Kseni?

Bohaterowie. Bardzo ich wszystkich polubiłam. Choć każdego z innego powodu. Autorce udało się zbudować wyraziste postacie. Ale najbardziej przypadła mi do gustu Honorata. Starsza pani, która może na pierwszy rzut oka wydawać się despotką i okropną babą z ciętym językiem, to tak naprawdę jest osobą, która ukrywa się za tą fasadą. A w gruncie rzeczy jest wspaniałą seniorką rodu. Mnie się podobały te przepychanki słowne Honoraty z domownikami.  Pomimo różnicy wieku mam z tą babcią podobne poczucie humoru. I tej drobne złośliwości....


Klimat Białostocczyzny. Takie opisy przyrody i krajobrazów, że aż zapragnęłam tam pojechać. Ale jeśli myślicie, że autorka będzie Was zanudzać przydługimi opisami, to jesteście w błędzie. Opisy krótkie,  takie jak niepozorne "klocki", które pięknie układają się w całość. Ten sad pachnący owocami, ten odurzający aromatami las, ta rozgrzana łąka, te aromatyczne zioła. Normalnie się rozmarzyłam. Ale ja lubię takie wiejskie klimaty...

Regionalna kuchnia. Mam tu na myśli i potrawy tatarskie, jak i nasze narodowe.. Dobrze przedstawione i jedne, i drugie. Aż ślinka cieknie. A kto dziś robi weki na zimę? A kto suszy zioła? No oczywiście Honorata. I tu mnie ogarnęły wspomnienia.... Taki dżemik pachnący latem otworzyć zimą... Czytałam z nostalgią.

"Tatarka" to kolejny przykład na to, że literatura współczesna ma się bardzo dobrze. Lubię takie powieści: interesujaco napisane, "samoczytające się", wzbudzające ciekawość,  dające  powody do rozmyślań, ciepłe i nostalgiczne.

Ja polecam.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

niedziela, 28 maja 2017

A między nami wspomnienia. Gabriela Gargaś.

TYTUŁ: A między nami wspomnienia
AUTOR: Gabriela Gargaś
WYDAWNICTWO: Wydawnictwa Filia
GATUNEK: polska powieść obyczajowa
LICZBA STRON: 416
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie ksiązek


I na co mi to było???

Ja się pytam...

Na tego typu książkach powinno być ostrzeżenie: "nie czytać bez chusteczek" albo "czytać bez świadków"...

To jedna z tych lektur, które się pochłania, a nie czyta. Mimo ponad 400 stron, ja ją "wciągnęłam" w jeden dzień... i zalałam się łzami...

W sumie to nawet nie wiem co napisać...

Jestem zmasakrowana emocjonalnie...

Dawno tak nie ryczałam, dawno tak moja rodzina na mnie nie patrzyła ze współczuciem...

Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł??? Dlaczego wydawnictwo dało taką "słodką" okładkę??? To jakaś mega zmyłka...

Powieść ta zawiera wszytko to, co lubię:
*akcja dzieje się dwutorowo: to znaczy w czasach współczesnych i w czasie drugiej wojny światowej
*są trudne wybory i ciężkie czasy
*są tragedie ludzkie i wielkie emocje
*są tajemnice rodzinne
*jest miłość, która nie zważa na narodowość i czas
*są dobrzy i źli ludzie
*jest wojna i całe jej okrucieństwo
*jest miłość macierzyńska i przytłaczające wspomnienia
*mnóstwo pytań bez odpowiedzi
*po przeczytaniu książki występuję kac książkowy

Nie wiem jak się pozbieram...

Ale jedno wiem: tego było mi trzeba! Już dawno żadna książka nie wywarła na mnie takiego wrażenia...
Jak tak dalej pójdzie, to popadnę w alkoholizm literacki...

Tak na zachętę słów kilka:

Akcja dzieje się współcześnie: Ada traci sens życia... jako matko nie może odnaleźć się po stracie... myśli, że świat się dla niej zawalił... dopiero babcia pokazuje jej, że to nie jest koniec świata... że są gorsze rzeczy na tym łez padole... Czy miłość do dziecka i miłość do mężczyzny można porównać? Czy te dwie straty można zestawić na jednej szali?

Ta pozycja to wulkan emocji... nie dajcie się zwieść okładce. Jeden wielki minus dla wydawnictwa! Gdybym wiedziała, że książka budzi takie uczucia i morze łez, to w życiu bym jej nie tknęła w taką piękną, wiosenną niedzielę! 

O samej fabule nie napiszę... Nie chce Wam psuć czytania. Jest wszystko to, co lubię: wielkie emocje, niespodziewane zwroty akcji, trudne wybory i zaskakujące zakończenie.


Bardzo mocno polecam!

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

czwartek, 25 maja 2017

Cztery strony miłości. Joanna Sykat

TYTUŁCztery strony miłości
AUTOR: Joanna Sykat
WYDAWNICTWO: Replika
GATUNEK: Literatura obyczajowa, romans
str. 288
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Właśnie skończyłam czytać. 
I postanowiłam od razu napisać dopóki moje myśli kręcą się na karuzeli uczuć.
Piękna książka o trudnych sprawach.
Zawsze powtarzam, że każdą historię o miłości można opowiedzieć na miliony sposobów.
Pani Joanna wybrała sposób najpiękniejszy, choć niełatwy.
Dla mnie jest czarodziejką słowa. 
Z prozy i poetyckich zdań utkała przepiękną makatkę.
Zdania krótkie, proste, dosadnie opisujące uczucia i myśli.
Bez owijania w bawełnę i bez upiększania. 

Wielokrotnie przystawałam i czytałam jeden i ten sam fragment po kilka razy.
O jakiej wrażliwości trzeba być kobietą, żeby tak nostalgicznie i lirycznie pisać o tak trudnych sprawach? I nie popaść w banał i kicz...
Bo nie jest to tylko książka o miłości...
Jest o trudnych relacjach w związku, braku zrozumienia, braku empatii. 
O niewypowiedzianych słowach i przygaszonych myślach.
O zagubionych spojrzeniach i niechwytnym dotyku rąk.
O ludzkich namiętnościach i wstydliwych słabościach.
O miłości do muzyki i miłości w marzeniach.
I o CISZY w związku, która potrafi osaczyć niczym mgła...
Zatrzymane wyrazy, zamiecione pod dywan żale i pretensje...

A ludzkie nieprzychylne oko i gorzkie słowo wcale nie pomagają...
Własne lęki i obawy, które cisną codziennie  są niczym gorset (znacie to powiedzenie: A co ludzie powiedzą?).
Kto kogo zdradził, kto oszukał?
Kto jest winny, a kto niewinny rozpadowi małżeństwa?
Co spowodowało, że mężczyzna dzieli dom na pół?
Czy w Polsce kredyt łączy ludzi silniej niż węzeł małżeński?
Czy sztuka rozmowy jest we współczesnych związkach sztuką zanikającą?
Czy milczenie może zabić największa miłość?
Z mnóstwem pytań pozostawia mnie ta książka...

Nie napiszę nic o samej treści, bo cokolwiek napiszę będzie to spojler.
I dziś, wyjątkowo, nie przytoczę cytatów. Bo musiałbym przepisać prawie całą książkę.
Jeśli chcecie przekonać się czy mam rację, to sięgnijcie po tę lekturę.
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

sobota, 20 maja 2017

Zapisane w wodzie. Paula Hawkins

TYTUŁ: Zapisane w wodzie
AUTOR: Paula Hawkins
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: thriller (?)
LICZBA STRON: 364

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek
To ja piszę, ofiara reklamy...

Dziś będzie krótko. Bo nie ma o czym pisać...

Poprzednia książka tej autorki, "Dziewczyna w pociągu" totalnie mnie rozczarowała. I nie rozumiem zachwytów innych czytelników. Ode mnie dostała 1/10. 1 za pomysł. Reszta, jak dla mnie, porażka!

Dałam szansę autorce. Myślę sobie: może kolejna książka będzie lepsza? Mega rozczarowanie mnie spotkało! Chociaż.... ocena i tak wyższa niż debiut. 

"Zapisane w wodzie" otrzymuje ode mnie 3/10.
1 za okładkę -  super! Mnie się bardzo podoba.
2 za pomysł -  tajemnicza rzeka, w której kończą czarownice, a potem inne kobiety. Pomysł na fabułę super, ale już wykonanie beznadziejne.
3 za reklamę - pozazdrościć! Panowie i Panie z działu marketingu spisali się lepiej niż sama Hawkins.

Mnie się  cała reszta się nie podobała:
- za dużo bohaterów, można się pogubić, 
- jak na thiller, wcale się nie bałam,
- brak napięcia i pomysłu na rozwój akcji,
- zakończenie przewidywalne,
- jak dla mnie , to raczej kryminał, bo są trupy i śledztwo, 
- język i styl usypiający, udało się Pani Pauli mnie kilka razy uśpić zanim dotarłam do końca,

Więcej nie sięgnę po książkę tej autorki. Nawet kiedy by rozdawali jej powieści za darmo.

Nie polecam.
Czytajcie na własną odpowiedzialność.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

piątek, 19 maja 2017

Książka Racheli. Sissel Vaeroyvik

TYTUŁ: Książka Racheli
AUTOR: Sissel Vaeroyvik
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Media Rodzina
GATUNEK: współczesna literatura obyczajowa

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


I to lubię! Mnie się bardzo podoba, kiedy książka potrafi zaskoczyć. Poruszyć. Skłonić do zastanowienia. Wycisnąć łzy. Tej się udało. Jestem pod wrażeniem.

Spotykają się dwie kobiety: Ella, która wraca do domu rodzinnego, aby uporządkować sprawy rodzinne po śmierci rodziców. I Rachela, starsza pani, która wynajmowała dom od rodziców Elli.

Dwie samotne kobiety. Każda, pomimo wieku, z innym bagażem doświadczeń. Z innym podejściem do życia.

Historia toczy się dwutorowo. Rachela zaczyna swoją opowieść w latach 30 XX wieku w Bratysławie, a Ella prowadzi narrację już w XXI wieku w Norwegii. Kiedy zaczęłam czytać odniosłam wrażenie, że kobiety spotkały się w jakimś określonym celu. I do końca książki ta niepewność u mnie się utrzymywała...

Autorka ujęła mnie sposobem, w jaki poprowadziła narrację: raz opowiada Elle, a raz Rachela. Ta niepewność, co może łączyć te historie... Oba wątki bardzo interesujące.

Polubiłam Ellę, choć z początku mnie irytowała. Sama nie wiedziała, czego chce, te jej wypowiedzi na temat rodziców, na temat partnera, o przeszłości, wspomnienia... Potem, w raz z rozwojem akcji, Ella zmieniała się, porządkowała dom po śmierci rodziców, dużo myślała, wspominała, zastanawiała się. To ukazanie przemiany Elli bardzo mnie wciągnęło. Czytałam z zaciekawieniem.

Rachelę polubiłam od samego początku. Starsza Pani, która wie, czego chce, jest stanowcza, nieco ekscentryczna, tajemnicza. Opowiada historię swojego życia, która wydaje się i prawdopodobna, i niewiarygodna jednocześnie. I cały czas kołaczę mi się  z tyłu głowy pytanie: co ja bym zrobiła na jej miejscu?

Trudne wybory i okrutne czasy. Lekko nie było...

Cofnijmy się w czasie gdy...
Ella jest żydowską dziewczynką, która mieszka z rodzicami i bratem w Bratysławie. Są to lata 30 XX wieku. Wchodzą w życie Ustawy Norymberskie. Żydom coraz trudniej się żyje. I wtedy rodzice postanawiają wysłać swoje dzieci do Norwegii, aby tam przeczekały wojnę. Kto słyszał o Pomocy Nansenowskiej? Kilkuletnie dzieci wysłane do obcego kraju, jadące przez pół Europy, nieznające języka, bez rodziców, wraz z grupką nieznanych sobie dzieci. Wszystko to, aby przeżyć. To ten moment tej historii, który przeżyłam najbardziej. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji: odesłać dzieci czy zostawić przy sobie skazując je na wspólną śmierć? Serce mi krwawiło... Choć z tym tematem spotkałam się nie pierwszy raz. Tematyka ratowania dzieci z ogarniętej części Europy poruszona jest w książce Elizabeth Asbrink "W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa". Choć tu są inne kraje: dzieci z Austrii jadą do Szwecji, a Rachela jedzie ze Słowacji do Norwegii. Ale cel wyjazdu tych dzieci jest ten sam: uratować je przed okropieństwami wojny. Polecam tę książkę.
I te wydarzenia, to odesłanie pociech, jest tym kamyczkiem, który wywoła lawinę. Zmieni losy wielu ludzi. 
Dalsze losy Racheli są smutne, ale nieprzygnębiające. W czasie czytania zastanawiałam się nad wieloma sprawami. Ile jest w stanie znieść nieszczęścia jedna kobieta? Czy z każdą stratą można się pogodzić? I wiele innych pytań.

Trudno mi pisać o fabule, żeby nie zdradzić istotnych wątków.

Historie obu kobiet wciągające, poruszające,  tematy skłaniają do zastanowienia, zakończenie zaskakujące. I dla mnie to wystarczy, żebym zanurzyła się w tej książce bez pamięci.

Polecam szczerze.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

środa, 17 maja 2017

Zamordować dziecko - Łatwo czy trudno... napisać. Wywiad z Violettą Domagałą.

ZAMORDOWAĆ DZIECKO – ŁATWO CZY TRUDNO… NAPISAĆ?

Violetta Domagała


Ostatnio przeczytałam świetną książkę debiutującej, polskiej autorki, Violetty Domagały pt. „Zamordować dziecko”.  Z nazwiskiem tym spotkałam się po raz pierwszy, więc chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o autorce. Niestety, w Internecie nic nie znalazłam. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res mogę zadać pisarce kilka pytań.

1.Proszę powiedzieć, dlaczego w sieci nie można znaleźć żadnych informacji o Pani? Czyżby Violetta Domagała to pseudonim?

Nie, nie...To nie pseudonimTo moje prawdziwe imię i nazwisko. Dotąd może też i dlatego niczego nie było, bo po prostu nie miałam konta na fb. Szczerze mówiąc, nie było mi to potrzebne, ale teraz wszystko uległo zmianie. Kiedy wprowadzi się w Google moje imię i tytuł książki z miejsca pojawiają się i recenzje, i informacje o możliwości zakupu książki, no i oczywiście można mnie już znaleźć na fb.

2.Może Pani opowiedzieć kilka słów o sobie? Wielu czytelników pewnie chciałoby się dowiedzieć czy autorka to np. szalona studentka czy spokojna emerytka.

A coś pomiędzy? Już nie jestem studentką, a do emerytury mam jeszcze bardzo daleko. Patrząc na zdjęcie mam się całkiem nieźle. Pochodzę z Wrocławia. Kocham życie i jestem niepoprawną optymistką, mamą trójki dzieci ( 25 - letniego Tobiasza, 14- letniego Dominika i 6- letniej Livii), kobietą lubiąca przyjemności i najszczęśliwszą żoną świetnego faceta. Uwielbiam podróże, zwiedzanie średniowiecznych zamków i sennych, urokliwych miasteczek na południu Europy, w których czas jakby się zatrzymał. Ich zniewalający czar i błogość panującej tam atmosfery całkowicie mnie obezwładniają . Ukończyłam studia prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim, mówię i pisze w trzech językach: hiszpańskim, angielskim i niemieckim. Uwielbiałam życie na wysokich obrotach, a nawet na zbyt przyspieszonych zajmując się niezwykle satysfakcjonującymi rzeczami, których w mojej pracy nigdy nie brakowało, a szczerze mówiąc było aż za dużo tych ekscytujących stresów, od których człowiek zaczyna powoli cierpieć na bezsenność i uzmysławia sobie stopniowo swą poddańczą zależność od zatrudniających go firm. Nieustające, nerwowe myślenie o pracy i niekończącym się profesjonalizmie, które zaczyna zatruwać życie poskutkowało, na szczęście, podjęciem decyzji o diametralnej zmianie dotychczasowego życia Obecnie mieszkamy z dwójką młodszych dzieci daleko od Wrocławia, w cudownym kraju, gdzie życie jest dla nas zdecydowanie piękniejsze 

3.Pierwsze, co zwraca uwagę, kiedy bierze się książkę do ręki, to tytuł „Zamordować dziecko”. Dlaczego akurat taki? Dla przyciągnięcia uwagi czy był inny powód?

Zabawne, ale tytuł przyszedł mi do głowy zupełnie nagłe, bez jakichkolwiek analiz czy głębszych przemyśleń. Po prostu wiedziałam, że książka, która napiszę na ten temat nie może mieć innego tytułu jak właśnie dokładnie ten. Z jednej strony to najprostszy tytuł na świecie, ale z drugiej żaden inny nie oddałby w sposób natychmiastowy wszystkich emocji, jakie wiążą się akurat z tym konkretnym. Przede wszystkim chciałam, by książka zaciekawiała, nim się ją przeczyta, a tak może się stać właśnie z tytułem "Zamordować Dziecko". Bo czyż to możliwe, by przejść obojętnie obok książki, której sam tytuł wzbudza żywe zainteresowanie, intryguje i wyostrza wyobraźnię? To naturalnie tylko moje skromne zdanie.

4.Kiedy otworzy się książkę pod tytułem znajduje się zdanie: „Historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami”. Które to wydarzenia są prawdziwe: te z roku 1943, 1554/1555 czy 1988? Czy może cała treść książki?

Historie w mojej powieści rozgrywające się w Auschwitz i przerażający los panny służebnej w szesnastowiecznej Wielkopolsce oparłam na autentycznych wydarzeniach, ponieważ według mnie jest to szalenie interesujące i poruszające wiedząc, że ci ludzie żyli kiedyś naprawdę, czuli, myśleli, robili dobre lub straszne rzeczy, które wydają się nam obecnie nie do przyjęcia, a przecież to byli tacy sami ludzie jak my dzisiaj. Współcześnie również panuje przemoc domowa, mimo, iż kobiety wieku XXI mają nieporównywalnie większe możliwości, by uwolnić się od swoich domowych oprawców. Kobiety i teraz mordują swoje dzieci.To się nie zmienia na przestrzeni wieków. Naturalnie cały przewód sądowy to wierne odtworzenie ówczesnych szesnastowiecznych procesów z pijanym sędzią i niepiśmiennymi ławnikami, których sposób wyrokowania daleki był od ideałów sądownictwa karnego. Badanie kobiet przez stateczne białogłowe, a nie przez wyuczonego jako tako lekarza, to typowa praktyka stosowana w staropolskich sądach. Poszczególne etapy procesu przygotowujące do faktycznego badania podejrzanej przez miejskiego kata wraz z przedstawieniem kolejnych tortur oraz ponurą egzekucję opisałam z drobiazgowa dokładnością wykorzystując dostępne na ten temat źródła. Ponadto Poznań doby Jagiellonów ze swoimi jarmarkami, prostytutkami, żebrakami, bogacącymi się kupcami, to obraz szesnastowiecznego dobrze rozwijającego się miasta, trawionego częstokroć przez zarazy i inne nieszczęścia. Podobnie zarysowałam Turwię.

5.We współcześnie pisanych książkach rzadko spotyka się żeby akcja była umiejscowiona w XVI wieku i to jeszcze w Polsce. Skąd pomysł na tę historię? 

Jak już wspomniałam w poprzednim wywiadzie, całkiem przypadkowo wpadły mi w ręce materiały na temat Elżbiety z Turwii i jej losu. Zaintrygowała mnie jej historia, chociaż podobnych było przecież w bród tak wówczas jak i teraz. Jednakże zapragnęłam napisać swoją pierwszą powieść historyczną opierając fabułę na tych właśnie wydarzeniach i co nieco dokładając od siebie . Skoro Elżbieta żyła w XVI wieku, została osadzona, skazana i stracona zgodnie z obowiązującym prawem, to należało przedstawić tę zgodność z rzeczywistością, bez żadnych zmian, które mogłyby umniejszyć znaczenie prezentowanych przeze mnie zdarzeń.

6. Czy długo trwa zbieranie materiałów i przygotowywanie się do napisania powieści historycznej?

Niekoniecznie... Choć jest to kwestia subiektywna i zależy od tego, kto i w jakim trybie potrafi pracować. Gromadzenie niezbędnych informacji, przygotowywanie materiałów, bez których ciężko byłoby zacząć prace wraz z całkowitym napisaniem powieści zajęło mi siedem miesięcy. Sporo dokumentów posiadam w domu. Jednakże najwięcej czasu zabrało mi rzetelne przedstawienie szesnastowiecznego przewodu sądowego. Biorąc pod uwagę moje wykształcenie szczególnie zależało mi na tym, by ta część była doskonała. To moja debiutancka powieść, wiec trudno mi jednoznacznie stwierdzić czy to długo czy też nie .

7.Postacie występujące w książce nie są ani białe ani czarne, są wielokolorowe.  Czy wszystkie postacie mają pierwowzór historyczny czy część jest wymyślona?

Żeby zachować równowagę część postaci jest prawdziwa, a część to fikcyjne osoby, które podsunęła mi wyobraźnia. Katarzyna na przykład jest postacią fikcyjną, ale osób jej pokroju z pewnością nie brakowało. Ludzie boją się śmierci, a co dopiero, gdy mowa o śmierci w niewyobrażalnych męczarniach, które to cierpienie prześladowało ją przez całe życie. Nikt nie ma pojęcia jak się zachowa dopóki nie znajdzie się w określonym położeniu. Rodzice Elżbiety ( nie dotarłam do żadnych wiarygodnych źródeł na ich temat) to moja wyobraźnia. Żydówka ze Słowacji Ruth Elias była pierwowzorem mojej powieściowej Giseli. Ruth na szczęście udało się przeżyć obóz, potem miała kolejne dzieci. Stasia Leszczyńska to postać prawdziwa, była położną w Auschwitz. Naturalnie główna postać kobieca Elżbieta z Turwii jest jak najbardziej autentyczna, szesnastowieczna dzieciobójczyni. Kat poznański Marcin Olszewski sprawował te funkcje w Poznaniu, na mocy zawartej z miastem umowy. Na łożu śmierci przekazał duża część swojego majątku Kościołowi.

8.Oczekiwanie na wydanie debiutanckiej powieści musi być bardzo emocjonujące. Tak samo czytanie pierwszych recenzji. Jak działają na Panią krytyka, a jak słowa uznania o Pani książce? Są motywatorem do dalszych działań czy raczej hamulcem?

Oczywiście słowa uznania to najmilsza rzecz pod słońcem . Te recenzje przedpremierowe, które dotąd otrzymałam są niesamowicie pochlebne. Łzy kręciły mi się w oczach ze szczęścia. Byłam i jestem pod ich wrażeniem choćby wszystkie następne były zupełnie dramatyczne. Pani recenzja z kolei najnormalniej w świecie zawiesiła mnie nad ziemią . To niesamowite, ale w pewnych momentach miałam wrażenie jakbym ja sama ją pisała. Zwróciła Pani uwagę na kwestie, na wyszczególnieniu, których bardzo mi zależało.To cudowna recenzja, jestem pod ogromnym jej wrażeniami i jeszcze bardzo, bardzo długo będę. To wspaniały motywator do dalszego pisania. Jeżeli zaś chodzi o krytykę, to zapewne nie będę w ogóle oryginalna. Oczywiście, że boję się słów nieprzyjaznych i dołujących. Ale jak to w życiu bywa są one nieodzownym elementem zwyczajnej codzienności, ponieważ nigdy nie dogodzi się wszystkim. Nie ma takiej możliwości. Krytyka sensowna i konstruktywna ma naturalnie rację bytu i takowych właśnie oczekuję, by móc poprawiać i wzbogacać swój warsztat pisarski. Dobrych, słusznych rad nigdy nie za wiele. Skoro coś może być jeszcze lepsze, to czemu nie skorzystać i nie ulepszyć? Wówczas nie może być mowy o żadnym hamulcu.

9. W trakcie czytania nie sposób nie zauważyć plastycznego stylu opowieści i bogatego słownictwa. Czy kształciła się Pani w kierunku sztuki pisania czy może jest Pani talentem samorodnym?

Obawiałam się takiego pytania i będzie to najkrótsza odpowiedź 😊.
Nie pobierałam żadnych nauk w tym temacie. Może akurat mam szczęście i umiem pisać 😊?

10. „Zamordować dziecko” to Pani pierwsza wydana powieść. Czy pisała Pani już wcześniej? A może ma Pani pełne biurko „wprawek pisarskich”, a wydana powieść jest jak wisienka na torcie?

No właśnie nie pisałam i niestety nie mam zapchanego biurka wcześniejszymi tekstami. Mam nadzieję, że nie rozczarowałam . Próbowałam pisać... W szkole podstawowej, ale nauczycielka języka polskiego obeszła się z moim „ dziełem „ zbytnio przypominającym "Wichrowe wzgórza" w sposób mało delikatny i zdecydowanie ostudziła moje pisarskie zapędy.

11.Czy ma Pani już pomysły na kolejne książki? Bo mam nadzieje, że takie będą.

Oczywiście, że tak . Właśnie nad nią pracuję. Mam nadzieję, że będzie fascynująca. Naturalnie również oparta na faktach, bardzo tragicznych, które wydarzyły się w trzynastowiecznej Europie Zachodniej. Tytuł również będzie świetny. I już niczego więcej nie dodam  😊.

12.A jakie książki czytają autorki piszące powieści?

Z pewnością nie będzie to nic zaskakującego. Moim niezaprzeczalnym hobby jest historia średniowiecznej Europy, archeologia śródziemnomorska oraz egiptologia. I dokładnie z tych dziedzin najchętniej czytam. Opracowania naukowe i biografie to moje ulubione lektury. Mam totalnego bzika na ich punkcie. Ale oczywiście lubię też kodeksy i pozycje z prawa międzynarodowego, to pozostałości zawodowe . Powieści sióstr Bronte, Dostojewskiego, Lwa, Aleksego Tołstoja, Charles’a Dickensa to też to, co mnie od lat pociąga.

13.Czy jest jeszcze coś, co chciałaby Pani dodać od siebie? Słów kilka do czytelników?

Przede wszystkim chciałabym serdecznie i gorąco podziękować za przeprowadzenie ze mną tego wywiadu. To ogromnie miłe móc odpowiadać na pytania, zadane przez osobę, której tak bardzo spodobała się moja powieść. Z całego serca dziękuję za rzetelną, szczerą recenzję, która sprawiła, iż nadal unoszę się nad ziemią.
Serdecznie chciałabym również zaprosić wszystkich Czytelników, Panie i Panów, do lektury mojej debiutanckiej książki. Jestem absolutnie przekonana, że będą to niezapomniane wrażenia i prawdziwa uczta dla duszy. Zapoznanie się z taką historią poprzez opisane przeze mnie wydarzenia to gratka nie tylko dla fanów zamierzchłych czasów, ale dla tych wszystkich, którzy czerpią przyjemność z czytania emocjonującej powieści, która na długo zapada w pamięci.
Raz jeszcze ogromnie dziękuję i uprzejmie zapraszam.

Ja ze swej strony pięknie dziękuję, że wyraziła Pani zgodę na ten wywiad. To niesamowite doświadczenie móc zadań kilka pytań autorce książki, która mnie zachwyciła.
Zdjęcie okładki


poniedziałek, 15 maja 2017

Tajemnice zamku. Lucinda Riley

TYTUŁ: Tajemnice zamku
AUTOR: Lucinda Riley
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros
GATUNEK: współczesna literatura obyczajowa

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Tfu! tfu! Tfu! Jaka okropna okładka! Chociaż nie. Okładka całkiem klimatyczna, ale WCALE nie pasuje do treści książki i może wprowadzać potencjalnego czytelnika w błąd. Gdybym natknęła się na nią w bibliotece, to z pewnością nie wzięłabym jej nawet do ręki. Ale dzięki namowom moich internetowych przyjaciółek zanurzyłam się w bardzo ciekawej historii. I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o minusy tej powieści. Ale gdybym się mocno uparła, to napisałabym ze przy tej objętości, ponad 500 stron, niewygodnie się czyta. To taki malutki minusik. 

Tajemnice zamku należy do gatunku książek, które uwielbiam: watek współczesny przeplata się z przeszłością, są tajemnice rodzinne, druga wojna światowa, francuski ruch oporu, angielscy lotnicy, zamki arystokracji, ludzkie tragedie i namiętności. I to mi w zupełności wystarcza, żeby książka mnie porwała i nie dawała spokoju. 

Jak to u mnie najczęściej bywa, dzisiejszość nie za bardzo mnie wciągnęła, a główna bohaterka momentami irytowała. Taka zupełnie oderwana od rzeczywistości kobieta, która momentami przypominała mi zachowaniem nastolatki. Jej naiwność i zupełny brak trzeźwej oceny pewnych sytuacji przyprawiał mnie o grymas... sama nie wiem...zdegustowania. I to bezgraniczne i bezrefleksyjne zaufanie do męża. Chociaż można jej to nawet  wybaczyć... wszak to zakochana kobieta była. 
I cały wątek miłosny, jak dla mnie, za bardzo rozbudowany i mocno przewidywalny. Były momenty, kiedy miałam ochotę krzyknąć: weź się nie zastanawiaj! Bierz tego drugiego! I, właśnie, ta przewidywalność chyba mnie najbardziej przeszkadzała.
Natomiast relacje między braćmi i ich wspólna przeszłość, to temat naprawdę świetnie pokazany. Jak bardzo mogą się różnić wspomnienia tych samych wydarzeń w zależności od tego kto je opowiada? Czytałam z przyjemnością.
A wiecie co mnie wprowadziło w stan rozmarzenia? Zamek? Nie! Emilie odziedziczyła posiadłość, w której była cudowna biblioteka. Taka dwustuletnia z pierwszymi wydaniami. Jak ja tam pragnęłam się przenieś. Jak mnie się marzy taki "pokój z książkami". Ach! 

Ale za to wątek wojenny! Cud, miód i orzeszki ziemne! Taki żarcik! 
Kto pamięta film "Allo, allo"? Ja! W tej książce, tak samo jak w tym serialu, jest francuski ruch oporu, angielscy lotnicy, ukrywane radiostacje, galijska arystokracja i niemieccy żołnierze. W trakcie czytania czasami stawały mi przed oczami wyobraźni sceny z tego serialu. Dla mnie to, oczywiście, plus tej lektury.

Constance to agentka brytyjskiego wywiadu, która trafia na ziemię Dumasa w wiadomym celu. Lecz niestety nie nawiązuje kontaktu z siatką wywiadowczą i "ląduje" w domu francuskiego arystokraty. W samo centrum ważnych wydarzeń. Czy sobie poradzi? I jak skończy się misja zupełnie inna niż ta, do której była szkolona? 

Świetnie ukazane tło historyczne i zasady działania wywiadu; warunki życia w okupowanej Francji i różne postawy żołnierzy po obu stronach barykady; metody radzenia sobie w wojennej rzeczywistości i zmieniające się zachowania cywilów; zakazana miłość i okrucieństwo wobec kobiet.
Tak, zdecydowanie wątek z przed lat bardziej mnie zainteresował.

Jeśli chcecie dowiedzieć jak się zakończyła misja Emilie, to musicie sięgnąć po książkę.

Polecam szczerze.


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

sobota, 13 maja 2017

Sekretne życie jelit. 21 sposobów na zdrowe odżywianie.

TYTUŁSekretne życie jelit. 21 sposobów na zdrowe odżywianie.
AUTOR: Praca zbiorowa
WYDAWNICTWO: M Wydawnictwo
GATUNEK: poradnik

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Zacznę od dowcipu.
Jakie są trzy rodzaje białej śmierci?
Sól, cukier i lekarz pierwszego kontaktu.
Mnie została do wyeliminowania tylko ta pierwsza z wymienionych...

Z różnych powodów, o których nie miejsce tu pisać, przestałam używać cukru. I zostałam wielką orędowniczką życia bez tego węglowodanu. Z solą nadal walczę... A lekarzy unikam jak ognia. Dlaczego o tym piszę? Bo książka, do której chcę Was zachęcić jest właśnie o tym, że trzeba i można zmienić nawyki żywieniowe. Ja  jestem tego najlepszym przykładem. 

Zapraszam chętnych do poczytania.

21 sposobów na zdrowe odżywianie. Taki podtytuł nosi ten poradnik. I mamy 21 rozdziałów. Każdy skupia się na innym zagadnieniu. Nie będę streszczać książki tylko zasygnalizuję problemy, które są poruszone, a może kogoś właśnie on zainteresuje.

Dieta bezglutenowa. Celiakia. Wiecie, że pszenica działa uzależniająco. Po odstawieniu pszenicy 30% ludzi ma objawy odstawienia. W tym rozdziale została przedstawiona lista dozwolonych i zakazanych produktów.

Probiotyki. Probiotyk znaczy "pro-life", czyli promujący życie. Czyli nasi sprzymierzeńcy.

Kandydoza. Zanim zaczniecie jakiekolwiek leczenie polecam zbadać się pod tym kątem. Możecie się zdziwić.

Zespól jelita drażliwego. Wiele osób cierpi na tę przypadłość. I wiele nie zdaje sobie z tego sprawy. 

Błonnik. Mój przyjaciel. Polecam też się zaprzyjaźnić.

Super pokarmy dla zdrowia jelit. Umiecie wymienić?

Witamy i suplementy diety. Wierzycie, że warto je przyjmować wprost z apteki? A może lepiej z ogrodu?

O ćwiczeniach fizycznych i zaletach wody nic nie napiszę. Bo chyba wszyscy wszystko wiedzą.

Detoks. Lubię to słowo. I polecam czasami sobie zafundować odtruwanie.

Zastanawialiście się kiedyś czy emocje mają coś wspólnego z jedzeniem?  A sposób przygotowywania posiłków?

Pozycja ta nie wyczerpuje podjętych tematów. Ale jest idealna dla osób, które dopiero zaczynają przygodę ze zdrowym odżywianiem. Dużą zaletą jest też to, że w tej lekturze znajduje się mnóstwo pięknych zdjęć, które zachęcają, aby sięgnąć po dany produkt. 
A na końcu książki pięknie przedstawione są przepisy na potrawy, które pomogą Twoim jelitom. Bardzo apetyczne! Mniam.

Sama się skusiłam i upiekłam muffinki z otrębów owsianych i zielony koktajl witaminowy. Pychotka!
Polecam!
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

czwartek, 11 maja 2017

Małe wielkie rzeczy. Jodi Picoult

TYTUŁMałe wielkie rzeczy
AUTOR: Jodi Picoult
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Prószyński i S-ka
GATUNEK: współczesna literatura obyczajowa
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Właśnie skończyłam czytać najnowszą powieść Jodi Picoult. Lubię tę pisarkę. Czytałam kilka jej książek. Moja NAJ tej autorki to "To co zostało". Byłam ciekawa czy ta ją zdetronizuje... 
No niestety. Mój NR 1 pozostaje NR 1!

Już nie pamiętam kiedy jakaś książka wzbudziła we mnie tyle emocji. Były momenty, że z moich słów padały niecenzuralne słowa "ale k#rwa jak to?". Wiele razy. I kilka razy musiałam przystanąć, czyli łapałam tzw. "zawieszkę". Więc jeśli nie tolerujesz bluźnierstw, to nie czytaj dalej.

Jodi, tak jak i w innych swoich książkach, tak i w tej "poleciała schematem", czyli jest temat/sprawa/problem, który nie mają jedynie słusznego rozwiązania, są tragedie i problemy ludzkie oraz narracja poprowadzona na głosy bohaterów. Ale ja to akurat lubię i dla mnie jest to zaleta książek tej autorki.

W tej pozycji amerykańska powieściopisarka poruszyła temat rasizmu. Tak wszędzie można przeczytać. Jak dla mnie jest to temat jeden z wielu pokazanych w tej lekturze. Nim zajmę się na końcu. Opowiem Wam co mnie poruszyło i na co zwróciłam uwagę podczas czytania tego opasłego tomu ( ponad 600 stron).

Praca położnej. Ruth to czarnoskóra pielęgniarka z ponad dwudziestoletnim stażem pracująca w jednym ze szpitali. Jest samotną matką, wdową po amerykańskim żołnierzu. Wychowuje syna. Odkąd pamięta zawsze chciała być położną. I dopięła swego. Lubi swoją pracę, do swoich pacjentek podchodzi z empatią, do świeżo upieczonych tatusiów z wyrozumiałością, do dzieci z miłością. Zaangażowana, uśmiechnięta, pomocna, nie sprawiająca problemów. Aż do dnia kiedy spotyka Turka i Brit, którzy sobie nie życzą aby ich syna dotykała czarnoskóra pielęgniarka...

Praca adwokata z urzędu. Kennedy broni ludzi, ale tych, których nie stać na prywatnego adwokata. Pomaga wszystkim bez względu na zarzucany im czyn. I choć chce pomóc i Ruth, kobiety nie mogą się dogadać. Każda z nich ma swój sposób poprowadzenia sprawy. Podczas trwania procesu w pani adwokat dokonuje się przemiana. Następuje to po słowach oskarżonej i samym procesie. Interesująco przedstawiony temat.

Sam proces sądowy. W wielu książkach i filmach występuję ten sam problem. Sala sądowa zamienia się w teatr. I nie jest ważna Prawda. Istotne jest to, który prawnik się lepiej zaprezentuje, który świadek będzie bardziej przekonujący, kto na kogo znajdzie "haka". Mnie się robi smutno, kiedy czytam takie opisy procesów. Nie ma k#rwa sprawiedliwości na tym świecie, no nie ma!

Śmierć dziecka. Chłopczyk umiera zanim zaczyna życie na dobre. Każde z rodziców radzi sobie z żałobą inaczej. To te fragmenty nad którymi sama uroniłam łzy. Choć do Turka zapałałam nienawiścią od samego początku, to jako ojcu bardzo mu współczułam. Gdzie, ku#wa sprawiedliwość? Dlaczego nowo narodzone dzieci muszą umierać? Znacie pojęcie "kangurowania" dzieci? W tym szpitalu jest specjalna sala do kangurowania zmarłego noworodka. To miejsce pożegnania rodziców i dziecka. Idea godna przeszczepienia na grunt polski... Smutny ale potrzebny temat.

Problemy z nastolatkiem. Ruth ma siedemnastoletniego syna. Nastolatek nie umie sobie poradzić z emocjami. Oskarżenia matki o morderstwo, proces, pobyt w areszcie, zmiana pracy, problemy z rówieśnikami to wszystko za dużo za dużo jak na nastolatka. Życie, niestety, zmusza go przyspieszonego dorastania.

To temat, który wzbudził we mnie największe emocje. Rasizm. Turk Buer -  jeden z głosów narracji. Bohater książki, do którego zapalałam nienawiścią od pierwszego spotkania. W stosunku do jego osoby można użyć wiele określeń: kochający mąż, oddany zięć, zrozpaczony ojciec, świetny kumpel, ale też zupełnie innych: zagorzały neonazista, założyciel strony w internecie samotnywilk.org szerzącej nazizm, bojownik o czystość rasy, pomysłodawca i uczestnik szybkich akcji, które mają na celu pobicie geja albo "czarnego", człowiek przepełniony nienawiścią i czerpiący przyjemność z zadawania bólu i strachu.
Spójrzcie jak opowiada o jednej z "akcji":

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek
I to jedno zdanie "Holocaust to ściema" spowodowało u mnie falę okropnego uczucia, które sama zarzucam Turkowi: nienawiść. Ja, która czytam od ponad dwudziestu lat o Holocauście i nawet założyłam grupę o tej tematyce na Facebooku, nie mogłam przejść obok takiego zdania obojętnie. Z resztą wszystko to, co mówi Buer nie mieści się w mojej głowie. Cała ta jego filozofia neonazistowska, te bójki, te gadki o wyższości rasy, ten brak empatii, takie "plucie jadem" do każdego, kto mu się nie podoba, te wyzwiska od "pedałów", "żydków"... Czy kolor skóry naprawdę na znaczenie? To gwałci moją wrażliwość. No bo, k#rwa, ile można mieć w sobie nadmiaru nienawiści i niedoboru empatii???

I zakończenie! Takiemu finałowi mówię NIE! Nie przyjmuję do wiadomości, mnie się nie podoba, nie kupują go. Wiem, że różnie się plotą koleje losu, ale w takie COŚ to ja nie uwierzę. 

Polecam gorąco. Mnie się podobała. Lubię kiedy książka wzbudza emocje. I nie muszą być one pozytywne.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek