TYTUŁ: Sprawa Hoffmanowej
AUTOR: Katarzyna Zyskowska
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: powieść obyczajowa
STRON: 409
DATA PREMIERY: 3 kwietnia 2019
To moje czwarte spotkanie z autorką. "Zanim" zauroczyła mnie klimatem i pięknie opowiedzianą historią Marii Skłodowskiej-Curie, zanim pojechała do Paryża. "Ty jesteś imię moje" zachwyciło mnie subtelnością uczuć i duchem opisywanych wydarzeń. "Historia złych uczynków" zostawiła mnie rozedrganą emocjami i nabuzowaną myślami. A czym zaskoczyła mnie ta książka?
Autorka napisała tę powieść inspirując się prawdziwymi wydarzeniami. I stworzyła na ich podstawie niebanalną opowieść. Historia, w której zginęły trzy osoby, do tego w górach, już sama w sobie rozbudza ciekawość. A jeśli do tego dołożymy szczegóły w postaci samych uczestników tej tragedii tj. prokuratora Hoffmana, jego nieletniego syna, żony, znanej aktorki estrad warszawskich Miry Mey i tajemniczego nieznajomego, który towarzyszył tej rodzinie, to robi się jeszcze ciekawiej. A do tego Zakopane w latach 30 XX wieku, miejsce wypoczynku wielu artystów i spotkań mniej i bardziej znanych osobowości twórczych. No i Tatry, góry, które pokochało wielu turystów.
Samą fabułę można streścić w kilku zdaniach: Hoffman z rodziną wyruszyli w góry. Po dwóch dobach z gór schodzi Hoffmanowa. Reszta uczestników zostaje znaleziona martwa. Opinia publiczna wydaje wyrok: winna. Co się wydarzyło na Lodowej Przełęczy? Jaka była przyczyna śmierci? I dlaczego tylko Hoffmanowa przeżyła? Mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi.
Ale ta powieść jest inna. Choć historia może wydawać się banalna, to już sposób jej opowiedzenia jest niesamowity. Autorka prowadzi narracje dwutorowo: w 1933 roku, kiedy dochodzi do górskiej tragedii i w 1939, kiedy to Mira leczona przez nowo zatrudnionego lekarza odkrywa, poprzez hipnozę, swoje wspomnienia i prawdę. I nagle wszystko nabiera innego znaczenia...
W jednym z wątków poznajemy Mirę jako nastolatkę, której marzy się kariera artystki na deskach warszawskich kabaretów. Śledzimy jej przeprowadzkę do Warszawy, pierwsze kroki w artystycznym świecie i pierwsze sukcesy. Ale nic lekko jej nie przychodzi.
Drugi motyw to pobyt Miry w szpitalu. Placówce psychiatrycznej w której została zamknięta po tatrzańskiej tragedii. Mira została w niej umieszczona i nigdy nie osądzona za czyny, które jej przypisywano. Niektóre opisy przeprawiały mnie o bezdech...
Zyskowska ukazała sprawę Hoffmanowej w bardzo intrygujący sposób.
Po pierwsze: sama tytułowa bohaterka budzi bardzo różne emocje. Od podziwu w dążeniu do bycia aktorką po współczucie na ostatnich stronach powieści.
Po drugie: Tatry i Zakopane. Wiem z mediów społecznościowych o miłości autorki do Tatr. I tę miłość czułam na stronach tej książki. Pięknie je odmalowała słowami, pokazując i piękno, i potęgę gór.
Po trzecie: życie przedwojennej Warszawy i tętniącego artystycznym rytmem Zakopanego. Gdzie palarnie opium sąsiadują z burdelikami, gdzie kabarety przyciągają młodziutkie dziewczęta żądne kariery, a redaktorzy gazet maja pełne szpalty skandali i skandalików.
Po czwarte: wielka niewiadoma dotycząca kwestii: winna czy nie? Cały czas, podczas czytania, zastanawiałam się co też się stało tam wysoko w górach? Pisarka niesamowicie rozbudziła moją ciekawość. Powolutku dozowała informacje, odkrywała strzępy informacji i podsuwała wiele mylnych tropów. To wszystko powodowało, że trudno było odłożyć książkę przed poznaniem zakończenia.
A zakończenie? Tak bardzo zaskakujące, że chyba bardziej nie można. W trakcie czytania wiele zakończeń obmyślałam. Autorka pozostawiła mnie ze szczęką na kolanach i, podobnie jak w "Historii złych uczynków", rozedrganą emocjami i nabuzowaną myślami. I kiedy już myślałam, że historia została zakończenia, to Zyskowska "walnęła' mnie epilogiem między oczy.
Podsumowując: tytułowa bohaterka budzi pełen wachlarz emocji, opisy gór godne pozazdroszczenia, przepiękny obraz lat przedwojennych Warszawy i Zakopanego, niewyjaśniona zagadka winy Hoffmanowej oraz zakończenie, które wywraca wszystko do góry nogami. Czyli mieszanka, który nie pozostawi czytelnika obojętnym.
Polecam.
PS. Okładka idealna!
Autorka napisała tę powieść inspirując się prawdziwymi wydarzeniami. I stworzyła na ich podstawie niebanalną opowieść. Historia, w której zginęły trzy osoby, do tego w górach, już sama w sobie rozbudza ciekawość. A jeśli do tego dołożymy szczegóły w postaci samych uczestników tej tragedii tj. prokuratora Hoffmana, jego nieletniego syna, żony, znanej aktorki estrad warszawskich Miry Mey i tajemniczego nieznajomego, który towarzyszył tej rodzinie, to robi się jeszcze ciekawiej. A do tego Zakopane w latach 30 XX wieku, miejsce wypoczynku wielu artystów i spotkań mniej i bardziej znanych osobowości twórczych. No i Tatry, góry, które pokochało wielu turystów.
Samą fabułę można streścić w kilku zdaniach: Hoffman z rodziną wyruszyli w góry. Po dwóch dobach z gór schodzi Hoffmanowa. Reszta uczestników zostaje znaleziona martwa. Opinia publiczna wydaje wyrok: winna. Co się wydarzyło na Lodowej Przełęczy? Jaka była przyczyna śmierci? I dlaczego tylko Hoffmanowa przeżyła? Mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi.
Ale ta powieść jest inna. Choć historia może wydawać się banalna, to już sposób jej opowiedzenia jest niesamowity. Autorka prowadzi narracje dwutorowo: w 1933 roku, kiedy dochodzi do górskiej tragedii i w 1939, kiedy to Mira leczona przez nowo zatrudnionego lekarza odkrywa, poprzez hipnozę, swoje wspomnienia i prawdę. I nagle wszystko nabiera innego znaczenia...
W jednym z wątków poznajemy Mirę jako nastolatkę, której marzy się kariera artystki na deskach warszawskich kabaretów. Śledzimy jej przeprowadzkę do Warszawy, pierwsze kroki w artystycznym świecie i pierwsze sukcesy. Ale nic lekko jej nie przychodzi.
Drugi motyw to pobyt Miry w szpitalu. Placówce psychiatrycznej w której została zamknięta po tatrzańskiej tragedii. Mira została w niej umieszczona i nigdy nie osądzona za czyny, które jej przypisywano. Niektóre opisy przeprawiały mnie o bezdech...
Zyskowska ukazała sprawę Hoffmanowej w bardzo intrygujący sposób.
Po pierwsze: sama tytułowa bohaterka budzi bardzo różne emocje. Od podziwu w dążeniu do bycia aktorką po współczucie na ostatnich stronach powieści.
Po drugie: Tatry i Zakopane. Wiem z mediów społecznościowych o miłości autorki do Tatr. I tę miłość czułam na stronach tej książki. Pięknie je odmalowała słowami, pokazując i piękno, i potęgę gór.
Po trzecie: życie przedwojennej Warszawy i tętniącego artystycznym rytmem Zakopanego. Gdzie palarnie opium sąsiadują z burdelikami, gdzie kabarety przyciągają młodziutkie dziewczęta żądne kariery, a redaktorzy gazet maja pełne szpalty skandali i skandalików.
Po czwarte: wielka niewiadoma dotycząca kwestii: winna czy nie? Cały czas, podczas czytania, zastanawiałam się co też się stało tam wysoko w górach? Pisarka niesamowicie rozbudziła moją ciekawość. Powolutku dozowała informacje, odkrywała strzępy informacji i podsuwała wiele mylnych tropów. To wszystko powodowało, że trudno było odłożyć książkę przed poznaniem zakończenia.
A zakończenie? Tak bardzo zaskakujące, że chyba bardziej nie można. W trakcie czytania wiele zakończeń obmyślałam. Autorka pozostawiła mnie ze szczęką na kolanach i, podobnie jak w "Historii złych uczynków", rozedrganą emocjami i nabuzowaną myślami. I kiedy już myślałam, że historia została zakończenia, to Zyskowska "walnęła' mnie epilogiem między oczy.
Podsumowując: tytułowa bohaterka budzi pełen wachlarz emocji, opisy gór godne pozazdroszczenia, przepiękny obraz lat przedwojennych Warszawy i Zakopanego, niewyjaśniona zagadka winy Hoffmanowej oraz zakończenie, które wywraca wszystko do góry nogami. Czyli mieszanka, który nie pozostawi czytelnika obojętnym.
Polecam.
PS. Okładka idealna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz