TYTUŁ: Koleje losu
AUTOR: Marian Piegza
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: literatura obyczajowa
To moje trzecie spotkanie z twórczością autora i kolejne bardzo udane. Dwie poprzednie, Odnaleziony portret i Inga i Mutek, bardzo przypadły mi do gustu. Autor przedstawił swoje historie tak, że trudno było się odłożyć książkę, choć na chwilę. Byłam ciekawa czy i tym razem uda mu się mnie tak zaangażować.
Koleje losu to powieść obyczajowo-historyczna, która zaczyna się w 1848 roku, a kończy w latach pięćdziesiątych XX wieku. Poznajemy Michała Schlosarka, który opuszcza dom rodzinny i przybywa do Gliwic w poszukiwaniu pracy. I z każdą przerzuconą kartką poznajemy losy bohatera, jego rodziny i potomków. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły i streszczać fabuły, bo to w nich tkwi to coś, co powoduje, że książka jest wyjątkowa.
A dlaczego jest wyjątkowa?
Przygotowanie autora do tematu. I znajomość historii, tej lokalnej, jak i powszechnej. Pan Marian jest popularyzatorem historii Śląska i to czuć w tej powieści. Z wielką uwagą czytałam o zmianach na ziemiach polskich, wojnach, powstaniach i wpływie zawirowań historycznych na przeciętnego Ślązaka. Wspaniała lekcja historii.
Warstwa obyczajowa jest ciekawie przedstawiona. Zmiany granic, powstanie państwa polskiego, wojny powodują zmiany także w społeczeństwie. Jedni czują Polakami, inny Niemcami, a jeszcze inni Ślązakami. W domach i przestrzeni publicznej słychać różne języki: polski, niemiecki, jidysz i śląski. Ludzie się żenią, przeprowadzają i zmieniają poglądy. Bardzo mnie intrygowała ta ciekawa różnorodność. Czytałam z przyjemnością.
W tej powieści, niespotykany w poprzednich książkach autora, pojawił się wątek kryminalny. Michał w pierwszych dniach w mieście spotyka na swojej drodze pewnego człowieka, który w latach późniejszych będzie szukał zemsty na Schlosarku i jego rodzinie. Bardzo ciekawie jest ten motyw wpleciony w całą historię i, moim zdaniem, dodał tej powieści ostrości i przestępczego pazura.
Na uwagę zasługuję także wplecenie w życiorys Michała postaci autentycznej, jaką był Julius Roger. Ja pierwszy raz spotkałam się z tym bohaterem i przy okazji dowiedziałam się, że była to bardzo ważna persona. Nie tylko był lekarzem i przyrodnikiem, ale też zbieraczem pieśni ludowych i działaczem społecznym. Zrobił dużo na społeczności śląskiej. Polecam ten temat uwadze.
Podsumowując: interesująca powieść obyczajowa z historią Śląska i wątkiem kryminalnym w tle.
Polecam.
PS O poprzednich książkach autora możesz przeczytać na tym blogu. Wystarczy wpisać w lupkę nazwisko autora.
Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz