niedziela, 31 października 2021

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? Genki Kawamura

 

                             TYTUŁ: A gdyby tak ze świata zniknęły koty?
AUTOR: Genki Kawamura
WYDAWNICTWO: Bo.wiem, WUJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 160 
DATA PREMIERY: 17 lutego 2021
SERIA: Seria z Żurawiem



Zdjęcie z portalu lubimyczytac.pl





Od razu odpowiem na tytułowe pytanie: nie wyobrażam sobie.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna literatura japońska tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu.
W moim odczuciu książka spodoba się fanom innej książki noszącej tytuł Oskar i Pani Róża autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta.
Podobna tematyka i zbliżona wrażliwość.

Kiedy to piszę, to jest 1 listopada. Dzień, w którym myślę o śmierci i przemijaniu. I o ludziach, których już nie ma. W tej niewielkiej książce poruszony jest temat śmierci, ale nie osób nam najbliższych, ale naszej własnej. Pewien japoński listonosz dowiaduje się, że choruję na nieuleczalną przypadłość i niedługo umrze. I wtedy pojawia się diabeł i składa mu propozycję. 
Sam bohater mówi tak:

Mogłem dostać dodatkowy dzień życia za usunięcie ze świata jednej rzeczy.

Czy nasz bohater zdecyduje się przyjąć propozycję diabła?
Czy odda tytułowe koty za jeden dzień życia?
A może wymyśli inne rzeczy, które można usunąć ze świata i pożyć dłużej?
I jak wykorzystać dodatkowy dzień? Co usunąć? 

Książka, choć niewielkich rozmiarów, wywołuje wielkie emocje. Autor w obliczu nagłej diagnozy i widma przyspieszonej śmierci zadaje sobie mnóstwo pytań, snuje refleksje i zastanawia się nad wieloma rzeczami. Musiałam robić czasami przerwy w czytaniu, bo i mnie samej włączał się tryb pytań i refleksji. 
Dużo jest w tej książce poruszanych kwestii i rozważań na egzystencjonalne tematy i mam świadomość, że niektórym czytelnikom mogą one wydawać się one już oklepane i znane z innych lektur. Moim zdaniem, nikt z nas nie zna swojej reakcji i zachowań w sytuacji, w jakiej znalazł się bohater książki. Każdy będzie podchodził do takich okoliczności inaczej. I dlatego każdy odbierze tę książkę na swój sposób. 
Dla mnie istotne było to, że autor podszedł do tematu z humorem i bez zadęcia. W trakcie czytania można było i otrzeć łzę, i uśmiechnąć się pod nosem. 
Dlatego też porównałam ją do innej lektury. Oskar i Pani Róża też dotyka spraw bardzo delikatnych i jednocześnie ostatecznych. Obie skłaniają do przemyśleń. 
I obie staną obok siebie u mnie na półce. Do wielokrotnych powrotów.

Polecam.

piątek, 29 października 2021

Dzieci wygnane. Tułacze losy małych Polaków w czasie II wojny światowej. Monika Odrobińska

 

TYTUŁDzieci wygnane. 
Tułacze losy małych Polaków w czasie II wojny światowej.
AUTOR: Monika Odrobińska
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont 
GATUNEK: literatura faktu 
STRON: 360
DATA PREMIERY: 3 czerwca 2021
SERIA: Prawdziwe Historie



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To już kolejna książka z serii Prawdziwe historie. Bardzo mi ten cykl przypadł do gustu. W wielu przypadkach autorzy robią coś, co jest dla mnie bardzo ważne, czyli ocalają od zapomnienia. W przypadku tej książki wspomnienia są bardzo wzruszające, bo są to retrospekcje oczami dzieci. 

Autorka wysłuchała opowieści dziesięciorga osób, które jako dzieci doświadczyły wojny. Doświadczyły w bardzo różny sposób, najczęściej, nam współczesnym, trudny do wyobrażenia. 
Książka ta została wydana w 80 rocznicę wywózek na Syberię. Wniosek jest taki, że rozmówcy autorki w czasie przeprowadzanych rozmów byli już osobami w podeszłym wieku. A to co opisywali nie mieści się w moim matczynym sercu.
Muszę tu podkreślić jedną, ważną dla mnie, rzecz. Bohaterowie tej książki w czasie wywózek byli dziećmi, najczęściej kilkulatkami. Zamiast jeździć na rowerze byli wywożeni w bydlęcych wagonach. Zamiast jechać do babci i wcinać pyszne ciasto, to jechali tygodniami w głąb Rosji i męczył ich głód. To nie były ich decyzje. To nie oni wybrali taką drogę życiową. Sami wtedy niewiele rozumieli. I nikt im wtedy nic nie tłumaczył. Zostali pozbawieni rodziny i ojczyzny. I musieli dorosnąć w błyskawicznym tempie.

Z opowieści tych bije ciepło i pozytywne emocje. Doświadczenia wojenne spowodowały, że te dzieciaki zostały pozbawione dzieciństwa i musiały przetrwać rzeczy, które ściskają serce. Wojenna zawierucha rzuciła je w różne zakątki świata. Jedne z nich wracały do Polski, inne nie. Wspomnienia wojenne pozostały w nich na zawsze bez względu na miejsce zamieszkania. Tak samo jak tęsknota z ojczyzną i utraconą rodziną.

W tego typu książkach, przynajmniej dla mnie, ważne są wszelkie fotografie ludzi i zdjęcia miejsc, których już nie ma. Na mnie zawsze robią wrażenie i są ważnym uzupełnieniem testu. Tak było i w tym przypadku. Polecam się przyjrzeć dokładnie, chwytają za serce nie mniej niż słowa bohaterów książki.

I po raz kolejny okazuje się, że to życie pisze najbardziej niewiarygodne scenariusze. I najbardziej przerażające. Losy wojenne dorosłych są wzruszające, a kiedy czyta się o trzy czy pięciolatkach głodzonych i wiezionych do katorżniczej pracy w głąb Rosji, to już serce pęka. 

I po raz kolejny jestem wdzięczna, że mogłam przeczytać wspomnienia osób, które przeżyły czas, o którym nie można zapomnieć. Czas płynie, a świadków tamtych okrutnych wydarzeń coraz mniej. Pamiętajmy!

Polecam.

środa, 27 października 2021

Uskrzydleni. Joanna Parasiewicz

 

TYTUŁUskrzydleni
AUTOR: Joanna Parasiewicz 
WYDAWNICTWO: Novae Res 
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 392
DATA PREMIERY: 5 lutego 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



I to jest debiut? 
Nie wierzę!
Ależ dałam się ponieś tej książce! Pochłonęłam ją w jedną deszczową sobotę. 
W tym przypadku nie zawiódł mnie mój nos mola książkowego. Coś czułam, że to może być perełka czytelnicza. I się nie zawiodłam!

Po tę książkę sięgnęłam z kilku powodów.
Lubię sięgać po debiuty polskich autorek.
Kilka dni temu przeczytałam inną książkę pani Joanny pt. Mistyfikator, która bardzo mi się spodobała.
Lubię literaturę obyczajową.
Akcja tej powieści dzieje się w epoce La Belle époque, którą uwielbiam, a tu historia dzieje się dokładnie w latach 1901-1918.
Z wielką ciekawością czytam o ludziach z pasją i zafiksowanych na swoim hobby.

Akcja dzieje się dwutorowo.  W jednym wątku towarzyszymy Kosti Orłowowi, który marzy o lataniu i robi wszystko, żeby to marzenie spełnić. W drugim Stefania Odolańska uprawia róże w przydomowej szklarni i marzy o tworzeniu niepowtarzalnych odmian kwiatów. I w pewnym momencie drogi życiowe obojga bohaterów się przetną. Ale czy to doprowadzi do szczęśliwego zakończenia? Sam musisz to sprawdzić.

Co spowodowało, że dosłownie połknęłam" tę powieść w jeden dzień?
Złożyło się na to kilka powodów (kolejność przypadkowa).
Tło obyczajowe. Fenomenalnie przedstawione tło historyczne i obyczajowe Europy pierwszych dwóch dekad XX wieku. Uwielbiam ten okres w historii i czułam ducha tamtej epoki.
Historia lotnictwa. Tutaj wiedzy nie posiadam żadnej i troszkę się bałam czy autorka udźwignie temat i czytelnik-laik, jak ja, wszystko ogarnie. I tu też autorka dała radę. Czytało się lekko i wszystko było zrozumiałe i jasno przedstawione.
Róże. Fifi Odolańska kochała róże i oddawała się swojej pasji bez pamięci. Ten wątek był ciekawie i prosto ukazany w taki sposób, że sama już chciałam zacząć hodować róże. Wielki plus.
Mało romansu. Nie jest tajemnicą, że nie lubię wątków romansowych w powieściach. Tutaj było go tyle, że wcale mnie nie uwierał podczas czytania. Opisane tyle, żeby nie zamęczyć czytelnika takiego, jak ja, a jednocześnie tyle, żeby przedstawić relacje damsko-męskie w odpowiednim świetle.
Lekkość pióra. Pani Joanna ma niesamowitą lekkość pióra i potrafi tak operować słowem, że dosłownie zagłębiłam się w tą powieść niczym w ciepły kocyk. Piękny język i plastyczność opisów oraz wiedza dają niesamowite połączenie.

Minus jeden. Brak mapy Europy z początku wieku. Europa na początku XX wieku wyglądała zupełnie inaczej. Pierwsza wojna światowa zmieniła bardzo wiele w kwestii granic i państw. Myślę, że mapa bardzo się tu przydała i fajnie by było podróżować palcem po mapie w trakcie czytania.

Za mną już dwie książki autorki: Mistyfikator i Uskrzydleni. Teraz czas na Tancereczkę, najnowszą powieść Parasiewicz. Jak to mówią: do trzech razy sztuka. Na razie dwie na plus.

Polecam. 

poniedziałek, 25 października 2021

Czuły narrator. Olga Tokarczuk

 

TYTUŁCzuły narrator
AUTOR: Olga Tokarczuk
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 304
DATA PREMIERY: 12 listopada 2020








Polscy laureaci literackiej Nagrody Nobla to Henryk Sieniewicz, Władysław Reymont, Czesław Miłosz, Wisława Szymborska i Olga Tokarczuk. Wymieniam tylko tak, dla przypomnienia. 

W wierszach Szymborskiej byłam zakochana, twórczość Panów znam.

Nic dwa razy. Wisława Szymborska
...

Żaden dzień się nie po­wtó­rzy,
nie ma dwóch po­dob­nych nocy,
dwóch tych sa­mych po­ca­łun­ków,
dwóch jed­na­kich spoj­rzeń w oczy.
...

To jeden z moich ukochanych wierszy Szymborskiej. Ale bardzo mi on pasuje do tego, o czym pisze Tokarczuk. Żyjemy raz i doceniajmy to życie takim, jakie jest. Żyjmy pełnią życia. Kochajmy. 

Postanowiłam mieć na półce książkę kolejnej Noblistki z mową noblowską, esejami i wykładami. Wiedziałam co mnie czeka, bo samą galę wręczenia nagrody i przemówienie Pani Olgi oglądałam na żywo. 

Jest to pierwsza książka po otrzymaniu tak ważnej nagrody. Twórczość Tokarczuk znałam już z poprzednich lektur, takich jak chociażby Księgi Jakubowe czy Prowadź swój pług przez kości umarłych. 

I choć różnimy się w wielu kwestiach czy poglądach, to czytałam z wielką przyjemnością. W wielu punktach mamy podobne spojrzenie na świat i zbliżoną wrażliwość. Do tego piękny styl i dopieszczone słownictwo spowodowało, że delektowałam się bardzo powoli, jak pysznym deserem. Pani Olga troszkę się nam, czytelnikom, odsłania. Pisze o antropologii, psychologii, literaturze, filozofii, kulturze, historii i osobistych doświadczeniach. 
Dla mnie dużym plusem jest też to, że nie trzeba czytać po kolei. Można wybierać ten tekst, na który ma się akurat ochotę. Można sobie nad nim podumać i posnuć osobiste refleksje.

Chylę głowę przed Autorką. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Zmusza ona do myślenia o rzeczach, o których na co dzień nie mam czasu się zastanowić.

Polecam.

czwartek, 21 października 2021

Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany. David G. Marwell

 

TYTUŁMengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany
AUTOR: David G. Marwell
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Bez Fikcji
GATUNEK: biografia/literatura faktu
STRON: 452
DATA PREMIERY: 13 maja 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Postać Josefa Mengele interesuje mnie od zawsze. Przeczytałam już kilka biografii o tym Niemcu. Zastanawiam się jak doszło do tego, że chłopak z dobrej niemieckiej rodziny zapisał się jako symbol całego wojennego zła i lekarz, który jednym ruchem ręki pozbawiał całe masy ludzi życia, a innych okaleczał w imię pseudoeksperymentów? 

W przypadku tej książki niezmiernie ważna jest osoba autora, gdyż daje ona gwarancję rzetelności tej biografii. Marwell jest amerykańskim historykiem i byłym dyrektorem Muzeum Dziedzictwa Żydowskiego w Nowym Jorku. Przez całe życie pełnił wiele funkcji i ról w życiu zawodowym. Dla tej lektury najważniejsze jest, w mojej ocenie, to, że był odpowiedzialny za prowadzenie badań historycznych i kryminalistycznych wspierających ściganie przez Departament Sprawiedliwości USA nazistowskich zbrodniarzy wojennych, w tym Klausa Barbie i Josefa Mengele. I na podstawie tych doświadczeń napisał tę książkę. Jest to, przynajmniej dla mnie, połączenie biografii nazisty ze wspomnieniami historyka. 

Zanim przejdę do treści napiszę tylko, że ta książka ma plus i minus w pewnym zakresie. I jest to ten fakt, że jest bardzo szczegółowa i drobiazgowa z mnóstwem nazwisk, nazw i dat. Dla jednych plus, dla drugich minus. Ocenę pozostawię czytelnikowi.

Autor podzielił życiorys Mengele na pewne etapy i umieścił je w kolejnych rozdziałach. Poznajemy Młodość, Auschwitz, Ucieczkę i Pościg. Autor z racji wykonywanej pracy miał dostęp do wielu źródeł, do których większość nie ma dostępu. Zwiedzał archiwa, zapoznawał się ze współczesnymi badaniami, czytał zapiski Mengele. W każdym rozdziale dokładnie opisuje określony w tytule okres. Poznajemy rodzinę Mengele, pracę naukową Josefa, fascynację odmieńcami" w Auschwitz, ucieczkę poza Europę, nieudolność poszukiwań władz. I nie boję się użyć tu określenia: kreatywność w sposobach ukrywania się przed wymiarem sprawiedliwości. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że kamuflaż był możliwy dzięki wielu osobom. Jedni świadomie, inny nie mając wiedzy komu pomagają.
Biografię Mengele znałam już z innych publikacji, więc mnie najbardziej interesowało jak wyglądały poszukiwania Anioła Śmierci. Jak współpracowały rządy wielu państw bądź odpowiednie urzędy. Jak zdobywano informację, jakich metod używano, jak wraz z rozwojem technologii zmieniały się metody badawcze i kryminalistyczne. Praca historyka i śledczego wymiaru sprawiedliwości połączona z nieskomplikowanym przekazem dała niesamowity efekt. Książkę czyta się jak powieść pomimo dużej ilości przypisów (które polecam) i wielości nazw, nazwisk i dat. Czytelnikom zainteresowanym źródłami polecam bibliografię. Imponująca.

I na koniec moje osobiste odczucia, które jakkolwiek nie wybrzmią, to nie mogę ich pominąć. W trakcie czytania miałam nieodparte wrażenie, że autor próbował pokazać Mengele jako człowieka z krwi i kości. A nie jako degenerata i zwyrodnialca. Zastanawiał się nad tym co, wpłynęło na te, a nie inne wybory życiowe, co doprowadziło go do Auschwitz, jaki wpływ miała rodzina w latach przedwojennych, a potem po wojnie. Analizował zapiski doktora i zastanawiał się na wieloma sprawami, a szczególnie brakiem skruchy czy wyrzutów sumienia. I z tego powodu nie bardzo pasuje mi tytuł. Nie Anioł śmierci tylko niemiecki lekarz.  Ale to już moje bardzo subiektywne wrażenie.

Słowem podsumowania: bardzo rzetelnie napisana biografia z bardzo interesującymi elementami pracy historyka i śledczego w jednym.

Polecam.

środa, 20 października 2021

Kobieta bez znaczenia. Historia Virginii Hall, najgroźniejszej agentki II wojny. Sonia Purnell

 

TYTUŁKobieta bez znaczenia.
Historia Virginii Hall, najgroźniejszej agentki II wojny.
AUTORSonia Purnell
WYDAWNICTWO: Agora S.A
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 420
DATA PREMIERY: 2 września 2021





Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





Do momentu sięgnięcia po tę książkę nie miałam pojęcia kim była Virginia Hall. Ale zaciekawił mnie podtytuł: Historia Virginii Hall, najgroźniejszej agentki II wojny. Kobieta agentką i to jeszcze w czasie drugiej wojny światowej? 

Virginia urodziła się w 1906 roku w Baltimore. Studiowała w wielu miejscach, pracowała w kilku, szukając swojej drogi życiowej. Pragnęła pracy w dyplomacji, ale nieszczęśliwy wypadek przekreślił szansę na ten rodzaj pracy. W wieku 27 lat straciła lewą nogę poniżej kolana. Znała 5 języków. Biegle pisała na maszynie. Zjechała prawie całą Europę: Paryż, Wenecja, Tallinn, Londyn, Lyon, Warszawa pracując m.in. jak sekretarka. 
Została zwerbowana przez brytyjskiego agenta do SOE, czyli Special Operations Executive. Była to tajna agencja rządowa do zadań, której należało m.in. wspomaganie ruchu oporu w okupowanych przez państwa Osi krajach. Pracowała we francuskiej sekcji tego wywiadu. Była jedyną kobietą i do tego niepełnosprawną, która działała na terenie Francji jako agentka. Działała m.in. w Lyonie i tam werbowała i zakonnice, i prostytutki, które określała jako zdzirowate koleżanki", perfumiarza, sklepikarzy, fryzjerów. W zasadzie nie miała uprzedzeń do nikogo, kto mógłby pomóc. Organizowała dokumenty dla uchodźców, pieniądze, ucieczki i rozwiązywała mnóstwo pojawiających się po drodze problemów. Zdobywała informację, organizowała podziemną prasę, dokonywała aktów sabotażu i wspomagała szlaki przerzutowe przez Pireneje, aby w końcu sama przejść jeden z nich, kiedy musiała uciekać przed Gestapo. Tylko przypomnę, że nie miała jednej nogi, a protezy w tamtym okresie to było zgoła coś zupełnie innego niż obecnie. Skórzane pasy przytrzymujące protezę raniły skórę i powodowały odparzenia. Nie będę zagłębiać się w szczegóły, bo to pozostawię potencjalnemu czytelnikowi, ale mogę zapewnić, że Virginia była bardzo odważną i zapracowaną kobietą pomimo swoich fizycznych ograniczeń.

Postać panny Hall bardzo przypomina mi inną osobowość. Amerykański dziennikarz, bohater książki Portfolio ocalonych artystów Julie Orringer, Varian Fry przybywa w 1940 roku do Marsylii. Ma przy sobie listę najważniejszych, zdaniem Amerykanów, artystów, których należy uratować z Europy ogarniętej wojną. Przyjeżdża na kilka tygodni, a spędza we Francji 13 miesięcy. I Virginia i Varian byli amerykanami, którzy działali we francuskim ruchu oporu. Oboje pomagali francuzom w walce z niemieckim okupantem. Oboje kochali Francję i walczyli za swoją drugą, przybraną, ojczyznę. 

Autorka dość skrupulatnie zgłębiła życiorys Virginii. Dotarła do wielu dokumentów, raportów np. SOE, czy przemówień. Zalecam uważne czytanie przypisów. Jakby ktoś poczuł niedosyt, to na końcu jest wykaz źródeł, z których korzystała autorka.
Ta biografia napisana jest w bardzo przystępny i interesujący sposób. Pomimo dużej ilości nazw, nazwisk i dat nie miałam poczucia zagubienia czy niezrozumienia. Dużo jest informacji z zakresu dyplomacji, polityki czy pracy operacyjnej agentki. 
Purnell poradziła sobie ze wszystkim doskonale. Biografię czyta się niczym powieść o tajnych agentach i działalności ruchu oporu. Potrafiła przykuć moją uwagę i rozbudzić ciekawość. A najważniejsze jest chyba to, że po skończonej lekturze długo myślałam o Virginii. O jej odwadze, determinacji, walce z przeciwnościami i ograniczeniami i uporze w dążeniu do celu.

Polecam.

sobota, 16 października 2021

Mistyfikator. Joanna Parasiewicz

 

TYTUŁ: Mistyfikator.
AUTORJoanna Parasiewicz
WYDAWNICTWO: Szara Godzina
GATUNEK: literatura polska
STRON: 344
DATA PREMIERY: 15 lutego 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Czy masz czasem wrażenie, że to książka wybiera Cię, a nie Ty ją? Mnie to się przydarza rzadko, ale w przypadku tej książki tak się właśnie stało. Jedno spojrzenie na okładkę, szybki rzut okiem na opis i już wiedziałam, że muszę przeczytać. Dwudziestolecie międzywojenne to mój ulubiony okres w literaturze. I jak wypadło pierwsze spotkanie z twórczością Joanny Parasiewicz?

Książka podzielona jest na dwie części: Lwów, lata 1917-1920 i Berlin, lata 1920-1924. 
Głównymi bohaterami są:
Wiktor Fogel, odmieniec, albinos, syn lokalnego wariata, wnuczek lwowskiej akuszerki.
Lola Passerman, naznaczona, okaleczona, kochająca szyć.
Fanny Pstrokońska, arystokratka, aktorka, mająca wszelkie konwenanse za nic.
Fiodor Nikitin, postać, która pojawia się tylko w części pierwszej, niby drugoplanowa, ale niezmiernie ważna dla Wiktora. Karzeł, charakteryzator, osobowość w świecie teatru.

Fabułę trudno przedstawić nie zdradzając istotnych wątków. Wiktor jest albinosem wychowywanym przez babkę. Mieszka we Lwowie i marzy o lepszym życiu. Na swojej drodze spotyka Fidora Nikitina, człowieka też naznaczonego przez los. Fiodor jest karłem i jak nikt rozumie Wiktora. Panowie, pomimo różnicy wieku, dogadują się wspaniale i Wiktor zostaje uczniem Nikitina. I tak wypełnia się część pierwsza. 
W drugiej części cała trójka przyjaciół przenosi się do Berlina. I tu prowadzą zgoła inne życie. Każde z nich dostaje szansę od losu i próbuje robić to, co kocha. I być szczęśliwym. Czy im się to uda? To już musisz doczytać sam.

Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Autorka tak prowadziła fabułę, że nie do końca wszystko było jasne. Pełno było niedomówień i tajemnic, co powodowało, że moja ciekawość była rozbudzona do granic wytrzymałości. Akcja toczyła się niespiesznie, sporo było opisów miast, Lwowa i Berlina, strojów czy ludzi. Ale wszystko podane w dawce znośnej dla przeciętnego czytelnika. Pani Joannie udało się stworzyć niesamowity klimat opisywanych zdarzeń. Czułam jak we Lwowie rośnie napięcie pomiędzy mieszkańcami w związku z sytuacją polityczną, a w Berlinie uszami duszy (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) słyszałam muzykę i gwar bawiących się ludzi w restauracjach. Klimat miodzio! A do tego wszystko przedstawione pięknym językiem.

Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale ja poczułam w tej lekturze drugie dno. Dla mnie jest to powieść o osamotnieniu, poczuciu odrzucenia, byciu innym, potrzebie bliskości, poszukiwaniu szczęścia, miłości i akceptacji. Ale też o przemocy psychicznej i fizycznej, złu, losie i wielu innych nieszczęściach tego świata. Praca, którą Wiktor wykonywał w Berlinie skłoniła mnie do wielu przemyśleń. (Specjalnie piszę ogólnie, aby nie zepsuć frajdy z czytania potencjalnemu czytelnikowi). Tytułowy mistyfikator pomagał ludziom, ale każdemu w inny sposób. Jedni chcieli ukryć wiek, drudzy być kimś innym, a inni po prostu zostać zaakceptowani. Powodów było tyle, ilu ludzi. Spory obszar do przemyśleń.

Znalazłam tylko jeden minus. Ale nie ma z autorką nic wspólnego.
Pytanie kieruję do wydawnictwa: dlaczego tak niesamowita książka ma tak marną reklamę? A w zasadzie nie ma jej wcale. Gdyby nie to, że natrafiłam na nią przypadkiem, to pewnie bym o niej nic nie usłyszała. Duży minus!

Podsumowując: świetna powieść o ludzkich słabościach i marzeniach podana w ciekawy i skłaniający do przemyśleń sposób.

Polecam.

PS Cieszę się, że jeszcze dwie książki tej autorki przede mną: Uskrzydleni i Tancereczka.



niedziela, 10 października 2021

Wojna lekarzy Hitlera. Bartosz T. Wieliński

 

TYTUŁ: Wojna lekarzy Hitlera.
AUTOR: Bartosz T. Wieliński
WYDAWNICTWO: Agora SA
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 560 
DATA PREMIERY: 14 kwietnia 2021

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Wieliński to polski publicysta, politolog i dziennikarz Gazety Wyborczej".
Od lat zajmuje się tematyką niemiecką. I polityczną, i historyczną.
Pierwszy raz spotkałam się z Jego książką, która nosiła tytuł Źli Niemcy. Można znaleźć post o tej książce na blogu wpisując w lupkę nazwisko autora.
Po tą sięgałam z obawą. Troszkę niepokoiła mnie objętość. 
Ale czy książka, która nie spełniła oczekiwań może być świetna?

Karl Brandt i Theo Morell to dwaj osobiści lekarze Adolfa Hitlera. Dwaj doktorzy z zupełnie odmiennym podejściem do medycyny. I to ich historia jest osią tej książki. Choć, nie wiem czemu, myślałam, sięgając po tę książkę, że to będzie wyłącznie historia Brandta i Morella. Że autor skupił się na tych dwóch medykach i ich pracy dla Wodza III Rzeszy. Okazało się jednak, że Wieliński wykonał kawał dobrej roboty i przyjrzał się niemieckim lekarzom całościowo i przekrojowo. 

Wieliński wziął na tapet także innych lekarzy pracujących w okresie Hitlera u władzy. I to, co opisał przyprawiało o gęsią skórkę podczas czytania. Dlaczego? Dlatego, że medycy, którzy składali przysięgę ratowania życia i zdrowia ludzi, robili dokładnie coś innego. Przykładem jest choćby akcja T4 w ramach której pozbawiali życia ludzi niepełnosprawnych i chorych umysłowo. Traktowali ich jak pasożyty na zdrowym organizmie społeczeństwa. Prowadzili pseudoeksperymenty na więźniach, głodzili ludzi i szukali najbardziej skutecznej metody na masowe zabijanie ludzi. I choć, kiedy słyszy się o lekarzach zbrodniarzach w okresie drugiej wojny światowej, to prawie każdy powie: Josef Mengele, to po przeczytaniu tej książki okazuje się, że zbrodniczych lekarzy było znacznie więcej i byli oni najczęściej anonimowi i pracujący na zamkniętymi murami szpitali czy laboratoriów. Ale nie tylko lekarze pozbawiali życia, ale też inny personel medyczny działał równie skutecznie. Większość z tych osób nigdy nie została rozliczona ze swoich poczynań, a przecież w samej akcji T4 zginęło ponad 200 tysięcy osób. Choć są to tylko dane szacunkowe.

Tematów poruszonych przez autora jest znacznie więcej. Ale to właśnie akcja T4 zrobiła na mnie największe wrażenie pomimo tego, że przecież posiadałam już wiedzę z zakresu tej tematyki.
Moim zdaniem jest to książka dla osób, które mają choć niewielkie pojęcie o opisywanych tematach. Pada tu dużo nazwisk, nazw miejsc i dat. Można się pogubić nie mając podstawowych informacji.
Jest to jedna z najdłużej czytanych książek, ale nie dlatego, że była nudna. To jest tego typu lektura, która wymaga dużego skupienia, a czasami i przestojów w czytaniu, żeby złapać oddech ze względu poruszane zagadnienia. Uprzedzam osoby szczególnie wrażliwe. Niektóre opisy mogą przyprawić o łzy.

Podsumowując: kłaniam się nisko autorowi za przygotowanie do tematu i prostotę w przekazie, przecież, trudnych tematów. Dziękuję za bardzo wiele poruszonych wątków i danie mi powodów do przemyśleń i refleksji. Nie tylko nad rolą lekarzy i medycyny, ale także o społeczeństwie, władzy, polityce, ambicjach, obsesji i pasji.

Polecam. 

czwartek, 7 października 2021

Książki o minimalizmie: Nie jesteś tym, co masz. Kochaj ludzi, używaj rzeczy. Masz wszystko, czego potrzebujesz.

 

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Dziś trochę nietypowo, bo o trzech książkach w jednym poście. Trzy, ale mocno ze sobą powiązane tematycznie. Szeroko rozumiany minimalizm zainteresował mnie całkiem niedawno. Okazało się, że miałam zupełnie inne wyobrażenie o tym zjawisku niż powinnam. Zaczęłam zgłębiać temat i trafiłam na te lektury. Postaram się zachęcić Cię, nawet jeśli skończy się tylko na czytaniu, a nie na działaniu. Bo wierzę, że te poradniki mają moc, chociażby zmieniać myślenie.


Nie jesteś tym, co masz. Peter Walsh.

Dokładnie jak w tytule: nie jesteś tym, co masz. O naszym stosunku do posiadanych rzeczy i o sposobach na pozbycie się klamotów i gratów. Szału nie ma, ale skłania do myślenia. I dobrze motywuje do zmian.
Tak pisałam, kiedy przeczytałam ją pierwszy raz. Ale po zakończonym czytaniu miałam wrażenie, że coś mi umknęło. I dlatego postanowiłam przeczytać ją po raz kolejny i napisać coś więcej.

Peter Walsh to australijsko-amerykański organizator, pisarz i osobowość medialna. Ta książka powstała po śmierci ojca i koniecznej przeprowadzce matki do domu opieki. Walsh wraz z rodzeństwem musiał zmierzyć się z całym dobytkiem swoich rodziców. Co zrobić z rzeczami, kiedy zabraknie ich właścicieli? Ta książka jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Pojawia się też wiele innych tematów, które nawiązują do tematu głównego, jak np. nasz stosunek do rzeczy, materializm, konsumpcjonizm, ekologia, minimalizm, pieniądze. Autor udziela, na podstawie własnych doświadczeń, wiele wskazówek i rad oraz proponuje kilka ćwiczeń, które mogą pomóc z odgruzowaniem przestrzeni życiowej. 
To co mi przypadło do gustu to to, że Walsh nie narzuca swojego zdania, tylko proponuje zmiany i zachęca do działania i przemyślenia wielu kwestii. Nawet jeśli nie zgadzasz się z poglądami autora, to i tak zostajesz z mnóstwem refleksji i pytań. Jeżeli książka miała zmotywować do działań na rzecz minimalizacji rzeczy, to autorowi, w moim przypadku, się udało. 
Uwaga! Ta pozycja działa motywująco!



Masz wszystko, czego potrzebujesz. Jak zachować równowagę w świecie zakupów i konsumpcji? Tara Button

Świadomy konsument. Tak bym określiła cel tej książki. Autorka dąży do tego, aby nas przekonać do przemyślanych zakupów. Pisze o tym jak powstają reklamy, jakie sztuczki stosuje marketing, jak działają wielkie koncerny, jakie metody stosowane są, aby zwiększyć sprzedaż. I to jest cześć pierwsza. W drugiej Button wskazuje nam konkretne rady i ćwiczenia, aby żyć i prowadzić życie mniej konsumpcyjne. I teraz niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie kupił nigdy nic pod wpływem chwili. Ja jestem teraz na etapie inwentaryzacji rzeczy w domu, którą proponuje autorka. Postanowiłam ją zrobić, zanim zaczęłam czytać tę książkę. I dlatego wiem, że to co pisze Tara ma sens. Wykonałam kilka ćwiczeń i przemyślałam wiele wskazówek. To też jest pozycja motywująca dla osób zaczynających przygodę z minimalizowaniem rzeczy.



Kochaj ludzi, używaj rzeczy. Odwrotnie to nie działa. Joshua Fields Millburn, Ryan Nicodemus

Po tę książkę sięgnęłam po obejrzeniu filmu "Minimalizm: Czas na mniej" dostępnego na kanale Netflix. Długo o tym filmie myślałam już po jego obejrzeniu. Polecam. Otwiera oczy na wiele spraw. 
Książka ta jest, w moim odczuciu, dla czytelnika, który już zapoznany z tematyką. Tutaj, wbrew pozorom, jest o rzeczach tylko jeden rozdział. Autorzy skupili nie tylko na rzeczach, ale prawdzie, ludziach czy wartościach. Dużo jest wątków osobistych, ale one tylko potwierdzają słowa autorów, że to, o czym piszą jest wykonalne i potrzebne. To już taki trochę poziom wyżej od zwykłego odgracania mieszkania. I ta książka zmienia spojrzenie na wiele spraw i skłania do myślenia. Tak, jak te poprzednie. 


Polecam wszystkie trzy książki!