TYTUŁ: A gdyby tak ze świata zniknęły koty?
AUTOR: Genki Kawamura
WYDAWNICTWO: Bo.wiem, WUJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 160
DATA PREMIERY: 17 lutego 2021
SERIA: Seria z Żurawiem
Od razu odpowiem na tytułowe pytanie: nie wyobrażam sobie.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna literatura japońska tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu.
W moim odczuciu książka spodoba się fanom innej książki noszącej tytuł Oskar i Pani Róża autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta.
Podobna tematyka i zbliżona wrażliwość.
Kiedy to piszę, to jest 1 listopada. Dzień, w którym myślę o śmierci i przemijaniu. I o ludziach, których już nie ma. W tej niewielkiej książce poruszony jest temat śmierci, ale nie osób nam najbliższych, ale naszej własnej. Pewien japoński listonosz dowiaduje się, że choruję na nieuleczalną przypadłość i niedługo umrze. I wtedy pojawia się diabeł i składa mu propozycję.
Sam bohater mówi tak:
Mogłem dostać dodatkowy dzień życia za usunięcie ze świata jednej rzeczy.
Czy nasz bohater zdecyduje się przyjąć propozycję diabła?
Czy odda tytułowe koty za jeden dzień życia?
A może wymyśli inne rzeczy, które można usunąć ze świata i pożyć dłużej?
I jak wykorzystać dodatkowy dzień? Co usunąć?
Książka, choć niewielkich rozmiarów, wywołuje wielkie emocje. Autor w obliczu nagłej diagnozy i widma przyspieszonej śmierci zadaje sobie mnóstwo pytań, snuje refleksje i zastanawia się nad wieloma rzeczami. Musiałam robić czasami przerwy w czytaniu, bo i mnie samej włączał się tryb pytań i refleksji.
Dużo jest w tej książce poruszanych kwestii i rozważań na egzystencjonalne tematy i mam świadomość, że niektórym czytelnikom mogą one wydawać się one już oklepane i znane z innych lektur. Moim zdaniem, nikt z nas nie zna swojej reakcji i zachowań w sytuacji, w jakiej znalazł się bohater książki. Każdy będzie podchodził do takich okoliczności inaczej. I dlatego każdy odbierze tę książkę na swój sposób.
Dla mnie istotne było to, że autor podszedł do tematu z humorem i bez zadęcia. W trakcie czytania można było i otrzeć łzę, i uśmiechnąć się pod nosem.
Dlatego też porównałam ją do innej lektury. Oskar i Pani Róża też dotyka spraw bardzo delikatnych i jednocześnie ostatecznych. Obie skłaniają do przemyśleń.
I obie staną obok siebie u mnie na półce. Do wielokrotnych powrotów.
Polecam.