TYTUŁ: Zabawa w chowanego
AUTOR: Guillaume Musso
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: literatura współczesna
Są tacy autorzy, których książki biorę w ciemno. To takich należy Musso. Przeczytałam wszystkie książki tego Francuza wydane w Polsce. Z zachwytem bywało różnie. Jedne lepsze, inne dobre. Po tę sięgałam bez obaw.
Prawie o wszystkich powieściach tego autora można napisać podobnie. Złośliwcy pewnie powiedzą, że pisze on na jedno kopyto. Ale mnie ten schemat odpowiada.
O czym jest ta książka? O pisarce, pisarzu, wydawcy. O prywatności, mediach, sławie i niemocy pisarskiej. O Francji i USA. O rzeczywistości i fantazjach.
Ale Musso prowadzi fabułę w sposób dla siebie bardzo charakterystyczny. Trudno pisze się o jego książkach. Bo jak napisać tak, żeby nie zdradzić istotnych wątków?
W telegraficznym skrócie wygląda to tak:
* autor tworzy mieszankę gatunkową: jest trochę thrillera, trochę obyczajówki, trochę romansu i to wszystko okraszone odrobiną tajemniczości.
* akcja jest prowadzona tak, że w zasadzie zakładka nie jest potrzebna. Siadasz, czytasz i nagle koniec.
* Musso potrafi przykuć moją uwagę w sposób, który u innych pisarzy jest niespotykany.
* elementy zaskoczenia i zwroty akcji rozbudzają ciekawość do czerwoności.
* w trakcie czytania moja ilość wymyślonych zakończeń jest ogromna, a i tak autor zawsze zrobi mnie w przysłowiowego konia.
* w tej, jak i w wielu innych powieściach, autor, w moim odczuciu, podejmuje tematykę czy problem, który skłania do myślenia i refleksji.
* mnie niezmiennie zachwyca plastyczny język i ogromna wrażliwość tego twórcy.
* w niektórych powieściach miałam wrażenie, że książka ma drugie dno. Tak też było teraz. Ale ja go nigdy nie zdradzam, ale zachęcam do samodzielnych poszukiwań.
Ta nowość, jak i inne powieści Musso mają jedną wadę. Za szybko się kończą.
Podsumowując: uwielbiam Pana, Panie Guillaume Musso!
PS To pisałam ja, nieustająca fanka.