TYTUŁ: Treblinka 43. Bunt w fabryce śmierci
AUTOR: Michał Wójcik
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: literatura współczesna/faktu
STRON: 300
Data premiery: 31 lipca 2018
Data premiery: 31 lipca 2018
Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwu Znak Literanova
Dziś będę chciała zachęcić Cię do zapoznania się z najnowszą książką Michała Wójcika.
To moje drugie spotkanie z tym autorem, i kolejne bardzo udane.
No, bo kto nie słyszał o Treblince? Pewnie każdy. A, o buncie i ucieczce prawie 400 więźniów? Chyba już nie każdy...
Wójcik podjął się niełatwego zadania rekonstrukcji wydarzeń poprzedzających bunt jak i samego powstania. Ja, biorąc tę książkę do ręki i sugerując się tytułem, miałam inne oczekiwania wobec tej lektury, a co innego otrzymałam. Zostałam zaskoczona przez autora i to bardzo pozytywnie.
Książka podzielona jest na cztery części.
W pierwszej zatytułowanej "Firma" Wójcik przedstawia obóz w Treblince. Jego położenie, zasady funkcjonowania i pracujących tam Niemców i Ukraińców. Niektóre opisy przyprawiają o mdłości. Szczególnie kiedy przedstawia proces zabijania i grzebania zwłok. I kiedy czytałam jak naziści zastanawiali się jak usprawnić działanie obozu, jak efektowniej wykorzystać doły do grzebania zwłok, to miałam wrażenie, że oni podchodzą do tego jak do ... prowadzenia firmy.... I to, że nic nie mogło się zmarnować: wszystkie rzeczy, które zostały po zamordowanych musiały być posegregowane i wysłane do Rzeszy.
I tu muszę zaznaczyć bardzo ważną rzecz: Treblinka to NIE był obóz koncentracyjny, jak np. Oświęcim. To był OBÓZ ZAGŁADY. Tu wszyscy zostali przywiezieni żeby zostać zgładzonym.
"To ma być koniec świata" jak czytamy w książce. A wiele osób używa zamiennie nazw tych obozów. A to jest duży błąd. I dlatego to podkreślam.Obóz został utworzony w ramach akcji "Reinhardt" i funkcjonował od lipca 1942 roku do listopada 1943 roku. W tym czasie życie straciło tam około 800 tys. osób. To drugi, po Auschwitz, obóz pod względem liczby ofiar. Łatwo policzyć: 800 tys. ludzi w 17 miesięcy...
Rozdział drugi skupia się na przygotowaniach do buntu, organizowaniu broni, planowaniu i wyborze zaufanych ludzi. I jeśli się zastanowić, że oni to robili w miejscu, w którym za prawie każde przewinienie groziła śmierć, to wszystko nabiera innego wymiaru.
Część trzecia to opis samego powstania. Autor starał się przedstawić rekonstrukcję wydarzeń. I świetnie mu się to udało. Nic nie napiszę więcej... to trzeba samemu przeczytać.
Część czwarta nosi tytuł "Polityka". I tu było przykro czytać, o tym co działo się później. Polecam szczególnej uwadze.
I choć to obóz koncentracyjny w Auschwitz jest symbolem mordu na Żydach, to nie należy zapominać, a wręcz należy o tym głośno mówić, że w ramach akcji "Reinhardt" w obozach w Bełżcu, Sobiborze i Treblince życie straciło prawie 2 miliony ludzi. W Auschwitz około 1,1 mln.
W książce znajduje się wiele zdjęć. Przyprawiają o dreszcz niepokoju i robią piorunujące wrażenie.
I tak jak dzień 1 sierpnia należy do uczestników Powstania Warszawskiego, tak dzień 2 sierpnia powinien należeć to uczestników buntu w Treblince.
Dzień 2 sierpnia 1943 roku jest, dla mnie przynajmniej, symbolem zwycięstwa wiary i bohaterstwa nad piekłem beznadziei, jakie zgotowali Niemcy.
I, chyba nie przypadkiem, autor wybrał na dzień premiery koniec lipca, na kilka dni przed 75 rocznicą opisywanych przez siebie wydarzeń.
Bo trzeba pamiętać.
Bo wiele ofiar zginęło bezimiennie.
Polecam.
PS. I tutaj, podobnie jak w książce "Baronówna. Na tropie Wandy Kronenberg - najgroźniejszej polskiej agentki. Śledztwo dziennikarskie.", autor tak opisał wydarzenia, że czytałam niczym pełną napięcia książkę wojenną. I tylko, co jakiś czas, łapałam się na tym, że to, niestety, nie fikcja...