TYTUŁ: Gra pozorów. Kuchennymi drzwiami. Tom 1
AUTOR: Katarzyna Majgier
WYDAWNICTWO: Zwierciadło
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 390
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Dziś będzie o książce, która mnie bardzo zaskoczyła. Przeleżała u mnie na stosiku naprawdę długo. I ja podczas czytania zadawałam sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego nie sięgnęłam po nią wcześniej?
Ta pozycja oczarowała mnie klimatem. Pięknie oddaje ducha przełomu wieków krakowskiego grodu. Oprócz samej historii, która może się podobać albo nie, atmosfera Młodej Polski została cudownie odmalowana. I sprytnie autorce udało się wpleść fikcyjne zdarzenia w prawdziwe wątki. Nasi bohaterowie przyglądają się pogrzebowi Adama Mickiewicza na Wawelu, omawiają premierę "Wesela" Wyspiańskiego czy "Moralność Pani Dulskiej" Zapolskiej. I kiwają głową ze zdziwienia kiedy artyści biorą za żony chłopki. A także próbują podnieść z klęski żywiołowej jakim była powódź w 1903 roku.
Kolejna tematyka, która mnie urzekła, to szeroko rozumiane stosunki społeczne i mentalność ówczesnego społeczeństwa. Państwo bywa na salonach i u osobistych krawcowych. Wozi się powozami do teatrów i na tajemne schadzki. Bohema artystyczna zachwyca się wsią i bierze za żony kobiety ze wsi. I bawi się bez oglądania się na stan konta. I nie zważając na szalejące choroby weneryczne, które później leczy u zaprzyjaźnionych lekarzy. "Wysoko urodzeni" panowie bałamucą podkuchenne i inne pomoce domowe.
I to zakłamanie. Matki chcą jedynie, aby córki dobrze wyszły za mąż. Najlepiej za odpowiedni majątek. Bo bogata pani domu nie musi ani mieć wykształcenia ani nie musi pracować. Nie to co dzieci chłopów. One nie muszą być kształcone. One muszą pracować od najmłodszych lat. I nie marzyć o zmianie swojego losu. A zbałamucone panna z brzuchem to już szczyt wszystkiego co najgorsze...
W historii tej znajdziemy całą plejadę różnorodnych charakterów: niespełnionych artystów, szczęśliwców, którym spadek spada niczym "manna z nieba", zakochanych kawalerów, zdradzające żony, mściwych mężów, kobiety potrafiące same się utrzymać z pracy swoich rąk, sieroty poszukujące ciepłego domu i zajęcia, wielkich filantropów, zaradnych przedsiębiorców i nawet, czego się nie spodziewałam, kobiety kochające kobiety.
Mnogość bohaterów mnie nie przeszkadzała. Zakręty i koleje losy nie szokowały. Trafność niektórych spostrzeżeń mogę uznać za ponadczasowe. Przeskoki między wątkami niespecjalnie utrudniające czytanie. Styl pisania taki, że powieść sama się czyta. W sam raz na letnie popołudnie na leżaku z książką.
Podsumowując: nie jest to książka wybitna i nie wywołała efektu WOW. Ale niesamowicie urzekła mnie klimatem i skłoniła do kilku przemyśleń. I to wystarczyło, abym sięgnęła po kolejny tom pt "Światło i cień".
I ciekawa jestem czy ktoś jeszcze dostrzeże drugie dno, którego ja się dopatrzyłam...
Polecam.
Ta pozycja oczarowała mnie klimatem. Pięknie oddaje ducha przełomu wieków krakowskiego grodu. Oprócz samej historii, która może się podobać albo nie, atmosfera Młodej Polski została cudownie odmalowana. I sprytnie autorce udało się wpleść fikcyjne zdarzenia w prawdziwe wątki. Nasi bohaterowie przyglądają się pogrzebowi Adama Mickiewicza na Wawelu, omawiają premierę "Wesela" Wyspiańskiego czy "Moralność Pani Dulskiej" Zapolskiej. I kiwają głową ze zdziwienia kiedy artyści biorą za żony chłopki. A także próbują podnieść z klęski żywiołowej jakim była powódź w 1903 roku.
Kolejna tematyka, która mnie urzekła, to szeroko rozumiane stosunki społeczne i mentalność ówczesnego społeczeństwa. Państwo bywa na salonach i u osobistych krawcowych. Wozi się powozami do teatrów i na tajemne schadzki. Bohema artystyczna zachwyca się wsią i bierze za żony kobiety ze wsi. I bawi się bez oglądania się na stan konta. I nie zważając na szalejące choroby weneryczne, które później leczy u zaprzyjaźnionych lekarzy. "Wysoko urodzeni" panowie bałamucą podkuchenne i inne pomoce domowe.
I to zakłamanie. Matki chcą jedynie, aby córki dobrze wyszły za mąż. Najlepiej za odpowiedni majątek. Bo bogata pani domu nie musi ani mieć wykształcenia ani nie musi pracować. Nie to co dzieci chłopów. One nie muszą być kształcone. One muszą pracować od najmłodszych lat. I nie marzyć o zmianie swojego losu. A zbałamucone panna z brzuchem to już szczyt wszystkiego co najgorsze...
W historii tej znajdziemy całą plejadę różnorodnych charakterów: niespełnionych artystów, szczęśliwców, którym spadek spada niczym "manna z nieba", zakochanych kawalerów, zdradzające żony, mściwych mężów, kobiety potrafiące same się utrzymać z pracy swoich rąk, sieroty poszukujące ciepłego domu i zajęcia, wielkich filantropów, zaradnych przedsiębiorców i nawet, czego się nie spodziewałam, kobiety kochające kobiety.
Mnogość bohaterów mnie nie przeszkadzała. Zakręty i koleje losy nie szokowały. Trafność niektórych spostrzeżeń mogę uznać za ponadczasowe. Przeskoki między wątkami niespecjalnie utrudniające czytanie. Styl pisania taki, że powieść sama się czyta. W sam raz na letnie popołudnie na leżaku z książką.
Podsumowując: nie jest to książka wybitna i nie wywołała efektu WOW. Ale niesamowicie urzekła mnie klimatem i skłoniła do kilku przemyśleń. I to wystarczyło, abym sięgnęła po kolejny tom pt "Światło i cień".
I ciekawa jestem czy ktoś jeszcze dostrzeże drugie dno, którego ja się dopatrzyłam...
Polecam.