czwartek, 19 maja 2022

Płaczący chłopiec. Agnieszka Bednarska

 

TYTUŁ: Płaczący chłopiec
AUTOR: Agnieszka Bednarska
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Czarne
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 310
DATA PREMIERY: 18 lutego 2015


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Pierwsze moje spotkanie z twórczością autorki miało miejsce w 2019 roku. Lektura książki Zanim się obudzę* była bardzo emocjonalna i do tej pory ją pamiętam. A to się nieczęsto zdarza. I kiedy pisarka na swoim profilu autorskim na Facebooku pokazała obraz, który był inspiracją do napisania tej książki, to ja oniemiałam. Dlaczego? Bo ten obraz jest w mojej rodzinie od dawna, a książka stoi na półce od sama nie wiem kiedy. I to był impuls, który spowodował, że sięgnęłam po tę powieść.

Akcja książki dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych. Pozornie, podkreślam pozornie, nie mają nic ze sobą wspólnego. Część współczesna zdecydowanie jest większa objętościowo, a druga zdecydowanie bardziej tajemnicza. Sama nie lubię czytać streszczeń fabuły, więc unikam tego u siebie. To czasami trochę utrudnia pisanie opinii i tak jest w tym wypadku. Bo jak napisać zachęcającą opinię i nie zdradzić istotnych wątków fabuły?
Watek, nazwijmy go, bardziej tajemniczy jest bardzo intrygujący. Jest rodzina mieszkająca w odosobnieniu, na uboczu wsi, w warunkach mało sprzyjających do uprawy ziemi i do wychowywania dzieci. Niechętnie wpuszczają obcych do domu, a jak już kogoś goszczą, to dzieci izolują w innym pomieszczeniu. W trakcie czytania nasuwa się mnóstwo pytań. Jednym z nich jest kwestia wyobcowanie się rodziny od świata zewnętrznego.
Akcja współczesna osnuta jest wokół tajemniczego obrazu. Portretu płaczącego chłopca, który, podobno, sprowadza na dom, w którym wisi nieszczęście. Przy czym sam zawsze wychodzi z opałów bez szwanku. Czy poznanie historii obrazu i zniszczenie go coś zmieni w historii rodziny? I to jest ten moment, w którym już nie mogę napisać więcej.

Autorka poruszyła w swej powieści wiele wątków.
Miłość, ale nie tylko pomiędzy partnerami w związku, ale także do dziadków czy do pewnych miejsc, czy rzeczy.
Przyjaźń i to w wariancie dla wielu kontrowersyjnym, bo pomiędzy kobietą a mężczyzną. Możliwa jest taka przyjaźń?
Strata, która boli do utraty tchu bez względu na wiek odchodzącej osoby. 
Wiara w rzeczy, które trudno racjonalnie wytłumaczyć.
Brak akceptacji inności oraz poczucie niedostosowania i odrzucenia. Nie tylko przez społeczeństwo.
Wpływ doświadczeń z dzieciństwa na dalsze życie.
Zaskakujące decyzje Losu, z którymi trudno się pogodzić.
I tak sobie myślę, że każdy czytelnik będzie mógł dopisać jeszcze kilka wątków, które dla niego będą ważne.

Fabuła z wieloma wątkami to jeden z plusów tej powieści. Drugim, ale nie mniej ważnym jest sposób napisania tej historii. Autorce udało się rozpalić (ups, chyba w kontekście fabuły to nie najlepsze określenia) moją ciekawość do czerwoności. Ale też wzbudzić zaintrygowanie, zadumę, mocno skupić uwagę, a także skłonić do wielu przemyśleń. A po skończonej lekturze jeszcze długo o niej myśleć. Zapewniam, że taki stan zdarza się rzadko.
Do tego piękny język, plastyczne opisy, ciekawe porównania, intrygujące niedomówienia czy zagadki z przeszłości, które odkrywane są powoli wzbudzając dociekliwość.

Na koniec dodam, że znalazłam tylko jeden minus. Jest nim okładka. Nie zachęca do sięgnięcia po książkę i w moim odczuciu wprowadza trochę w błąd potencjalnego czytelnika. Gdyby to ode mnie zależało dałbym na okładkę to zdjęcie, które znalazłam na profilu autorskim Pani Agnieszki: 


Zdjęcie z zasobów autorki.


Publikuję za zgodą Pani Agnieszki Bednarskiej. Za co pięknie dziękuję.

Polecam.

*
http://izawlabiryncieksiazek.blogspot.com/2019/08/zanim-sie-obudze-agnieszka-bednarska.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz