TYTUŁ: Chemia śmierci.
Zbrodnie w najtajniejszym obozie w III Rzeszy.
AUTOR: Tomasz Bonek
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont
GATUNEK: literatura faktu
LICZBA STRON: 320
DATA PREMIERY: 3 czerwca 2021
To moje pierwsze spotkanie z autorem. Oceniam jako bardzo udane. I ze zdziwienia wyjść nie mogę, bo nigdy nie słyszałam o opisywanym obozie. A tematykę drugiej wojny światowej zgłębiam od bardzo dawna.
Tomasz Bonek podjął się niełatwego zadania przybliżenia czytelnikom pewnej zapomnianej historii. Kto wie, że był obóz w miejscowości Dyhernfurth na Dolnym Śląsku, w którym Niemcy podczas wojny prowadzili eksperymenty medyczne i produkowali śmiertelną broń? Jeśli powiem: eksperymenty medyczne w czasie drugiej wojny światowej, to pewnie większość będzie miała pierwsze skojarzenie: Josef Mengele i obóz koncentracyjny w Auschwitz. Ja tak miałam, dopóki nie przeczytałam tej książki.
To, co działo się w tym obozie przechodzi ludzkie pojęcie i ciężko jest uwierzyć, że ten obóz nie istnieje w świadomości społecznej. Naukowcy syntezowali tam bojowe środki medyczne takie jak tabun i sarin. I testowali najpierw na małpach, a potem na więźniach, których nazywali elfami. Dlaczego? To trzeba doczytać samemu.
Autor bardzo skrupulatnie przedstawia historię obozu. Najbardziej przejmujące są relację świadków i więźniów. Bonek dotarł też do różnych interesujących dokumentów i zdjęć, których kopie zmieścił w książce. Wykonał kawał dobrej reporterskiej roboty. Jest to bardzo ciekawy dokument o mało znanej filii obozu Gross-Rosen, który mieścił się w miejscowości obecnie zwanej Brzeg Dolny.
Ja zwróciłam uwagę na kilka rzeczy.
Pisarz przywraca pamięć o więźniach tego obozu. Dziękuję.
Bardzo mało, a prawie wcale, w niej samego autora. Przedstawia fakty bez oceniania, krytyki czy osobistych uwag. To zostawia czytelnikowi. Bezcenne.
Książka napisana jest prosto i interesująco. I nawet zagadnienia chemiczne przedstawione są tak, że laik zrozumie. Przynajmniej dla mnie wszystko było jasne.
Jak zwykle nie zagłębiam się w szczegóły, bo, jak zwykle, tam tkwi „diabeł”. Mnóstwo ciekawych informacji, dat, nazwisk, wydarzeń podany jest w sposób przyswajalny dla przeciętnego czytelnika. I po lekturze aż dziw bierze, że prawie nikt nie zna historii opisywanego miejsca.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz