poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Moja misja wojenna. Klementyna Mańkowska

 

TYTUŁ: Moja misja wojenna
AUTOR: Klementyna Mańkowska
WYDAWNICTWO: Rebis
GATUNEK: wspomnienia
STRON: 288
DATA PREMIERY: 26 kwietnia 2022



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Ta książka należy do mojego ulubionego gatunku, czyli do literatury faktu. Są to wspomnienia kobiety, która miała nieprzeciętne życie i przyszło jej żyć w trudnych i jednocześnie ciekawych czasach.

Klementyna Maria Mańkowska była polską arystokratką i działaczką ruchu oporu w czasie drugiej wojny światowej. Jej życiorysem można by obdzielić kilka osób. Czasami trudno było uwierzyć w opisywane wydarzenia, ale jest to kolejny przykład na to, że to życie pisze najbardziej niewiarygodne scenariusze. 

Wraz z przerzucanymi kartkami rósł mój podziw na tej kobiety. Klementyna w momencie wybuchu wojny miała 28 lat, była żoną i matką dwójki kilkuletnich chłopców. Pochodziła z zamożnej rodziny, wychowana na zamku, odebrała staranne wykształcenie i posiadała nienaganne maniery. Została żoną hrabiego Andrzeja Mańkowskiego i zamieszkała z nim w posiadłości w Winnej Górze koło Poznania. Przed wojną prowadziła bogate życie towarzyskie, gościła u siebie nie tylko Polaków, ale i Niemców, co miało wielkie znaczenie w późniejszych latach. Wielkie bale, polowania, przejażdżki konne i przyjęcia to była jej codzienność. Aż nastał 1 września 1939 roku i cały jej świat runął. Ale Klementyna nie załamała się. Nie tak ją wychowano, co wielokrotnie powtarzała. To, co napisałam wcześniej plus jej aryjska uroda z niebieskimi oczami i blond włosami oraz suma osobistych cech pozwoliły jej podjąć działalność w ruchu oporu. Wielokrotnie zastanawiałam się, co ja bym zrobiła na jej miejscu. Przemieszczała się po całej ogarniętej wojną Europie, od Paryża, przez Berlin, Warszawę aż po Lwów. Znajomość kilku języków i wszechstronne wykształcenie pozwalały jej na wiele rodzajów działań. Czasami jej kreatywność, a czasami zuchwałość przeprawiały mnie o niedowierzanie pomieszane z podziwem. Niekiedy bywała w sytuacjach, wydawałoby się, bez wyjścia, ale wtedy powtarzała sobie, ku mojemu rozbawieniu, że przecież urodzona jest w niedzielę, więc nic jej się nie może stać.

Swoje wspomnienia spisała tuż po 70 urodzinach. Najpierw zostały wydane w Niemczech i Francji, a pierwsze polskie wydanie miało miejsce dopiero w XXI wieku. Oprócz samego tekstu, który napisany jest, pomimo dramatycznych wydarzeń, w bardzo prosty i ciekawy sposób, mnie ujęły zdjęcia i skany dokumentów. Patrząc na zdjęcia młodej Klementyny wcale się nie dziwiłam mężczyznom stającym na jej drodze. Bo to piękna kobieta była.

Od wojennych przeżyć nie mniej ciekawe były także te powojenne. I po raz kolejny okazało się, że koniec wojny, to nie koniec problemów. 

Tę książkę czyta się niczym powieść szpiegowską. A to tylko życiorys niebanalnej kobiety.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz