niedziela, 28 sierpnia 2022

Mali tułacze. Wojciech Lada

 

TYTUŁ: Mali tułacze
AUTOR: Wojciech Lada
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: reportaż
STRON: 344
DATA PREMIERY:  25 sierpnia 2022

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moje spotkanie z autorem, choć nie pierwsze spotkanie z tą tematyką. Pierwszy raz czytałam o Andersie i Jego armii w cudownym cyklu Marii Paszyńskiej o pięknym tytule: Owoc granatu. Wiedziałam czego mam się spodziewać po tej książce, co jednak nie zmieniło zupełnie mojego odbioru i bez chusteczek się nie obyło.

Nie będę streszczać fabuły, bo zakładam, że każdy zna, choć w zarysie, szklak Andersa, zwany też szlakiem nadziei. Ta lektura wyróżnia się tym, że przyglądamy się powszechnie znanym faktom z perspektywy dzieci. Jednym tak małym, że nie pamiętają ojczyzny, nic nierozumiejącym kilkulatkom i przerażonym nastolatkom. Istotom, które powinny dorastać na łonie rodziny wśród przyjaciół. A zostały siłą wyrwane ze swojego środowiska, wywiezione w głąb Rosji, zmuszone do życia w niewyobrażalnych warunkach, by potem wyruszyć przez trzy kontynenty w poszukiwaniu wolności. Choć niekoniecznie na ziemi polskiej, jak później pokazało życie.

Ja zwróciłam uwagę na kilka kwestii. Zacznę od plusów.
Autor przytacza wypowiedzi uczestników tamtych wydarzeń. Dzieci, ale także wychowawców i, jak się okazuje, znanych osób jak Hanka Ordonówna, ksiądz Lucjan Królikowski czy sam Władysław Anders. Dla mnie bezcenne.
Pisarz spowodował, że mam ogromną ochotę przeczytać biografię Hanki Ordonówny i Władysława Andersa. Tak ciekawie przedstawił te postacie, że mam ochotę dowiedzieć się więcej.
Wojciech Lada pomiędzy wypowiedzi swoich bohaterów wplótł wspaniałe opisy przyrody i interesująco rozbudował tło historyczne. Dla mnie było to bardzo ciekawy zabieg. Dowiedziałam się wielu zadziwiających faktów. Choć z drugiej strony słyszę też uszami wyobraźni, że było tego za dużo i zupełnie niepotrzebne. Nie i jeszcze raz nie! Polecam zwrócić na to uwagę. 
Dla mnie jest dużym plusem, że autorowi udało się wzbudzić we mnie wiele emocji i refleksji. To, co przeszły te dzieci wielu współczesnych dorosłych nie jest sobie w stanie wyobrazić. Pierwszy przykład z brzegu: różnica temperatur. Na Syberii do -50 stopni, w Persji prawie +50 stopni. Wszędzie głód, brud, insekty, dzikie zwierzęta. Tęsknota, samotność i niepewność jutro. Dużo można tu pisać. Polecam przeczytać książkę.
Zwróciłam uwagę na jeszcze jeden aspekt. I zachęcam do przyjrzenia się pewnej kwestii. Jak przyjmowano dzieci w różnych częściach świata. Jak traktowano polskich uchodźców w tak odległych krajach jak Persja czy Nowa Zelandia. Polecam ku rozwadze i przemyśleniu.

Niestety, znalazłam też minusy. Podkreślę to z całą siłą, że są one bardzo subiektywne. Nie są zarzutem wobec książki, lecz wynikiem osobistych skrzywień.
Mnie zabrakło zdjęć. Bardzo je lubię. Szczególnie kiedy dotyczą osób i świata, którego już nie ma.
Przydałaby się mapa ze szklakiem Andersa. Lubię wodzić palcem po mapie.
Brak szczegółowej bibliografii. Autor zamieścił rozdział z wybraną bibliografią na końcu książki. W moim odczuciu powinien być na początku. Lada zaznacza w nim, że książka ma charakter popularny, a nie stricte historyczny. Gdybym to wiedziała, kiedy zaczynałam czytać, to nie szukałabym przypisów w trakcie czytania.

Podsumowując: bardzo ciekawie przedstawione losy nieletnich Polaków, którzy doświadczyli trudów życia na Syberii, wędrówki przez trzy kontynenty i poszukiwań swojego miejsca na ziemi w czasach powojennych. Pełna pięknych opisów przyrody i faktów powieść drogi przepełniona emocjami i skłaniająca do refleksji.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz