TYTUŁ: Teatr Niewidzialnych Dzieci
AUTOR: Marcin Szczygielski
WYDAWNICTWO: Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego
GATUNEK: literatura dziecięca
STRON: 267
Data premiery : październik 2016
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Książki Pana Marcina biorę w ciemno. I nie jest dla mnie ważne czy jest to akurat pozycja dla dzieci czy dla dorosłych. W obu gatunkach odnajduje się on świetnie.
Bez obaw, więc sięgnęłam po tę lekturę. Ale, to, co dostałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Na początek jestem, chyba, wyjaśnienia w pewnej kwestii. Ja, podobnie jak autor urodziłam się w latach siedemdziesiątych XX wieku. Ale nie pamiętam stanu wojennego. Pamiętam za to wieczne kolejki za wszystkim, puste półki, trabanty i polonezy ulicach, a w szkołach fartuszki z tarczą na rękawie. I dlatego z ciekawością, nie do okiełznania, zaczęłam czytać tę książkę.
Narratorem jest Michał, mieszkaniec domu dziecka. Opowiada nam o różnych rzeczach i jednocześnie świetnie portretuje polską rzeczywistość w 1981 roku. A to wszystko oczami dziesięciolatka. Mamy tu i kolejki, bo coś akurat "rzuci", są kartki na żywność, biedę, telewizor Rubin i marzenia o własnym pokoju. Że o rodzinie nie wspomnę...
Druga rzecz na którą zwróciłam uwagę to świetna charakterystyka postaci. Tak samo jak dzieciaki, tak samo dorośli. A już Sylwia, "nowa", w domu dziecka po prostu mnie zauroczyła. A jej powiedzonko: "nie czarujmy się" czasami miało komiczny, a czasami refleksyjny kontekst. Każde z tych dzieci jest pokrzywdzone przez los, każde niesie zbyt duży bagaż doświadczeń, jak na swój wiek. I muszą sobie radzić. Nauczycielki, zwane ciociami, też zasługują na wyróżnienie. To jak rozwiązują problemy, jakie mają podejście do dzieci i z jaką cierpliwością wszystko tłumaczą zasługuje na szczególną uwagę czytelnika.
Mnie zachwyciła, i w sumie nie wiem czy to było zamiarem autora, terapia poprzez sztukę. Dzieciaki zaaferowane przygotowaniem spektaklu zapominają o otaczającej ich rzeczywistości i swoich problemach. A z braku gotowych rekwizytów muszą uruchomić wyobraźnię i same je wykonać. I rewelacyjnie sobie radzą. Że nie wspomnę, że same tę sztukę musiały wymyślić i napisać.
Chyba mój największy zachwyt wzbudziło to, jak Szczygielski wplótł w fabułę lekcje historii. O związkach zawodowych, o "Solidarności", Lechu Wałęsie, ZOMO, podziemiu, bibule i wiele innych. I choć tematyka do lekkich nie należy, to autorowi udało się to wszystko przedstawić w sposób jasny i prosty Nie ma tu epatowania sloganami historycznymi i moralizowania. Wszystko przedstawione rewelacyjnie.
I do tego ta super okładka....
I zakończenie, które mnie totalnie zaskoczyło...
Wcale się nie dziwię, że książka ta otrzymała I Nagrodę w kategorii 10-14 lat w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży, zorganizowanym przez Fundację „ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom”.
Moim zdaniem to jest lektura nie tylko dla tej kategorii wiekowej.
Szczególnie polecam tym, którzy pamiętają opisywany okres w historii.
Książka "ląduje" w TOP NAJ 2018 roku.
PS. Do tej pory najlepszą książką dla dzieci tego autora była dla mnie "Arka czasu". A po przeczytaniu w/w mogę napisać, że mam dwie ulubione lektury Szczygielskiego z półki "literatura dla dzieci".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz