TYTUŁ: Strupki
AUTOR: Paulina Jóźwik
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 256
DATA PREMIERY: 9 grudnia 2019
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Są takie chwile w moim czytelniczym życiu, że cokolwiek bym nie napisała o przeczytanej książce, to i tak będzie mało. A z pewnością banalnie. I ten debiut do takich należy. Jeśli tak pięknie można zaczynać swoją pisarską drogę, to ja już robię miejsce na półce na kolejne książki tej pani.
O czym jest ta powieść? O Życiu. Takim przez duże Ż. O dwóch dziewczynkach wychowanych przez babcię na polskiej wsi. Opuszczonych przez ojca, który wyjechał za granicę za pracą. O matce, która zginęła nagle. O tajemnicach rodzinnych. O codzienności na wsi. Pierwszych miłościach i pierwszych spotkaniach ze śmiercią. O marzeniach i obowiązkach. O pamięci i o zapominaniu. O tradycjach i postępie. Czyli o wszystkim, co nas otacza.
Czytelnicy, którzy mają wspomnienia podobne do bohaterek, czyli chociaż wakacje na wsi, znajdą w tej powieści przyczynę do wspomnień. A ci, którzy nie doświadczyli wiejskich wakacji, będą mogli poznać tą wieś nie taką sielsko-anielską, tylko taką jak wyglądała ona co dzień.
Opowieść snuje się dwutorowo. Pola, to ta z sióstr, która wyjechała na studia i opuściła rodzinne strony. Teraz wraca na pogrzeb ukochanej babci. Irena, która została i opiekowała się chorą staruszką czeka na siostrę. Pogrzeb i spotkanie ze znajomymi staje się powodem do wspomnień. I w ten sposób poznajemy losy obu sióstr. Po drodze wychodzą jeszcze tajemnice rodzinne, skrywane zdjęcia, niedopowiedzenia i wuj, o którym nikt nie chce mówić.
I choć sama historia jest jak wiele podobnych, to jednak jej sposób opowiedzenia jest tak przejmujący i nostalgiczny, że nie chciałam, żeby ta książka się skończyła. Autorka przedstawia tę historię w sposób niesamowicie empatyczny i z dużą wrażliwością. Zwraca uwagę na pewne szczegóły otaczającej nas rzeczywistości, na które w codziennym biegu nie mamy czasu spojrzeć. I jeśli do tego dołożymy poetyckie porównania i plastyczny język, to mamy niesłychanie ciepłą i czułą powieść, od której ciężko się oderwać. Ja spędziłam z nią deszczową niedzielę. I byłam zła, że skończyłam czytać.
Mnie jeden aspekt tej książki przyciągnął szczególnie. To temat pamięci. I zapominania. Polecam szczególnej uwadze.
W końcu zapomniała wszystko.
Ubywanie pamięci to ubywanie życia.
Wchodzę w pamięć jak w pokutę. Szukam, łączę strzępy i buduję z nich powieść.
I dopiero ta książka uzmysłowiła mi, że czytnik ma jednak jakąś wadę. Nie można wziąć ołówka i pozaznaczać tych wszystkich pięknych fragmentów. Choć czytnik ma oczywiście taką funkcję. Ale to już nie to samo.
Muszę mieć swoją wersję papierową na półce.
Polecam.
Zdjęcie autorskie w labiryncie książek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz