TYTUŁ: Rodzinny sekret
AUTOR: Grzegorz Gołębiowski
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 282
DATA PREMIERY: 23 czerwca 2022
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Po tę książkę sięgałam bez obaw. Dlaczego? Bo to moje 4 spotkanie z autorem. Poprzednie lektury bardzo przypadły mi do gustu. Każda miała to coś, co zwróciło moją uwagę i nie pozwoliło przejść obojętnie. I tym razem nie było inaczej.
Adam Floriański prowadzi biuro genealogiczne w Warszawie. Pewnego dnia zgłasza się do niego starsza kobieta, żeby pomógł jej rozwikłać rodzinną zagadkę, która nie daje jej spokoju. Od swojej ciotki, a siostry mamy, dowiaduje się, że matka zaraz po wojnie urodziła dziecko, które zmarło. Ale rodzicielka Marty Wielgórskiej dopiero na łożu śmierci przyznała się siostrze, że dziecko nie zmarło, tylko zostało przez nią oddane. I teraz Marta, sama będąc już u schyłku życia postanawia odnaleźć to dziecko, choć nie zna nawet płci. Czy jej się to uda? I jaki będzie finał tych poszukiwań?
Fabuła prowadzona jest dwutorowo. Jeden z nich to poszukiwania rodzeństwa pani Marty, a drugi to prywatne życie Floriana i jego ciężarnej żony Anny. I o ile wątek poszukiwań był ciekawy, to ten prywatny wcale mnie nie interesował. Choć rozumiem, tak mi się wydaje, zamysł autora.
Poszukiwania przodków i odkrywanie tajemnic sprzed lat to jeden z moich ulubionych tematów w literaturze. W trakcie czytania zawsze zastanawiam się co ja bym zrobiła na miejscu bohaterów. I czy odkrywanie tajemnic to zawsze jest dobry pomysł? Jak historie rodzinne wpływają na żyjących członków rodziny? Zawsze mam mnóstwo pytań w trakcie lektury.
Choć znam wcześniejsze książki, to zawsze mam trochę obiekcji czy autor nie zamęczy czytelnika szczegółami z dziedziny genealogii. Pan Grzegorz przedstawił tę historię tak, że czytający dostaje odpowiednią dawkę informacji, a gdy poczuje niedosyt, jak ja, to może zgłębiać temat na własną rękę. I dla mnie jest to duży plus tej historii. I do tego pisarz potrafił tak przedstawić pewne aspekty tej powieści, że moja ciekawość szalała. A u mnie o to coraz trudniej.
I przysłowiową wisienką na torcie jest zakończenie. Gwarantuję, że cokolwiek byście nie obstawiali, to i tak nie zgadniecie, jaki będzie finał tej historii. Dla mnie bomba!
Podsumowując: kolejna książka Pana Gołębiowskiego, którą czyta się z dużym zainteresowaniem, rozbudzoną ciekawością, z odpowiednią dawką informacji i mnóstwem pytań, aby otrzymać rozwiązanie, którego nikt się nie spodziewa.
Polecam.
PS A co Ty, Czytelniku, wiesz o Mennonitach w Polsce?
Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz