To moje drugie spotkanie z autorem i kolejne udane. Jestem fanką kryminałów retro, a w szczególności uwielbiam te, które dzieją się w okresie międzywojennym. I w tej książce przenosimy się do roku 1921 i Kłodzka. Wilhelm Klein i Franz Koschella znów będą mieli zagadkę do rozwiązania.
Kryminał retro to bardzo wymagająca odmiana kryminału, bo oprócz zagadki kryminalnej ważna jest warstwa historyczna. Nie każdy autor potrafi się odnaleźć w takiej formie. Duszyński zrobił to idealnie. Ale po kolei.
Warstwa kryminalna świetnie przedstawiona. Nie udało mi się wytypować mordercy, a inne wątki podrzucane przez autora powodowały, że w mojej głowie kłębiło się mnóstwo zakończeń tej historii. Z żadną nie trafiłam.
Klimat lat 20 XX wieku
oddany rewelacyjnie. Można się przejść z bohaterami po uliczkach Dusznik i
Kłodzka podziwiając miasto, wypić regionalne piwo w lokalnej restauracji i
skosztować miejscowych przysmaków.
Autor poruszył w tej
książce ważny temat społeczny, jakim była bieda w latach dwudziestych. Polecam
wyłapać w tekście fragmenty dotyczącego tego tematu. Dają do myślenia.
Wrażenie zrobił na mnie
też sposób pisania. Duszyński potrafi budować napięcie i zaintrygować tak
czytelnika, że trudno odłożyć książkę.
I do kompletu moich
plusów dołączę jeszcze zachwyt nad szatą graficzną. Okładki świetnie oddają
klimat książki i przyciągają wzrok. Tak, jestem sroką okładkową i ten aspekt
jest dla mnie ważny.
Podsumowując: świetna książka dla miłośników kryminałów, dla których ważna jest nie tylko warstwa kryminalna, ale i historyczna z elementami problematyki społecznej.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz