czwartek, 20 lipca 2017

Niemka. Armando Lucas Correa

TYTUŁ: Niemka
AUTOR: Armando Lucas Correa
WYDAWNICTWO: Czarna Owca
 GATUNEK:  literatura piękna
  STRON: 375
Zdjęcie autorskie 






Dziś chciałabym Ci opowiedzieć o książce, która ma szansę na moją Książkę Roku. W tej chwili została książką tego półrocza. Kiedy już zaczęłam czytać, to nie mogłam przestać. Zaraz wszystko wyjaśnię.

To moje pierwsze spotkanie z autorem. Może dlatego, iż to jego debiut. Pan Correa jest dziennikarzem  i zdobył wiele prestiżowych nagród. Ale powieść "popełnił" tę jedną. Ale jaką!

Jest to opowieść oparta na faktach. Zdarzenia, które opisuje autor miały miejsce w 1939 roku. Ale konia z rzędem temu, kto o nich słyszał wcześniej! W trakcie czytania ogarnęła mnie taka refleksja: ja nic w szkole o tym nie słyszałam; ile jeszcze faktów pominięto na lekcjach historii w mojej edukacji? Dokładnie taka sama myśl jak po przeczytaniu "Ślebody" Kuźmińskich i Goralenvolku.

A co samej treści... Ciężko będzie opowiadać tak, aby nie zdradzić istotnych wątków fabuły...

Hanna ma 12 lat. I mieszka w Berlinie. Jest 1939 rok. Razem z rodzicami stara się, jak sama mówi, być niewidzialna. Bo jest Żydówką. Ale nie wygląda... Ma blond włosy, niebieskie oczy i mały zadarty nosek. Ideał czystej krwi Niemki.
Anna też ma 12 lat. Mieszka w Nowym Jorku. Jest 2014 rok. Mieszka z matką, którą się opiekuje. Jak sama mówi: "Tata zniknął". I pewnego dnia przychodzi tajemnicza przesyłka z Kuby... I wszystko się zmienia.

Taki intrygujący początek. 

Berlin widziany oczami Hanny jest piekłem na ziemi. Wszędzie młodzi chłopcy w brunatnych koszulach, łopoczące na wietrze faszystowskie flagi, ludzie przemykający pośpiesznie ulicami. No i represje wobec Żydów. Wyzwiska: "ty nieczysta dziewucho", opluwanie, zwolnienia z pracy, konfiskata majątków. Na mnie zrobiło jednak największe wrażenie, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, szkło na ulicach. Pozostałość po pewnej listopadowej nocy w 1938 roku. Szkło, którego nikt nie sprzątał, a które chrzęściło pod stopami przypominając o pogromie ludności żydowskiej. Szkło, którego wciąż przybywało... Bardzo realistycznie to autor opisał. 
I w pewnym momencie pojawia się szansa wyjazdu z kraju. 13 maja 1939 roku z Hamburga wypływa statek "St.Louis" w stronę Hawany. Ma wywieść "niepożądany element" poza Niemcy. Bilety są bardzo drogie. Żydzi walczą o miejsce na pokładzie. 
A sam statek piękny i ogromy niczym "Titanic". Sześć pokładów, sala balowa, restauracje, basen, kawiarnie, sklepiki. Szampan, kawior i inne rarytasy. Żyć, nie umierać. I w takich luksusach rejs ma trwać 2 tygodnie. Autor pięknie umie zbudować nastój. Prawie słyszałam tę orkiestrę i czułam bryzę na twarzy.
Ale idylla się kończy. Rząd Kubański nie pozwala przybić do nabrzeża...
Jak skończą się losy 937 niemieckich Żydów i 231 członków załogi? 

Wszystko, co będzie miało miejsce później, będzie skutkiem tych wydarzeń. Na zawsze zmieni losy bohaterów i będzie smutnym epizodem w historii. A dla niektórych na pewno bardzo wstydliwym...

A! Zapomniałam jest jeszcze Anna. Dziewczynka z Nowego Jorku. Samotna, z depresyjną matką. Matką, która została wdową nagle i w młodym wieku. Jak zginął ojciec? Hm... uczestniczył w ważnym dziejowym momencie. I to Anna dostaje przesyłkę z Kuby od rodziny ojca. Kopertę pełną zdjęć. Starych i nadgryzionych zębem czasu. Kto jej to przysłał? I po co? Kto jest na tych zdjęciach? Dziewczynka zadaje matce mnóstwo pytań. I obie postanawiają wyruszyć na wyspę.
Co z tego wyniknie? I co tam odkryją? Przepiękną i smutną rodzinę historię rodzinną. Opowieść o ludziach, tragediach, zakrętach losu. Wysłuchają lekcji historii z pierwszej ręki.

Chcę zwrócić Twoją uwagę na dwie kwestie, które mnie zastanowiły. 
Pierwsza: Fakty z rejsu "St. Louis". Autor dobrze przygotował się do tematu. Wszystkie opisane wydarzenia w tej książce znalazły odzwierciedlenie w artykułach, które przeczytałam po skończeniu książki. Są zdjęcia telegramów, które odbierał kapitan:

"19 maja 1939
Sytuacja w Hawanie coraz bardziej skomplikowana.
Protesty przeciwko emigrantom z Europy.
Kurs bez zmian"

Coś komuś to przypomina? Z czymś się kojarzy?

Autor przedstawił dramat niemieckich obywateli, którzy tak naprawdę musieli uciekać przed represjami ze swojego kraju. Pozostanie w nim groziło śmiercią. I jak zachowała się "reszta świata"?

Teraz inaczej spojrzę na emigrantów czy uchodźców. I nie chodzi o to, że będę ich witać z otwartymi ramionami. Spojrzę na nich jak na ludzi, którzy przeżywają dramat. Każdy z nich ma do opowiedzenia swoją tragedię. Tylko kto ich zechce wysłuchać???

Druga: Język jakim te historie zostały opowiedziany... Coś pięknego! Czułam smród niemieckich ulic i zapach kubańskiej wyspy po deszczu. Słyszałam szelest kreacji na balu i plusk oceanu o burtę statku. Bałam się z Hanną o losy rodziny i chciałam poznać losy familii Anny. 

Następną książkę tego autora biorę w ciemno.
A po tę idę do księgarni, bo muszę ją mieć na półce.
Ostrzegam! Naszykuj chusteczki! A jak już skończysz ocierać łzy, to będziesz mógł obejrzeć zdjęcia zamieszczone na końcu książki. Zdjęcia  tego nieszczęsnego transatlantyku jak i listę 937 pasażerów... Miałam ciarki...

PS Książkę wydano z serii "Szmaragdowa seria". Polecam cały ten cykl.

Moja ocena 10/10.

2 komentarze:

  1. O! Zastanawiałam się nad tą książką, a teraz już wiem, że przeczytam :) Pytanie tylko kiedy? Stosy ciągle rosną ;) Świetna opinia, pozdrawiam.
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń