środa, 29 listopada 2017

Chłopiec ze śniegu. Chloë Mayer

TYTUŁ: Chłopiec ze śniegu
AUTOR: Chloë Mayer
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Czarna Owca
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 366


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Ta książka to dowód na to jak okładka i opis na niej mogą wprowadzić czytelnika w błąd.
Powieść ta należy do Szmaragdowej serii i tak czytamy o niej: "Szmaragdowa seria to dzieje rodzin w trudnych czasach. Perypetie miłosne i dramaty historii splatają się, tworząc fascynujące wielowątkowe opowieści".

Czytając krótki opis na obwolucie nastawiłam się na historię wojenną gdzie na angielskiej wsi samotna matka wychowuje chłopca, a mąż walczy na froncie. A co dostałam? Mega zaskoczenie.

Narracja prowadzona jest naprzemiennie przez Annabel, matkę, i Daniela, dziewięcioletniego chłopca. Kobieta czuje się samotna i, jak się później dowiadujemy, ma problemy z własnymi emocjami. Musi sobie radzić z opieką nad dzieckiem, niepokojem o męża, codziennym zdobywaniem żywności i obawą przed pojawiającymi się w okolicy niemieckimi jeńcami, którzy przybywają na wyspę do pracy. Wychodzi jej to z różnym skutkiem. Często tylko alkohol pozwala zasnąć. Nie mnie oceniać zachowanie tej kobiety. Sama zastanawiałam się, podczas czytania, jak ja bym sobie poradziła w takiej sytuacji.
Daniel jest chłopcem zakochanym w baśniach. Zagubiony, samotny, milczący. Z wiecznie zamyślona matką, nieobecnym ojcem i daleko mieszkającymi dziadkami. Niewiele rozumie z wojennej rzeczywistości. Wynajduje sobie zajęcia, biega po lesie, obserwuje przyrodę i ludzi. Nikt mu nic nie tłumaczy, nikt mu nic  nie wyjaśnia. Dzieciak sam patrzy na świat poprzez pryzmat baśni i legend. W jeńcu pracującym w lesie widzi Drwala, ojca Jasia i Małgosi. Matkę porównuje do Królowej Śniegu. 

Realizm magiczny w tej powieści bardzo przypadł mi do gustu. Czasami nie wiadomo czy to chłopiec opowiada, czy to jego wyobraźnia, czy zdarzyło się naprawdę. Porównywanie ludzi i zdarzeń do znanych bohaterów baśni i bajek robiło momentami niesamowite wrażenie. Przedstawienie faktów z perspektywy matki i syna było ciekawym zabiegiem. Dojrzałym okiem matki i niewiele rozumiejącym spojrzeniem syna.
I choć nie było w tej opowieści postaci fantastycznych, to i tak pada określenie "troll" w stosunku do bezdomnego człowieka.
Zakończenie, którego się nie spodziewałam jest wieloznaczne. Nie do końca przypadło mi do gustu, ale takie chyba miało być. Co czytelnik, to inne zakończenie.

Dla mnie ta książka jest wielowymiarowa. Można ją odbierać dosłownie. A możne dać się ponieść magii i udać się z bohaterem w krainę baśni.
W moim odczuciu tłumaczenie sobie przez chłopca otaczającej rzeczywistości przez pryzmat baśni było sposobem na radzenie sobie z codziennością. Nikt mu nie wyjaśnił czym jest wojna i jakie są jej skutki, a chłopiec znając jedynie krainę bajek uciekał w nią i tam czuł się bezpiecznie. Choć nie do końca rozumiem sposoby postępowania Daniela i jego przemyślenia, to tylko mogę sobie wyobrażać jak się ten zagubiony chłopak czuł.

Książka ta bardzo przypomina mi inną: "Gretel i ciemność" Elizy Granville. Tam też jest wojna, są dzieci, są baśnie. Kiedyś tak o niej napisałam:
"Autorka stworzyła powieść o takiej konstrukcji, która czytelnika porywa i otacza niczym mgła. Psychika dziecka i wpływ baśni na kształtowanie się młodego człowieka pokazany w sposób piękny i przejmujący. 
Eliza Granville stworzyła niesamowitą i mocno emocjonalną książkę. O potędze baśni, o dziecięcej wyobraźni, o szukaniu granic pomiędzy jawą a snem. Duża ilość niedomówień i sekretów oraz powolne odkrywanie przed czytelnikiem całej historii zrobiło na mnie ogromne wrażenie".
I o tej książce mogę napisać to samo.
Powieść ta zdecydowanie dla fanów filmów Jana Jakuba Kolskiego i mojego ukochanego "Jańcia Wodnika".

Polecam. Świetny debiut autorki.

niedziela, 26 listopada 2017

Wautyzmwzięci. Ireneusz Czesław Gimiński

TYTUŁ: Wautyzmwzięci
AUTOR: Ireneusz Czesław Gimiński
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 116

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Novae Res


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Autyzm. Zaburzenie rozwojowe o którym tak mało wiem.
Postanowiłam to zmienić.
Przyznam się szczerze: nigdy się nie zastanawiałam nad tym schorzeniem. Ja sama mam dwójkę zdrowych dzieci obojga płci.
Są.
Zdrowe.
I niech tak pozostanie.
Ale co zrobić, kiedy człowiek usłyszy diagnozę?
Przestanie kochać?
W życiu!
Własne dziecko?
Jak siebie odnaleźć w takiej sytuacji?
Skąd czerpać siłę?

Dwaj mężczyźni spotykają się w sanatorium: Kuba i Piotr. Kuba, ojciec dziecka z diagnozą autyzmu i Piotr, zamartwiający się o wnuczka dziadek. I co obaj panowie mogą robić w sanatorium? Ano przegadują całe wieczory. A o czym? Ano o wszystkim. O codzienności, o zdrowiu, chorobie, miłości i wierze. 


Autor wie o czym pisze, sam jest ojcem autystyka. Teraz już dorosłego.

Niewielka rozmiarem książeczka, o której będę jeszcze długo myślała.
Bardzo ważna i potrzebna.

I choć jest to gorzki obraz społeczeństwa i Polski, to przebija z niego spokój i nadzieja. Że będzie lepiej.

Teraz zupełnie inaczej spojrzę na matkę z "innym" dzieckiem. Bo tak są postrzegane te dzieciaki. Inne, gorsze, niezrozumiałe, odsunięte.

Będę wyglądać kolejnych książek autora. 

Polecam. 

Mój ojciec był nazistą. Tatiana Freidensson

TYTUŁ: Mój ojciec był nazistą.
AUTOR: Tatiana Freidensson
WYDAWNICTWO: REA-SJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 360
DATA PREMIERY: 16 listopada 2017 

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Jak żyć mając w rodzinie nazistę?
Takie pytanie można postawić wszystkim bohaterom tej książki.

Zacznę od osoby autorki, bo ona ma tutaj duże znaczenie. Tatiana Freidensson to młoda rosyjska dziennikarka i producentka. Zrealizowała film "Dzieci Trzeciej Rzeszy", który cieszył się w Rosji niesłabnącym zainteresowaniem. A ponieważ do filmu nie weszły wszystkie zebrane materiały, to Tatiana postanowiła napisać tę książkę.
Freidensson opisuje swoje podróże w poszukiwaniu potomków nazistów, rozmowy z nimi, przytacza dokumenty i krótko przestawia fakty historyczne. Nie jest obiektywna, jak sama przyznaje. Zadaje pytania, snuje domysły, nie boi się dyskutować, ale ocenę postaci zostawia już czytelnikowi.

Poznajmy zatem osoby, które udało się namówić autorce do rozmowy.

Niklas Frank, syn Hansa Franka, urodzony w 1939 roku. Dziennikarz, mąż, ojciec. Człowiek żyjący z piętnem ojca nazisty. Mężczyzna noszący zdjęcie ojca. Ojca, którego właśnie zdjęto z szubienicy. Nie bójmy się tego napisać wprost: fotografię trupa. Zapytany przez autorkę po co nosi takie zdjęcie odpowiada, żeby mieć pewność, że ojciec nie żyje. Kiedy powiesili ojca Niklas miał 7 lat i był najmłodszym dzieckiem z piątki rodzeństwa. Każde z nich później musiało sobie samo poradzić z piętnem ojca zbrodniarza. Niklas opowiada o bracie Normanie, który w momencie wydania wyroku skazującego ojca miał 18 lat. O jego silnej więzi, o miłości, o życiu w powojennych Niemczech.
Najmłodszy z rodziny Frank wspomina też o swojej córce, która "uznała, że nawet drugie pokolenie niesie jakąś część winy".
Autorka jedzie z Frankiem juniorem do Norymbergi. Do więzienia, w którym siedział Hans. I w którym go powieszono.
Osoba Niklasa wzbudza dużo kontrowersji. Że "chory na głowę", że nie potrafi wybaczyć, że żywi się nienawiścią do rodziców. Ale padają też stwierdzenia, że to "biedny" syn swego ojca, że należy mu współczuć, że to nie jego wina, że był synem takiego ojca. Autorka mnie ujęła tym, że się wcale nie "certoliła" z Niklasem. Zadawała pytania, prowokowała teoriami i była nieustępliwa w dociekaniu tematu. A ocenę osoby syna "króla Polski", jak siebie nazywał Hans Frank, pozostawia czytelnikowi.

Rainer Höss. Wnuczek Rudolfa Hössa, w latach 1940-1943 komendanta obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Obsesyjnie wręcz chroniący swoją prywatność. Syn Rudolfa, Hans-Rudolf podzielał poglądy ojca. Z powodu przyjaźni z żydowskimi dziećmi wysłał Rainera do szkoły z internatem. Czy Rainer czegoś się boi? Czy wierzy w obciążające geny zła? Co sądzi o odradzających się ruchach neonazistów? I jaki ma stosunek do czynów ojca i dziadka? I czy poczucie winy może "przeskoczyć" jedno pokolenie? Mnóstwo pytań i niewiele odpowiedzi.


Elizabeth Göring, bratanica Hermanna Göringa, głównodowodzącego Luftwaffe. Córka Alberta, brata Hermanna, z matki Żydówki. Zamieszkała obecnie w Peru. I co ma z tym wspólnego koncern Skoda? I kto "hodował" lwy, a kto lubił koty? I kto miał piękny głos? Czy fizyczne podobieństwo do okrytego hańbą krewnego pomaga czy przeszkadza?


Erwin Rommel. Marszałek polny. Jedyny syn Manfred Rommel. Manfred był nadburmistrzem Stuttgardu. Politykiem z wieloma odznaczeniami. Jak ojciec. Podobny, a jednak inny.


Claus von Stauffenberg. Syn Berthold von Stauffenberg. Claus postrzegany jest jako zamachowiec na życie Wodza. Jako zdrajca i przestępca. Ale czy na pewno nim był?


W mojej ocenie Tatiana wykonała kawał dobrej roboty. Książka jest subiektywna, ale daje czytelnikowi wiele powodów do przemyśleń. Ja zastanawiałam się nad siłą genów, nad wpływem wychowania na człowieka, nad poczuciem winy nie za swoje czyny. Długo mogłabym pisać. Mnie też autorka "kupiła" tym, że jako osoba urodzona w latach osiemdziesiątych XX wieku podeszła do tematu odważnie i bez zahamowań. Nie bała się zadawać pytań, nie obchodziła się ze swoimi bohaterami "jak z jajkiem", prowokowała przypuszczeniami i nie dawała się "spławić" brakiem odpowiedzi.

Polecam. Książka ta zostaje ze mną. I w głowie, i na półce.

PS. Jeśli kogoś interesuje ta tematyka, to polecam książkę "Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił" autorstwa Jennifer Teege i Nikoli Sellmair.

niedziela, 19 listopada 2017

Zły. Leopold Tyrmand. Audiobook

TYTUŁ: Zły
AUTOR: Leopold Tyrmand
WYDAWNICTWO: Audioteka.pl, Matthew Tyrmand LLC 
GATUNEK: literatura współczesna
Czas słuchania: 38 godzin, 29 minut
Czyta: Adam Ferency


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

"Książka – legenda".
"Najpoczytniejszy kryminał napisany w czasach PRL-u".
"Niezwykle inteligentny opis Polski Ludowej".
"Największy sukces wydawniczy powojennej prozy polskiej".
"Powieść kultowa".
"Klasyka klasyki".
Takie to opinie znalazłam o tej książce.
I całkowicie się z nimi zgadzam.
Sama treść ciekawa, ale pan Ferency przeczytał ją w sposób rewelacyjny. Jak dla mnie jest to wartość dodana. Panie Ferency! Kłaniam się w pas! Świetna robota!
 
Jest to jeden z najdłuższych audiobooków jakie udało mi się spotkać. Ale co się dziwić, skoro wersja papierowa książki liczy 760 stron. Wspaniałe tło dla nudnych zajęć domowych.
 
Powojenna Warszawa, główna bohaterka tej powieści jest odmalowana bardzo sugestywnie. 
Półświatek stolicy pokazany z przymrużeniem oka.
Codzienne życie mieszkańców podane humorystycznie.
Realia socjalizmu ukazane perfekcyjnie.
To moje pierwsze spotkanie z autorem.
Jestem zauroczona.
I napiszę to publicznie: ZAZDROSZCZĘ! Chciałabym tak umieć ubierać myśli w słowa. Tak świetnie oddawać klimat tamtych lat. Tak ironicznie i z przekąsem pisać! To są moje klimaty i mój styl!
 
Bardzo polecam!
 
PS. Wszyscy współcześnie piszący "kryminaliści"! Zanim cokolwiek napiszecie, to radzę przeczytać "Złego". Mistrzostwo w swoim gatunku.

piątek, 17 listopada 2017

Dzieci stamtąd. Nawet ptaki umilkły. Arlette Cousture

TYTUŁ: Dzieci stamtąd. Nawet ptaki umilkły
AUTOR: Arlette Cousture
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo WAM
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 561



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Czerwiec, rok 1939. W powietrzu czuć wojnę. W Krakowie mieszkają Pawulscy: Tomasz, profesor historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, z żoną Zofią, nauczycielką gry na fortepianie. Wraz z nimi trójka dzieci: Jurek, lat 17, Janek, lat 10 i Ela, lat 12. A rodzina ma się jeszcze powiększyć... We wrześniu 1939 roku Niemcy zajmują Wawel.

Tak zaczyna się ta historia. Od razu napiszę i nie będzie to chyba żadną tajemnicą, że powieść tą można podzielić na dwie części: wojenną i powojenną. 

Autorka jest Kanadyjką. I chce to wyraźnie napisać: Pani Arlette wykonała kawał dobrej roboty. Jak na osobę spoza europejskiego kręgu kulturowego i osobę, która nie była uczestnikiem opisywanych wydarzeń bardzo wiernie oddała realia życia w Krakowie podczas okupacji niemieckiej. Czytałam z uwagą i nie znalazłam nic, co mogłabym zakwestionować. Ale historykiem nie jestem...

Fabułę można przedstawić w sposób następujący: rodzina Pawulskich mieszka w Krakowie i tam ich zastaje wojna. Próbują na różne sposoby przeżyć kolejny dzień. Niestety, nie wszystkim będzie dane ocaleć. Kto przetrwa i będzie musiał odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, to już musicie dowiedzieć się z książki.

Moją uwagę zwróciły dwie sprawy. Po pierwsze to, że autorka skupiła się na emocjach bohaterów i zrobiła to w bardzo dobry sposób. Na więzach rodzinnych, na nienawiści do wroga, na radzeniu sobie z otaczającą rzeczywistością, na poczuciu osamotnienia czy potrzebie bliskości. Nie ma w tej powieści akcji pędzącej niczym huragan i nie ma niesamowitych zwrotów akcji. Są wielkie tragedie i małe chwile szczęścia. Są chwile, w których łza się w oku kręci i momenty, że uśmiechamy się pod nosem. Przeżywamy z bohaterami radość z zakończenia wojny i niepewność w nowym kraju. Wszystkie te emocje odczuwałam razem z rodziną Pawulskich.
Drugi wątek, który czytałam z zaciekawieniem, to miłość do muzyki. Każdy członek  tej krakowskiej rodziny grał na jakimś instrumencie. To grą wyrażali smutek, miłość, żal. W czasie okupacji umilali  sobie wieczory wspólnym koncertowaniem. A w czasach powojennych muzyka była tym, co łączyło ich z nieżyjącymi członkami rodziny i opuszczonym krajem. To instrument na którym grali, był jak przyjaciel, któremu mogli się wyżalić poprzez grę i jak rozdzierająca serce pamiątka po świecie, którego nie ma. Bardzo ciekawie to autorka przedstawiła.

Ta powieść dla tych, którzy doceniają spokojne lektury. Przynajmniej tak ja to odczuwałam podczas czytania. Czytałam powoli, nie chcąc żeby się skończyła.  Wielokrotnie zastanawiałam się nad wyborami bohaterów i dyskretnie ocierałam łzy. Ta pozycja utwierdziła mnie, że moje wyznawana zasada "nigdy nie trać nadziei" ma jednak rację bytu. Choć z drugiej strony, lektura ta pokazała, że moje stwierdzenie, że "przeżyć wojnę to duże szczęście" jednak nie zawsze jest prawdziwe.

Mam jednak kilka uwag odnośnie tej książki. Ale są one na tyle drobne, że nie warto o nich wspominać. Ale mam jedno ALE, którego nie mogę przemilczeć. Mam duże zastrzeżenia odnośnie osoby, która robiła korektę tej powieści. Takiej ilości przeoczonych błędów, to ja jeszcze nie widziałam: kropki i przecinki żyją swoim życiem, duża czy mała litera na początku zdania też nie ma znaczenia dla pani korektorki, literówki to aż oczy bolą: "on" czy "ona", "do" czy "od", co za różnica. Jak dla mnie: jeden wielki minus dla wydawnictwa.

Reasumując: bardzo ciekawa i wciągająca powieść o losach krakowskiej rodziny w czasie wojny jak i po jej zakończeniu.
Polecam.

wtorek, 14 listopada 2017

Karuzela samobójczyń. Sharon Bolton

TYTUŁ: Karuzela samobójczyń
AUTOR: Sharon Bolton
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Amber
GATUNEK: thriller/kryminał
STRON:  413


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek







Najlepsza książka autorki
Przerażający kryminał.
Rewelacyjny książka.
Super thriller.
Bardzo wciągająca lektura.
Takie to określenia spotkałam w opiniach o tej pozycji.
I co?
I nic?
Wynudziłam się jak rzadko kiedy.
Bo:
Kiepski kryminał, szybko zgadałam o co chodzi.
Marny thriller. Ani raz mi serce nie zabiło mocniej i oddech nie przyspieszył.
Żadna tam wciągająca lektura, ziewałam wielokrotnie i raz aż usnęłam.
Bohaterowie nieciekawi i czasami irytujący.
Miałam nadzieję, że chociaż atmosferę Uniwersytetu w Cambridge zostanie dobrze przedstawiona. Nic z tego.
To może ta książka ma chociaż jakiś walor edukacyjny? Temat pewnych środków potraktowany po łepkach  i mało ciekawie.

Przykro mi bardzo. Czytałam wcześniej "Stokrotkę w kajdanach". Na kolana mnie nie rzuciła. Ta mnie wynudziła. Autorka nie dostanie ode mnie więcej szansy.

Nie polecam.

PS. Wybacz, ale nawet pomysłu nie miałam na zdjęcie.

niedziela, 12 listopada 2017

Ekonomia. Polityka. To, o czym dorośli Ci nie mówią. Boguś Janiszewski

TYTUŁ: Ekonomia. To, o czym dorośli ci nie mówią
AUTOR: Boguś Janiszewski
WYDAWNICTWO: Publicat 
GATUNEK: literatura dla dzieci
STRON: 144
ILUSTRACJE: Max Skorwider

TYTUŁ: Polityka. To, o czym dorośli ci nie mówią
AUTOR: Boguś Janiszewski
WYDAWNICTWO: Publicat 
GATUNEK: literatura dla dzieci
STRON: 151
ILUSTRACJE: Max Skorwider

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Dziś wpis niezwykły. Taki 2 w 1. Bo i książki wyjątkowe. Zdecydowałam się na taki zabieg, bo o obu pozycjach mogę napisać to samo, więc nie będę się powtarzać. 

Te dwie książeczki przeznaczone są dla dzieci powyżej dziesiątego roku życia. Ja "testowałam" na swoim dwunastolatku. Razem czytaliśmy, a potem dyskutowaliśmy. Bardzo ciekawe doświadczenie. Spojrzeć na takie trudne tematy jak ekonomia czy polityka oczami dziecka. Mocno wszystkich zachęcam do takich eksperymentów wychowawczych. 

A jakie są powody mojego zachwytu tymi lekturami? 

  • pierwsze co zwraca uwagę to, że książki są świetnie wydane jakościowo. Twarda oprawa, dobry jakościowo papier, duży druk i ciekawe ilustracje.
  • Rysunki i ilustracje przyciągają. Autorem jest Max Skorwider, poznański grafik i plakacista. W moim odczuciu ilustracje Maxa są świetnym uzupełnieniem teksu. Mnie zachwyciły. Syna też.
  • Problematyka poruszana w książkach pogrupowana jest w rozdziałach. I tak np. w rozdziale o państwie: skąd się wzięło państwo?, co to jest państwo?, kiedy państwo ma kłopoty? I tak dalej.
  • Do każdego tematu podane jest mnóstwo przykładów i rysunków. Wszystko jasne i klarowne. Nie sposób nie zrozumieć.
  • Autor nie wyczerpał tak obszernych i ciekawych dziedzin jakimi są ekonomia i polityka, ale jak na książki dla tak młodego obywatela uważam, że jest to zrobione wystarczająco i wyczerpująco.
  • Jestem zdania, że takie tytuły są bardzo potrzebne. Mogą być powodem świetnych dyskusji i wielu przemyśleń. Możemy spojrzeć na problemy ekonomiczno - polityczne oczami własnego dziecka. I możemy się zdziwić.
  • Mogą być świetną pomocą dla nauczycieli, ale i podpowiedzią dla rodziców, kiedy pociechy zadają trudne pytania.
  • Młody Polak powinien rozumieć pewne mechanizmy rządzące ekonomią i polityką. Bo jak mówi powiedzenie: "Durnym narodem rządzi się łatwiej".
  • Jedynym minusem jaki znalazłam jest cena. Każda z tych publikacji kosztuje w granicach 30 zł. Jak na lekturę dla dzieci, to mnie się wydaje drogo. 
Podsumowując.

Bardzo dobre lektury dla młodego pokolenia.

Polecam gorąco.

piątek, 10 listopada 2017

List z przeszłości. Mairi Wilson

TYTUŁ: List z przeszłości
AUTOR: Mairi Wilson
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Kobiece
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 528
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Ta książka jest jak drink, ale nie wstrząśnięty i nie zmieszany. I jak w dobrym drinku są tu składniki, które mi przypadły do gustu i takie, które mnie nie zachwyciły.

Jest coś, od czego bardzo chcę zacząć. To okładka. Może i ładna, ale KOMPLETNIE nie pasuje do treści i, według mnie, wprowadza potencjalnego czytelnika w błąd. Spodziewałam się tkliwej historii jak z angielskiego romansu, a co dostałam? Wrócę jeszcze do tego.

Ważne odnotowania jest fakt, że to debiut autorki i, jak czytam na okładce, "wielokrotnie nagradzany". I tu panuje pełna zgodność: jak na pierwsze kroki na rynku wydawniczym, to bardzo udany start. Wilson tak prowadzi narrację, że nie wiadomo kiedy kończy się książka. Akcja wciąga i ciekawość zostaje pobudzona. A to lubię. 
A jak przedstawia się fabuła? 
Lexy Shaw po śmierci matki, a potem jej opiekunki znajduje list. Zaabsorbowana jego treścią postanawia odkryć tajemnice rodzinne... Ja to jestem "miszczynią" ;) Żeby fabułę streścić jednym zdaniem ;)

"Uważaj, czego sobie życzysz". Te słowa kierowała matka do Lexy. A duża już Alexis życzy sobie poznać historię swojej rodziny i odkryć jej tajemnice. Ale czy spełnione życzenia dają szczęście? 

Pisarka porusza w swej powieści wiele tematów: jest miłość, zdrada, kłamstwa, sekrety, manipulacje, szantaże, przemoc w rodzinie, duże pieniądze, wielkie tragedie i małe szczęścia. Cały wachlarz emocji i zdarzeń. Jest upalna Afryka w latach 40 XX wieku i czasy współczesne w wilgotnej Szkocji. 
I to wszystko  było ciekawe i wciągające. Ale jest jedno ALE.
Niby jest to powieść obyczajowa, ale, przynajmniej dla mnie, nie tak do końca. 
W moim odczuciu autorka nie bardzo wiedziała, chyba, na jaki gatunek się zdecydować.
Bo jest i romans: ona go kocha, on kocha inną, a jest jeszcze ten trzeci.
Jest i kryminał: są niewyjaśnione zgony i próba znalezienia zabójcy.
Jest i thriller: są sceny, które  naprawdę powoduje przyspieszone bicie serca, szczególnie jeśli ktoś się boi węży.
Jest i powieść obyczajowa: praca białych lekarzy w czarnej Afryce, koleje losów trzech przyjaciółek, które muszą zmagać się konsekwencjami swoich nie zawsze łatwych decyzji.
Jest i sensacja. Były momenty, że akcja nabierała takiego tempa, że oddech trudno było złapać.
Jak dla mnie, to za dużo. Dlatego na początku wspomniałam, że ta książka jest jak drink: jak lubię thrillery, tak nie lubię romansów.
I choć ta książka na kolana mnie nie rzuciła, to naprawdę mocno wciągnęła. I, moim zdaniem, jest to świetny scenariusz na film. Już oczami wyobraźni widziałam tych lekarzy w gorącym afrykańskim słońcu albo na statku otulonych w morską bryzę...

Czy polecam?

Oczywiście! Pomimo kilku moich zastrzeżeń.
Będę wyglądać kolejnych książek tej autorki.

środa, 8 listopada 2017

Noc kryształowa. Preludium do zagłady. Martin Gilbert

TYTUŁ: Noc kryształowa. Preludium do zagłady
AUTOR: Martin Gilbert
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Replika
GATUNEK: historyczna
STRON: 350
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Z tą książką mam duży problem.
Z jednej strony przedstawia ona problem Nocy Kryształowej jako preludium do zagłady czyli temat, który zgłębiam od dawna, ale z drugiej jest napisana tak nużąco i nieciekawie, że trudno było mi przez nią przebrnąć.

Sir Martin John Gilbert jest brytyjskim historykiem. I to wyraźnie czuć w tej książce. Autor wykonał ogromną pracę: dotarł do świadków tamtych wydarzeń, przeszukał niejedno archiwum i przerzucił tony różnorodnych dokumentacji. I ja to bardzo doceniam. Ten ogrom włożonej pracy i poświęconego czasu. W lekturze tej znajdziemy też sporą ilość ciekawych map i bogaty indeks ułatwiający wyszukanie potrzebnego nam tematu. Bardzo imponująca jest bibliografia. Dla osób które chcą zgłębiać temat-istna kopalnia źródeł.
I to tyle, jeśli chodzi o dobre strony tej książki.

Niestety, dla mnie była ona trudna do przebrnięcia. Na okładce czytamy: "Książka Martina Gilberta jest połączeniem pracy historycznej i reportażu". I pewnie dlatego tak bardzo się ucieszyłam, kiedy ta lektura wpadła w moje ręce. Czytałam już nie jedną tego typu książkę, ale ta jest napisana w sposób mało interesujący. Nie potrafiłam wciągnąć się w czytanie, odkładałam kilkanaście razy. Czasami miałam wrażenie, ze czytam "rozpisany" rocznik statystyczny lub podobne opracowanie: w tym mieście to spłonęło tyle synagog, a w innym tyle. W tej miejscowości zdemolowano tyle sklepów żydowskich, a w innej mniej. W trakcie czytania wszystko mi się mieszało... 
Użyte cytaty świadków tamtych wydarzeń tez jakoś do mnie nie przemawiały. Ja rozumiem: każdy człowiek to osobna tragedia, ale ilość powtórzeń psuła mi odbiór książki.

Powodów mojego niezadowolenia może być kilka: albo miałam zbyt duże oczekiwania względem tej lektury, albo jest to pozycja dla osób, które nie znają jeszcze historii, albo autor napisał ją, po prostu, mało ciekawie.
Czy polecam? 
Tak! Koniecznie sprawdźcie czy mam rację. Może kogoś zachwyci.


niedziela, 5 listopada 2017

Pamiętam. Agnieszka Janiszewska

TYTUŁ: Pamiętam
AUTOR: Agnieszka Janiszewska
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Novae Res
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 520 

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Ta książka to przykład na to, że jeśli nawet nie lubisz lektur powyżej 500 stron i opisy przyrody czy inne "spowalniacze" omijasz z daleka, to ta powieść może się spodobać.

To moje pierwsze spotkanie z pisarką. Ale już zamówiłam kolejne książki tej autorki w bibliotece. Pewnie się zastanawiasz: dlaczego?

Pani Agnieszka ma lekkie pióro do niezbyt lekkich tematów. Przenosi nas w odległe czasy pierwszej połowy XX wieku. Poznajemy życie w polskim dworku w Bolesławicach, odległe Paryż i Lyon oraz powojenną Warszawę. Fabuła toczy się niespiesznie, skupia się na bohaterach i ich przeżyciach. Kluczowe tu jest jedno słowo: niespiesznie!
Ponieważ akcja toczy się dwutorowo, to obserwujemy socjalistyczną stolicę i przedwojenną ziemską posiadłość. 
Poznajemy historię rodzinną z dobrze przedstawionym tłem historycznym i społecznym.
Boguszewscy, Zawilscy, Brzescy i Seigner. Polska i Francja. Miłość i nienawiść. Tajemnice i ich odrywanie.
Autorka tak poprowadziła fabułę, że przez cały czas czytania zastanawiałam się: co się w tej rodzinie wydarzyło?  Bo Janiszewska snuję tajemnicę tak, jak autorzy kryminałów snują intrygę. Tak do  końca nic naprawdę nie wiadomo.

W moim odczuciu pierwsze miejsce zajmują w tej powieści Emocje. Tak, emocje przez duże E. 
Miłość, która łączy i dzieli. Nienawiść, która boli. Zapomnienie, które nie chce przyjść. Ból rozstania i radość powitania. Cały wachlarz emocji. I do tego wszystkiego bohaterowie, którzy nie są tylko ani dobrzy, ani źli. Są wielowymiarowi, żyją w ciężkich czasach, podejmują trudne decyzje i muszą ponosić ich konsekwencje. Czasami żałują, a czasami nie chcą pamiętać. 
Jak każda rodzina, tak i te mają swoje tajemnice. Jedni wolą żeby zostały tajemnicami, inni chcą aby ujrzały światło dzienne.
Czy odkrywanie przeszłości to dobry sposób na poznanie zawiłości familijnych?
Czy zawsze warto szukać korzeni?
Czy zawsze można wybaczyć?
Czy pogodzenie zawsze jest możliwe?

Polecam szczególnie tym, którzy lubią sagi rodzinne z dobrze odmalowanym tłem historycznym i wplecionymi zagadkami z przeszłości.

piątek, 3 listopada 2017

Sekret, którego nie zdradzę. Tess Gerritsen

TYTUŁ: Sekret, którego nie zdradzę
AUTOR: Tess Gerritsen
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros
GATUNEK: thriller/kryminał
               STRON:  383 
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek
    




                                                                                                                                                               Dziś pisze ja, fanka autorki. Nie będzie obiektywnie.
 Ale za to będzie krótko.
Ciężko napisać o tej książce coś więcej, żeby nie zdradzić istotnych wątków fabuły.
Postaram się przekazać Ci tak swój zachwyt, żeby nie zepsuć radości z czytania. Bo mam nadzieję, że uda  się Ciebie nakłonić do przeczytania tej książki.

Startujemy:

* Ta książka to część cyklu z doktor Maurą Isles i detektyw Jane Rizzoli, więc zalecam czytać po kolei. Choć każda część to osobna historia, to powiązane są ze sobą motywem z prywatnego życia obu pań.

* Autorka, jak zwykle, podsuwa wiele wątków i kiedy już myślisz, że wytypowałeś sprawcę, to dostajesz pstryczka w nos.

* Tess świetnie buduje napięcie i rozbudza ciekawość. Czyta się z zapartym tchem i przyspieszonym biciem serca.

*A ponieważ pisarka jest z wykształcenia lekarką, to jej opisy zwłok, "flaków i innych obrzydliwości" są bardzo realistyczne. Bardzo trafiają w mój gust.

*Przemawia do mnie też aspekt edukacyjny: wpływ pewnych środków medycznych czy działanie wymiaru sprawiedliwości. Także elementy związane z symboliką religijną i życiem męczenników.


* Zakończenie zaskakujące. Różne opcje obstawiałam, ale do ostatnich stron nie zgadłam kto jest mordercą.

*Akcja toczy się dwutorowo i jest przedstawiana z dwóch punktów widzenia. I tak na prawdę do końca nie wiedziałam o co chodzi: kto jaką rolę odgrywa  w tej historii.

*Lubię czytać o życiu prywatnym obu pań. Jak rozwijają się ich związki i jakie mają problemy. Te fragmenty przypominają mi, że patolog i detektyw, to też człowiek.

Miało być krótko, a wyszło jak zawsze.

Czyli jednym słowem: polecam.

PS. Zdjęcie nawiązuje do treści. Pierwsza ofiara została znaleziona z "obustronnym wyłuszczeniem gałek ocznych".