środa, 27 grudnia 2017

Bikini. Janusz L. Wiśniewski. Audiobook

TYTUŁ: Bikini
AUTOR: Janusz L. Wiśniewski
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: literatura piękna współczesna
Czas słuchania:  16 godzin, 13 minut
Czyta: Rafał Królikowski



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Jedna z najbardziej zadziwiających książek jakie dane było mi słuchać.
Od samego początku nie pasował mi lektor. Głos Królikowskiego był ostry, wysoki, oschły i drażnił mnie niemiłosiernie. I do tego nudnawy początek, który ciągnął się jak przysłowiowe "flaki z olejem". Zdarzył mi się nawet moment, że chciałam odłożyć tego audiobooka. A ponieważ nic innego nie miałam pod ręką ... I do tego słuchałam prowadząc samochód, to jakoś poszło. I bardzo dobrze!
Ale dopiero po wysłuchaniu całości doszłam do wniosku, że inny lektor by tu nie pasował. Pan Rafał "pięknie bluźnił", jakkolwiek by to nie zabrzmiało/wyglądało. I do tego to "Heil Hitler" w jego wykonaniu. Aż miałam ciarki na plecach!
I jest to jedyna książka o drugiej wojnie światowej przy której parskałam śmiechem. Wiem jak to wygląda, ale Wiśniewski przeszedł samego siebie. Co prawda nie znam wszystkich pozycji tego autora, ale ta powodowała u mnie naprzemiennie parskanie śmiechem i łzy wzruszenia przepełnione refleksją. Tylko pan Janusz potrafi pisać o rzeczach i trudnych, i błahych w sposób zastanawiający i skłaniający do refleksji. I do tego okrasić to wszystko odrobiną ironii, sarkazmu i dowcipu jednocześnie. I mnie zdarzyło się po raz pierwszy coś zupełnie zaskakującego: niektóre fragmenty puszczałam mężowi i razem później je komentowaliśmy. 

A o czym jest ta książka?
O Niemce, która nie pałała miłością do Hitlera.
O wojnie widzianej oczami niemieckich cywili.
O bombardowaniu Drezna w lutym 1945 roku.
O odnajdywaniu się w powojennej rzeczywistości.
O wszelakich różnicach kulturowych pomiędzy Europą, a resztą świata.
O zbiorowej odpowiedzialności i wybieraniu mniejszego zła.
O miłości do muzyki i fotografowaniu z miłością.
O sztuce przekazywania emocji za pomocą zdjęć.
O miłości, nienawiści, zazdrości, tęsknocie i wielu innych, o których by tu dużo pisać.

Z pełną premedytacją nie streszczam fabuły. Nie potrafię, jak ten pisarz, tak pięknie przedstawić treści.

Autorowi udało się nawet pokazać tak sceny zbliżeń, że wcale mi one nie przeszkadzały. I to samo z "rzucaniem mięsem". Pomimo, że nie lubię obu tych rzeczy w książkach, to tutaj przeszło to wszystko gładko.

Wiśniewski wykonał jeszcze jedną istotną, dla mnie, rzecz: świetnie przemycił lekcje historii. O wielu faktach wiedziałam, ale o kliku też czytałam z zaciekawieniem, jak np. próby broni nuklearnej na atolu Bikini. 

Mnie ten koktajl smakował wybornie: mimo że pierwszy łyk tej lektury mnie nie zachwycił, to po wypiciu całości jestem w pełni usatysfakcjonowana. Było do śmiechu, było do łez, było refleksyjnie i ironicznie. I w świetnym stylu.

Polecam.

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Zulejka otwiera oczy. Guzel Jachina

TYTUŁZulejka otwiera oczy
AUTOR: Guzel Jachina
WYDAWNICTWO: Noir Sur Blanc
GATUNEK: powieść 
STRON: 464
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Brak mi słów.
Przed chwilą skończyłam czytać i chce napisać coś tak "na gorąco", dopóki myśli kołatają się w głowie jak szalone.
Jest to debiut autorki. Ale jaki?! Aż nie chce się wierzyć!
Młody wiek tej rosyjskiej pisarki: rocznik 1977. Nie może pamiętać opisywanych przez siebie wydarzeń. Jest co najmniej trzecim pokoleniem swoich bohaterów.
Przepiękny styl opowieści, plastyczny język i do tego niemal filmowe opisy przyrody i zdarzeń. Oczami wyobraźni widziałam fabułę przeniesioną na duży ekran.
Trudny temat, którego raczej nie "tykają" pisarze młodego pokolenia: o przesiedleniach, o życiu na Syberii, o niewyobrażalnym głodzie, o kilkumiesięcznej podróży w głąb Rosji, o miłości i śmierci. Nie mogłam się oderwać od tej książki: jako kobieta, matka, żona, synowa...
Obiecuję, że już nie będę narzekać. Raptem niecałe sto lat dzieli opisywane wydarzenia od obecnych czasów, ale jaka różnica w jakości życia. Nie do ogarnięcia dzisiejszymi standardami!

Łzy miałam w oczach! 
Brawa dla pani Autorki. Rosjanka, która pokazuje co państwo robiło ze swoim narodem. Niebywałe.
Pisarka tak wiele poruszyła tematów. Miłość, nieuchronność losu, życie w surowej tajdze, głód...
Cieszę się, że przeczytałam tę książkę.
Żałuję tylko, że spotkałam się z nią w czasie świąt Bożego Narodzenia, kiedy polskie stoły uginają się od nadmiaru jedzenia. Trudno się czyta w takim czasie o wielkim głodzie za Uralem...
Mnogość tematów nie przeszkadza w czytaniu. Skłania do wielu przemyśleń.

Były momenty, kiedy miałam ochotę przytulić Zulejkę. I utulić jej dziecko. I ocierałam ukradkiem łzy.
Przejmująca opowieść. O tym, że Siła jest Kobietą. A Miłość...

Książka ta "ląduje" w moim tegorocznym TOP 10.

Polecam.

piątek, 22 grudnia 2017

Dzieci Norwegii. O państwie nad(opiekuńczym). Maciej Czarnecki

TYTUŁDzieci Norwegii. O państwie nad(opiekuńczym).
AUTOR: Maciej Czarnecki
WYDAWNICTWO: Czarne
GATUNEK: reportaż
STRON: 204

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Przejmujący reportaż.
W trakcie lektury oganiało mnie niedowierzanie.
O czym jest ten reportaż? O dzieciach, o rodzicach,  o działalności organów państwowych... O bardzo licznych i ważnych sprawach. Jako kobieta, matka i żona czytałam niektóre fragmenty ze łzami w oczach.

Takie szybkie pytanie. Z czym kojarzy Ci się Norwegia? Mnie ze śniegiem, pięknymi fiordami i tragedią na wyspie Utoya. Po tej książce zmieniłam zdanie. Od tej pory będę łączyła ten skandynawski kraj z taką opieką społeczną, jakiej nie chciałabym nigdy spotkać w swoim kraju. Opiece, która zamiast wspierać i pomagać, prowadzi działania restrykcyjno-policyjne. Nie we wszystkich przypadkach, bo są w tym reportażu przedstawione także działania, które pomogły wielu rodzinom. Ale musi być coś "na rzeczy", bo sam autor zauważył, że podnoszą się głosy wśród norweskiego społeczeństwa, że nie wszystko działa tak, jak powinno. Że taka ingerencja w komórkę społeczną jaką jest rodzina nie do końca wychodzi dzieciom na dobre.

Barnevernet to norweski urząd, którego zadaniem jest opieka i ochrona dzieci. Zobowiązany jest reagować na każde zgłoszenie. W razie podejrzenia, że dziecku dzieje się krzywda instytucja ta zabiera dzieci do rodzin zastępczych. Wystarczy telefon ze szkoły czy przedszkola, że dziecko ma siniaka czy zadrapanie. I można własnego dziecka nie zobaczyć wiele miesięcy. I na nic zdają się tłumaczenia rodziców. Organizacja poprzez swoje działania dorobiła się nawet niezbyt niechlubnych określeń: "złodzieje dzieci" czy "nowa Lebensborn". 

Autorowi należą się brawa. Wykonał kawał dobrej reporterskiej roboty. Dotarł do wielu rodzin, które miały styczność z tą organizacją. Przeszukał archiwa. Korespondował z wieloma instytucjami, z takimi choćby jak ministerstwa czy konsulaty. Według mnie Czarnecki stara się być obiektywny. Przedstawia nie tylko rodziny skrzywdzone przez Barnevernet, ale także takie, które są zadowolone z działalności tego urzędu. Pokazuje różnice pomiędzy norweskim i polskim społeczeństwem. Jak różni się chociażby podejście do kar cielesnych czy mentalność obu narodów. Jak wygląda funkcjonowanie innych organizacji współpracujących ze "złodziejami dzieci". Mnóstwo powodów do przemyśleń.

Polecam wszystkim. Szczególnie rodzicom.

wtorek, 19 grudnia 2017

Cela. Jonas Winner

TYTUŁCela
AUTOR: Jonas Winner
WYDAWNICTWO: Initium
GATUNEK: thriller
STRON: 400
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Sięgnęłam po tą tegoroczną premierę z kilku powodów. Między innymi dlatego, że czytałam o niej bardzo skrajne opinie. Jedni bardzo na "tak", inni bardzo na "nie". Postanowiłam sprawdzić jaka to książka dzieli tak czytelników.

Trudno napisać o treści nie zdradzając istotnych wątków fabuły. 
Sammy to chłopiec, który przeprowadził się z rodzicami do Berlina. Zamieszkują w wielkiej willi. Ojciec jest kompozytorem i pracuje w domu, a matka śpiewa w operze.  Jest początek wakacji i chłopiec się nudzi. Spędza całe dnie buszując po domu i ogrodzie. Pewnego dnia znajduje tajemne wejście.
I tu zaczynają się "schody". 
Kogo widział Sammy? Czy w ogóle kogoś widział?
Czy ojciec jest podejrzany czy winny?
Co chłopiec widzi, a co mu się tylko wydaje?

Autor tak poprowadził fabułę, że nie mogłam się oderwać od czytania. A potomstwo moje stało nade mną i jęczało, że głodne ;)
Były momenty, że już nie wiedziałam kto co widzi, a kto ma omany. Kogo podejrzewać, a kto "ściemnia". Winner kluczył, podsuwał mylne tropy, "wpuszczał w maliny", skłaniał do zastanowienia.
Klimat też mnie wciągnął: stara willa, duży ogród, tajemnicze przejścia, mroczne schrony i strych pełen skarbów. Do tego niepokojąca historia rodziny, która poprzednio zamieszkiwała dom i sąsiad-prokurator. 
No i zakończenie! Jak dla mnie petarda. Podczas czytania przewinęło mi się kilkanaście możliwych finałów, ale takiego to się nie spodziewałam. Po przeczytaniu musiałam "odsapnąć" chwilę dla wyrównania oddechu.

Podsumowując: pomysł na fabułę dobry, poziom zaciekawienia duży, klimat tajemniczości odpowiedni, zabawa "w kotka i myszkę" autora z czytelnikiem super, zakończenie ekstra. Cóż chcieć więcej od thrillera?
Mnie już nic więcej nie trzeba.
Polecam.

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Konklawe. Robert Harris. Audiobook

TYTUŁ: Konklawe 
AUTOR:  Robert Harris
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: literatura współczesna
Czas słuchania: 8 godzin, 45 minut
Czyta: Marcin Popczyński

Zdjęcie z zasobów internetu.

Kto nie jest ciekawy jak wygląda proces wyboru Papieża? Chyba każdy. I z tego powodu, miedzy innymi, sięgnęłam po tę pozycję. Ale to chyba nie jest lektura dla mnie...

Po pierwsze: przeczytałam, że Konklawe należy do kategorii thriller/sensacja/kryminał. Ja nie dopatrzyłam się żadnego z tych gatunków: nie przyspieszył mi oddech z napięcia, nie było żadnej sensacji ani śledztwa, jak w kryminale. Ale może ja się nie znam...

Po drugie: było nudno. No dobra, dowiedziałam się kilka ciekawostek z całego procesu wyboru Papieża, ale liczyłam na więcej. Autorowi nie udało się wzbudzić we mnie zaciekawienia.

Po trzecie: Pan Popczyński czytał rewelacyjnie. Czarował głosem. To jedynie mnie w tej książce zachwyciło.

Po czwarte: mnie się nie podobało w  jaki sposób autor przedstawił Polaków. Tak jak i uczestniczącego w konklawe polskiego arcybiskupa, tak i śp Papieża Jana Pawła II.

Po piąte: to nie wiem "co autor miał na myśli". O co chodziło? Ale tak jak pisałam wcześniej: to nie jest książka dla mnie. Miałam zupełne inne oczekiwania i zbyt wysoko podniosłam poprzeczkę.

Ale to, co napisałam wyżej niech Cię nie zniechęci.

Polecam przeczytać. Może komuś się spodoba.

niedziela, 17 grudnia 2017

Dziewczyna #9. Tami Hoag

TYTUŁDziewczyna #9
AUTOR: Tami Hoag
WYDAWNICTWO: Harlequin Polska
GATUNEK: kryminał
STRON: 412


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Jeśli masz w domu nastolatka i uwielbiasz kryminały, to jest to książka idealna dla Ciebie.
Dlaczego? Czytaj dalej.

To moje pierwsze spotkanie z autorką. I mega zaskoczenie. Zastanawiam się dlaczego wcześniej na nią nie trafiłam. Pisarka ta zaintrygowała mnie maksymalnie. I choć okładka nie zachęca do sięgnięcia po tę książkę, to ja będę Cię namawiać.

Dostałam wszystko czego oczekuję od kryminału:

* jest trup (lub trupy) i próby odnalezienia sprawcy,
* jest rozbudzone zaciekawienie czytelnika, a czasami nawet napięcie,
* napisane tak, że książka sama się czyta,
* bohaterowie czyli śledczy, to ludzie z krwi i kości, a nie idealnie postacie: mają problemy i w pracy, i poza nią,
* rozbudowane tło obyczajowe,które skłania do wielu przemyśleń,
* są makabryczne opisy zwłok,
* narracja prowadzona na kilka głosów,
* autorka podsuwa wiele tropów, ale i tak zakończenie zaskakuje, a to lubię.

Mnie, oprócz wątku kryminalnego, bardzo zaintrygował wątek obyczajowy. A ponieważ sama jestem matką dwóch nastolatków, to temat skłonił mnie do zastanowienia nad kilkoma sprawami. Bohaterami tej powieści jest młodzież. Ich życie, kontakty z rówieśnikami i rodzicami. A także problemy takie jak: akceptacja w grupie, samoakceptacja, tatuaże dla nieletnich, rodzice i ich zapracowanie, miłość do dziecka i miłość do partnera, rodziny "patchworkowe", molestowanie seksualne, media społecznościowe i szkoły na dzieci wybitnie zdolnych. I choć mnogość tematyki może przerażać, to zapewniam, że autorka świetnie sobie poradziła sobie z całością.

I teraz pytanie zasadnicze: co  Ty, Rodzicu, wiesz o swoim nastoletnim dziecku?

Świetny kryminał. Mnie nasuwa się porównanie do innej książki: "Dobra matka" Małgorzaty Rogali. Tam, też obok wątku kryminalnego, było bardzo ciekawe tło obyczajowe.
Obie te powieści skłaniają do zastanowienia się nad tym, co oznacza bycie rodzicem dorastającego dziecka w obecnych czasach.

Polecam. Obie te książki. Ku przestrodze.

środa, 6 grudnia 2017

Odchodzić. Agnieszka Moniak-Azzopardi

TYTUŁOdchodzić
AUTOR: Agnieszka Moniak-Azzopardi
WYDAWNICTWO: wydawnictwo Novae Res, 
GATUNEK: powieść obyczajowa
STRON: 377



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




"Kochać - jak to łatwo powiedzieć 
 Kochać - tylko to, więcej nic... "

Ten fragment piosenki Piotra Szczepanika pięknie podsumowuje treść tej powieści.
Choć chciałoby się parafrazować:
Odchodzić-jak to łatwo powiedzieć...

Książka ta wywarła na mnie ogromne wrażenie. Bez łez się nie obyło. I żeby nie było, że nie uprzedzałam...
Będę chciała namówić Cię do jej przeczytania.

Przyznam się szczerze, że na książkę trafiłam przypadkowo. Autorki nie znam, ale zainteresował mnie opis i zdanie na okładce: "Życie jest zwycięstwem wszystkiego nad nicością". 
Jak się dowiedziałam ze strony wydawnictwa autorka jest doktorem nauk społecznych we francuskiej szkole EHESS. Obecnie uczy historii i geografii we francuskim liceum oraz wykłada w Szkole Nauk Politycznych w Bordeaux i Grenoble. I toż aż się zastanowiłam: to dobrze czy źle? Przynudzi jak belfer czy porwie mnie na Wołyń? 

Powieść ta dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych: jedna to czasy przedwojenne i wojenne przedstawiające losy rodziny Stanisława i Antoniny, a druga to losy powojenne Henryka i jego rodziny.

Choć obie wywołują niesamowite emocje, to mnie zdecydowanie "zmasakrowała emocjonalnie" część opowiadająca o czasach przedwojennych i wojennych na Wołyniu. Przecież znam historię i wiedziałam czego mogę się spodziewać, to i tak nie mogłam spokojnie czytać niektórych fragmentów. 
Niesamowicie plastycznie ukazane życie w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku na Wołyniu. Codzienne życie, problemy i troski, bieda. A z drugiej strony miłość, ciężka praca, wiara w Boga. Życie w zgodzie z naturą i przykazaniami. Rożne religie i różne narodowości żyjące po sąsiedzku. Życie skromne i ubogie. Radość z jesiennych zbiorów i walka o przetrwanie zimy. Pierwsze potańcówki i pierwsze miłości. Czyli powszedniość codzienności.
Ale wybucha wojna i nadchodzi lato 1943 roku...
Nie napiszę nic więcej. Tylko krótko: mnie brakło chusteczek.
Niesamowite emocje, które potęguje fakt, że to nie są zdarzenia fikcyjne...

Druga część tej lektury to życie jednego z dzieci - Henryka. Życie w czasie wojny, próby odnalezienia się w powojennej Polsce, praca, żona, dzieci. I wreszcie spotykamy wnuczkę - Natalię. Tutaj niesamowicie wzruszająco autorka opisała relacje dziadek-wnuczka. Piękna miłość, której nie sposób wyrazić prostymi słowami. Młoda kobieta przemierza pół Europy aby zaopiekować się chorym dziadkiem. Troskliwie się nim zajmuje. Tu też przydadzą się chusteczki.
Ja tu jednak poczułam przysłowiową "łyżkę dziegciu w beczce miodu". Przedstawiony stosunek rodziny do osób starszych i schorowanych oraz praca służby zdrowia przyprawiają o zgrozę. Ale... Niestety tak jest. Ja wielokrotnie byłam świadkiem różnych sytuacji, które potwierdzają to, co opisuje autorka. Bo w naszym kraju nie da się, niestety, samą miłością rodziny wyleczyć schorowanych staruszków...

Odchodzić... Tytuł, który mnie się wielokrotnie przewijał w trakcie czytania.

Odchodzić można z domu, kiedy zakłada się własną rodzinę. Jak Maria.
Odchodzić można z własnego kraju, kiedy emigruje się na inny kontynent. Jak Józia.
Odchodzić można od rodziny do Królestwa Niebieskiego. Jak dwoje maleńkich synków Antoniny.
Odchodzić można też od rodziny, aby bronić swojego kraju. Jak Bolesław.
Można też odejść od zmysłów, kiedy widzi się wojenne piekło na ziemi. Jak mieszkańcy Wołynia.
Odchodzić można na wiele sposobów.

Pani Agnieszka Moniak-Azzopardi przepięknie przedstawiła tę sagę rodzinną. I choć na początku przeskoki w czasie mogą wkurzać, to po przeczytaniu stwierdzam, że to był świetny pomysł. Te zmiany opisywanych czasów pozwalały mi ochłonąć i przemyśleć to, co właśnie przeczytałam. Nienużące opisy, ciekawi bohaterowie, imponująca lekcja historii i mocno refleksyjne wydarzenia udowodniły, że powieść obyczajowa z tłem historycznym może być lekturą niesamowicie interesującą i emocjonującą.

A na koniec cytat:

"Jedna rodzina, tyle różnych losów..."

Szczerze polecam. Tylko nie zapomnij o chusteczkach.

PS. I to jest kolejna książka, która udowadnia, że bycie dobrym człowiekiem nie zależy od narodowości.

niedziela, 3 grudnia 2017

Nadmorski ogród. Deborah Lawrenson

TYTUŁNadmorski ogród.
AUTOR: Deborah Lawrenson
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 444
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Ta książka to przykład na to jak może być myląca okładka...

Część pierwsza to historia współczesna. Pani architekt przybywa na wyspę w celu zaprojektowania nowej wersji starego ogrodu. Ale chyba nie wszyscy chcą zmian... Jakaś tajemnica wisi w powietrzu...

Ale część druga...Mhmm... To co lubię najbardziej: druga wojna światowa, francuski ruch oporu, alianci w samolotach, kolaboranci, dziewczyna pracująca w perfumerii, piękne opisy zapachów i widoków Prowansji, okrutny okupant i francuska milicja. Mieszanka wyśmienita. Jak dobry drink.

Marthe jest pracownicą perfumerii. I jest niewidoma. Ale ma za to ponadprzeciętny węch. Tworzy nowe zapachy, czuje więcej niż inni, np. zapach strachu.

"Zwykły zapach potrafi zatrzymać w sobie chwilę. Perfumy opowiadają historie na skórze".

Zapachy lawendy, piżma, skórki pomarańczowej, cytrusów, pinii, leśnych fiołków. A w tle krzyki, zapach spalenizny, odgłosy strzałów i wybuchów, tupot podkutych butów.

Cześć trzecia to już coś zupełnie innego  Iris  i Rose spotykają się w Londynie. Są szkolone. Wszystko tajne. Kręcą się piloci RAF-u, słuchać różne języki. Jest wojna i są tajemnice. Jest zaciemniony Londyn i angielski wywiad.

Trzy części i trzy historie. Ale co je łączy?

Zakończenie jest zaskakujące, a to lubię.

Duży plus za stworzony klimat, minus za "spowolniacze".

Plus za przygotowanie do tematu, ale, jak zwykle, mam jedno ale. W czasie okupacji Francji w czasie drugiej wojny światowej, to we Francji była policja czy milicja? Autorka używa zamiennie, a mnie coś w tym "uwiera"...

Jestem zaskoczona tą książką. Okładka jest bardzo myląca.
Ja jestem bardzo zdumiona  treścią, bo patrząc na okładkę zupełnie czegoś innego się spodziewałam.
Ale zaskoczenie na plus.

Polecam. Szczególnie fanom serialu "Allo, allo" i książki "Pachnidło".

sobota, 2 grudnia 2017

Noszę jego nazwisko. Norbert Lebert, Stephan Lebert



TYTUŁ: Noszę jego nazwisko.
AUTOR: Norbert Lebert, Stephan Lebert
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 152
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie ksiażek


"W tej książce zajęliśmy się dziećmi, które  nigdy nie uwolniły się od obrazu swoich ojców".
Przedstawiam ojców:

Heinrich Himmler. Popełnił samobójstwo w dniu aresztowania połykając truciznę.

Był naczelnym dowódcą  SS.
"SS-mani byli to najlepsi z najlepszych, najbardziej nazistowscy ze wszystkich nazistów".
"To on powołał do życia Aktion Lebensborn, zakład  hodowli pięknych, jasnowłosych aryjczyków". Gudrun Himmler "(...) lubi także występować na rozmaitych neonazistowskich imprezach. Pozwala się wielbić". Utrzymuje kontakty z neonazistami.

Martin Bormann. Sekretarz Hitlera. Uważał się za szarą eminencje w Państwie Hitlera. Po wojnie został uznany za zaginionego. Zostawił ósemkę dzieci. Gerda Bormann umarła w 1946 roku. Dzieci zostały umieszczone w rodzinach zastępczych. Najstarszy syn, Martin Bormann junior, został księdzem i misjonarzem. I jako jedyny z ósemki rodzeństwa ma zdjęcie ojca na biurku...


Baldur von Schirach. "Młodzieżowym przywódcą NSDAP stał się, mając 24 lata". Był przywódcą Hitlerjugend. Został  skazany na 20 lat za zbrodnie przeciwko ludzkości i odsiedział wyrok w więzieniu Spandau. Ojciec czwórki dzieci. Żona wystąpiła o rozwód, ale dzieci regularnie odwiedzały ojca.


Hans Frank. Był generalnym gubernatorem Polski ze specjalnym zadaniem ludobójstwa. Powieszony 16 października 1946 roku. Zostawił piątkę dzieci. Niklas Frank jest najmłodszy z nich, a Norman najstarszy. Norman: "nie jestem nazistą". Niklas, dziennikarz, jest ziejącym nienawiścią do własnego ojca mężczyzną, który budzi wiele skrajnych emocji.


Hermann Göring. w latach 1935–1945 dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego (Luftwaffe). Popełnił samobójstwo w nocy przed egzekucją w Norymberdze. Edda Göring powiedziała w jednym z wywiadów: "Był dla mnie dobrym ojcem i zawsze mi go brakowało".


Rudolf Hess. Był zastępcą Hitlera. Wolf-Rudiger Hess jest jego długo wyczekiwanym synem. Odmówił służby w wojsku. I wtedy świat zwrócił na niego uwagę.

Wolf Rudiger Hess całe życie walczył o uwolnienie ojca. Chętnie nazywał go "męczennikiem pokoju". Nie uwierzył  w samobójczą śmierć ojca. A wnuczek Rudolfa Hessa, Wolf Andreas, pracuje nad stworzeniem strony internetowej poświęconej dziadkowi.


Książka niesamowicie ciekawa, czyta się ją jednym tchem. I cały czas, podczas czytania, gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl: jak pogodzić obraz kochającego ojca z wizerunkiem zbrodniarza wojennego? 
Z zainteresowaniem czytałam nie tylko o dzieciach ale i o żonach nazistów. Jak różnie potoczyły się ich losy... Sama jestem matką i żoną. 

Warto też zwrócić uwagę na autorów. To ojciec i syn. Syn kontynuował pracę ojca. Obaj są Niemcami. Ciekawie przedstawione niektóre wątki, zupełnie z innej perspektywy.

Bardzo dobrym  podsumowaniem są słowa Martina Bormanna: "(...) nie można uciec przed rodzicami, kimkolwiek by nie byli".

Polecam.

piątek, 1 grudnia 2017

Krąg. Dave Eggers. Audiobook

TYTUŁKrąg
AUTORDave Eggers
WYDAWNICTWO: Sonia Draga
GATUNEK: literatura współczesna
Czas słuchania: 18 godz. 15 minut
Czyta: Krzysztof Plewako-Szczerbiński

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Niesamowita książka!!! Gdybym miała napisać co teraz myślę, to mniej więcej wyglądało by to tak: ja pier@#!lę, kur@#a m#ć, nie wierzę, co to za życie, dokąd zmierza świat? I na tym poprzestanę...

Ta powieść jest dla wszystkich tych, którzy nie mogą żyć bez wi-fi. 
Dla wszystkich, którzy uwielbiają media społecznościowe.
Dla tych, którzy zaczynają dzień nie od kawy, ale od zalogowania się w sieci.
Dla wszystkich, którzy uwielbiają lajki, komentarze i hejt.
Dla tych, których fascynują nowe technologie.
Dla wielbicieli książki "Rok 1984" Georga Orwella.
Dla fanów antyutopii.
Dla kochających audiobooki. Pan Krzysztof Plewako-Szczerbiński stworzył tu niesamowity klimat. I tak ładnie bluźnił... ;) 

A wiesz co było najgorsze? Że ja prawie uwierzyłam w ideologię Kręgu. Kiedy słuchałam, to byłam gotowa przyznać rację twórcom Circle. Że prywatność to egoizm. Że przejrzystość jest super. Że Ci, co nie z nami, to przeciwko nam. Dałam się porwać i to mnie naprawdę przeraziło...

"Krąg", w moim odczuciu, miał skłonić do zastanowienia: dokąd zmierza świat?

Mnie ta książka naprawdę przeraziła.
Skłoniła do wielu przemyśleń.
I nie ukrywam, że też trochę przestraszyła.
Czy jest to wizja przyszłości, która nas czeka?
Zero prywatności?
WSZYSTKO na sprzedaż?
Zero intymności?
Czy jeśli nie istniejesz w sieci, to znaczy, że Cię nie ma?
Inwigilacja to potęgi entej to dobrodziejstwo czy samo zło?
Czy głupota ludzka nie zna granic?
Czy wiedza to potęga?

Specjalnie nie piszę o fabule. O tym możesz przeczytać gdzie indziej.
Mnie zależy najbardziej na tym, żeby po tę książkę sięgnęli Ci , którzy nie wyobrażają sobie życie bez cyberistnienia. 

A przecież blog też jest formą cyfrowego istnienia. Piszę dla Ciebie o tym co czytam. I ja to uwielbiam. I miałabym przestać to robić? Raczej nie... Ale ta książka zachwiała moją wiarą w istnienie bloga, w obecność w sieci. Zachwiała wszystkim. 

Książka ląduje w TOP 2017 roku.

Polecam. 

PS. Ale kiedy sobie pomyślę ilu wspaniałych ludzi spotkałam w sieci, to moje przerażenie trochę opada.