środa, 18 lipca 2018

Furia rodzi się w Sławie. Krzysztof Koziołek

TYTUŁ: Furia rodzi się w Sławie
AUTOR: Krzysztof Koziołek
WYDAWNICTWO: Manufaktura Tekstów
GATUNEK: kryminał retro
STRON: 296
Data premiery : 5 sierpień 2015
CYKL: Anton Habicht (tom 4)

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Zastanawiam się jak to się stało, że polski autor wydał kilkanaście książek, a ja NIGDY  o nim nie słyszałam...
Jak to możliwe, że tak dobra książka nie zyskała szerokiego kręgu odbiorców, a autor nie króluje na półkach w księgarni?

Ten kryminał trafił w moje ręce przypadkiem. Przeglądając nowości w Legimi zwróciłam uwagę na najnowszą książkę autora pt. "Wzgórze Piastów", która przyciąga oko tajemniczą okładką. I jak zaczęłam analizować dorobek autora, to trafiłam na tę książkę. Wiadomo: wojna, naziści, tajemnice, kryminał. Ulubiona mieszanka. I kiedy zaczęłam czytać, to już nie mogłam przestać. Ostrzegam, żeby nie było...

Rok 1944.
Małe miasteczko Sława.
W uzdrowisku nad Śląskim Morzem kurują się niemieccy żołnierze.
Nuda, nie?

A jak dołożę do tego kilka innych faktów? :
W tajemniczych okolicznościach w Sławie giną nastoletnie dziewczyny.
Śledztwo prowadzi asystent kryminalny Anton Habicht, członek NSDAP.
W pobliskim pałacu zebrani naukowcy pracują nad...  no właśnie do końca nie wiadomo....
Ulicami miasteczka defiluje "kwiat niemieckiej młodzieży" czyli chłopcy z Hitlerjugend.
W okolicach "wypoczywają" agenci wywiadu i kontrwywiadu, którzy jednak, jak się okazuje, ciężko pracują.

Co z tej mieszanki wyszło?
Pyszny koktajl, który wypiłam jednym duszkiem!
A jakie były składniki tego napoju?

Kryminał: lubię kiedy trup występuję w liczbie mnogiej. I są opisy zmasakrowanych zwłok.
Retro kryminał znaczy to, że nastąpiło małżeństwo kryminału z historią. Tu wystąpiła bardzo zgrana para.
Opisy okolic ciekawe i interesujące. Czytałam z mapą na kolanach. Brawa za, w moim odczuciu, świetną reklamę tamtejszych terenów.
Kryminał, którego zagadki nie rozwiązałam. Brawo.
Zakończenie... zaskakujące. Innego się spodziewałam. Plus.
Kreacja bohaterów udana do tego stopnia, że emocje, które te postacie wywoływały były naprawdę skrajne. Od wściekłości, bo współczucie.
Spora dawka historii, ale podana w sposób, który bardzo lubię. I choć może wydawać się, że autor nam zgotował niezły bigos, to tak nie jest. Poczytałam o Hitlerjugend, o robotnikach przymusowych, o Lebensborn, polskim wywiadzie, tajnych badaniach, stosunkach polsko-niemieckich w małej miejscowości z dala od frontu, poszukiwaniu sposobów przez Niemców na wygranie wojny w tajemnicy przed resztą świata, działaniu nazistowskiej propagandy, metodach pracy policji w latach 40 XX wieku. I do tego należy dodać, że Koziołek zadbał o szczegóły, a jak wiadomo "diabeł tkwi w szczegółach". Zrobiły ciekawy klimat.
I na koniec dodam tylko, że autor tak zbudował napięcie i tak wzbudził moja ciekawość, że nie mogłam odłożyć książki nawet na chwilę. Czytałam, a moja wyobraźnia szalała. 
I nawet, jeśli połączył fikcję z faktami, to zrobił to tak, że wyszedł żywy i wciągający kryminał z super tłem historycznym.
I nie mogę pominąć jeszcze jednego: rewelacyjny język i poczucie humoru. Zdarzało mi się parsknąć śmiechem, a czasami zadumać. A to cenię bardzo.


Gdybym musiała się do czegoś przyczepić, to byłaby to okładka. Nie w moim guście.

Polecam.

PS. I teraz, od razu, biorę się za "Wzgórze Piastów". Ta okładka mnie intryguje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz