TYTUŁ: Książka Racheli
AUTOR: Sissel Vaeroyvik
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Media Rodzina
GATUNEK: współczesna literatura obyczajowa
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
I to lubię! Mnie się bardzo podoba, kiedy książka potrafi zaskoczyć. Poruszyć. Skłonić do zastanowienia. Wycisnąć łzy. Tej się udało. Jestem pod wrażeniem.
Spotykają się dwie kobiety: Ella, która wraca do domu rodzinnego, aby uporządkować sprawy rodzinne po śmierci rodziców. I Rachela, starsza pani, która wynajmowała dom od rodziców Elli.
Dwie samotne kobiety. Każda, pomimo wieku, z innym bagażem doświadczeń. Z innym podejściem do życia.
Historia toczy się dwutorowo. Rachela zaczyna swoją opowieść w latach 30 XX wieku w Bratysławie, a Ella prowadzi narrację już w XXI wieku w Norwegii. Kiedy zaczęłam czytać odniosłam wrażenie, że kobiety spotkały się w jakimś określonym celu. I do końca książki ta niepewność u mnie się utrzymywała...
Autorka ujęła mnie sposobem, w jaki poprowadziła narrację: raz opowiada Elle, a raz Rachela. Ta niepewność, co może łączyć te historie... Oba wątki bardzo interesujące.
Polubiłam Ellę, choć z początku mnie irytowała. Sama nie wiedziała, czego chce, te jej wypowiedzi na temat rodziców, na temat partnera, o przeszłości, wspomnienia... Potem, w raz z rozwojem akcji, Ella zmieniała się, porządkowała dom po śmierci rodziców, dużo myślała, wspominała, zastanawiała się. To ukazanie przemiany Elli bardzo mnie wciągnęło. Czytałam z zaciekawieniem.
Rachelę polubiłam od samego początku. Starsza Pani, która wie, czego chce, jest stanowcza, nieco ekscentryczna, tajemnicza. Opowiada historię swojego życia, która wydaje się i prawdopodobna, i niewiarygodna jednocześnie. I cały czas kołaczę mi się z tyłu głowy pytanie: co ja bym zrobiła na jej miejscu?
Trudne wybory i okrutne czasy. Lekko nie było...
Cofnijmy się w czasie gdy...
Ella jest żydowską dziewczynką, która mieszka z rodzicami i bratem w Bratysławie. Są to lata 30 XX wieku. Wchodzą w życie Ustawy Norymberskie. Żydom coraz trudniej się żyje. I wtedy rodzice postanawiają wysłać swoje dzieci do Norwegii, aby tam przeczekały wojnę. Kto słyszał o Pomocy Nansenowskiej? Kilkuletnie dzieci wysłane do obcego kraju, jadące przez pół Europy, nieznające języka, bez rodziców, wraz z grupką nieznanych sobie dzieci. Wszystko to, aby przeżyć. To ten moment tej historii, który przeżyłam najbardziej. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji: odesłać dzieci czy zostawić przy sobie skazując je na wspólną śmierć? Serce mi krwawiło... Choć z tym tematem spotkałam się nie pierwszy raz. Tematyka ratowania dzieci z ogarniętej części Europy poruszona jest w książce Elizabeth Asbrink "W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa". Choć tu są inne kraje: dzieci z Austrii jadą do Szwecji, a Rachela jedzie ze Słowacji do Norwegii. Ale cel wyjazdu tych dzieci jest ten sam: uratować je przed okropieństwami wojny. Polecam tę książkę.
I te wydarzenia, to odesłanie pociech, jest tym kamyczkiem, który wywoła lawinę. Zmieni losy wielu ludzi.
Dalsze losy Racheli są smutne, ale nieprzygnębiające. W czasie czytania zastanawiałam się nad wieloma sprawami. Ile jest w stanie znieść nieszczęścia jedna kobieta? Czy z każdą stratą można się pogodzić? I wiele innych pytań.
Trudno mi pisać o fabule, żeby nie zdradzić istotnych wątków.
Cofnijmy się w czasie gdy...
Ella jest żydowską dziewczynką, która mieszka z rodzicami i bratem w Bratysławie. Są to lata 30 XX wieku. Wchodzą w życie Ustawy Norymberskie. Żydom coraz trudniej się żyje. I wtedy rodzice postanawiają wysłać swoje dzieci do Norwegii, aby tam przeczekały wojnę. Kto słyszał o Pomocy Nansenowskiej? Kilkuletnie dzieci wysłane do obcego kraju, jadące przez pół Europy, nieznające języka, bez rodziców, wraz z grupką nieznanych sobie dzieci. Wszystko to, aby przeżyć. To ten moment tej historii, który przeżyłam najbardziej. Sama jestem matką i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji: odesłać dzieci czy zostawić przy sobie skazując je na wspólną śmierć? Serce mi krwawiło... Choć z tym tematem spotkałam się nie pierwszy raz. Tematyka ratowania dzieci z ogarniętej części Europy poruszona jest w książce Elizabeth Asbrink "W lesie wiedeńskim wciąż szumią drzewa". Choć tu są inne kraje: dzieci z Austrii jadą do Szwecji, a Rachela jedzie ze Słowacji do Norwegii. Ale cel wyjazdu tych dzieci jest ten sam: uratować je przed okropieństwami wojny. Polecam tę książkę.
I te wydarzenia, to odesłanie pociech, jest tym kamyczkiem, który wywoła lawinę. Zmieni losy wielu ludzi.
Dalsze losy Racheli są smutne, ale nieprzygnębiające. W czasie czytania zastanawiałam się nad wieloma sprawami. Ile jest w stanie znieść nieszczęścia jedna kobieta? Czy z każdą stratą można się pogodzić? I wiele innych pytań.
Trudno mi pisać o fabule, żeby nie zdradzić istotnych wątków.
Historie obu kobiet wciągające, poruszające, tematy skłaniają do zastanowienia, zakończenie zaskakujące. I dla mnie to wystarczy, żebym zanurzyła się w tej książce bez pamięci.
Polecam szczerze.
Polecam szczerze.
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz