piątek, 27 października 2017

Grzech. Max Czornyj

TYTUŁ: Grzech
AUTOR: Max Czornyj
WYDAWNICTWO: Filia
GATUNEK: thriller/kryminał
STRON:  400


Zdjęcie poglądowe nawiązujące do treści książki, autorstwa Iza w labiryncie książek.

Taaa... I ja mam uwierzyć, że to jest debiut. Yhy. Czuję, że ktoś mnie wkręca...

Uwielbiam thrillery. I  kryminały. Kocham to napięcie, niepokój, zagadkę, trupy, krew i inteligentnego zabójcę. I to wszystko zawsze znajduję w książkach  z Robertem Hunterem Chrisa Cartera, a z polskiego podwórka- w trylogii o Kubie Sobańskim autorstwa Adriana Bednarka. Tym dwóm panom udało się mnie wciągnąć zawsze w pokręconą intrygę i spowodować przyspieszone bicie serca. I teraz do nich dołącza debiutant, Max Czornyj. Jak kiedyś zejdę na zawał, to śmiało możecie podejrzewać któregoś z wyżej wymienionych mężczyzn.

Fabuła, w pierwszej chwili, może nie jest jakaś szczególna. Polska, Lublin, giną kobiety, policja szuka zabójcy. Albo zabójców. I jak to bywa w tego typu sprawach, to im więcej faktów w śledztwie zostaje odkrytych, to tym bardziej nic nie wiadomo. Niby nic odkrywczego, ale... I jest to Ale przez duże A.

Autor użył zabiegu zwanego cliffhanger. Czyli w najbardziej emocjonującym momencie kończył rozdział. Nie mogłam skończyć czytania, dopóki nie dowiedziałam się co będzie dalej. I tak rozdział za rozdziałem. I książka skończyła się za szybko. Bardzo to lubię, ten sposób pisania. I do tego krótkie rozdziały. Czyli podobnie jak u Cartera.

Świetne  opisy zwłok. Wiem jak to wygląda. Ale ja lubię te flaki, wydłubane oczy i tryskającą krew. A  przy mojej wybujałej wyobraźni nie jest zbyt wskazane sięgać po tego typu książki. Zwróciłam też uwagę na przedstawione emocje: ból, strach, złość. Mogę powiedzieć szczerze, że te wbite gwoździe w czaszkę przyprawiły mnie o ból głowy. Tak sugestywnie przedstawione. Czyli kolejny plus.

I jeśli jeszcze do tego dołożymy dobre tempo akcji, wyrazistych bohaterów, napięcie, które wcale nie spada, kilka świetnych zwrotów akcji, plastyczny język, bardzo odpowiadające mi poczucie humoru autora i zakończenie, którego się nie spodziewałam, to wyjdzie nam bardzo dobry koktajl. I wiecie jak to jest: przepis na drinka jest jeden, a każdemu wychodzi inaczej. I tak jest z tą książką: niby wszystko było, ale smakuje wybornie.

Max popełnił tą książką debiut. Należy do pisarzy młodego pokolenia. I pewnie dlatego nie mogę wyjść ze zdziwienia, że tak bardzo dałam się ponieść fabule. Dostałam w tej książce wszystko to, co lubię. Było napięcie, była ciekawość, były "obrzydliwości". Przyspieszone bicie serca i wyobraźnia pracująca na najwyższych obrotach.

Ja jestem na tak!

I jak wisienka na torcie: na ostatniej stronie wydawnictwo zamieściło informacje o tym, że na początku 2018 roku ukaże się kolejna książka autora pt. "Ofiara". Biorę w ciemno! I czekam z niecierpliwością.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cudowne lata. Valérie Perrin

  TYTUŁ :  Cudowne lata AUTOR : Valérie Perrin  WYDAWNICTWO : Albatros GATUNEK : literatura piękna  LICZBA STRON : 576 DATA PREMIERY: 22 lut...