środa, 15 sierpnia 2018

Zapach Mazur. Małgorzata Manelska

TYTUŁZapach Mazur
AUTOR:  Małgorzata Manelska
WYDAWNICTWO: WasPos
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 440
Data premiery: 31 maja 2018




Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek






Lubię sięgać po debiuty. Szczególnie polskie.

A gdy poruszają tematykę, która mnie interesuję, to nie mogę przejść koło takich książek obojętnie.
Na „Zapach Mazur” trafiłam przypadkiem. Kiedy przeczytałam, że dziewięćdziesięcioletnia Truda opowiada o swoim życiu na Mazurach przed wojną, jak i w trakcie wojny, to wiedziałam już, że to książka dla mnie.

Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach.

Wątek współczesny to wątek, w którym główną rolę odgrywa Julianna. Kobieta samotna, bez rodziny, porzucona przez męża, z dużym bagażem doświadczeń życiowych.
Druga płaszczyzna wydarzeń to opowieść Trudy. Kobieta, która u schyłku życia opowiada swoją historię. Historię kobiety, która naznaczona bólem i cierpieniem okazała się historią Mazur i jej mieszkańców.
Fabułę można streścić w kilku zdaniach.
Pewnego dnia Julianna dostaje list z opieki społecznej. Instytucja ta chce, aby Julia zaopiekowała się starszą panią. Problem w tym, że Julia nie ma żadnych krewnych… Jedzie jednak, żeby przyjrzeć się całej sprawie. I ta podróż odmienia życie naszej bohaterki. Poznaje Trudę, babcię swojego byłego męża, o której nigdy nie słyszała. Kobiety, które są samotne nawiązują nić porozumienia.
Więcej z fabuły nie zdradzę.

Powieść ta urzekła mnie z kilku powodów.

Lubię kiedy narracja prowadzona jest naprzemiennie: współcześnie i w czasach odległych.

Interesuje mnie tematyka drugiej wojny światowej. Autorka wykonała tutaj kawał dobrej roboty. Pokazała wojnę oczami niemieckiej ludności cywilnej zamieszkałej w Prusach Wschodnich. Nie było oceniania, moralizowania i dzielenie na dobrych i złych. Wojna, której nikt z mieszkańców Prus nie chciał, nie rozumiał i bał się panicznie. Prostych rolników z terenów obecnych Mazur nie interesowała polityka ani ideologia niemieckiego przywódcy z wąsem. Oni martwili się o swoje zbiory, zwierzęta i rodzinę. Rozpacz matki, której syn dostał wezwanie do wojska niemieckiego, widmo głodu w zimie, obowiązek przyjęcia robotników przymusowych z Polski, paraliżujący strach o życie, niezrozumienie ideologii przywódców. To wszystko autorce udało się przedstawić w sposób, który zmusza do refleksji. I potwierdza moje przekonanie, że bycie dobrym człowiekiem nie zależy od narodowości.

Opisy Mazur spowodowały u mnie nostalgię. Manelska, jak wyczytałam w sieci, urodziła się i mieszka na Mazurach. I najwidoczniej kocha ten kawałek Polski. Piękne opisy krajobrazów, zapachów i odgłosów las i łąk, ciekawe wzmianki o kuchni regionalnej i nienachalna historia tamtych terenów wzbudziły we mnie chęć podróży na Mazury. Bo tak naprawdę każdy zakątek Polski ma swoją ciekawą przeszłość. Autorce udało się zaciekawić mnie tym kawałkiem kraju i zainteresować tamtejszą historią. Duży plus.

Mnie podobają się historie rodzinne z tajemnicami w tle. Julianna, która ma za sobą smutne doświadczenia słucha z niedowierzaniem i ciekawością o losach Trudy. Nie może uwierzyć ile może wycierpieć jedna kobieta. I to, co mnie najbardziej zaintrygowało w tej opowieści, to sposób narracji. Truda nie opowiada swojej historii „na raz”. Ponieważ opowieści z przeszłości wywołują u niej smutek, to swoje przeżycia opowiada „na raty”. I tak przeplatają się wątki współczesne Juli i wątki z przeszłości Trudy. Nie mogłam przestać czytać. I nie ukrywam: przeszłość wzbudzała we mnie większe zaciekawienie.
Historia Julianny jest ciekawa. Porusza wiele współczesnych problemów. Wyjazdy za pracą do innego kraju, samotność kobiet, problemy wychowawcze, kłopoty finansowe, konflikty w rodzinach, miłość w dojrzałym wieku, opieka nad osobami starszymi, przyjaźń i wiele innych. Niestety, mnie ta część powieści podobała się troszkę mniej. Opisy życia na wsi odebrałam jako gloryfikacja prostego życia poza miastem. A, że ja znam takie życie, to troszkę mnie te opisy „uwierały”. W moich oczach nie jest tak sielsko i anielsko. Wieś to, dla mnie, ciężka i nieustanna praca. Ale to tylko moje odczucia…

Podsumowując: świetny debiut, ciekawa historia rodzinna z tajemnicami w tle, piękne opisy Mazur, poruszone istotne problemy współczesne i opowieść sprzed lat, którą czyta się z zainteresowaniem.

Polecam. I czekam na kontynuację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cudowne lata. Valérie Perrin

  TYTUŁ :  Cudowne lata AUTOR : Valérie Perrin  WYDAWNICTWO : Albatros GATUNEK : literatura piękna  LICZBA STRON : 576 DATA PREMIERY: 22 lut...