czwartek, 31 sierpnia 2017

Piotrkowskie judaika.Przewodnik. Daniel Warzocha

TYTUŁ: Piotrkowskie judaika.Przewodnik
AUTOR: Daniel Warzocha
WYDAWNICTWO: Księży Młyn Dom Wydawniczy
GATUNEK: przewodnik
STRON:  222
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Ten post jest dla mojego miasta. Piotrków Trybunalski. Gdzie szukać na mapie? Mała podpowiedź: mam porównywalnie tak samo daleko nad morze jak i w góry.

W tym roku obchodzi "urodziny":  800 lat. Piękny wiek!

O samej książce nie chcę za dużo pisać. Bo tym postem chce zachęcić wszystkich do zgłębiania tajemnic swojego ukochanego miasta. Po lekturze takiej pozycji zupełnie inaczej patrzy się na mijane budynki, skwery czy inne zabytki.

Z tematem lokalnej judaiki zaznajamiam się od lat. I to nie jest pierwsze opracowanie w tym temacie. Polecam książki naszej lokalnej autorki: Anny Rzędowskiej. 

Daniel Warzocha wykonał kawał dobrej roboty. Ciekawa jestem jak długo zbierał materiały. 
W przewodniku znajdziemy mnóstwo informacji, danych, dat i zdjęć. 
Zdjęcia budynków, których nie ma i ludzi, którzy żyli i działali w Piotrkowie.

I czy to się komuś podoba czy nie, to Żydzi stanowili ważną cześć piotrkowskiego społeczeństwa. Prawdopodobnie już w XIV Żydzi zaczęli osiedlać się w Piotrkowie. W 1820 roku stanowili aż 48,40 % wszystkich piotrkowian. Sporo. A rok przed wybuchem drugiej wojny światowej już tylko 22,70 %. 
Autor zamieszcza mnóstwo danych. Dają one obraz miasta.
Zdjęcia... lubię bardzo, więc oglądałam z przyjemnością.

Polecam. I tę konkretną książkę. I każdą inną, która zapozna mieszkańców z historią  ich miasta.

PS. Na okładce XVIII-wieczna Wielka Synagoga. Jedna z nielicznych z zachowanych w środkowej Polsce. Dziś mieści się w niej moja ukochana Miejska Biblioteka Publiczna. Przypadek? Nie sądzę.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

środa, 30 sierpnia 2017

Ty jesteś moje imię. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak

TYTUŁ: Ty jesteś moje imię. 
AUTOR: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
WYDAWNICTWO: Filia
GATUNEK: literatura współczesna
STRON:  423
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Dziś postanowiłam napisać zanim obeschną mi łzy.

Mnie ta książka uwiodła klimatem i nastrojem. Choć może to zabrzmi dziwnie w kontekście tego, co zaraz dalej napiszę. 

Pani Katarzyna podjęła się zadania przedstawienia nam Państwa Barbary i Krzysztofa Baczyńskich.
Ona młoda, nieśmiała, kochająca literaturę.
On poeta, nazwany "głosem pokolenia", z głową w chmurach i piórem w ręku.
Poznają się w Warszawie podczas wojny. Biorą ślub. Wybucha Powstanie.

I choć losy tego małżeństwa są mi znane, tak samo jak historia Powstania Warszawskiego, to wcale to nie wpłynęło to na mój odbiór książki.

Z twórczością Autorki spotkałam się już wcześniej. Przeczytałam "Zanim", w której to książce poznałam życie Marii Skłodowskiej-Curie ZANIM została noblistką. Pozycję tę polecam. Pomimo przewidywalności, której nie znoszę w książkach, czytałam z przyjemnością.
Dlaczego o tym piszę?
W "Ty jesteś moje imię" też znamy zakończenie. I też występuje tak nielubiana przeze mnie przewidywalność. Ale jest coś, co łączy obie te książki. 
To jest osobliwy klimat jaki autorka stworzyła w obu tych pozycjach. I niesamowity język jakim te historie są opowiedziane.

Kiedy przeczytałam o tej pozycji, że to jest "piękna powieść o miłości", to miałam pewne obawy. Czy nie będzie za "słodko" i za tkliwie? Czy autorka nie otrze się o kicz i banał?

Pisarka ta ma dar najwyższych lotów. Potrafi tak przedstawić znaną nam historię, że nie sposób się oderwać. Cudownie zbudowany nastrój, klimat wojenny, ciekawie zarysowane postacie, niewielka dawka historii, przejmująco opisane uczucie między małżonkami.

Co mnie ujęło najbardziej?

Stworzona atmosfera wielkiej miłości. Bez patosu i ckliwości.

Ciekawie pokazany obraz warszawskiego światka artystycznego w czasie wojny.

Realistycznie przedstawiona codzienność w okupowanej stolicy.

Piękny język, który spowodował, że książka praktycznie sama się przeczytała.

Bardzo polecam.

Ale nie wszystkim. Tylko tym, którzy lubią się niespiesznie podelektować piękną historią cudownie opowiedzianą.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Radowa księżniczka. Historia Ireny Joliot-Curie. Tomasz Pospieszny

TYTUŁ: Radowa księżniczka. Historia Ireny Joliot-Curie
AUTOR: Tomasz Pospieszny
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Literatura współczesna/biografia
STRON:  438

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Dziś zapraszam na recenzję niezwykłej książki. Książki, której premiera miała miejsce kilka dni temu.
Pozycja ta zamyka trylogię kobiet tworzących naukę o atomie. Trafiła ona w moje ręce dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res. I to właśnie z niej dowiedziałam się, że jest to ostatnia część trylogii. Czyli cała ja! Zaczynać czytanie serii od ostatniej części....
Pierwsza ukazała się w 2015 roku i nosi tytuł: "Nieskalana sławą. Życie i dzieło Marii Skłodowskiej - Curie".
Druga w 2016 roku: "Zapomniany geniusz. Lise Meitner - pierwsza dama fizyki jądrowej"

A kto jest autorem? 
Tomasz Pospieszny. Myślę sobie: pierwsze słyszę nazwisko. Dzięki niezbadanym zasobom internetu pozyskałam garstkę informacji o autorze. Ale teraz nie zdradzę wszystkich. Wszystko w swoim czasie.
Kim jest twórca tej niezwykłej trylogii?
Doktor habilitowany nauk chemicznych. I już ta informacja podziałała na mnie elektryzująco. Pan doktor bierze się za pisanie? Co z tego wynikło? Jak sobie poradził? Czym prędzej zabrałam się za czytanie.

"RADowa księżniczka" to biografia "genialnej córki genialnej matki" Ireny Joliot- Curie. O matce, Marii Skłodowskiej-Curie, powstało bardzo wiele książek. I tu się przyznam bez bicia: ponieważ sama jestem zafascynowana Naszą Wielką Marią, to mam kilka jej biografii. Ale pozycji opowiadających o córce nie spotkałam. Zabrałam się z wielkim zainteresowaniem za poznawanie życia Ireny.

Nie będę tutaj pisała życiorysu Pani Joliot-Curie. To wyczerpująco zrobił Pan Autor.

Przytoczę tylko kilka faktów.

12.09 1897 roku przychodzi na świat mała Irenka, "córka chemii i fizyki".
Będąc nastolatką wraz z matką bierze udział w pierwszej wojnie światowej i organizuje służbę radiologiczną. ( cały czas próbowałam sobie wyobrazić współczesne nastolatki z nieodłącznymi telefonami w ręku, sztucznymi rzęsami i różowiastymi tipsami na miejscu Ireny. Poległam. Moja wyobraźnia dotarła do ściany ).
04.10.1926 roku Panna Curie bierze ślub z Fryderykiem Joliot. 
W 1935 roku otrzymują nagrodę Nobla z chemii za odkrycie sztucznej radioaktywności. ( i tu dopadła mnie myśl: szkoda, że Maria tego nie dożyła... umarła w 1934 roku ).
17.03.1956 roku Irena umiera.
Krócej się nie dało. A wszystko to, co pomiędzy tymi datami się wydarzyło świetnie opisał Pan Tomasz.

A moje zdanie na temat tej pozycji?

Pierwsza rzecz, która zwraca moja uwagę to szata graficzna. Pierwsza, ale nie najważniejsza oczywiście. Szata graficzna całej trylogii jest ciekawa i spójna. A to lubię. Jak to mówią? Diabeł tkwi w szczegółach.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Zastanawiałam się cały czas: czego ja właściwie oczekuję od biografii? 
A co dostałam?
Oczywiście dużo dat, faktów, postaci. OK.
Dużo ciekawych zdjęć. O, to bardzo lubię. 
Interesujące tło historyczne i obyczajowe pierwszej połowy XX wieku. 
Cały wachlarz sympatii i rywalizacji w świecie naukowym i politycznym.
I to, co mnie najbardziej ujęło to, to, że autor przytacza wypowiedzi osób znających Noblistkę, słowa samej Ireny, fragmenty listów, a wszystko, dla lepszego odbioru, napisane inną czcionką. Jak to pisałam wcześniej....diabeł tkwi w szczegółach.
Pan Pospieszny zacytował Pana Profesora Jana Piskurewicza: "{jestem} zdecydowanym zwolennikiem wielu cytatów (...) Oddają one z pewnością lepiej niż ich streszczenia styl wypowiedzi, wprowadzają w klimat epoki, są czasem bardziej precyzyjne aniżeli ich omówienia". 
Pełna zgodna! Te cytaty świetnie spełniły swoją rolę.

I jeszcze o jednej kwestii muszę napisać. Przyznam się: miałam obawy... czy umysł ścisły, jakim jest w moim odczuciu pracownik naukowy UAM w Poznaniu będzie potrafił napisać interesującą książkę dla przeciętnego czytelnika? Dla czytelnika, który może nie mieć odpowiedniej wiedzy ani chemicznej, ani fizycznej. Czy będzie umiał zaciekawić i w miarę prosto przedstawić problemy z jakimi zmagało się małżeństwo Joliot i cały ówczesny świat naukowy? No cóż... Dla mnie wszystko było zrozumiałe i logiczne. Nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem zawiłości natury fizyczno-chemicznej. Brawa dla Autora!

I na koniec kilka refleksji po skończonej lekturze.

Niełatwo być córką znanej matki. Irena jak najbardziej zasłużyła na tę biografię. Choć czasy w jakich im (matce i córce) przyszło żyć były różne, to żadnej z nich nie było łatwo. Tak różne, a tak podobne.

Małżeństwo Joliot otrzymało Nagrodę Nobla w 1935 roku. Minęło 82 lata. A jaki w tym czasie dokonał się rozwój naukowy w każdej dziedzinie. Jak bardzo zmieniło się nasze życie. Przerażające czy fascynujące?


Na końcu tej pozycji znajduje się kalendarium, imponująca bibliografia i indeks osób. Znam osoby dla których takie informacje są ważne. To dla nich

Książka spełniła moje oczekiwania. Czytałam z zaciekawieniem. Poszerzyła moją wiedzę. Skłoniła do przemyśleń. Ta biografia zostaje ze mną.

Polecam.

PS Panie Tomaszu, a może teraz jakiś inny cykl? Biorę w ciemno.

sobota, 26 sierpnia 2017

Zapowiedź! Zapowiedź! Kolejna trylogia!


Zapowiedź! Zapowiedź!

Od jutra zaczynam nowy cykl. Kolejna trylogia.

Tym razem nietypowo.
Trzy biografie trzech niezwykłych kobiet.
W trzy kolejne poniedziałki będę publikować jedną recenzję.
I tak:
28.08.2017 r : "Radowa księżniczka. Historia Ireny Joliot-Curie"
04.09.2017 r : "Zapomniany geniusz. Lise Meitner -pierwsza dama fizyki jądrowej"
11.09.2017 r : "Nieskalana sławą. Życie i dzieło Marii Skłodowskiej-Curie"
Wszystkie książki jednego autora: Tomasza Pospiesznego. 
Jeśli chcesz sprawdzić czy autor: dr chemii i pracownik naukowy sprawdził się jako człowiek władający piórem, to zapraszam.
Po opublikowaniu wszystkich trzech recenzji czeka na Ciebie niespodzianka. Jaka? A to niespodzianka!

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

piątek, 25 sierpnia 2017

Burza przed ciszą. Tom 3 cyklu Córka cieni. Ewa Cielesz

TYTUŁ: Burza przed ciszą
AUTOR: Ewa Cielesz
WYDAWNICTWO: Axis Mundi
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 354
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Zanim cokolwiek napiszę o książce muszę się wytłumaczyć ze zdjęcia. Historia Juliany w tej części cyklu, to opowieść o życiu dorosłej kobiety, która prowadzi swoją firmę w czasach PRL-u. Między innymi produkuje mydła. Ja pamiętam czasy kiedy środki do pielęgnacji ciała nie wyglądały tak, jak na zdjęciu. Bo na zdjęciu są mydła, ale takie, jakie można kupić obecnie. Ja po wizycie w mydlarni dostałam oczopląsu, taki wybór. Niestety w czasach, kiedy dzieje się akcja środki czystości wyglądały zgoła inaczej. Tak samo szaro jak otaczająca ją rzeczywistość...

To już, niestety, ostatnia część trylogii.
Słuchamy opowieści Juliany. 
O tułaczce po Polsce i poszukiwania swojego miejsca na ziemi.
O potrzebie miłości i tęsknocie za rodziną.
O radzeniu sobie z trudnościami w życiu codziennym.
O prowadzeniu własnej działalności w czasach ku temu bardzo niesprzyjających (pamiętam takie określenie "prywaciarz" -  to taki człowiek, który prowadził swój prywatny interes <teraz to bym powiedziała, że prowadzi działalność gospodarczą> , a prowadzony przez niego sklepik nazywano "prywatką"). To tak słowem wyjaśnienia dla czytelników, którzy nie pamiętają tak odległych czasów.
O spełnionych marzeniach i straconych złudzeniach.
O wachlarzu uczuć do mężczyzn i miłości do dzieci.

Tak samo jak i w poprzednich częściach, tak i tutaj autorka zgrabnie "przemyciła" lekcję historii Polski. Bez patosu, bez nadmiaru i bez oceniania. Mnie tym kupiła.

I tylko w tej części w pewnych momentach łzy stawały mi w oczach. I wtedy sobie myślałam: ile jest w stanie jeszcze znieść ta kobieta? Bo życie nie oszczędzało Juliany: ciężko pracowała całe życie i nie oszczędzała się.
Bardzo podziwiałam jej i pracowitość, i zaradność, i hart ducha.

Zakończenie mnie rozczarowało... niestety. I to jest jedyny minus tej książki.

Podsumowując:

Interesująco pokazane niesamowite życie Juliany na tle szarej rzeczywistości PRL-u.

Polecam całą trylogię.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

wtorek, 22 sierpnia 2017

Obce matki. Tom 2 cyklu Córka cieni. Ewa Cielesz

TYTUŁ: Obce matki
AUTOR: Ewa Cielesz
WYDAWNICTWO: Axis Mundi
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 292
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Ta pozycja to kontynuacja "Siedmiu szmacianych dat". Kolejna z cyklu "Córka cieni". Ponieważ przeczytałam już całą trylogię, to mogę powiedzieć że ta książka podobała mi się najmniej. Choć i tak mnie wciągnęła, i czytałam z zaciekawieniem.

Adam, nasz wrocławski student z poprzedniej części, wraz z tajemniczą Toffi poszukują Juliany Dors.
Razem przemierzają Polskę jak długa i szeroka. I pomału odkrywają historię dziewczyny z bieszczadzkiego lasu. Ten wątek współczesny, tak samo jak i w pierwszym tomie, był dla mnie mało interesujący. A Toffi była tak samo wkurzająca. I do tego te zbiegi okoliczności... 

Ale za to wątek wspomnieniowy...  Bardzo intrygujący.
Kobieta rozpoczyna swoją historię od dnia kiedy opuściła swój rodzinny dom w za dużych butach i w płaszczu Iwana. Dziewczynka wychodzi z lasu w zupełnie inną polską rzeczywistość. Wojna się skończyła. Polska ma inny ustrój i inne granice. Dziecko nie ma aktu urodzenia, rodziców ani żadnych perspektyw na poprawę losu.
Jak sobie poradzi? Ma przecież 7 lat...
Nie zdradzę nic więcej... Nie chcę psuć nikomu frajdy z czytania.

Napiszę tylko co mnie zainteresowało.

Po pierwsze: autorka bardzo sprawnie i ciekawie przedstawiła obraz Polski powojennej. Śmierć Stalina, objecie władzy przez Bieruta, biedę i strach społeczeństwa, wizyty smutnych panów z pewnej organizacji o dwóch literach, działanie aparatu władzy. I wpływ tego wszystkiego na losy przeciętnego Polaka. Dobra lekcja historii.

Po drugie: losy sierot wojennych. Dziewczynka, która nie ma rodziców jest traktowana jak problem, którego trzeba się pozbyć. Domy dziecka, rodziny zastępcze, ośrodki prowadzone przez zakonnice. Przerzucana niczym zbyt gorący ziemniak: z rąk do rąk. I nie zawsze jest traktowana przyjaźnie. Ciężki temat.

Po trzecie: zaradność i pomysłowość. To jak dziecko dawało sobie radę w świecie, którego nie znało jest godne pozazdroszczenia. Chętna do nauki, nie gardząca żadną pracą, umiejąca wykorzystywać swoje umiejętności, uśmiechnięta i skora do pomocy. Zastanawiałam się czy obecne rówieśnice potrafiłyby odnaleźć się w takiej sytuacji.

Po czwarte: zioła i ziołolecznictwo. Temat mnie akurat interesujący. Z zaciekawienie czytałam jak bohaterka przyrządzała różne mikstury i napary. Jak pomagała ludziom.

Druga część trylogii była interesująca. Ale na łopatki mnie nie położyła. Ale za to tom kończący trylogię... Miód i orzeszki.

Polecam.

PS. Spójrzcie na to zdjęcie wyżej. Postanowiłam tak jak bohaterka zebrać zioła ze swego otoczenia. I co znalazłam? Czarny bez, dziką różę, nagietki i szałwię. Pokrzywa nie chciała pozować do zdjęcia :) Całkiem sporo, prawda?
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Siedem szmacianych dat. Tom 1 cyklu Córka cieni. Ewa Cielesz

TYTUŁ: Siedem szmacianych dat
AUTOR: Ewa Cielesz
WYDAWNICTWO: Axis Mundi
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 290
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Słowem wstępu.
Od wielu lat jeżdżę w Bieszczady. To moje ukochane miejsce na ziemi. I dobór lektur na urlopie musi być odpowiedni. I kiedy przeczytałam, że akcja "Siedmiu szmacianych dat" dzieje się właśnie tam, to nie miałam wyboru. A ponieważ ta pozycja to pierwsza część trylogii "Córka cieni", to natychmiast spakowałam kolejne dwie: "Obce matki" i "Burza przed ciszą". I od razu napiszę, że polecam mieć wszystkie trzy pod ręką, bo każda kończy się tak, że człowiek chce się dowiedzieć jaki będzie ciąg dalszy w kolejnym tomie.

Opowieść toczy się dwutorowo. Wątek współczesny zdecydowanie dla mnie mniej interesujący. Adam z grupą przyjaciół wyjeżdża w Bieszczady. Zgubiwszy drogę w lesie odnajdują opuszczoną chatę. Bardzo stare domostwo pamiętające czasy przedwojenne. I chłopak dostrzega tam tajemniczy zeszyt. Zabiera go i zaczyna czytać zagłębiając się coraz bardziej w lekturze. Jest to dziennik Magdaleny.

I tu pojawia się wątek historyczny. Akcja rozpoczyna się w Warszawie w 1936 gdzie Magdalena, panienka z dobrego domu, zakochuje się w Piotrze, kelnerze. Rodzice nie pozwalają na taki mezalians. Młodzi uciekają w Bieszczady. Tam osiedlają się w opuszczonym domu w lesie i tam rozpoczynają swoje wspólne życie. I tam rodzi się ich córka, Juliana.

Tak w skrócie można streścić tę historię. I może wydawać się, że to historia nudna i mało ciekawa, to dla mnie była to niesamowita podróż w moje ukochane góry. I w ulubiony czas historyczny: dwudziestolecie międzywojenne i okres drugiej wojny światowej. 

Kilka rzeczy zwróciło moją uwagę.
Autorka bardzo umiejętnie wplotła wydarzenia historyczne życie Magdaleny i Piotra. Pisała o ruchach wojsk, to sowieckich, to niemieckich. O partyzantach ukrywających się po lasach i bandach UPA. O strachu  ludności cywilnej i trudach dnia codziennego. Fakty historyczne przestawiała w sposób interesujący, ale nie przytłaczający. Nie epatowała wiedzą historyczną. Choć powiem szczerze kiedy czytałam o tym jak bestialsko zachowywali się Ukraińcy, to miałam łzy w oczach. Niby to zdarzenia znane z historii, a jednak...

Opisy dnia codziennego przedstawione przez autorkę nasuwały mi nieustannie pytanie: czy ja dałabym radę? Oboje bohaterowie pochodzili z miasta i musiało być im niesamowicie ciężko: z dala od ludzi, brak pieniędzy, chata w lesie, hodowanie zwierząt, uprawa roli, mroźne zimy i brak lekarstw. I do tego strach przed żołnierzami ukrywającymi się w lesie: nigdy nie wiadomo było jakiej armii wojsko może nadejść. Czytałam z zaciekawieniem jak trudne musiało być codzienne życie. 

Kolejny wątek na który zwróciłam uwagę, to zioła i ich wykorzystywanie. Radzę zwrócić uwagę na tą kwestię, bo zostanie ona rozwinięta w kolejnych tomach. Był czas w moich życiu, kiedy interesowałam się ziołami. Do tej pory piję pokrzywę i rumianek, które sama zbieram i suszę. Magdalena chodziła po polach i lasach, zbierała zioła, suszyła je, a potem wykorzystywała na przeróżne sposoby. I tego też nauczyła swoją córkę Julianę.

Opowieść snuje się powoli, ciekawie, intryguje i skłania do zastanowienia się. Przeczytałam ją błyskawicznie, bo cały czas chciałam wiedzieć co będzie się działo dalej. 
Wątek współczesny bym wyrzuciła i wtedy byłaby dla mnie książka idealna. Ale autorka wymyśliła sobie inaczej..

Polecam.
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek pt. Bieszczady. Widok z Połoniny Caryńskiej

piątek, 18 sierpnia 2017

Dziewczyna z Brooklynu. Guillaume Musso

TYTUŁ: Dziewczyna z Brooklynu
AUTOR: Guillaume Musso
WYDAWNICTWO: 
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 365
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Właśnie skończyłam czytać. I jestem w szoku! Nie wiem czy usnę...
Co poszło nie tak? Czy ja czegoś nie zrozumiałam? Czy wystąpiło u mnie "zmęczenie materiału"? Czy to może pan Autor już się wypalił? Albo napisał tę książkę ktoś, kto się podszywa pod mojego ulubionego pisarza?

Niestety. Jestem zawiedziona. Daje sobie sama legitymacje do wypowiedzi o książkach Musso, które zostały wydane w Polsce, bo ja je wszystkie przeczytałam. I na tę czekałam z niecierpliwością. Wszystkie do tej pory mnie porywały i pochłaniałam je z przyspieszonym biciem serce. Jedne mniej, inne bardziej. A tu co? Nuuuudaaaa!!! Ziewam teraz i ziewałam podczas czytania. 
Nie wiem co się stało...

Bohater wraz ze swoim przyjacielem policjantem poszukują ukochanej, która zniknęła bez śladu. Przemierzają Francję, potem USA. Odkrywają wątki z przeszłości. Natrafiają na tajemnice. Budzą uśpione demony. Tak w dużym uproszczeniu można przedstawić fabułę.

Określanie tej książki jako thriller to, według mnie, gruba przesada. Nie widzę w tej pozycji niczego, co mogłoby przyspieszyć bicie serca.
Wątek romansowy, jak dla mnie, znośny. Nie za dużo go było, tak w sam raz. Żeby mnie nie zemdliło.
Elementy kryminalne jak najbardziej w porządku. Akta policyjne, zdobywanie danych w internecie, ślady DNA, poczta elektroniczna. Były trupy, zaginięcia, psychopata, wielka polityka, tajemnice z przeszłości, śledztwo. W tej kwestii jestem zadowolona.
Największym plusem tej powieści jest jej zakończenie. Zostałam zaskoczona, a to lubię. Różne rozwiązania obstawiałam, ale takiego się nie spodziewałam.
Do plusów mogę zaliczyć jeszcze to, że szybko się czyta i wzbudza zainteresowanie typu "co będzie dalej?". I żadnych innych emocji, dzikiej ciekawości czy choćby "gęsiej skórki".

I jeszcze jedna sprawa na którą zwróciłam uwagę. Samotne rodzicielstwo. Ale tutaj to nie tatuś idzie w świat, tylko mama z rozbrajającą szczerością przyznaje, że do roli matki nie nadaje się. I nasz bohater podejmuje się samotnego wychowywania syna. Nie często spotykam się z tym tematem.

Polecam jednak. Może ktoś jednak się tą książką zachwyci. Mam taką nadzieję.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

czwartek, 17 sierpnia 2017

Światło między oceanami. M.L. Stedman. Audiobook

TYTUŁ: Światło między oceanami
AUTOR: M.L. Stedman.
          WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Albatros
                 GATUNEK: literatura współczesna
           CZAS SŁUCHANIA: 13 godzin, 2 minuty
       CZYTA: Anna Dereszowska
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Dziś będzie mega krótko. Bo jestem mega zawiedziona. Dlaczego? Bo ta książka to przykład jak nudnie i mało ciekawie przedstawić piękną historię.

Pani autorka wymyśliła bardzo interesującą i trudną powieść, w której poruszyła klika ważnych tematów. 

Jest rok 1920. Były weteran Wielkiej Wojny, nie mogąc pogodzić się ze wspomnieniami obejmuje posadę latarnika na wysepce Janus Rock niedaleko Australii. Osiedla się tam z żoną. Jednak do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Niestety. Los nie dał im szansy być rodzicami. I wtedy do brzegu wysepki przybija łódka z martwym mężczyzną i płaczącym niemowlakiem. I co zrobi Isabel? Kobieta będąca w depresji odbiera ten fakt jak łut szczęścia. Zatrzymuje dziewczynkę i razem z Tomem postanawiają ją wychować. I jak skończy się ta książka? 

Dla mnie ta historia jest bardzo emocjonująca i ciekawa, ale niestety opowiedziana "po łebkach". Nie potrafiłam wczuć się w przeżycia żadnej z postaci. Ani raz łza mi się w oku nie zakręciła. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, a bardzo na to liczyłam.

A kilka tematów mogła autorka rozwinąć:

Trauma po doświadczeniach na wojnie. Tom był uczestnikiem Wielkiej Wojny jak określano I wojnę światową. Wiele widział i wiele doświadczył. Choć nie został okaleczony fizycznie, to jednak nie mógł pogodzić się z przeszłością. Tu autorka mogła rozbudować wątek. Ja poczułam niedosyt.

Która matka ma zająć się dzieckiem: ta która urodziła czy ta która wychowała? Obie kochały dziewczynkę i obie chciały ją wychowywać. Ale żadna nie zastanowiła się co będzie lepsze dla dziecka. Każda myślała o sobie i swoim cierpieniu. I ja tutaj zadałam sobie pytanie: co ważniejsze urodzenie czy wychowanie? W tym temacie też poczułam niedosyt.

Konsekwencje decyzji. To co zrobiła Isabel i Tom miało wpływ na życie wielu osób. I musieli z tym żyć. Dlatego nie akceptuje zakończenia...

Czy można budować swoje szczęście na tragedii innych? Nie rozumiem decyzji głównej bohaterki. Nie mogłabym zatrzymać dziecka mając cień podejrzenia, że gdzieś jego matka usycha za nim z tęsknoty.

Isabel bardzo mnie irytowała. Swoją naiwnością, egoizmem i brakiem empatii. Tej postaci mówię NIE.

Podsumowując: intrygująca historia, którą można było ubrać w piękne słowa, okrasić klimatem samotnej wyspy i zgłębić przeżycia bohaterów. I tego mi brakło...

I na koniec uwaga do lektorki. Niestety. Anna Dereszowska, jak dla mnie, "położyła" tę książkę. Chyba za bardzo się wczuła. Albo za bardzo starała. Jej modulacja głosu, czasami, zamiast wzruszać wręcz mnie śmieszyła. Choć nie mam zbyt dużego doświadczenia z audiobookami, to ten zdecydowanie należy do najsłabszych. 

Polecam przeczytać by się przekonać czy mam rację. Przeczytać a NIE posłuchać. 

PS. Audiobooka słuchałam, kiedy prowadziłam auto. Podczas wakacji dużo czasu spędzam "za kółkiem".
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

środa, 16 sierpnia 2017

Opiekunka do dzieci. Elisabeth Herrmann

TYTUŁ: Opiekunka do dzieci
AUTOR: Elisabeth Herrmann
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 542

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Niemiecka literatura współczesna nie należy do moich ulubionych. Twórczość autorki znam jedynie z kart powieści "Wioska morderców", a "Śnieżny wędrowiec" czeka na stosiku w kolejce do przeczytania. Jak na razie tylko te trzy książki są wydane w Polsce.

"Opiekunka do dzieci", moim zdaniem, została śle sklasyfikowana pod względem gatunku. Nie jest to ani kryminał, ani thriller. I pewnie to jest powodem tak niskich ocen w pewnym serwisie dla miłośników książek. Bo jeśli ktoś sięgnie po tę pozycję oczekując kryminału, to się zawiedzie. Dla mnie jest to powieść obyczajowa z elementami kryminalnymi i historycznymi. Przynajmniej ja ją tak odebrałam.

Pewnie spytasz: dlaczego?
Spieszę wyjaśnić. 
Joachim Vernau to młody adwokat, który ma poślubić córkę swojego pracodawcy i jednocześnie po ślubie zostać wspólnikiem renomowanej kancelarii. Jednak podczas uroczyści zaręczynowej dochodzi do zaskakującego incydentu. Na imprezę wdziera się Ukrainka wykrzykując do ojca narzeczonej i szanowanego członka palestry prawniczej, żeby podpisał dokument poświadczający zatrudnianie podczas drugiej wojny światowej przymusowej robotnicy jako opiekunki do dziecka. Wszyscy są zadziwieni. W odróżnieniu od swojego przyszłego zięcia nestor rodziny bagatelizuje sprawę. Joachim postanawia dowiedzieć się więcej. I to, co odkryje nie będzie się wszystkim podobać...

Tak w skrócie można opowiedzieć fabułę. Są elementy kryminału, bo są i trupy, i poszukiwania sprawcy, i cały wachlarz podejrzanych. Ale dla mnie to nie to było w tej książce najważniejsze. I nie to jest najmocniejszą stroną tej pozycji. Autorka porusza dwa bardzo ważne tematy: problem robotnic przymusowych i kwestie rozliczenia się przez Niemcy; kwestia zagrabionych dzieł sztuki przez nazistów w czasie wojny. 

Autorka zrobiła bardzo dobry research. W trakcie czytania powieści poszerzyłam swoją wiedzę na oba w/w tematy. Do tematu pracy przymusowej podczas wojny podeszłam bardzo osobiście. Jeden z członków mojej rodziny też wykonywał tego rodzaju pracę, ale nie jako opiekunka do dziecka. Pracował w rolnictwie. I choć wielokrotnie i na różne sposoby próbowałam, żeby mi opowiedział jak wyglądało życie w Niemczech, to niestety mnie nie udało się uzyskać żadnych informacji...
Niemcy wywozili nastoletnie dziewczęta do pracy z krajów podbitych, np z Polski i Ukrainy. I wiele rodzin po wojnie potwierdziło, że zatrudniało takich robotników, ale też wiele, jak rodzina Zernikov, nie chciało się do tego przyznać. A przecież robotnicy przymusowi byli zatrudniani też przemyśle zbrojeniowym i w znanych do dziś firmach, takich jak Bosch, Siemens czy Volkswagen. 
Nie wszystkie dzieła sztuki zagrabione podczas wojny zostały odnalezione. No bo kto nie słyszał o poszukiwaniach Bursztynowej Komnaty czy legendarnego Złotego pociągu. Że o obrazach, zasobach bibliotek i kosztownościach nie wspomnę. Część dóbr kultury wróciła do swoich krajów, część nie, a część nie została odnaleziona... I jest to kolejny temat do rozliczenia przez Niemców.

"Opiekunka do dzieci" to nie jest powieść, która rzuca na kolana. Ale mnie porwała i, mimo tak wielu stron, szybko ją przeczytałam. Dałam się jej ponieść. Skłoniła mnie do wielu przemyśleń... Autorce udało się mnie trzymać w napięciu i zaciekawieniu przez prawie całą książkę. Do tego napisana jest nieskomplikowanym językiem, a informacje z zakresu historii podane są w sposób prosty i ciekawy. Nawet czytelnik, który nie posiada wiedzy historycznej będzie w stanie wszystko przyswoić. I ja tak potraktowałam tę książkę: jako powieść obyczajową z wątkami kryminalnymi i historycznymi.

I to wszystko co napisałam wyżej powoduje, że pozycje tę polecam.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

czwartek, 3 sierpnia 2017

Opowieść podręcznej. Margaret Atwood. Audiobook

TYTUŁ: Opowieść podręcznej
AUTOR: Margaret Atwood
WYDAWNICTWO: Audioteka
GATUNEK: literatura współczesna
Czas słuchania: 11 godzin
Czyta: Magdalena Cielecka



Dziś kolejny audiobook. Ostatnio pokochałam tę formę książki. Szczególnie kiedy czekają mnie długie podróże albo mało przyjemne zajęcia domowe typu sprzątanie.
Ale z audiobookami mam problem. Polega on na tym, że dla mnie duże znaczenie ma lektor. Jestem wybredna i nie każdy głos mi pasuje do treści. I dlatego cieszy mnie fakt, że przed zakupem takiej książki można wysłuchać fragmentu. 
Zanim zaczęłam słuchać "Opowieści podręcznej", to znam jej treść. I znam głos lektorki. Ale to połączenie przyprawiło mnie o "gęsią skórkę"...
Nie mogłam słuchać długo. Zbyt wiele tematów i zagadnień zostało poruszonych w tej pozycji. "Wstrząsająca antyutopia o piekle kobiet", jak przeczytałam na lubimyczytac.pl, to bardzo delikatne określenie. 

Treść można przedstawić w kilku zdaniach. Narratorka, Freda, opowiada o życiu w kraju, w którym rządzą dyktatura i dosłowne przestrzeganie słów Biblii. Społeczeństwo jest podzielone. Ograniczeń jest dużo, ale nie dotyczą wszystkich. Podręczna, czyli kobieta bez żadnych praw, zostaje sprowadzona do roli reproduktorki. I to ona opowiada jak wygląda jej życie obecnie, ale też wspomina to życie, które było "przed".

Mnogość tematów poruszonych przez autorkę jest poruszająca. O funkcjonowaniu państwa, rodziny, uczuciach, emocjach, wartościach takich jak wolność, stosunkach panujących w społeczeństwie i wiele innych.

Po tej lekturze trochę inaczej spojrzałam na otaczającą mnie rzeczywistość. 
Słowo wolność nabrało innego znaczenia. Mogę pracować, wybrać w co się ubiorę, gdzie pójdę, dysponować własnymi pieniędzy. Podręczne były tego pozbawione. Choć z drugiej strony... Czy żona Komendanta, która była na uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie, rzeczywiście miała lepiej? Pytanie, które nie daje mi spokoju. Jak wiele innych, z resztą.

A taka prozaiczna sprawa jak brak lustra...

I zakaz czytania dla podręcznych. Pismo obrazkowe. Mnie, molowi książkowemu, sytuacja ciężka do wyobrażenia. Sprawa może błaha w stosunku do innych tematów poruszonych w tej pozycji, ale jednak...

A po słowach "Konstytucja została zawieszona" musiałam zrobić przerwę. No bo co tak naprawdę to oznacza???

Polecam.

PS Książa miała premierę 1985 roku w Toronto. W Polsce w 1992 roku.

środa, 2 sierpnia 2017

Światło i cień. Kuchennymi drzwiami. Tom 2 Katarzyna Majgier

TYTUŁ: Światło i cień. Kuchennymi drzwiami. Tom 2
AUTOR: Katarzyna Majgier
WYDAWNICTWO: Zwierciadło
GATUNEK: Literatura współczesna
STRON: 402

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

"Świat składa się ze światła i cienia (...) Jeśli chcesz go poznać, nie możesz skupiać się tylko na tym, 
co jest w świetle. Musisz poznać także cień. I w fotografii, i w życiu".


Zaczęłam dziś nietypowo, bo cytatem. Mnie on pięknie oddaje treść książki. Razem z okładką.

Światło i cień to kontynuacja pozycji Gra pozorów. Spotykamy większość bohaterów, ale już starszych i dojrzalszych, rodzi się kolejne pokolenie, z częścią osób się żegnamy, wychodzą na jaw tajemnice. Czyli jednym zdaniem: samo życie.

Tom 2 zaczyna się w chwili w którym zakończył się tom 1, czyli hukiem wystrzału. I w tym momencie cieszyłam się, że miałam obie książki na stoliku, bo bym chyba nie zniosła tej niepewności co do zakończenia tej sceny. Moja uwaga: mieć obie książki pod ręką.

I tak jak głosi zapowiedź na okładce: "Intrygująca krakowska saga ", tak też jest i w środku.  Dzieci rosną, świat się zmienia. I znowu bohaterowie uwikłani są w ważne momenty dziejowe. Kiedy Franciszka wykupuje bilet do Ameryki na pierwszy niezatapialny statek, a potem nie ma z nią kontaktu, to serce gwałtownie mi przyspieszyło. Wszyscy przeszukują listę osób ocalałych z Titanica.

Kiedy wybucha pierwsza wojna światowa, to zastaje ona nasze postacie porozrzucane po świecie. Chłopcy wyruszają na wojnę, kobiety zostają na gospodarstwach. Panują strach i głód.

We wrześniu 1914 roku dochodzi do przymusowej ewakuacji Krakowa. Czytałam z zaciekawieniem, bo to dla mnie nie znany zupełnie fakt z historii. Zostawić dorobek życia i uciekać przed nacierającym wojskiem...

Radość z odzyskania niepodległości tłumi wybuch hiszpańskiej grypy na przełomie 1918/1919. Choroba zbiera ogromne żniwo. 

Ocaleni żołnierze wracają do domów. Okaleczeni nie tylko fizycznie ale także psychicznie. I muszą zmagać się z wojennymi demonami w głowie, ale i też z zupełnie inną rzeczywistością.

W pozycji poruszone są też inne tematy na które ja zwróciłam uwagę. Autorka ciekawie przedstawia rozwój fotografii. Podejście ludzi, samą pracę fotografa, znaczenie zdjęć. W dobie, kiedy każdy telefon ma funkcję aparatu, wszystkie te ciekawostki mogą wydawać się bez znaczenia. Ale ja czytałam z ciekawością.

Związki jednopłciowe. Ten wątek przedstawiony jest delikatnie i pięknie jednocześnie. Podejście ówczesnych to tej tematyki jest zaskakujące. Że niby to choroba... że niby można leczyć... że niby to wielki wstyd przed rodziną... Chociaż, z drugiej strony, to jak słucham niektórych w czasach obecnych, to mam nieodparte wrażenie, że niewiele się zmieniło... A takiego uczucia to mogłoby pozazdrościć niejedno małżeństwo.

I temat, o którym czytałam z największym zaciekawieniem: teoria czystości krwi. Jeden z lekarzy mając córki na wydaniu, sprawdza kandydatów pod względem występowania chorób w jego rodzinie. Bo musi mieć idealny zestaw genów... bo jego córka jest genetycznie wyjątkowa... bo nie można mieszać krwi pomiędzy warstwami społecznymi... O matko kochana! Czytałam z niedowierzaniem. Ludzie zaczynają rozumieć znaczenie genów i dziedziczności. Medycyna idzie naprzód. A jak się skończyło zastosowanie tej teorii w praktyce? Nie muszę chyba pisać...

I tak jak w poprzedniej części: wyraziści bohaterowie, koleje losu i zakręty historii, sporo ciekawostek, no i ten niesamowity klimat pierwszych dwóch dekad XX wieku. Kraków, Praga, Wiedeń, Paryż. Podróże, listy, zdrady, tajemnice. Znów dałam się ponieść tej autorce. Tak bardzo, że pochłonęłam tę książkę w jeden dzień. Co prawda dzień urlopowy, ale jednak.

Polecam szczerze. A kolejny tom to z serii "Kuchennymi drzwiami" biorę w ciemno.