czwartek, 28 listopada 2019

Miasto duchów. Krzysztof Bochus

TYTUŁ: Miasto duchów
AUTOR: Krzysztof Bochus
WYDAWNICTWO: Skarpa Warszawska
GATUNEK: kryminał retro
STRON: 334
Cykl: Christian Abell. Tom 4.
DATA PREMIERY: 4 września 2019


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



PODOBNO to już ostatnie spotkanie z Christianem Abellem. Ale ja mam nadzieję, że jednak Autor zmieni zdanie. Uwielbiam tę serię i jestem jej fanką. 

O całym tym cyklu mogę napisać podobnie.

Rewelacyjnie odmalowany klimat wojennego Gdańska w 1944 roku. Czyli to, co mnie niezmiennie zachwyca w książkach tego Autora. Czytanie tej serii to jak podróż w czasie.

Zagadka kryminalna, która jest intrygująca i ciekawa. I w żadnej części tego cyklu nie udało mi się odgadnąć kto jest zabójcą. A to bardzo lubię. Tak samo jak wodzenie czytelnika za przysłowiowy nos, co do motywów i osoby sprawcy. Kiedy już myślałam, że rozszyfrowałam tę sprawę, to okazywało się, że Autor wyciąga asa z rękawa i bęc! Cały misterny plan upada!

Lubię też, kiedy obok wątku, nazwijmy go, kryminalnego pojawia się w powieści wątek osobisty. Tu bolesny dla rodziców, bo Abellowi porwana została córka. Czy ją odnajdzie? I od czego to będzie zależało? 

Uwielbiam też sposób, w jaki Autor przedstawia całą tę historię. Dbałość o styl i język, ale także o szczegóły historyczne sprawiają, że książkę czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem. I choć może wydawać się, że Autor wrzucił do swej powieści za dużo grzybków w barszcz, to jednak tak nie jest. Ja miałam chwilami takie wrażenie, ale pod zakończeniu czytania wszystko ułożyło się pięknie w całość. Cała ta mnogość detali i osób oraz zdarzeń ma znaczenie. Są dopełnieniem całej tej historii: zamordowani oficerowie marynarki wojennej, tajemnicze burdele, loże masońskie, knujący szpiedzy, tajniki zegara Duhringera i tajemnice z przeszłości.

Zakończenie takie jak lubię, czyli zaskakujące i logiczne.

Podsumowując: kolejne udane spotkanie z radcą Abellem. Jest ciekawa zagadka kryminalna, perfekcyjnie odmalowane tło historyczne z mnóstwem smaczków z epoki, zaskakujące zwroty akcji i niespodziewane zakończenie.

Znalazłam tylko jeden minus: ta książka za szybko się skończyła.

Polecam z nadzieją, że autor jeszcze przemyśli sprawę i napisze kolejną część.

PS Ode mnie duży plus dla wydawnictwa za szatę graficzną. Fenomenalna!




Dziękuję Skarpie Warszawskiej za egzemplarz recenzencki..

niedziela, 24 listopada 2019

Będę Cię szukał, aż Cię odnajdę. Krzysztof Koziołek

TYTUŁBędę Cię szukał, aż Cię odnajdę
AUTORKrzysztof Koziołek 
WYDAWNICTWOManufaktura Tekstów
GATUNEK: thriller 
LICZBA STRON: 422 
DATA PREMIERY: 14 kwietnia 2016 




Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moje kolejne spotkanie z autorem i przykład na to, że warto czasami opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu. 

Do tej pory znałam tylko retro kryminały autora i jeden współczesny thriller medyczny. Jestem wielką fanką autora o czym można się przekonać wyszukując wpisy na blogu.
Ale ta książka jest inna i już po samym opisie miałam obawy czy aby na pewno jest ona da mnie.

Jak się okazało, to Będę Cię szukał, aż Cię odnajdę to niezły gatunkowy bigos".
Mamy tutaj elementy kryminału: są trupy i poszukiwania sprawcy.
Są elementy sensacji: akcja pędzi i zaskakuje nas niespodziewanymi zwrotami.
Wplatane są elementy science-fiction, które wydają się, na pierwszy rzut oka, niewiarygodne, ale możliwe.
Bohaterem jest nastolatek o imieniu Wespazjan Cudny, co dla mnie, raczej, nie było zachęcające, bo nie lubię książek z pogranicza Young Adult i New Adult.
I do tego jeszcze wątek romansowy, którego to już w ogóle nie toleruję.

Ale postanowiłam przeczytać i sprawdzić, czy taki bigos" będzie mi smakował.

No i pełne zaskoczenie! Ale to była świetna rozrywka!

Wally, bo taki brzmi zdrobnienie od Wespazjana, to chłopak, który w dniu swoich 18 urodzin wraca do domu i zastaje ciała swoich rodziców. Zostali zamordowani. I teraz akcja nabiera tempa, bo Wally musi uciekać i się ukrywać. I odnaleźć morderców swoich rodziców.
Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. Pościgi, ucieczki, niespodziewane zwroty akcji i niespadające napięcie, które powoduje, że książkę trudno odłożyć.
O elementach science-fiction nie będę się rozpisywać. Teraz wydają się nieprawdopodobne, ale kto wie co będzie za kilka lat. Duży plus za jasne i zrozumiałe przedstawienie niektórych kwestii.
Główny bohater w postaci nastolatka dał radę. Nie czułam dyskomfortu w związku z wiekiem Wallego. Jego zachowanie mogłoby zaskoczyć niejednego dorosłego.
O wątku romansowym napiszę tylko tyle, że jest on nienachalny i w niewielkiej dawce. 

Ta książka, pomimo tego, że budziła moje obiekcje ze względu na gatunkowy miszmasz okazała się zadziwiająco dobrą rozrywką. Dałam się jej ponieść i świetnie się bawiłam. I zdecydowanie za szybko się skończyła. Jestem pełna podziwu dla autora za tak rewelacyjne połączenie wszystkich wątków i stworzenie tak ekscytującej fabuły. Już się cieszę na kolejne części, bo to pierwsza z trzech. Ciekawa jestem jak dalej potoczą się losy Wallego i jego przyjaciół.

Polecam.

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

sobota, 23 listopada 2019

Dwa światła. Maria Paszyńska

TYTUŁ: Dwa światła
AUTOR: Maria Paszyńska
WYDAWNICTWO: Pascal
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 400 
DATA PREMIERY: 16 października 2019



Zdjęcie autorksie Iza w labiryncie książek




Rok 2019 zdecydowanie jest u mnie rokiem Marii Paszyńskiej. Na początku roku trafiłam na pierwszą część serii Owoc granatu i tak się zaczęła moja miłość to twórczości tej autorki. Dwa światła to już 7 książka polskiej pisarki. Wszystkie moje opinie poprzednich książek można znaleźć na tym blogu.

Powieść ta jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Ale Paszyńska tak ją przedstawiła, że trudno było ją odłożyć i nie używać chusteczek podczas czytania.
W tej książce autorka przedstawia nam opowieść o przyjaźni profesora muzyki i małego żydowskiego chłopca. Niby co w tym niezwykłego? Ano to, że przyjaźń rozwija się w czasie drugiej wojny światowej w Warszawie. I nie jest to żadną tajemnicą ani spojlerem, że chłopiec po wojnie zostaje laureatem Konkursu Chopinowskiego i robi karierę pianistyczną. Ale czy zapomni o piekle jakie przeżył podczas wojny?

O wszystkich, także o tej, przeczytanych przeze mnie książkach Paszyńskiej mogę napisać praktycznie podobnie:
* autorka ma niesamowity zmysł, który pozwala zasłyszane historie przetworzyć na emocjonujące historie,
* posiada tego typu wrażliwość, która powoduje, że nie daj się czytać jej książek bez chusteczek,
* rewelacyjnie wplata fakty historyczne czy znane postacie co powoduje, że udaje się jej przemycić" lekcje historii,
* potrafi odtworzyć klimat opisywanych czasów poprzez wiele drobnych detali i szczegółów,
* postacie bohaterów są wielowymiarowe i niekoniecznie wszystkie dają się lubić,
* fabuła jest tak poprowadzona, że ciekawość nie pozwala odłożyć książki,
* w tej konkretnej książce nie sposób nie zauważyć jak autorka pięknie pisze o muzyce i miłości do muzyki.

To wszystko sprawia, że niezmiennie pozostaje pod wrażeniem pióra autorki i wyczekuje kolejnych je książek.

Polecam.

czwartek, 21 listopada 2019

Dziewczyny sprawiedliwe. Polki, które ratowały Żydów. Anna Herbich.

TYTUŁ: Dziewczyny sprawiedliwe. Polki, które ratowały Żydów. 
AUTOR: Anna Herbich
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Znak Horyzont
GATUNEK: wspomnienia/biografia
STRON: 345
Data premiery :  16 września 2019 roku

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Kto ratuje jedno życie-ratuje cały świat.

Dziś kolejne spotkanie z Autorką i moim ulubionym cyklem Historie Prawdziwe.
Wcześniej czytałam już Dziewczyny z Syberii i Dziewczyny z Wołynia. (Obie recenzje można znaleźć na blogu.) Książki te zrobiły na mnie ogromne wrażenie i dlatego postanowiłam sięgnąć po tę.

Anna Herbich wysłuchała historii 7 kobiet, które w czasie drugiej wojny światowej ratowały Żydów. Oddała im głos, pozwoliła opowiadać i wspominać. Jeżeli ktoś zna choć trochę historię, ten wie, że za ratowanie Żydów groziła śmierć. Ale nasze bohaterki nie zważając na niebezpieczeństwo postanowiły postąpić zgodnie ze swoim sumieniem. 

Każda z tych historii jest niezmiernie przejmująca. Pokazuje, że bez względu na okoliczności zawsze warto być człowiekiem. Kobiety sprawiedliwe nie zważając na strach przed okupantem, ale często też przed sąsiadami pomagały żydowskim rodzinom, często zmagając się z głodem czy brakiem leków. Dziewczynki czy młode kobiety pomagały w domu często wykonując prace przeznaczone dla dorosłych. Wojenna rzeczywistość sprawiała, że te młode Polki musiały szybciej dorastać doświadczając, dla nas współczesnych, niewyobrażalnych sytuacji i emocji.

Dziewczyny sprawiedliwe nie kończą swoich opowieści wraz z końcem wojny. Opowiadają o swoim życiu w czasach pokoju, o kontaktach bądź ich braku z uratowanymi Żydami, o swoich lękach i marzeniach związanych z przyszłością. Nie każda z nich miała lekkie życie, nie każda zaznała szczęścia. Niesamowita lekcja historii z kobiecego punktu widzenia.

Mnie w tej serii urzekają zawsze zdjęcia, które pokazują bohaterkę w czasach wojennych lub powojennych i w czasach współczesnych. Oraz fotografię pokazujące świat, którego już nie ma. Są świetnym dodatkiem do słów wypowiadanych przez bohaterki książki.

Ale najwięcej emocji podczas czytania wzbudza we mnie fakt, że te kobiety są już w podeszłym wieku i w niedługim czasie już ich zabraknie jako świadków tamtych okrutnych wydarzeń. 
Anna Herbich wykonuje naprawdę świetną pracę. Zachowuje od zapomnienia historie, które miały miejsce w wojennych czasach i pozwala poznawać ludzi, którzy byli uczestnikami najtragiczniejszych czasów ostatniego stulecia.

Interesującym dodatkiem jest też na końcu książki lista Polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Dla porządku dodam tylko, że jest to najwyższe izraelskie odznaczenie przyznawane przez Instytut Yad Vashem osobom nieżydowskiego pochodzenia, które podczas wojny okazały bezinteresowną pomoc Żydom. 

Podsumowując: bardzo emocjonujące historie ocalone przez autorkę i przepięknie wydane.

Polecam.

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Horyzont

poniedziałek, 18 listopada 2019

ZAPOWIEDŹ. Będę Cię szukał aż Cię pokocham. Krzysztof Koziołek

Zdjęcie autora






Już 25 listopada będzie miała premierę kontynuacja książki Krzysztofa Koziołka "Będę Cię szukał aż Cię odnajdę". A tytuł jej to "Będę Ci szukał aż Cię pokocham".
Data premiery książki papierowej to 25 listopada, a dla miłośników ebooków nie lada gratka, czyli... Premiera ebooka nastąpi 20 listopada :)
A na zachętę krótki opis z okładki:

Mijają dwa lata, odkąd Wally odszukał Kesję – miłość swego życia – i razem z Iną pokonał ludzi pracujących dla bezwzględnego koncernu Yeyland-Wutani. Teraz trójka dwudziestolatków obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami pracuje dla Międzynarodowej Agencji do Spraw Nadprzyrodzonych, pod okiem Sary Bednarz i Andrzeja Sokoła. W fabryce położonej przy granicy z Niemcami finalizują prace nad niezwykle ważnym wynalazkiem.
Niestety, związek Wally’ego i Kesji przechodzi kryzys. Na domiar złego chłopak zaczyna się interesować Iną, nie zdając sobie przy tym sprawy, że ta od dawna się w nim podkochuje. Jakby tego było mało, fabryka zostaje zniszczona w wyniku katastrofy kolejowej.
Fiasko projektu sprawia, że Sara Bednarz musi walczyć o to, aby dowodzony przez nią europejski oddział Agencji nie przestał istnieć. Problemy dotykają też Wally’ego, który wikła się w uczuciową rozgrywkę z Kesją i Iną. Sokół zaś – nie wierząc w przypadki – podejmuje własne śledztwo w sprawie wypadku kolejowego.
Wkrótce wszyscy stają na drodze spisku, który ma zmienić świat bezpowrotnie.

Zachęcam do przeczytania.
Książkę objęłam medialnym patronatem.
A recenzja pierwszej części już wkrótce :)



niedziela, 17 listopada 2019

Tajemnica z Auschwitz. Nina Majewska-Brown

TYTUŁTajemnica z Auschwitz
AUTOR: Nina Majewska-Brown
WYDAWNICTWO: Bellona
GATUNEK: na faktach, literatura współczesna
LICZBA STRON: 360
DATA PREMIERY: 13 listopada 2019 


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Po książkę sięgnęłam, bo porusza temat, po który sięgam najczęściej, czyli druga wojna światowa.
A jeszcze do tego jest to historia, która wydarzyła się naprawdę.
Postanowiłam dać szansę autorce, której twórczości do tej pory nie znałam.

Dziś będzie krótko. 

Ta książka ma kilka plusów.

Autorka przeniosła na karty swej powieści historię Stefani Stawowy i tym sposobem uchroniła ją od zapomnienia. A warto o niej pamiętać, bo to kolejny przykład na to, że nie każdy Niemiec był zły, a każdy Polak dobry. I że najbardziej niewiarygodne historie pisze samo życie.

Drugim plusem są zdjęcia bohaterki i jej różnych dokumentów. Robią niesamowite wrażenie.

Kolejny plus to duża ilość przypisów, które czytelnikowi nieobeznanemu z historią ułatwiają zrozumienie pewnych aspektów tej powieści.
I to koniec plusów, niestety.

Minusy są.

Bohaterowie dla mnie bez wyrazu i do tego przedstawieni w sposób nijaki. Stefania Stawowy, córka nadleśniczego, oschłej i surowej matki, siostra Ryśka hulaki i dziecinnej Zośki, zakochana w Staśku Szwarcu, poślubiona Florianowi, matka córkom, więźniarka wielu obozów koncentracyjnych nie wzbudziła we mnie sympatii. Nie potrafiłam jej współczuć, a momentami mnie irytowała. Nie potrafiłam jej ani zrozumieć, ani zrozumieć jej działań.

Sama historia przedstawiona, jak dla mnie, zbyt lekkim językiem. Czytałam jak letnie czytadło.

Powieść ta nie wzbudziła we mnie żadnych emocji ani nie skłoniła do refleksji A tego oczekuję od historii z potencjalnie dużym ładunkiem emocjonalnym. A ta taka mogła być. I to jest mój największy problem z tą książką. Przeczytałam i nic.

Zabrakło mi też rozbudowanego tła historycznego. Podkreślam: rozbudowanego. Tło było, przypisy wyjaśniające były, ale dla mnie to za mało. Odgłos strzałów i problemy ze zdobywaniem jedzenia to dla mnie trochę zbyt skąpe informacje, aby oddać klimat opisywanych wydarzeń.

Głowna bohaterka nie zostawiła suchej nitki na mężu. Na każdym kroku go krytykowała i miała do niego pretensje, że dobro Polski stawia nad dobrem rodziny. To było irytujące. Chętnie bym przeczytała jego wersję wydarzeń. Spojrzała na opisywane przez Stefanię sytuacje okiem jej męża.

Podsumowując: jest to kolejna książka z wojną w tle, która nie spełniła moich oczekiwań. Od tego typu książek wymagam nieco więcej. Tu mi wielu kwestii zabrakło.
Książka nie jest zła, tylko ja nie jestem dla niej  grupą docelową. Tumaczę to sobie tym, że od ponad 20 lat czytam historie związane z Auschwitz i to może zmieniać mój odbiór tej powieści.

Czytaj jeśli chcesz.

niedziela, 10 listopada 2019

Kimkolwiek jesteś. Jakub Szamałek

TYTUŁ: Kimkolwiek jesteś
AUTOR: Jakub Szamałek
WYDAWNICTWO: W.A.B
GATUNEK: thriller
LICZBA STRON: 416
DATA PREMIERY: 16 października 2019
CYKL: Ukryta sieć (tom 2)


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moje drugie spotkanie z autorem. Kimkolwiek jesteś to kontynuacja Cokolwiek wybierzesz. Każdą z tych książek, pomimo tego, że każda ma ponad 400 stron przeczytałam w jeden dzień. Obie porywają czytelnika w cyberświat i obie skłaniają do przemyśleń.

I w tej, podobnie jak w poprzedniej części, wyróżniłam trzy warstwy, które zwróciły moją uwagę.

Wątek edukacyjny. Autor dużo poświęca uwagi cyberbezpieczeństwu. Jak łatwo zebrać dane o internaucie, jak łatwo wszystko znaleźć w sieci, jak łatwo manipulować człowiekiem. W tej części autor zwraca nam uwagę na wybory i sposoby głosowania. Sporo tematów do przemyśleń

Wątek sensacyjny. Jest trup i jest nieformalne śledztwo. Julita Wójcicka znowu w akcji. Dobrze poprowadzona akcja, która rozbudza ciekawość i nie pozwala odłożyć książki.

Wątek społeczny. Autor, w moim odczuciu, chciał zwrócić uwagę na uzależnienie ludzi od Internetu. Tak ja to odebrałam. I to właśnie skłoniło mnie do zastanowienia się: czy możemy żyć bez tej zdobyczy cywilizacji? Czy powiedzenie: nie ma Cię w mediach społecznościowych, to nie istniejesz jest prawdziwe? A co z prywatnością? Jak zwykle: mnóstwo pytań, ale niewiele odpowiedzi.

Dla mnie autor jest rewelacyjnym obserwatorem rzeczywistości. Znalazłam mnóstwo ciekawych spostrzeżeń dotyczących różnej tematyki, sporo intrygujących komentarzy odnoszących się do zastanej rzeczywistości i wiele tematów do przemyśleń.

I do tego zaskakujące zakończenie. 

I choć mam jedno zastrzeżenie: jak dla mnie, podkreślam: jak dla mnie, ciut za długi początek, który po skończonej lekturze uważam za dobry. W trakcie czytania miałam odczucie przeciągania akcji, to po skończonej lekturze stwierdzam, że autor wiedział co robi. Proszę się więc nie zniechęcać rozwijaniem fabuły.

No i Julita tak jakby dojrzała i zmieniła się. Co jest dużym plusem. Bo w pierwszej części troszkę mnie irytowała swoją naiwnością. 

I choć nie lubię polityki w powieściach, to tutaj wcale, ale to wcale mi ona nie przeszkadzała. Została tak przedstawiona, że zaczęłam się zastanawiać się nad wieloma aspektami rzeczywistości.

Podsumowując: książka dla każdego. A szczególnie dla tych, którzy nie mogą żyć bez Internetu.

Polecam :)

środa, 6 listopada 2019

Zanim wyjedziesz w Bieszczady. Kazimierz Nóżka, Marcin Scelina, Maciej Kozłowski

TYTUŁ: Zanim wyjedziesz w Bieszczady
AUTOR: Kazimierz Nóżka, Marcin Scelina, Maciej Kozłowski
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont 
GATUNEK: literatura faktu 
LICZBA STRON: 382 
DATA PREMIERY: 18 września 2019 roku 



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Każdy chyba choć raz powiedział sobie: a jakby rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady? 
Zostawić wszystkie problemy i kłopoty i zamieszkać w tej części Polski. 
Ale jaka jest naprawdę ta kraina Biesów i Czadów?
Chcesz się dowiedzieć? A może już wiesz?
Dziś o książce, która przybliża jeden z najbardziej tajemniczych rejonów Polski.

Zanim zaczniesz czytać, to przedstawię autorów. Kazimierz Nóżka i Marcin Scelina to dwaj leśnicy Nadleśnictwa Baligród, a Maciej Kozłowski to kulturoznawca, który towarzyszył obu panom w poznawaniu Bieszczad. Obaj leśniczy są znani sporej grupie internautów dzięki zdjęciom i filmikom umieszczanym na facebookowym koncie Nadleśnictwa Baligród. I ja tam ich właśnie spotkałam.
A jaki jest wynik pracy tych trzech panów?

Najważniejsza wiadomość na początek: to nie jest przewodnik po Bieszczadach! Wszyscy, którzy tego spodziewają się po tej książce, to niech po nią nie sięgają.

Ta lektura to tak naprawdę rozprawienie się z mitami jakie krążą o Bieszczadach. No bo kto nie słyszał o tym jak w tą część Karpat uciekali w PRl-u różne politycznie podejrzane elementy", jak w latach siedemdziesiątych XX wieku balowali tam studenci, jak było słychać wycie watahy wilków czy jak niósł się echem po górach odgłos pracy drwali. Ale jak jest naprawdę?

Książka podzielona jest na 3 części.
W pierwszej autorzy opowiadają jak zaczęła się medialna, a właściwie facebookowa przygoda z kontem Nadleśnictwa Baligród. Panowie zaczęli zamieszczać tam zdjęcia i filmiki pokazujące Bieszczady okiem osób tam pracujących. Tu jakiś widoczek, tam jakieś ślady wilka i poszło...  Popularność przeszła oczekiwania wszystkich. Potem poczytamy o historii tej części Karpat, o ich mieszkańcach i historii. Naprawdę bardzo ciekawie opowiedziane historie np. o Łemkach i Bojkach czy o akcji Wisła".
W drugiej części Nóżka i Scelina opowiadają troszkę o sobie. O swojej pracy i miłości do Bieszczad. O spotykanych zwierzętach i podziwianej florze. A historia Niedźwiedzicy Agi i jej synków Lesia i Grzesia należy do takich, których się nie zapomina.
A w części trzeciej autorzy opowiadają sporo ciekawostek, w tym również dotyczących ichniejszej kuchni.

Dużym atutem tej książki są zdjęcia. Te przedstawiające współczesne Bieszczady czy pracę leśników, ale także te ukazujące piękno gór sprzed lat. Czarno białe wspomnienia o czasach i ludziach, których już nie ma. 

Mnie też bardzo przypadł do gustu sposób opowiadania autorów. Mają niesamowity dar do takiego gawędzenia, że człowiek czytając, zapominał o całym świecie. I od razu wiadomo, że ta praca leśnika to nie tylko praca, ale i wielka miłość do tych terenów. Do lasów, zwierząt i historii.

Dla kogo jest ta książka? 
Moim zdaniem dla wszystkich: i dla tych, którzy są zakochani od lat w Bieszczadach jak ja i je deptają co roku, i dla tych, którzy chcą je dopiero poznać. 
Bo należy pamiętać, że Bieszczady to nie tylko piękne widoki i wspaniała przyroda, lecz także miejsce wielu krwawych zdarzeń w historii Polski i obszar spotkań wielu kultur i religii.

Polecam.


                      Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Horyzont.


                                                                         
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



.


poniedziałek, 4 listopada 2019

Oblubienice wojny. Helen Bryan

TYTUŁ: Oblubienice wojny
AUTOR: Helen Bryan
WYDAWNICTWO: Helion
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 403
DATA PREMIERY: 2 czerwca 2016


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Po tę książkę sięgnęłam, żeby przełamać niemoc czytelniczą. Ostatnio jakoś nie po drodze mi z czytaniem i bardzo chciałam pokonać ten impas. Ponieważ książki z akcją mającą miejsce podczas drugiej wojny światowej, to lektury po które najczęściej sięgam, więc ta została wybrana z mojego stosu hańby. Przeleżała tam, aż wstyd się przyznać, od dnia premiery.

Oblubienice wojny to pierwsza powieść autorki. Wcześniej napisała biografię Marthy Washington. A inspiracją do napisania tej powieści były wspomnienia rodziny i znajomych z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.

Historia ta ma dwie płaszczyzny czasowe na które składają się: jedna to przedwojenna i wojenna, a druga to rok 1995, kiedy to nasze bohaterki spotykają się po latach na obchodach 50 rocznicy zakończenia wojny.

Dziewczyn jest pięć: Alice, Elsie, Tanni, Evangeline i Frances. Różni ich prawie wszystko: status społeczny i majątkowy, stan rodzinny, wyznanie, poglądy, pochodzenie. Ale łączy jedno: przyjaźń i chęć przeżycia koszmaru jakim jest wojna.  I to w zasadzie wszystko, co można napisać w skrócie o fabule.
Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach...

To może uprzedzę od razu, że nie jest to książka dla fanów wartkich akcji. Tu dużym plusem jest właśnie brak akcji. Fabuła biegnie spokojnie. Obserwujemy jak te młode kobiety starają się żyć normalnie pomimo ograniczeń jakie stawia im wojna. A muszą zmagać się ze wszelkimi trudnościami nie w wielkim mieście tylko na angielskiej prowincji. Bombardowania, utrudnienia w zdobywaniu jedzenia i ubrań, opieka nad uchodźcami z Londynu. I do tego brak mężczyzn, którzy poszli na wojnę. Radzenia sobie z wojenną codziennością oraz emocje towarzyszące wszechogarniającej śmierci, niepewności jutra i tęsknotą za bliskimi powodują, że dziewczyny muszą dojrzeć szybciej niż za czasów pokoju. Los nie oszczędza im cierpień choćby w postaci poronień czy śmierci dziecka. 

Bardzo przypadło mi do gustu, że można pokazać wojnę kobiecym okiem. Troska o rodzinę, najbliższych, a także całkiem obce osoby jak choćby ewakuowane dzieci z Kindertransporten, czy Żydzi uciekający przed represjami III Rzeszy.  A do tego wszystkiego normalne" problemy jakie spotykają kobiety na całym świecie: miłość, tęsknota, zazdrość, współczucie, rozpacz czy potrzeba bliskości.

Bardzo lubię, kiedy akcja dzieje się dwutorowo. Najczęściej jednak mam problem z wątkiem współczesnym. Zdecydowanie bardziej mi odpowiada, kiedy czytam o realiach wojennych. I tym razem tak było. Szczególnie zakończenie współczesnej części mnie rozczarowało. Scena zemsty na cmentarzu... Jak dla mnie żenująca. Nie napiszę nic więcej, ale jestem ciekawa jak odebrali to inni czytelnicy. Choć samo wyjaśnienie zagadki sprzed lat jak najbardziej ciekawe i zaskakujące.

Polecam zwrócić uwagę na fakty historyczne, które autorka wplata w fabułę. Kindertransport jest wątkiem, który mnie najbardziej zainteresował. Czytałam z zainteresowaniem.  Każdy, kto lubi odrobinę historii w powieściach powinien być zadowolony. Jest też coś o szpiegach, wywiadzie, francuskim ruchu oporu czy polityce Churchilla.

Podsumowując: bardzo dobrze oddane realia czasów wojny na angielskiej prowincji, dobrze odmalowana różnorodność charakterów przyjaciółek, ciekawie poprowadzona fabuła, interesująco przedstawione kobiece problemy w czasie wojny oraz zaskakujące wyjaśnienie zagadki sprzed lat.

I refleksja na koniec: bo nie trzeba walczyć na froncie, żeby być bohaterem na wojnie.

Polecam.

sobota, 2 listopada 2019

Wielka samotność. Kristin Hannah

TYTUŁ: Wielka samotność
AUTOR: Kristin Hannah
WYDAWNICTWO: Świat Książki
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 512
DATA PREMIERY: 23 maja 2018



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Wielka samotność to moja trzecia książka tej autorki. Wcześniej czytałam Słowika i Zimowy ogród. Ale ta jest zupełnie inna od wcześniejszych. Albo ja ją inaczej odebrałam. 

Akcja zaczyna się w latach 70. XX wieku, kiedy poznajemy rodzinę, a w niej nastoletnią Leni, matkę zakochaną w swoim mężu i ojca, który po powrocie z wojny w Wietnamie nie radzi sobie sam ze sobą. Receptą na trudne relacje w rodzinie ma być wyjazd na Alaskę i życie zgodnie z naturą. Czy ten pomysł okaże się dobry? Czy zamieszkanie z dala od cywilizacji i prowadzenie prostego życia przyniesie ukojenie?
Jak zwykle u tej autorki więcej pytań niż odpowiedzi.

Autorka poruszyła w swej powieści kilka istotnych tematów.
Trauma wojenna. Ojciec Leni nie radzi sobie w codziennym życiu. Swoją frustrację odreagowuje znęcając  psychicznie i fizycznie się nad żoną i córką. Należy zwrócić uwagę na to, że akcja książki dzieje się w latach 70. XX wieku i wtedy nie znano jeszcze pojęcia zespołu stresu pourazowego. Dziś już istnieją różne formy pomocy dla byłych wojskowych. Wtedy każdy musiał radzić sobie sam.

Przemoc rodzinna. Koło tego tematu nie można przejść obojętnie. Bita żona, która tłumaczy zachowanie męża, nie chce przyjąć pomocy przyjaciół, nie chce zgłosić na policje pobić i nie chce odejść od sprawcy. Mnie się ciężko czytało te fragmenty. Nie byłam w stanie zrozumieć całej tej sytuacji. Bardzo dobrze pokazany mechanizm przemocy i współuzależnienia.

Spojrzenie na świat oczami nastoletniej Leni, której burzliwy okres dorastania przypadł na czas mieszkania na Alasce. Przedstawienie relacji rodziców z punktu widzenia córki było ciekawym doświadczeniem. W ogóle cała złożoność otaczającego świata pokazana z perspektywy nastolatki było interesująca i skłaniająca do przemyśleń.

No i Alaska. Kraina dzika, niedostępna i groźna. Autorka świetnie oddała panujące tam warunki przyrodnicze jak i relacje międzyludzkie. To miejsce gdzie trzeba samemu zatroszczyć się o jedzenie i opał na zimę, gdzie pomoc sąsiedzka jest bardzo ważna, a wymiana barterowa jest ważniejsza od pieniędzy. Alaska ze swoimi ciemnościami, wielkim śniegiem, wyciem wilków i brakiem odgłosów cywilizacji bardzo mi przypomina polskie Bieszczady. A że kocham ten koniec Polski bezgranicznie, to pewnie dlatego tak przepadłam w lekturze. Oczami wyobraźni widziałam te dzikie krajobrazy...

Podsumowując: ciekawie przedstawione rodzina ze swoimi problemami, dobrze zarysowani bohaterowie, fabuła prowadzona pomału  i z dbałością o szczegóły i plastyczne opisy Alaski oraz zakończenie, które mnie zaskoczyło (bo nie takiego oczekiwałam, choć brałam pod uwag).

Komu polecam? Wszystkim tym, którym podobał się serial Przystanek Alaska i którzy kochają kontakt z dziką przyrodą.