wtorek, 29 grudnia 2020

Podsumowanie spotkań z audiobookami w 2020 roku

Podsumowanie spotkań z audiobookami w 2020 roku 


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To już kolejny rok, w którym zachwycam się audiobookami.

Dzięki nim powrót do klasyki jest dużo przyjemniejszy.

Z roku na rok zauważam coraz lepszą nagrań. A książkę nagraną w formie słuchowiska uważam za świetny pomysł i sposób na polubienie takich czynności jak sprzątnie czy prowadzenie auta.

 

1. Dama Kameliowa. Aleksander Dumas

Audiobook, czyta Marcin Popczyński, czas trwania 6 godzin, 32 minuty.

Książka wysłuchana w ramach mojego osobistego wyzwania: "Powrót do klasyki, ale w audiobooku". Wyzwanie z 2019 roku, ale będę je kontynuować w roku bieżącym.

Pozostaję w zachwycie.

Polecam.

 

2. Pani Bovary. Gustaw Flaubert

Audiobook, czyta Paweł Kutny, czas trwania 12 godz. 55 min.

Książka wysłuchana w ramach mojego osobistego wyzwania: "Powrót do klasyki, ale w audiobooku".

Pozostaje w zachwycie, ale z zupełnie innych powodów.

Teraz odebrałam ją zupełnie inaczej. Wydała mi się bardzo aktualna. Odnoszę wrażenie, że bovaryzm w dzisiejszych czasach ma się wyjątkowo dobrze. Niestety.

Polecam.

 

3. Małe kobietki. Louisa May Alcott

Audiobook, czyta Marta Wągrocka, czas trwania 9 godz. 28 minut.

Pierwsze spotkanie i z autorką, i z lektorką. Bardzo udane.

Zastanawiam się, dlaczego ta książka nie jest lekturą. 

Może jest trochę moralizatorska, ale wspaniale uwypukla ważne sprawy i emocje.

Polecam.

 

4. Służące. Kathryn Stockett 

Audiobook, czytają: Anna Seniuk, Karolina Gruszka, Anna Guzik, czas trwania: 18 godzin, 10 minut.

Coś nie zaiskrzyło. Planuję powrót. W wersji papierowej.

 

5. Rok 1984, George Orwell

Audiobook, czyta Jerzy Radziwiłowicz, czas trwania 11 godzin, 54 minuty.

Książkę przeczytałam po raz pierwszy ponad 20 lat temu i wywarła ona wtedy na mnie ogromne wrażenie. Po latach powróciłam, żeby sprawdzić czy odbiorę ją podobnie.

Po latach stwierdzam: ta książka to rewelacja! Nic, a nic się nie zestarzała. A lektor odwalił kawał dobrej roboty!

Nic więcej nie będę pisać, bo o tej książce napisano chyba już wszystko. Ja pozostaję w zachwycie.

Polecam. Dziś szczególnie mocno!

 

6. Wyspa. Sigríður Hagalín Björnsdóttir.

Audiobook. Czyta Andrzej Ferenc, czas trwania 7 godzin, 33 minuty.

Jak dla mnie: rewelacja!

Wyspa dała mi dużo do myślenia. Ja jej nie odbierałam dosłownie, raczej, jako traktat filozoficzny o państwie, prawie, polityce, manipulacji, narodzie i mnóstwie innych spraw.

 

7. Morfina. Szczepan Twardoch.

Audiobook, czyta Maciej Stuhr, czas trwania 21 godzin, 52 minuty.

Poproszę o brawa! Ten duet: autor Twardoch i lektor Stuhr, to duet idealny.

Polecam szczególnie tym, którym nie udało się przebrnąć przez wersję papierową. Wersja audio Was pochłonie

To moja trzecia książka autora i nadal jestem zachwycona. I choć w książce tej jest sporo wulgaryzmów, których nie toleruję w literaturze, to tutaj pasowały idealnie.

Twaroch mi imponuje rozległą wiedzą, poczuciem humoru, sarkazmem, ironią, złośliwością i sposobem, w jaki to wszystko łączy, aby powstała rewelacyjna książka. I wcale mi nie przeszkadzało to, że w wielu miejscach mamy zupełnie inne poglądy.

Polecam.

 

8. Stramer. Mikołaj Łoziński.

Audiobook, czas trwania 12 godzin, 21 minut, czyta Piotr Grabowski. Sięgnęłam po tę książkę po przeczytaniu wielu zachwytów w tej grupie. I przeżyłam wielkie rozczarowanie

Albo ja miałam zbyt wysokie wymaganie po bardzo dobrych opiniach albo ta książka jest po prostu słaba.

Jak na powieść historyczną, przynajmniej ja się spotkałam z takim określeniem tej książki, to dla mnie zbyt mało historii. Podkreślam: jak dla mnie. Żadna z postaci nie wzbudziła mojego zaciekawienia czy jakichkolwiek innych uczuć. Nie polubiłam tej rodziny. A już głowa tej familii to mnie wybitnie wnerwiała.

Akcja, a w zasadzie jej brak, to kolejny minus. Słuchałam i słuchałam z nadzieją, że jednak coś się wydarzy, coś drgnie… a tu nic. Wiało nudą. Sposób przedstawienia tej historii mnie nie urzekł. Autor nie potrafił mnie zaangażować w tę opowieść. Nie dałam się jej ponieś. Nie poczułam klimatu przedwojennego Tarnowa.

I nawet rewelacyjny lektor nie uratował tej historii

Nie polecam.

 

 

9. Drach, Szczepan Twardoch, audiobook, czas trwania 13 godzin, 43 minuty, czyta Andrzej Mastalerz.

Chociaż w Dracha trudno mi było na początku się wciągnąć, to później nie mogłam się oderwać. Nostalgiczna opowieść o ludziach, przemijaniu, Śląsku, Polsce, emocjach.

Pozostaję fanką autora.

 

10. 27 śmierci Tobyego Obeda, Joanna Gierak Onoszko, audiobook, czas trwania 8 godzin, czyta Filip Kosior.

27 śmierci Tobyego Obeda. Aż włosy stają dęba, kiedy czytelnik sobie uświadamia, że to nie fikcja. Obraz Kanady już nie będzie taki sam...

Polecam obie. Ale niekoniecznie w czasie, kiedy musisz #zostańwdomu. Dla mnie obie mocno przygnębiające.

 

11. Dzieje grzechu. Stefan Żeromski

Audiobook, czas trwania 23 godz. i 6 minut, czyta Elżbieta Kijowska.

Książka wysłuchana w ramach mojego osobistego wyzwania: "Powrót do klasyki, ale w audiobooku".

Książkę czytałam po raz pierwszy, jako nastoletnie dziewczę i wtedy zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.

Teraz, kiedy jestem matką nastoletniego dziewczęcia, zupełnie inaczej odebrałam tę książkę.

Nie zmienia to faktu, że nadal uważam, że jest to genialna książka. Choć mój punkt widzenia się zmienił, to Żeromski wart jest powrotów;

PS. Zdecydowanie wolę lektorów płci męskiej.

Polecam.

 

12. Latarnia umarłych. Leszek Herman. Audiobook. Czas trwania: 23 godz., czyta Marcin Przybylski.

Bardzo przyjemnie spędzony czas. Książka dla fanów Dana Browna: zaginione skarby, naziści, rosyjska mafia, angielska arystokracja i polska policja.

Chylę głowę przed panem Hermanem za ogrom wiedzy i umiejętność jej przekazania bez zanudzania.

Polecam.

 

13. Duma i uprzedzenie. Jane Austen. Audiobook, czyta Joanna Szczepkowska, czas trwania 13 godzin i 30 minut.

Książka wysłuchana w ramach mojego osobistego wyzwania: "Powrót do klasyki, ale w audiobooku".

Książkę czytałam jako nastoletnie dziewczę. A teraz, kiedy sama jestem matką nastoletniego dziecka, to postanowiłam sobie ją przypomnieć. Stwierdzam, że zupełnie inaczej odebrałam tę książkę.

Ło matko! 5 córek?

Co nie zmienia faktu, że pozostaje pod wrażeniem autorki i polecam.

 

14. Quo vadis. Henryk Sienkiewicz Audiobook, czyta Wiktor Zborowski, czas trwania 28 godzin, 43 minuty.

Książka wysłuchana w ramach mojego osobistego wyzwania: "Powrót do klasyki, ale w audiobooku". Wyzwanie z 2019 roku, ale będę je kontynuować w roku bieżącym.

Rewelacyjnie przeczytana książka. Jestem pod wrażeniem pracy jaką wykonał Zborowski. A Sienkiewicz Wielkim Pisarzem jest. I basta! Pozostaję w zachwycie.

Polecam.

 

15. Harry Potter i Kamień Filozoficzny. J.K. Rowling

Audiobook, czyta Piotr Fronczewski, czas trwania: 9 godzin, 22 minuty

Rozpoczynam letnią przygodę z Harrym P. Po tym jak usłyszałam od własnych dzieci, że (i tu cytat): to siara nie znać Harrego Pottera. Czeka mnie ponad 130 godzin słuchania.

A Pan Fronczewski mistrzem jest i basta.

Zapowiada się cudne lato z Harrym.

Oczywiście polecam.

 

16. Harry Potter i Komnata Tajemnic. J.K. Rowling

Audiobook, czyta Piotr Fronczewski, czas trwania 10 godz., 26 minut.

Ciąg dalszy poznawania przygód Harrego i jego przyjaciół.

Cokolwiek by tu nie napisać, to i tak wszystko o tej książce napisano.

Dołączam do fanów.

 

17. Harry Potter i więzień Azkabanu. J.K Rowling. Audiobook, czyta Piotr Fronczewski, czas trwania 12 godzin, 55 minut.

Lata z Harrym P. ciąg dalszy.

Polecam.

 

 

18. Harry Potter i Czara Ognia. J.K ROWLING. AUDIOBOOK, CZYTA WIKTOR ZBOROWSKI, CZAS TRWANIA 23 GODZIN, 20 MINUT.

Ta część najmniej przypadła mi do gustu.

Według mnie Fronczewski lepiej oddaje klimat powieści.

Polecam.

 

19.  Harry Potter i Zakon Feniksa. J.K. Rowling

Audiobook, czas trwania: 30 godz. 30 minut, czyta Piotr Fronczewski.

Pozostając w zachwycie nad tą serią muszę się przyznać, że ta część będzie mi się kojarzyła z "uszami dalekiego zasięgu". I nic na to nie poradzę.

Polecam

 

20. Droga, Cormac McCarthy. Audiobook, czyta Krzysztof Gosztyła, czas trwania 9 godz. 11 minut.

Nie zaiskrzyło.

 

21. Nie opuszczaj mnie. Kazuo Ishiguro. Audiobook, czyta Maria Peszek, czas trwania 9 godzin, 31 minut.

Książka miała premierę w 2017 roku i zaliczana jest do powieści science-fiction. Tylko zastanawiam się jak długo jeszcze... Kiedy się stanie literaturą faktu? A może już jest?

To moje pierwsze spotkanie z tym Noblistą. Ale z pewnością nie ostatnie.

Polecam.

 

22. Filary Ziemi. Ken Follett. Audiobook. Czas trwania 45 godzin, 35 minut. Czyta zespół lektorów.

Ta superprodukcja Audioteki to najlepszy audiobook, jakiego wysłuchałam. Narratorem jest Mistrz Krzysztof Gosztyła, a głosu przeorowi Filipowi udzielił Piotr Cyrwus kojarzony przeze mnie do tej pory z Rysiem z Klanu. Tutaj Pan Piotr wykonał kawał dobrej roboty. Kłaniam się nisko.

A sama powieść? Choć średniowiecze to nie moja bajka, to przy tej książce 45 godzin minęło nie wiem, kiedy. Konflikty na linii państwo-kościół, walka o władze to nie są przypadłości współczesności. Ciekawie przedstawione i dające do myślenia.

Polecam.

 

23. Miłość w czasach zarazy. Gabriel Garcia Marquez

Audiobook. Czas trwania 20 godzin, 8 minut, czyta Adam Ferency.

Po raz pierwszy odkąd słucham audiobooki, czyli od ponad 4 lat, po raz pierwszy zdarzyło mi się, że po wysłuchaniu audiobooka mam ochotę przeczytać książkę. Mam wrażenie, że podczas słuchania czegoś mi brakło, albo coś mi umknęło. Choć Pan Adam Ferency spisał się jak zwykle rewelacyjnie.

Kiedyś do niej wrócę.

 

24. Lolita. Vladimir Nabokov, audiobook, czyta Wojciech Żołądkowicz, czas trwania: 14 godzin, 30 minut.

Kolejna książka z mojego osobistego wyzwania: : "Powrót do klasyki, ale w audiobooku".

Pozostaję w zachwycie, choć na pewne sprawy patrzę już zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy czytałam przedmaturalnie.

Ale trafność wielu spostrzeżeń aktualna do dziś.

Polecam.

 

 

Najlepszym audiobookiem w tym roku zostały Filary Ziemi.

I jak do tej pory jest to najlepszy audiobook jaki wysłuchałam w życiu!

 

 

Podsumowując: Bardzo polecam tę formę poznawania literatury.

 

 

czwartek, 17 grudnia 2020

Dziewczyny z Solidarności. Anna Herbich

 

TYTUŁ: Dziewczyny z Solidarności
AUTOR: Anna Herbich 
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont
GATUNEK: literatura faktu/wspomnienia
STRON: 366
DATA PREMIERY: 10 października 2016


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





Ostatnią niedzielę spędziłam z tą książką. Nieprzypadkowo. To była niedziela 13 grudnia. Tak samo jak 39 lat temu. Tylko że ja wtedy byłam małą dziewczynką i do tego bardzo złą, bo nie puścili mi Teleranka.
Ja tylko zobaczyłam TĘ datę, to postanowiłam, że poczytam wspomnienia kilku kobiet, które były uczestniczkami tamtych pamiętnych grudniowych wydarzeń.

Jestem fanką twórczości Herbich i cyklu Prawdziwe historie.
Dla mnie największą wartością tej serii jest ocalenie pamięci świadków ważnych wydarzeń.
I mam świadomość, że opowieści te są bardzo subiektywne, bo każda z tych kobiet miała inne doświadczenia życiowe i inaczej przeżywała stan wojenny i czas po nim.

Kiedy po nią sięgałam, to miałam przeświadczenie, że to będzie najmniej emocjonująca ze wszystkich sześciu części tej serii. Bo, mnie się wydawało, że nie można porównać wspomnień np. Dziewczyn z Wołynia do Dziewczyn z Solidarności. I się pomyliłam.
We mnie ta książka wywołała emocje. Ale zupełnie różne niż w poprzednich książkach Herbich. Dlaczego? Dlatego, że część opowiadanych wydarzeń pamiętam. Kolejki po wszystko w pustych sklepach, kartki na żywność, kolorowe wystawy Peweksu, które każdemu dziecku w tamtych czasach jawiły się jako raj dziecięcych marzeń. To są moje wspomnienia.

Wspomnienia kobiet z tej serii są zupełnie inne. One były już dorosłe. Początki Solidarności, strajki, aresztowania, internowania, strach o najbliższych, czołgi i strzelanie do ludzi na ulicach.
Jedna z kobiet opisuje taki moment, kiedy to sama została aresztowana i nie miała przez długi czas informacji o swoim synu. Mnie, jako matce, ciężko było czytać. Strach i niepewność zmieszane z brakiem informacji to związek emocjonalnie paraliżujący. Albo wspomnienia maturzystki, która za swoje działania mogła być niedopuszczona do matury.

Bohaterki tej serii opowiadają też o okresie sprzed Solidarności. W jakich domach się wychowały i co było powodem, że wstąpiły do Solidarności. Równie ciekawie przedstawiały czas, kiedy już nastały częściowo wolne wybory w 1989 roku i czas po nich.

Ta część Prawdziwych Historii nastawiła mnie bardzo refleksyjnie. Rozumiem, że czytelnik młodszy odbierze ją inaczej niż czytelnik, który pamięta tamten czas. 
Doszłam do wniosku: jak bardzo zmieniło się życie jednego pokolenia. Od zakupów na kartki do sklepów wielkopowierzchniowych. Od szarego komunizmu do pstrokatego kapitalizmu. Od stanu wojennego do lockdownu. Dużo różnic, ale też nasuwają się pewne skojarzenia. Jakie? 
Nie zdradzę, bo mam nadzieję, że każdy czytelnik sam wysnuje wnioski.

Schemat całej serii Prawdziwe historie autorstwa Anny Herbich jest taki sam: dziewczyny, którym przyszło żyć w okrutnych albo ciekawych czasach, przeżyły rzeczy niewyobrażalne lub niepowtarzalne, zechciały opowiedzieć swoją historię, dołożyły niesamowite zdjęcia, a wydawnictwo Znak wspaniale to wydało. Ja to kupuję" w całości. I traktuje jako historię kobiet-świadków, które autorka ocaliła od zapomnienia.

Polecam. Niezmiennie.

wtorek, 8 grudnia 2020

Dziewczyny ocalałe. Kobiety, które przetrwały Holocaust. Anna Herbich

TYTUŁ: Dziewczyny ocalałe. Kobiety, które przetrwały Holocaust.
AUTOR: Anna Herbich 
WYDAWNICTWO: Znak Horyzont
GATUNEK: literatura faktu/wspomnienia
STRON: 300
DATA PREMIERY: 29 stycznia 2020


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




To już moja czwarta*, z sześciu, napisanych przez Autorkę książek.
Nie będę ukrywać, że jestem fanką twórczości Herbich i cyklu Prawdziwe historie.
Dla mnie największą wartością tej serii jest ocalenie pamięci świadków ważnych wydarzeń.

Pani Anna zebrała wspomnienia siedmiu kobiet. Teraz już dam u kresu swych dni. Ale wspomnienia dotyczą czasu kiedy były dziećmi i przyszło im dorastać w czasie wojny. Choć ja też z ciekawością czytałam o tym jak potoczyły się losy powojenne uratowanych dziewczyn.
Tych historii nie da się czytać bez łez. Gdyby były to koleje losu wymyślone i ujęte w formie powieści, to ciężko byłoby mi uwierzyć, że takie przypadki mógły spotkać tak niewinne istoty. Jak się okazuje, to życie pisze najbardziej niesamowite i najokrutniejsze scenariusze.
Każda z tych siedmiu kobiet opowiada swoją historię. I każdej z nich dzieje można podzielić na 3 etapy: przedwojenny, wojenny i powojenny. I choć pierwsze dwa najczęściej się pokrywają (myślę tu o beztroskim dzieciństwie i niesamowitym szczęściu przeżycia), to ten trzeci różni się znacząco. Nie będę zdradzać szczegółów, ale jak żyć, kiedy zostało się JEDYNYM ocalałym członkiem rodziny? Albo prawdziwą tożsamość odkrywa się po latach?
Ważnym elementem w tych opowieściach są zdjęcia. Dla mnie są pięknym uzupełnieniem słowa pisanego. I tworzą niesamowity klimat tej książki.

Schemat całej serii Prawdziwe historie autorstwa Anny Herbich jest taki sam: dziewczyny, którym przyszło żyć w okrutnych albo ciekawych czasach, przeżyły rzeczy niewyobrażalne, zechciały opowiedzieć swoją historię, dołożyły niesamowite zdjęcia, a wydawnictwo Znak wspaniale to wydało. Ja to kupuję" w całości.


5 lutego 2020 roku miałam zaszczyt i przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim z Panią Anną i jej bohaterkami. Spotkanie odbyło się w Warszawie w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN przy ul. Anielewicza 6. Wysłuchać opowieści tych kobiet na żywo, a przeczytać w książce, to jednak nie jest to samo. Bardzo zachęcam do takich spotkań. Mnie łzy z oczu nie schodziły. Niesamowite przeżycie, kiedy słyszysz jak drżącym głosem ocalała kobieta opowiada o rzeczach tak niewyobrażalnych, że aż trudnych do uwierzenia. Jeszcze raz mocno zachęcam do takich spotkań. A wydawnictwu Znak dziękuję za zaproszenie.

       



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



 
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

Polecam.

*Trzy poprzednie książki tej Autorki, które czytałam to: Dziewczyny sprawiedliwe, Dziewczyny z Syberii, Dziewczyny z Wołynia. Moje opinie o tych książkach można znaleźć na blogu wpisując nazwisko autorki w lupkę. 


            Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwu Znak Horyzont

sobota, 5 grudnia 2020

Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945. Sylwia Winnik

 

                                  TYTUŁ: Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945
                                                       AUTOR: Sylwia Winnik
                                                        WYDAWNICTWO: Znak
                                                     GATUNEK: literatura faktu
                                                              STRON: 208
                                             DATA PREMIERY: 10 listopada 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





Ta niewielkich rozmiarów książeczka jest jak mała tabletka. To nie rozmiar ma tu znaczenie, a siła rażenia. Bo ta moc u Winnik zawsze jest duża. Wiem co piszę, bo już dwie Jej książki za mną.

To jest idealna lektura na grudniowy wieczór.
Zanim wpadniemy w szał porządków albo szpony konsumpcjonizmu.
Pomyślmy w tym wyjątkowym czasie o tych, którzy nie mieli nic, albo bardzo niewiele, a potrafili świętować i cieszyć się tym, co mają.
Wojna jest strasznie okrutnym czasem. Wyzwala z człowieka wiele złych emocji. A jak uwolnić te dobre?
Jak świętować narodziny Jezusa, uśmiechać się i śpiewać kolędy, kiedy rodzina niekompletna, albo co gorzej wiele kilometrów od nas? Jak świętować, kiedy nie ma co postawić na stole, albo jest tego bardzo niewiele? Jak obchodzić Boże Narodzenie będąc uwięzionym w obozie koncentracyjnym?

Autorka zebrała wspomnienia osób, które pamiętają te wojenne święta. Ocaliła od zapomnienia.
Ja jestem wrażliwa na zdjęcia. W moim odczuciu są pięknym uzupełnieniem tekstu. Tutaj je znajdziemy. Pokazują świat i ludzi, których już nie ma.

Ten zbiór wspomnień przypomina, przynajmniej mi, co w życiu jest ważne. Nie tylko w okresie świąt. Nieistotne są rzeczy materialne. Ważne z kim spędzamy ten wyjątkowy czas. I o kim pamiętamy przy rodzinnym stole w blasku choinki. I jak niewiele potrzeba by poczuć magię świat.

I cokolwiek bym tu napisała, to i tak nie oddam emocji, które towarzyszą podczas czytania.

Polecam. Szczególnie w czasie przygotowań do świąt. Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się co jest w życiu ważne.

środa, 2 grudnia 2020

Asystentka. S.K. Tremayne


TYTUŁ: Asystentka
AUTOR: S.K. Tremayne
WYDAWNICTWO: Czarna Owca 
GATUNEK: thriller psychologiczny
STRON: 432
DATA PREMIERY: 25 listopada 2020



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Asystentka to najnowsza książka tego autora wydana w Polsce. Ponieważ jego wszystkie wcześniejsze bardzo mi się podobały, to i po tę sięgnęłam bez zastanowienia.

Główna bohaterka, Jo, właśnie rozwiodła się z mężem. Przyjaciółka zaprosiła ją pod swój dach do czasu aż znajdzie sobie jakieś mieszkanko. Tabithy to kobieta zamożna i lubiąca wygodne życie. I to zamiłowanie do komfortu odzwierciedla jej dom. Jest naszprycowany elektroniką, która ma pomagać w codziennym życiu. Elektra, bo tak nazywa się ta wirtualna asystentka może podać prognozę pogody, wyszukać potrzebne informacje w Internecie, włączyć muzykę czy regulować natężenie oświetlenia. Fajna sprawa, nie? Jo mieszka w inteligentnym domu swojej przyjaciółki w Londynie, zwiedza miasto, a kiedy się nudzi, to rozmawia z Elektrą. Aż do momentu, kiedy Elektra wypowiada zdanie: Wiem, co zrobiłaś". I od tej chwili już nie jest spokojnie.

Akcja przyspiesza, a myśli szaleją. Wokół Jo dzieją się dziwne rzeczy, a ona sama nie wie już co jest prawdą, a co jej urojeniem. Jo zostaje osaczona w Internecie. Ktoś wysyła emaile, hejtuje znajomych, likwiduje konta w mediach społecznościowych i robi wiele innych rzeczy, które powodują, że Jo zostaje zastraszona i odizolowana. Czy to robi Elektra, która się zbuntowała czy ktoś inny? I dlaczego?

Autor bardzo sprawnie budował napięcie. Wspomnienia Jo, które przeplatają się z teraźniejszością dawały wiele możliwości do spekulacji. Czytałam z coraz większym zaciekawieniem i przerażaniem. A jeśli to domowa asystentka przejęła kontrolę nad życiem Jo? Czy do tego zmierza świat? Czy ludzi zastąpi sztuczna inteligencja? Czy dla własnej wygody jesteśmy gotowi oddać władzę nad własnym życiem?

Podsumuję tak: dobry thriller, który szybko i z zaciekawieniem się czyta, napięcie odpowiednie dozowane, zakończenie, którego raczej się nikt nie spodziewa. Uważam jednak, że najważniejszy jest tu wątek edukacyjny. Przejęcie kontroli przez sztuczną inteligencję i zmiany, jakie mogą zaistnieć w rzeczywistym i wirtualnym świecie to temat, który wart jest zastanowienia.

Jeśli ktoś przeczytał już Lokatorkę autorstwa J.P. Delaney, to i w tę książkę wsiąknie na kilka godzin. Bardzo podobne książki.
A jeśli kogoś interesują zagrożenia ze strony wirtualnego świata, to polecam trylogię Ukryta sieć Jakuba Szamałka.
Moje opinie na temat tych książek można znaleźć na blogu wpisując w lupkę nazwisko J.P. Delaney lub Szamałek.