TYTUŁ: Rozmowy z użyciem głowy czyli ekonomia dla dzieci
AUTOR: Anna Garbolińska
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: Literatura współczesna/dla dzieci
STRON: 81
STRON: 81
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Czy z dziećmi należy rozmawiać o ekonomii?
To pytanie należy sobie postawić zanim sięgnie się po tę pozycję.
Książka ta jest skierowana do dzieci w wieku 9-14 lat. Postanowiłam więc przeczytać ją z moim dwunastoletnim synem. I przy okazji sprawdzić jego wiedzę, ale i też czy przekaz tej lektury jest jasny i klarowny dla tej grupy wiekowej.
Często jestem pytana dlaczego czytam książki dla dzieci o ekonomii. Powody są dwa: sama ma wykształcenie ekonomiczno-administracyjne i posiadam ciekawskie dzieci. To połączenie sprawiło, że pomimo posiadanej wiedzy nie potrafiłam odpowiedzieć kilkulatkowi na zadane przez niego pytanie. Choć wiedziałam CO powiedzieć, to nie wiedziałam JAK.
Autorka prowadzi narrację w postaci rozmowy matki z córką. Dociekliwa dziewczynka zadaje mnóstwo pytań. Zupełnie jakbym widziała mojego syna. I on też w trakcie czytanie je zadawał. Choć zupełnie inne niż bohaterka książki. Duży plus za ten pomysł dla Garbolińskiej.
Tematy podzielone są na rozdziały. Mamy więc rozdział o pieniądzach, bankach, monopolu, giełdzie, budżecie, podatkach, inflacji, konsumencie i bezrobociu. Autorka nie pisze tylko o poruszanym temacie, ale też o terminach powiązanych, jak np. pisząc o monopolu tłumaczy co to jest konkurencja, popyt, podaż. Wszystko poparte przykładami dostosowanymi do docelowej grupy wiekowej.
Książka jest estetycznie wydana w twardej oprawie i z ciekawymi rysunkami. To też ma znaczenie dla mnie.
Ale mam jedno zastrzeżenie obok którego nie mogę przejść obojętnie. Z krótkiej notki o autorce dowiedziałam się m.in, że jest członkiem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. I to jest dla mnie powód dla którego oczekuję od pisarki, że informacje zawarte w książce będą rzetelne. Ale kiedy pisze o podatkach i używa określenia "podatek od psów", to ja nie mogę takiego "babola" zostawić bez komentarza.
Z moich informacji wynika, że w żadnym cywilizowanym kraju psy nie płacą podatków. Podatki płacą ich właściciele. I ten podatek nazywa się "podatek od POSIADANIA psa". U mojej pani profesor od prawa podatkowego pani Garbolińska po prostu nie zdałaby egzaminu.
Ponieważ jestem wielkim orędownikiem zapoznawania dzieci od najmłodszych lat z ekonomią, to dlatego bardzo polecam tę książkę. Wiedza podana jest w sposób prosty i zrozumiały. Forma dialogu wręcz wymusza pytania od czytającego nastolatka. Pozycja ta może być powodem do ciekawej dyskusji.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz