poniedziałek, 22 października 2018

Ale mnie strzeż od wszelkiego złego. Izabela Bucka {RECENZJA PRZEDPREMIEROWA}

TYTUŁ: Ale mnie strzeż od wszelkiego złego
AUTOR: Izabela Bucka
WYDAWNICTWO: Novae Res
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 368
Data premiery: 25 października 2018 


Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





Postaram się dziś Cię zachęcić do przeczytania interesującej książki. Książki niezwykłej z kilku powodów.

To jest debiut. A ja chętnie daję szansę początkującym pisarzom.

Książka ta zdobyła pierwsze miejsce w VII edycji konkursu "Literacki Debiut Roku" organizowanym przez Wydawnictwo Novae Res. Konkurs ten prowadzony jest pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Tematyka poruszona przez autorkę należy do bardzo ciekawych, a mam wrażenie, że  trochę przemilczanych przez pisarzy i historyków. Mowa tu o akcji T4, programu realizowanego w III Rzeszy w latach 1939-1945 polegającej na "eliminacji życia niewartego życia". Z tym tematem spotkałam się np. w  książce Steve Sam-Sandberg "Wybrańcy".

I nie będę ukrywać, że i okładka zwróciła moją uwagę. Dla mnie szata graficzna ma znaczenie.

W zasobach internetu nie znalazłam wiele o samej autorce. To raczej niespotykane. Nie ma strony autorskiej, nie istnieje w mediach społecznościowych. Na okładce książki znalazłam tylko, że Pani Izabela jest nauczycielką, ukończyła polonistykę i kulturoznawstwo na UŁ. Mieszka i pracuje w Łodzi. Czas na zmiany, chyba, Pani Autorko? 

Samej fabuły nie będę przedstawiać. Napiszę tylko, że akcja ma miejsce na przełomie 1939 i 1940 roku w szpitalu psychiatrycznym w miejscowości Płonna. Pomimo izolacji chorych od świata zewnętrznego, to właśnie ten świat, opętany wojną, wtargnie i spowoduje trzęsienie ziemi wśród chorych. Wszystko się zmieni...

Choć temat nie należy do łatwych, to Pani Izabela poradziła sobie z nim doskonale. I od razu, podkreślę to z całą mocą, nie jest książka historyczna. Nie mamy tu wykładu o samej akcji T4, ani innych informacji historycznych. Moim zdaniem, autorka przyjęła, że po jej książkę sięgną czytelnicy, którzy posiadają już wiedzę w tym temacie. Jeśli, więc, szukacie danych o programie T4, to tutaj ich nie znajdziecie. ALE... jest duże ale....
Bucka skupiła się na czymś innym. I moim zdaniem, podkreślam moim, autorka zwróciła się ku emocjom. Ale nie tylko pacjentów, ale i innych mieszkańców okolic i pracowników szpitala. Strach, niepokój, niewiedza, zaskoczenie i działania, których nikt nie rozumie, przeprowadzane przez Niemców stają na pierwszym planie tej powieści. Tak, to emocje: trudne, niezrozumiałe i bolesne. Bo wystarczy jeden znak w papierach pacjenta i wyjeżdża on ciężarówką w nieznane. Nieznane tylko do czasu...

Autorce udało się przedstawić tak ten temat, że momentami musiałam robić sobie przerwy w czytaniu. Mnóstwo pytań nie dawało mi spokoju. Akcja powieści toczy się niespiesznie, poznajemy pacjentów, ich życie w szpitalu, personel z różnym podejściem do chorych, okolice szpitala. Mając na względzie stan medycyny w latach 40 XX wieku, to i tak zastanawiałam się jak łatwo umieścić człowieka w takim miejscu jak szpital psychiatryczny. Jak łatwo usunąć go ze swojego życia. A, wraz z przerzucanymi kartkami, dochodziłam do wniosku: jak łatwo dokonać "eliminacji życia niewartego życia". Świetnie to oddaje autorka w swojej książce:

"Eutanazja...niepełnowartościowych istnień  (...). Nie wyleczy się ich. Nie ma na to pieniędzy, możliwości. I nie ma sensu. Lepiej uwolnić od nich zdrowe społeczeństwo. Uwolnić ich samych. Od cierpienia i bezmyślnej egzystencji. To akt łaski. (...) Zresztą szkoda na nich pieniędzy. I... trudu (...). To niepotrzebne pasożyty, do niczego nieprzydatne".

Jest jeszcze coś, na co ja zwróciłam uwagę. Izabela Bucka to kobieta o niezwykłej wrażliwości. Do takich wniosków doszłam po zakończeniu tej lektury. Pewne sytuacje czy opisywane zdarzenia przedstawiła tak, że moje myśli pędziły jak szalone. Bohaterowie wykreowani są tak, że trudno jednoznacznie ich ocenić. Ocenić trudno, ale myśli typu: "co ja bym zrobiła na jej/jego miejscu?", to wracały jak bumerang. Świetnie oddana jest atmosfera samego szpitala, ale też napięcie związane z  zachowaniem Niemców. Niepokój pacjentów i strach personelu. I ten klimat uwiódł mnie, chyba, najbardziej, obok samej tematyki, oczywiście. 

I jeśli do tego dołożymy jeszcze piękny język jakim posługuje się autorka... Powoduje on, że oczami wyobraźni widziałam opisywane zdarzenia i przeżywałam przedstawiane emocje. Momentami bardzo plastyczny i barwny, uwalniający u czytelnika cale pokłady empatii. I niecenzuralne słowa...

I do tego zakończenie. Eh, przeczytajcie sami.

Polecam szczerze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kruchy lód. Krzysztof Bochus

    TYTUŁ :   Kruchy lód AUTOR :  Krzysztof Bochus  WYDAWNICTWO : Skarpa Warszawska GATUNEK:  kryminał STRON : 368 DATA PREMIERY:  13 marca ...