TYTUŁ: Silva rerum. Silva rerum II
AUTOR: Kristina Sabaliauskaitė
WYDAWNICTWO: Znak, Wydawnictwo Literackie
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 512, 404
DATA PREMIERY: 7 września 2015,19 września 2018
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Dziś wyjątkowo o dwóch książkach w jednym wpisie. Dlaczego? Bo o obydwu częściach mogę napisać bardzo podobnie, jeśli nie tak samo. A to się rzadko zdarza. To jeden powód. Kolejny to taki, że po skończeniu tych książek mam wrażenie, że cokolwiek o nich napiszę, to i tak nie oddam swego zachwytu. Kolejna rzadkość w moim czytelniczym życiu: nieumiejętność ubrania w słowa swoich emocji towarzyszącym czytanej powieści. Ale spróbuję.
Zanim zagłębiłam się w historię litewskiej rodziny Narwojszów moją uwagę zwrócił sposób przedstawienia tej opowieści. Zdania bardzo wielokrotnie złożone (wiem, że nie ma takich w języku polskim, ale takie określenie bardzo mi tutaj pasuje) czasami zajmujące pół strony i brak dialogów. A także mnóstwo dygresji, które zbaczają z głównego wątku, a które tworzą niesamowite tło dla całej powieści. Nie po raz pierwszy spotykam się z takim zapisem tekstu w książce. Bardzo podobnie pisze Jose Saramago. I jego książki czyta się znakomicie, więc nauczona doświadczeniem poddałam się tej powieści. I odpłynęłam całkowicie.
Niesamowita historia Litwy i jej mieszkańców została pokazana w sposób bardzo plastyczny i emocjonujący. Dzieje rodu Elżbiety i Jana Macieja, a także ich dzieci Urszuli i Kazimierza wywołują wiele wrażeń i skłaniają do przemyśleń. Autorka świetnie oddaje klimat opisywanych wydarzeń, miejsc i ludzi poprzez przedstawienie mnóstwa drobnych szczegółów dotyczących życia ówczesnego społeczeństwa. Opisy życia klasztornego Urszuli i studenckiego Kazimierza w Wilnie dostarczają mnóstwa informacji o Litwie i nastrojach tam panujących. Do tego stopnia autorka mnie zauroczyła tym miastem, że na ten rok zaplanowałam podróż do Wilna.
W drugiej części poznajemy dalsze losy członków rodziny. Będzie nam towarzyszył głód, klęska nieurodzaju, wspomnienia, choroby, wojny, Szwedzi, Moskale. Będzie dużo się działo i będzie o czym rozmyślać. Pojawią się nowi bohaterowie, nowe emocje i kolejne ciekawe wydarzenia.
Ja zwróciłam uwagę jeszcze na kreacje postaci. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale mnie na pierwszy plan wysunęła się rola kobiety. Kobiety w rodzinie, w małżeństwie, klasztorze i w domu schadzek. Nie chcę pisać za dużo, aby nie spojerować, ale bardzo współczułam Elżbiecie i nie mogłam spokojnie czytać o jej rodzicielstwie. Wkurzała mnie Urszula, którą chętnie bym potrząsnęła. A i panowie dobrze nakreśleni: Jan Maciej, który spokojnie żył w swoim świecie, a i Kazimierz, który nie mógł się zdecydować... Autorka nakreśliła wyraziste postacie, które nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Ale wraz z mijającymi latami stosunek czytelnika do bohaterów się zmienia. Jak i sami bohaterowie.
Na koniec dodam tylko, że oprócz specyficznego zapisu, niesamowicie emocjonującej historii litewskiej szlachty i ciekawych postaci, autorka naszpikowała tę historię mnóstwem prawd życiowych, ironią, humorem i refleksjami nad którymi wielokrotnie przystawałam.
Podsumowując: rewelacyjnie rozpoczęty rok! Oby tak dalej.
Polecam.
PS Nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na przetłumaczenie części trzeciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz