TYTUŁ: Mama zawsze wraca
AUTOR: Agata Tuszyńska, Iwona Chmielewska
WYDAWNICTWO: Dwie Siostry
GATUNEK: literatura piękna
LICZBA STRON: 64
DATA PREMIERY: 18 marca 2020
Czasami zdarzają się takie sytuacje, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że to książka niekiedy wybiera mnie, a nie ja ją. Kiedy byłam w bibliotece, to pani bibliotekarka wnosiła akurat nowości. I jedna z nich spadła z niesionego stosiku prosto pod moje nogi. To była właśnie ta książka. Podniosłam, przeczytałam na okładce tekst i od razu ją wypożyczyłam. To było tuż po premierze i wtedy tak o niej pisałam:
Niewielkich rozmiarów książeczka o ogromnym ładunku emocjonalnym.
Poruszająca historia ocalałej z Zagłady dziewczynki, która była ukrywana przez swoją mamę w piwnicy.
Połączenie naiwności dziecka z okrucieństwem wojny sprawia, że ta opowieść pozostaje w czytelniku na zawsze.
I do tego jeszcze niesamowicie przecudowne i przesiąknięte wrażliwością ilustracje Iwony Chmielewskiej.
Postawię sobie tę książkę obok książki Renaty Piątkowskiej pt. Dzieci, których nie ma. Ten sam poziom poruszenia czytelniczego.
PS Kiedy zobaczyłam, że książka kosztuje w granicach 30 zł, to wydało mi się to wtedy trochę za dużo w stosunku do liczby stron (64 strony). Teraz ją kupię, bo warta każdej wydanej złotówki. Oprócz poruszającej treści książka jest bardzo pięknie wydana. Ten egzemplarz miałam z biblioteki.
To było ponad rok temu. Ale jak postanowiłam, tak zrobiłam. Kupiłam. I przeczytałam jeszcze raz. A mnie to się zdarza bardzo rzadko. I jaki jest mój odbiór teraz, po roku?
Zdania nie zmieniam. Ta książka jest do wielokrotnych powrotów.
W opowieści poruszone jest tak wiele. Bo to nie tylko wspomnienia o wojnie, getcie, ukrywaniu się czy próbie przeżycia. Nasza mała bohaterka, Zosia, urodziła się w maju 1939 roku. Do getta trafia, kiedy ma około 2 lat. Mnie trudno sobie wyobrazić jak wygląda życie takiego malucha zamkniętego w piwnicy, który prawie całe dnie spędza sam. Mama oczywiście zagląda do kryjówki swojego dziecka. Przynosi jedzenia, bawi się z nim, przytula, opowiada. Ależ, to dziecko jest tak małe, że nawet nie nadaje się do współczesnego przedszkola!
Ta historia pokazuje wielką miłość matki do dziecka. Że nie ma dla matki rzeczy niemożliwych. Że pomysłowość, jaką wykazuje się rodzicielka, by zabawić córkę jest bez granic. Rysowanie, nauka liter i cyfr, haftowanie, zabawki zrobione z jakiś niepotrzebnych rzeczy, czytanie i jeszcze mnóstwo innych zajęć.
Izolacja w piwnicy i nieustający strach powodują, że Zosia rozwija się zupełnie inaczej niż inne dzieci. Nie zna niektórych pojęć, nie rozumie określeń czy nadzwyczajnej na świecie nigdy nie widziała na oczy żywego zwierzęcia. To wszystko ma wpływ na późniejsze życie Zosi. O czym opowiada już dorosła Zofia. Zofia porusza też tematy, oprócz miłości rodzicielskiej i wojny, takie jak tożsamość, dorastanie, ojczyzna, rodzina, wspomnienia i wiele innych.
To bardzo przeszywająca serce książka. Oprócz samej historii niesamowitych wrażeń dostarczają ilustracje Iwony Chmielewskiej. Są pięknym dopełnieniem treści. Przejmujące i poruszające.
I na koniec kłaniam się nisko Wydawnictwu Dwie Siostry. Książka jest pięknie wydana: twarda oprawa, dobrej jakości papier, ciekawa historia opowiedziana w poruszający sposób i do tego ilustracje, które można oglądać wielokrotnie.
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz