TYTUŁ: Mistrz. Tadeusz Teddy Pietrzykowski.
AUTOR: Eleonora Szafran
WYDAWNICTWO: Ringier Axel Springer Polska
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 304
DATA PREMIERY: 1 września 2021
Książka ta należy do tego typu lektur, które cenię najbardziej, czyli do literatury faktu. I choć 17 kwietnia 2021 minęło już 30 lat od śmierci Pietrzykowskiego, to słowa mistrza ujrzały światło dzięki córce, Eleonorze Szafran.
Książka podzielona jest na rozdziały, które, w moim odczuciu, stanowią takie stop-klatki z życia Teddego. W każdym rozdziale opisuje coś innego. Jest rozdział o pierwszej walce, o warunkach życia w obozie Auschwitz, o Witoldzie Pileckim, o Maksymilianie Marii Kolbie, o dzieciach Zamojszczyzny. Pietrzykowski pisze prosto i jednocześnie obrazowo tak, że momentami łzy same napływają do oczu. Dużo też poświęca uwagi stosunkom panującym w obozie. Po wygranej walce wygranym chlebem dzieli się ze współwięźniami. Dzięki swojej pozycji w obozie pomaga każdemu jak może. Tak jak pisze o zdrajcach i kolaborantach, tak też pisze o Niemcach, którzy mu pomagali. Nie dzieli ludzi ze względu na narodowość, tylko na to kto, jakim był człowiekiem.
Każdy rozdział rozpoczynają słowa córki. Stanowią krótki wstęp i komentarz do opisywanych wydarzeń. Na końcu Pani Eleonora bardzo pięknie pisze o swoim tacie. Ze łzami w oczach, nie mniejszymi niż przy opisach życia w obozach, czytałam o życiu w powojennej Polsce i poszukiwaniu rodzinnego ciepła przez Tadeusza. Polecam szczególnej uwadze.
Ważne jest też kilka słów od redaktora, który wyjaśnia jak powstała książka. Nie są to tylko zapiski Pietrzykowskiego, które znalazła córka. Są to też wywiady z gazet, słowa nagrane dla Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, wycinki z prasy, luźne notatki Teddego.
Na mnie zrobiły też wrażenia zdjęcia, które są na końcu książki oraz rysunki byłego więźnia. Wydawać by się mogło, że bokser to taki twardziel, który leje ludzi po mordzie, a tu oglądamy piękne rysunki i szkice Pietrzykowskiego. Robią wrażenie. I cudnie dopełniają słowa zawarte w książce.
Po raz kolejny jestem wdzięczna, że mogłam przeczytać słowa świadka tamtych okrutnych czasów. I choć nie ma Go od dawna wśród żywych, to dzięki córce pamięć o Nim pozostanie na kartach tej książki.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz