TYTUŁ: Wilczy gang i nowe historie Kazimierza Nóżki.
AUTOR: Marcin Szumowski
WYDAWNICTWO: Oficyna 4eM
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 304
DATA PREMIERY: 17 czerwca 2020
CYKL: Inne historie Kazimierza Nóżka (tom 2)
To, że kocham Bieszczady to jedno. Lubię nie tylko dreptać po tej części Karpat, ale też o niej czytać. Wiele już za mną książek, ale wciąż mi mało.
Kazimierz Nóżka to leśnik Nadleśnictwa Baligród, a Marcin Szumowski to dziennikarz zakochany w Bieszczadach. Pan Kazimierz Nóżka znany jest sporej grupie internautów dzięki zdjęciom i filmikom umieszczanym na facebookowym koncie Nadleśnictwa Baligród. I ja tam go właśnie spotkałam.
Historie opowiadane przez Pana Kazimierza są bardzo ciekawe. Poruszają różnorodną tematykę. Jest i niedźwiedzica Aga ze swoimi dziećmi: Grzesiem i Lesiem, którą znam z poprzedniej książki Niedźwiedzica z Baligrodu. Są borsuki ze swoim borsuczym lekarstwem. Są sójki, orzechówki, iskrzyki, nowo narodzone jelonki, super dzik Ferdek, zombie osa, kolorowe motyle, puszczyk uralski, muflony, a nawet niedźwiedzia kupa i las czaszek.
A pewnego dnia: Wilki mi się żrą między sobą. Powiada Pan Kazik i wzywa Szumowskiego do siebie. I co wynikło z tego spotkania?
W trakcie czytania o grzybach łykałam ślinę, tak pięknie leśnik opowiada o tych darach natury. I jak się okazało w Bieszczadach występuje grzyb, który jeszcze nie ma polskiej nazwy.
Możemy też uzyskać odpowiedzi na intrygujące pytania. Czy kaczka może przeżywać żałobę? Czy niedźwiedzie mają nałogi? Czy w bieszczadzkich lasach są plenery do kręcenia horrorów, a może i bajek?
Oprócz flory i fauny poczytamy też o nietuzinkowych mieszkańcach Bieszczad. Poznajemy leśnika o piłkarskim nazwisku z zamiłowaniem do uwieczniania cudów przyrody na zdjęciach oraz absolwenta leśnej Sorbony, który ma bardzo ciekawe i niebezpieczne hobby.
A te wszystkie bieszczadzkie opowieści okraszone są zdjęciami. Tym bardziej ciekawymi, że przeciętny turysta nie zdoła ich zrobić. Dzięki fotopułapkom można spojrzeć dzikom zwierzętom w oczy.
Dobrze, że są takie książki, bo dzięki nim oczekiwanie na coroczny urlop w Bieszczadach staje się znośniejsze.
Polecam.
PS Zdjęcie wydaje się może mało bieszczadzkie, ale zapewniam, że nawiązuje do treści książki.
Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Oficyny 4eM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz