TYTUŁ: Kat polskich dzieci.
Opowieść o Eugenii Pol
AUTOR: Błażej Torański
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
GATUNEK: reportaż
STRON: 210
DATA PREMIERY: 12 lipca 2022
Błażej Torański to pisarz i dziennikarz związany z Łodzią, To, po książce Mały Oświęcim, moje drugie spotkanie z autorem. Tak jak poprzednio autor wziął na tapet temat, który nie należy do lekkich.
O Małym Oświęcimiu pisałam tak:
Zdarzają
się jednak takie tytuły, które są jak emocjonalne tornado. Książki,
które odbierają mowę i pozostawiają bolesny ślad w czytelniku. I to jest
właśnie taka publikacja.
Potocznie
zwany obozem przy ulicy Przemysłowej w Łodzi był jedynym obozem
koncentracyjnym dla dzieci w Polsce, utworzonym na terenie getta
łódzkiego. Przebywały tam dzieci w wieku od 2 do 16 lat. Chociaż słowo
przebywały to jednak eufemizm. One tam ciężko pracowały ponad swoje siły
w warsztatach: szewskim, rymarskim, iglarskim, ślusarskim, krawieckim i wielu innych. Bite, głodzone, bez opieki medycznej, umierały
samotne.
Obóz
ten powstał w obrębie getta łódzkiego w grudniu 1942 roku. Został
wyzwolony w styczniu 1945. Ile dzieci przeszło przez ten obóz? Tego,
niestety, nikt nie potrafi ustalić. Naukowcy twierdzą, że od kilku do
kilkunastu tysięcy dzieci.
Tyle o samym obozie. A co robiła tam tytułowa Eugenia Pol?
Kobieta, rocznik 1923, była strażniczką i pracownicą funkcyjną oraz, jak się okazało po wojnie, zbrodniarką wojenną w jednym. Choć nigdy nie przyznała się do zrzucanych czynów, to i tak przesiedziała w więzieniu kilkanaście z zasądzonych 25 lat. Za co dostała wyrok? I dlaczego dopiero w latach 70 XX wieku on zapadł? O tym możemy przeczytać w tej książce.
Autor podzielił książkę na trzy części.
W pierwszej poznajemy obóz i warunki, w jakich żyły dzieci. Niektóre opisy i wypowiedzi samych dzieci mrożą krew w żyłach. Oszczędzę cytatów. Porażające.
W drugiej poznajemy życiorys tytułowej bohaterki. Znajdziemy tu rozważania na temat zmiany pisowni nazwiska, rodzicach, podpisania volkslisty i wypowiedzi dzieci o Pol. W trakcie czytania nasuwają się różne pytania. Mnie zdziwiły wypowiedzi dzieci, które twierdziły, że Eugenia była dobrą kobietą i nie znęcała się nad podopiecznymi. Zdania są zatem podzielone.
Trzecia część to losy powojenne „Anioła śmierci”, jak została nazwana Pol. Dla mnie niezrozumiałe było, że ta kobieta po wojnie pracowała w żłobku. Pracowała i żyła w miarę normalnie do lat 70 XX wieku, kiedy to ruszył proces przeciw załodze obozu na Przemysłowej.
Zmarła w 2003 roku, przeżywszy 80 lat.
W tym reportażu najbardziej dotknęły mnie słowa dzieci. To, co przeżywały jest trudne do wyobrażenia, nawet nam dorosłym. Bite, głodzone, chore, stęsknione. A nie miały jeszcze nawet 16 lat.
Dużym atutem książki są zdjęcia. Dla mnie zawsze stanowią ważną część lektury.
Małym minusem jest brak zebranej bibliografii na końcu książki. Autor podaje źródła w tekście, ale zebranie ich w jednym miejscu byłoby lepszym pomysłem. Przynajmniej dla mnie.
Jak zwykle piszę bardzo ogólnie, nie streszczając fabuły. Czasami ciężko się czyta ze względu na ciężar emocjonalny. Są też fragmenty dajce do myślenia. I ku refleksji.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz