TYTUŁ: Bezduszni. Zapomniana zagłada chorych
AUTOR: Kalina Błażejowska
WYDAWNICTWO: Czarne
GATUNEK: reportaż
Zacznę trochę przewrotnie, bo pytaniem: jak (albo kiedy) rozpoznać, że książka jest świetna?
W moim przypadku jest to moment, kiedy już w trakcie czytania powstają zdania w głowie, które chcę napisać w opinii. A książki jeszcze nie skończyłam czytać. I zastanawiam się, czy trafiłam właśnie na lekturę, która ma szansę na tytuł Książki Roku.
Tak jest w przypadku tego reportażu. Czytałam na raty. Duża dawka emocji nie pozwalała czytać mi bez przerw o mordowaniu ludzi, ludzi chorych, dzieci, najbardziej bezbronnych istot. Moje matczyne serce krwawiło. Nie potrafię napisać na chłodno.
Autorka skupiła się tylko na dwóch ośrodkach dla osób chorych psychicznie: w Gostyninie i Lublińcu. W tym pierwszym pozbawiano życia dorosłych, a w tym drugim-dzieci. Jak sama autorka napisała: ośrodków było więcej, ale nie sposób pisać o nich wszystkich w jednej książce ze względu na obszerność tematu. Pani Kalina sięga aż do lat trzydziestych XX wieku, kiedy to zaczęto w Niemczech sterylizować osoby niepełnosprawne w ramach ideologii eugeniki negatywnej. By potem uznać je za niegodne życia i usuwać ze społeczeństwa, jako jednostki nieproduktywne i obciążające budżet państwa. Przy czym określenie chory psychicznie było zupełnie odmienne od współczesnego i pozwalało na dużą interpretację. Przykładem może być przypadek dziecka, które trafiło do ośrodka z powodu moczenia nocnego. Wachlarz powodów umieszczania dziecka bądź dorosłego był bardzo szeroki i różnorodny. A czasami aż trudny do uwierzenia. Tak samo jak sposoby pozbawiania życia i prowadzenia eksperymentów.
Błażejowska podzieliła każdy z opisywanych tematów na trzy okresy: przed wojną, wojenny i powojenny. W trakcie czytania myślałam, że okres wojenny będzie wywoływał duże emocje. Ale ten powojenny, w którym przedstawia losy jak chorych, tak i oprawców, którzy pozostali bezkarni wzbudził nie mniej wzruszeń i refleksji. Większość lekarzy i pracowników ośrodków, w których zabijano niepełnosprawnych po wojnie nie poniosła konsekwencji swoich zbrodniczych działań. O losach wielu dzieci nic nie wiadomo. Duża część dokumentacji albo zaginęła, albo została zniszczona.
Kalina Błażejowska spędziła ponad 4 lata na zbieraniu materiału. Dokładnie opisała swoje poszukiwania i zmagania z przeciwnościami, a także chwile zwątpienia. Ogrom pracy, jaki włożyła widać bardzo dobrze po liczbie przypisów i bibliografii. Polecam uwadze. Wiele ciekawych informacji już sobie zapisałam.
Moją uwagę zwrócił styl i sposób pisania. Trafność spostrzeżeń i celność uwag powodowała u mnie czasami ciarki na plecach. Oraz chwile zadumy. Kłaniam się nisko autorce. Wrażliwość i empatia na najwyższym poziomie.
Polecam gorąco!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz