TYTUŁ: Zemsta kobiet
AUTOR: Marcin Pilis
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Lira
GATUNEK: powieść polska
LICZBA STRON: 480
Są takie książki, które w trakcie czytania wywołują emocjonalną karuzelę, a po zakończeniu lektury nie chcą "wyjść z głowy". I ta powieść to takich należy. Zemstę kobiet miałam "na oku" od dnia premiery. Bardzo jej byłam ciekawa, bo znając poprzednie książki autora, wiedziałam czego mogę oczekiwać. I co dostałam? O tym poniżej.
To, co mnie ujęło w tej powieści to to, jak autor potrafi świetnie operować słowami i za ich pomocą wywołać burzę emocji. Niektóre sceny są tak przedstawione, że miałam ciarki na plecach, niektóre wywołały refleksje, a inne aż zapierały dech w piersiach. Ale i tak najczęściej to otwierałam buzię ze zdziwienia.
Ta rewelacyjna umiejętność zabawy słowami przyczynia się również do zbudowania niesamowitego napięcia i wzbudzenia w czytelniku ciekawości, która powoduje, że trudno odłożyć książkę. Klimat, napięcie, niedomówienia, tajemnice, niepewność i zwroty akcji powodują, że nie można przestać czytać. I uwierzyć.
Mnie podobał się też sposób poprowadzenia fabuły. Nie wszystko zostaje ukazane wprost. Nie wszystko poznajemy od razu. Autor przedstawił tę historię w sposób, który lubię najbardziej, a który przypomina mi trochę układanie puzzli. Pokazuje krótkie sceny, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. A wraz z ilością przerzuconych kartek wszystko zaczyna układać się w całość, jak w puzzlach. A fragmenty, kiedy bohaterowie wspominają przeszłość, poprzeplatane z teraźniejszością, budują coraz to ciekawszą opowieść i pozwalają zrozumieć niektóre aspekty fabuły.
Ale na pierwszy plan, przynajmniej dla mnie, wysuwają się kobiety. Ale kobiety przez duże K. I ich relacje z mężczyznami, ale też z innymi kobietami.
Relacja Klaudyny z matką wydaje się co najmniej dziwna, dopóki nie poznajemy faktów z przeszłości. Wszystko się wtedy zmienia całkowicie, przynajmniej w moich oczach.
Więzy jakie łączą Paulę i jej nie matkę wydają się niezrozumiałe, dopóki nie poznamy przeszłości kobiety, która wychowuje dziecko.
Gosia, kobieta, która pracuje u Karola Cichowskiego wydaje się zupełnie kim innym. Dopiero poznanie Pauli powoduje, że w Gosi coś pęka.
Bezimienne bohaterki tej powieści, czyli "skurwione córki", których życie i zdrowie uzależnione jest od ojców, braci i radzieckich żołnierzy. Dla mnie ten wątek nie do ogarnięcia.
Autor porusza tu mnóstwo przerażających tematów jak choćby prostytucja, handel ludźmi, pedofilia, zobojętnienie społeczeństwa, przemoc fizyczną i psychiczna wobec kobiet i dzieci, brutalność i bezwzględność mężczyzn, molestowanie, znęcanie i dewiacje. Czasami ciężko się czytało.
A najgorsza była myśl, że to, co opisuje autor to nie fikcja. Przecież współcześnie wiele kobiet znika, wiele dzieci się nie odnajduje, a to wszystko można przeczytać nie w kąciku fantastycznym tylko w programach informacyjnych.
Powieść ta wywołała dużo wrażeń i przemyśleń. I one cały czas we mnie wirowały i się zmieniały. Jak na początku byłam wściekła na Klaudynę, tak na końcu miałam ochotę ją przytulić. Jak nie rozumiałam Gosi, tak później jej współczułam.
A sama historia życia opowiedziana przez Karola Cichowskiego może wywołać szok i niedowierzanie. Trudno uwierzyć, a jeszcze trudniej zrozumieć.
Wszystko to, co napisałam zmierza do tego, że ta książka uplasuje się w moim TOP NAJ 2019 roku.
Zupełnie tak jak "Łąka umarłych" wpadła do TOP NAJ 2017 roku.
I tym sposobem zostaję fanką autora i każdą następną książkę biorę w ciemno.
Polecam.
PS.1. Wielkie brawa dla autora za rewelacyjne przedstawienie kobiecej psychiki!
PS.2. Zdjęcie nieprzypadkowe. Życie wielu bohaterów książki legło w gruzach.