Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakazana miłość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakazana miłość. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 11 września 2022

Światłość i mrok. Małgorzata Niezabitowska

 

TYTUŁŚwiatłość i mrok
AUTORMałgorzata Niezabitowska
WYDAWNICTWO: Znak
GATUNEK: powieść
STRON: 557
DATA PREMIERY: 9 maja 2022




Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Przedstawiam Państwu kandydatkę do Książki Roku 2022!
Raczej trudno będzie ją „przebić”,  ale kto wie. Jest dopiero wrzesień, kiedy to piszę i do końca roku zostało ponad 3 miesiące. Kto wie.

Małgorzata Niezabitowska, kojarzona przeze mnie do tej pory z polityką, pokazała w tej powieści, że są jeszcze autorzy, którzy potrafią napisać powieść tak wciągającą i fascynującą, że trudno, i jednocześnie żal, przerwać czytanie. A jeśli się już to uda, to i tak myślami tkwi się w tej historii.

Akcja rozgrywa się w 1939 roku na Wołyniu. A dokładnie od maja do września. 5 miesięcy życia jednej społeczności na 550 stronach. Osią tej historii jest zakazana miłość pomiędzy polskim ziemianinem i katolikiem Janem Worotyńskim, a chasydzką żydówką Chaną Zingelbojm. Dzieli ich wszystko, łączy miłość. I chociaż ja nie gustuję w historiach miłosnych, delikatnie pisząc, to ta pochłonęła mnie bez reszty. Do tego stopnia, a zdarza się to naprawdę rzadko, że czytałam po jednym rozdziale dziennie, żeby jak najdłużej śledzić losy mieszkańców Łucka i okolic. A jaki był powód takiej sytuacji? Powodów było kilka.

Już po kilku stronach ujęła mnie piękna polszczyzna, którą posługuje się autorka. Piękne porównania, działające na wyobraźnie opisy przy jednoczesnej oszczędności słów. Tu nie ma zbędnych wyrazów. Do tego język, jakim posługują się bohaterowie jest realistycznym odbiciem epoki, co w moim przypadku wpłynęło mocno na odbiór tej powieści.

Niezabitowska z pedantyczną dokładnością zadbała o szczegóły opisywanego okresu. A przecież diabeł tkwi w szczegółach. Dokładnie wiemy, jak wyglądała okolica, codzienne życie mieszkańców, co jedli, jak mieszkali i jak pracowali. Przyglądamy się życiu ziemiaństwa w ich dworach, mieszkańcom sztetla w małym miasteczku, życiu studenta w wielkim mieście i wspominamy początki państwa polskiego oraz historię Kresów. Kłaniam się nisko. 

Autorka rewelacyjnie przemyciła lekcję historii. Na kartach tej powieści spotykamy, choć tylko w wypowiedziach bohaterów, takie postacie jak Józef Piłsudski, minister Józef Beck czy Ignacy Łukasiewicz. Tło historyczne jest odmalowane perfekcyjnie i czytelnik nawet się nie orientuje, że się edukuje. Brawo!

Narracje prowadzona jest na wiele głosów. I tu autorka skradła, po raz kolejny, moje serce. Możemy spojrzeć na opisywane wydarzenia oczami jego uczestników. I tu nasuwa się powiedzenie: że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Patrzymy oczami Chany, która wychowana w zamkniętej społeczności chasydzkiej ośmieliła zakochać się w katoliku. Oczami Jana, który wychowany i hołubiony przez matkę buntuje się przeciw ustalonym normom społecznym. Jak pokazuje życie rodzeństwo Jana, Tadeusz i Aleksandra, też nie należą do świętych. Każde z nich prowadzi się niekoniecznie tak, jak oczekują od nich rodzice. Możemy poznać też punkt widzenia Chaima, żydowskiego syna wyklętego przez ojca, Meira, żyda i jednocześnie przyjaciela Jana. Narratorów jest więcej, ale poprzestanę na tych, których opisałam. Każdy rozdział należy do innego bohatera, co pozwala dokładnie przyjrzeć się stosunkom polsko-żydowsko-ukraińskim. Ale też relacjom właścicieli ziemskich z chłopami, handlowemu życiu Żydów i Polaków, społecznym stosunkom Polaków i Ukraińców. Zależności jest dużo i do prostych nie należą.

Dziękuję autorce za mapę opisywanych terenów. Należę do tych czytelników, którzy lubią podczas czytania wodzić palcem po mapie.

Minusów nie znalazłam. A to w połączeniu z pięknym językiem, pedantyczną dbałością o szczegóły, przemyconą lekcją historii i wielogłosem bohaterów powoduje, że książka jest silną kandydatką do Książki Roku 2022.

Polecam.

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Kurier z Toledo. Wojciech Dutka

TYTUŁ: Kurier z Toledo
AUTOR: Wojciech Dutka
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Lira
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 352
Data premiery : 4 września 2019 rok
CYKL: Antoni Mokrzycki (tom 1)


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Kurier z Toledo to kolejna książka, po Czerni i purpurze, tego autora, która przypadła mi do gustu.
I choć byłam pełna obaw, kiedy ją zaczynałam czytać, to jednak wszystko skończyło się dobrze.

Przedstawiam głównego bohatera: Hrabia Antoni Mokrzycki, lat 28, absolwent UW, studiował literaturę hiszpańską i historię, pracownik MSZ, zaręczony z Moniką Skirmuntówną absolwentką wydziału malarstwa we Lwowie. Ma swoją tajemnicę w postaci żydowskiej kochanki. 
Jest rok 1936 i Antoni zostaje wysłany z ramienia rządu do Hiszpanii. Ma tam tajną misję obserwacyjną. Zostawia Polskę i wyjeżdża. Tam wpada w wir wydarzeń, poznaje znane z historii osobistości i spotyka na swojej drodze niezwykłego chłopca o imieniu Teo. Jak się skończy ta historia? 
Tyle jeśli chodzi o fabułę.

Dla mnie ta powieść ma trzy płaszczyzny na które zwróciłam uwagę.

Warstwa historyczna. Poznajemy wojnę w Hiszpanii. Autor w sposób prosty i przystępny kroi tło dla pozostałych warstw. Umiejętnie wplata w fabułę i nie nudzi ani na chwilę. Ja z dużym zainteresowaniem przybliżałam sobie historię tego słonecznego kraju. Wiele razy zdarzyło się mi przystanąć podczas czytania i pomyśleć, że nie ma gorszego rodzaju wojny jak wojna domowa. Brat przeciwko bratu. 

Warstwa szpiegowsko-sensacyjna. Dużo się dzieje: są tajni agenci, wywiad, kontrwywiad i polityka.
Jest wiele ciekawych zwrotów akcji, pościgi, nieoczekiwane zbiegi okoliczności i zaskakujące spotkania. Czyli nudy nie ma.

Warstwa uczuciowa. Ta część historii najmocniej do mnie trafiła. Nie polubiłam Mokrzyckiego. Od samego początku drażnił mnie swoim wygodnictwem i egoizmem. Ale od momentu, kiedy poznał Teo i wszystko się zmieniło. Zaczęłam się zastanawiać co zrobi. Czy porzuci lekkie życie w Warszawie i pozostanie pod iberyjskim słońcem? Czy potraktuje hiszpańskie uczucie jako przygodę i wróci w warszawski świat konwenansów? Tutaj snuło mi się mnóstwo pytań i wątpliwości. 

Autorowi udało się świetnie spleść te trzy płaszczyzny i stworzyć ciekawą opowieść. Mnie najbardziej urzekło pięknie odmalowane tło historyczne i losy uczucia, które bez względu na wybór bohatera nie będzie miało dobrego zakończenia.
Książka ta poruszyła wiele ciekawych tematów i skłoniła mnie do wielu refleksji. Nad własnym krajem, nad podziałami politycznymi, nad patriotyzmem, ale także nad miłością i trudnymi decyzjami. Wiele powodów do rozmyślań. A to bardzo cenię w książkach.

I cieszy mnie fakt, że jest to pierwsza z trzech części wojennej trylogii. Czekam już na Kuriera z Teheranu  Kuriera z Tivoli

Polecam :)

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lira 

sobota, 26 stycznia 2019

Nawrócona. Stefan Hertmans

TYTUŁ: Nawrócona
AUTORStefan Hertmans
WYDAWNICTWOMarginesy
GATUNEK: powieść historyczna
LICZBA STRON: 376
DATA PREMIERY: 13 czerwca 2018


Nawrócona - Hertmans Stefan
Zdjęcie ze strony empik.pl




To  moje pierwsze spotkanie z autorem.
Pewnie bym po tę książkę nie sięgnęła, gdyby nie wyzwanie w pewnej grupie czytelniczej.
Ta powieść to dla mnie wyjście z swojej strefy komfortu. 
I jak się kończą takie wycieczki?

Książkę skończyłam czytać jakąś godzinę temu. I nadal nie umiem ubrać w słowa to, co teraz czuję.
Jestem pod wielkim wrażeniem.
Zaczynając czytać nic nie wiedziałam ani o autorze, ani o samej treści. Z premedytacją.

Czy w XXI wieku można oddać klimat XI wieku?
Można. Autor niesamowicie oddał atmosferę tamtych czasów. Skupił się i na detalach, i na historii.
Czy można jeszcze pięknie napisać o zakazanej miłości?
Można. Uczucie, które połączyło chrześcijańską dziewczynę i żydowskiego chłopca na tle historycznej zawieruchy omawianego okresu zostało przedstawione w sposób niebanalny i ciekawy.
Czy problemy pomiędzy wyznawcami różnych religii poruszane w tej powieści można analizować przez pryzmat współczesnych czasów?
Można.
Czy można pisać oszczędnym językiem i krótkimi zdaniami i wywołać w czytelniku burzę emocji?
Można.
Czy można zauroczyć czytelnika opisami krajobrazów, jeśli czytelnik ich nie lubi?
Można.
Czy można stworzyć tło historyczne, które zachwyca i pochłania czytelnika?
Można.
Czy można zadać w książce wiele pytań i zostawić czytelnika bez odpowiedzi, ale za to z głową pełną myśli?
Można.

Jestem zauroczona powieścią i cieszę się, że mam już kolejną książkę, "Wojnę i terpentynę", na czytniku.

Polecam.

poniedziałek, 28 maja 2018

Syn zakonnicy. Joanna Jax

TYTUŁ: Syn zakonnicy
AUTOR: Joanna Jax
WYDAWNICTWO: Videograf
GATUNEK: literatura współczesna
STRON:  392
Data premiery: 15 maja 2018

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Videograf



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek






Są takie historie, które wyrwane z kontekstu czasowego, mogą wydawać się niewiarygodne i budzić krytyczne opinie. I, tak sobie myślę, że i tak książka taka jest. Już sam tytuł, "Syn zakonnicy", może wywoływać u czytelnika negatywną ocenę wobec głównej bohaterki. No, bo jak to: żeby zakonnica miała dziecko? 

Miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną w niespokojnych latach trzydziestych XX wieku, ale i też na tle zawieruchy wojennej, to jak najbardziej moje ulubione historie. A jeśli napiszę, że ona była Polką a on Niemcem, to robi się bardziej interesująco? A jak dodam, że kobieta przygotowywała się do życia w zakonie, a mężczyzna był oficerem Abwehry, to zmienia się kontekst powieści?  I to wszystko w czasie kiedy Hitler dochodził do władzy, a Europa zmierzała ku zagładzie.

Joanna Jax w swojej powieści pokazała, że nic w życiu nie jest ani tylko czarne, ani tylko białe. Wywołała u mnie wiele pytań. Zmusiła do zastanowienia i wzruszyła niejednokrotnie.

Powieść ta podzielona jest na dwie płaszczyzny czasowe. W pierwszej części, współczesnej, poznajemy mężczyznę, który będąc już sam dziadkiem, dowiaduje się, że był adoptowany. I jest tytułowym synem zakonnicy. Świat wali mu się na głowę. Zaczyna szukać, zastanawiać się i dociekać, jak było naprawdę. I napotyka na mur. Zmowę milczenia. 
Nasz bohater stawia sobie mnóstwo pytań. O przeszłość, znaczenie korzeni rodzinnych, wpływie genów, potrzebie poznania prawdy. A ja razem z nim snułam te rozważania. I, dla mnie, jest to plus tej lektury.
Druga połowa powieści to pamiętnik tytułowej zakonnicy. Jej przemyślenia na różnorakie tematy, przeżycia, rozterki, spotkania i rozstania z niemieckim oficerem. Naciski ze strony rodziny, ale także i samego zakonu. Podróże do Krakowa i ciężka praca w przykościelnym sierocińcu. Strach w czasie wojny i nieprzemijająca tęsknota za synem.

Ja zwróciłam uwagę na kilka istotnych spraw. 

Rozterki macierzyńskie zakonnicy. Rozumiałam ją jak matka matkę.

Wpływ rodziny na naszą bohaterkę. Presja ze strony rodziny zatroskanej o swój majątek. A w opozycji parcie zakonu martwiącego się o sprawy materialne. Jakby nie patrzeć wszędzie pieniądze...

Świetnie ukazane zostały pokazane stosunki w tej zamożnej rodzinie. Wpływ ojca, mentalność matki, relacje pomiędzy siostrami. I ta obłuda: Niemiec nie nadaje się na męża, ale komunista też nie bardzo pasuje. I to, jak wojna i polityka na tych wszystkich ludzi wpłynęła.

I to co dziś, za sprawą mediów nie szokuje, wtedy musiało wzbudzać sensację. Dziś, w dobie internetu i mediów, które rządne nowinek, bombardują nas różnymi newsami, takie informacje nie robią już na nikim żadnego wrażenia. Ale wtedy, kiedy to ojciec wybierał małżonka dla córki, dziewczyna przechodziła spod opieki ojca pod skrzydła męża, status materialny był ważniejszy od uczuć, a zakony funkcjonowały dzięki hojności bogatych ziemian, to zupełnie inaczej patrzono na pewne sprawy. A jeśli jeszcze dołożymy ciężki okres wojenny z widmem głodujących dzieci w sierocińcu, to sprawa miłości pomiędzy zakonnicą, a niemieckim oficerem nabiera trochę innego wymiaru. Przynajmniej dla mnie.

To, co napisałam powyżej to dla mnie same plusy.
Znalazłam jednak dwa minusy.
Okładka zupełnie nie w moim guście.
I zakończenie. Chyba oczekiwałam czegoś innego.

Polecam przeczytać. 

niedziela, 5 listopada 2017

Pamiętam. Agnieszka Janiszewska

TYTUŁ: Pamiętam
AUTOR: Agnieszka Janiszewska
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Novae Res
GATUNEK: literatura obyczajowa
STRON: 520 

Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Ta książka to przykład na to, że jeśli nawet nie lubisz lektur powyżej 500 stron i opisy przyrody czy inne "spowalniacze" omijasz z daleka, to ta powieść może się spodobać.

To moje pierwsze spotkanie z pisarką. Ale już zamówiłam kolejne książki tej autorki w bibliotece. Pewnie się zastanawiasz: dlaczego?

Pani Agnieszka ma lekkie pióro do niezbyt lekkich tematów. Przenosi nas w odległe czasy pierwszej połowy XX wieku. Poznajemy życie w polskim dworku w Bolesławicach, odległe Paryż i Lyon oraz powojenną Warszawę. Fabuła toczy się niespiesznie, skupia się na bohaterach i ich przeżyciach. Kluczowe tu jest jedno słowo: niespiesznie!
Ponieważ akcja toczy się dwutorowo, to obserwujemy socjalistyczną stolicę i przedwojenną ziemską posiadłość. 
Poznajemy historię rodzinną z dobrze przedstawionym tłem historycznym i społecznym.
Boguszewscy, Zawilscy, Brzescy i Seigner. Polska i Francja. Miłość i nienawiść. Tajemnice i ich odrywanie.
Autorka tak poprowadziła fabułę, że przez cały czas czytania zastanawiałam się: co się w tej rodzinie wydarzyło?  Bo Janiszewska snuję tajemnicę tak, jak autorzy kryminałów snują intrygę. Tak do  końca nic naprawdę nie wiadomo.

W moim odczuciu pierwsze miejsce zajmują w tej powieści Emocje. Tak, emocje przez duże E. 
Miłość, która łączy i dzieli. Nienawiść, która boli. Zapomnienie, które nie chce przyjść. Ból rozstania i radość powitania. Cały wachlarz emocji. I do tego wszystkiego bohaterowie, którzy nie są tylko ani dobrzy, ani źli. Są wielowymiarowi, żyją w ciężkich czasach, podejmują trudne decyzje i muszą ponosić ich konsekwencje. Czasami żałują, a czasami nie chcą pamiętać. 
Jak każda rodzina, tak i te mają swoje tajemnice. Jedni wolą żeby zostały tajemnicami, inni chcą aby ujrzały światło dzienne.
Czy odkrywanie przeszłości to dobry sposób na poznanie zawiłości familijnych?
Czy zawsze warto szukać korzeni?
Czy zawsze można wybaczyć?
Czy pogodzenie zawsze jest możliwe?

Polecam szczególnie tym, którzy lubią sagi rodzinne z dobrze odmalowanym tłem historycznym i wplecionymi zagadkami z przeszłości.

Kruchy lód. Krzysztof Bochus

    TYTUŁ :   Kruchy lód AUTOR :  Krzysztof Bochus  WYDAWNICTWO : Skarpa Warszawska GATUNEK:  kryminał STRON : 368 DATA PREMIERY:  13 marca ...