Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 listopada 2023

Dziennik pustki. Emi Yagi

 

TYTUŁ: Dziennik pustki
AUTOR: Emi Yagi 
WYDAWNICTWO: Bo.wiem
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 160
DATA PREMIERY: 26 września 2023
SERIA: Seria z Żurawiem

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Kolejna książka z półki współczesna literatura japońska. I następna rewelacyjna.
Cały czas zastanawiam się na czym polega fenomen tego rodzaju literatury. Ten rok zdecydowanie mogę nazwać rokiem japońskim, gdyż jeszcze w żadnym czasie nie przeczytałam tak wiele pozycji z tej kategorii. Zupełnie obca kultura i obszar geograficzny, a jednak tak bliski sercu.

Zwyczajna kobieta pracująca w japońskiej korporacji pewnego dnia postanawia skończyć z wykorzystywaniem jej do zajęć typu parzenie kawy i oznajmia, że jest w ciąży. I od tego momentu wszystko się zmienia. Nie siedzi po godzinach w pracy, wszyscy są dla niej bardzo uprzejmi, nie musi wykonywać dodatkowych zadań. Jej życie przybiera inny kształt. Ale jest pewien niuans. Shibata nie jest w ciąży. Ale chce by tak myślano, bo to zmienia, ale też i ułatwia wiele spraw. Ale jak to wszystko się zakończy? 

Autorka jest świetnym obserwatorem rzeczywistości. Wszystkie kobiety w ciąży na całym świecie zmagają się z podobnymi problemami. Tak samo jako kobiety w połogu czy na urlopie macierzyńskim. Yagi pokazuje jak zmienia się sytuacja kobiety w społeczeństwie, kiedy spodziewa się dziecka, a jak zupełnie inaczej wygląda pozycja samotnej kobiety bezdzietnej. I ta ewolucja jest tu rewelacyjnie pokazana. Japonka perfekcyjnie wypunktowała pewne sprawy czy postawy społeczne. Tak samo jak problemy matek czy kobiet ciężarnych. Ja wielokrotnie przystawałam w trakcie czytania. Sama dwukrotnie zostałam matką i w wielu miejscach miałam tzw. gęsią skórkę, kiedy czytałam niektóre fragmenty. Doskonale pamiętam okres w swoim życiu, kiedy moim jedynym marzeniem było się wyspać. I o tym autorka też pisze. Tylko przypomnę, że nasza bohaterka nie jest w ciąży, ale chce, aby tak myślano. Zastanawia mnie tylko jak rozwiązała kwestie medyczne. Ale to już pozostawiam do samodzielnych rozważań.

Po lekturze tej książki doszłam do wniosku, że niektóre problemy, czy radości są uniwersalne, bez względu na kulturę czy szerokość geograficzną. Polecam także czytać między wierszami. Bo autorka nie wszystko podała wprost. Wiele spostrzeżeń trzeba wywnioskować samemu lub wyczytać z kontekstu.

Polecam. Każdej kobiecie i nie tylko. 
Tak samo, jak i całą Serię z Żurawiem.

wtorek, 27 czerwca 2023

Dziewczyna z konbini. Sayaka Murata

 

TYTUŁ: Dziewczyna z konbini
AUTOR: Sayaka Murata
WYDAWNICTWO: WUJ
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 144
DATA PREMIERY: 15 marca 2019
SERIA: Seria z Żurawiem

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moje kolejne udane spotkanie ze współczesną literaturą japońską. Od pewnego czasu sięgam po książki z tej kategorii i niezmiennie jestem zadziwiona jak bardzo one trafiają w moją estetykę czytelniczą.

Ta, choć objętościowo niewielka, to niesie ze sobą spory ładunek filozoficzno-emocjonalny.  Dla mnie jest ona manifestem przeciw presji społecznej, rodzinnej i spełnianiu czyiś oczekiwań. Dlaczego? Bo główna bohaterka ma 36 lat, nie założyła rodziny, pracuje dorywczo w sklepie i nie chce spełniać roszczeń otoczenia. Chce żyć po swojemu według własnych przemyśleń. Sklep, w którym pracuje w Tokio przypomina trochę polski sklep z zielonym płazem w logo.  Zasady panujące w sklepie i przewidywalność pozwalają jej funkcjonować w spokoju. Sposób życia Keiko nie wszystkim odpowiada. Ale one nie chce niczego zmieniać.

Książkę tę odebrałam jako sposób zwrócenia uwagi na osoby, które nie pasują do standardów wyznaczonych przez społeczeństwo i rodzinę. Autorka świetnie pokazuje też mentalność i kulturę japońską, momentami lekko ją przerysowując. Czytałam tę książkę bardzo powoli, bo w wielu momentach musiałam robić przerwę, żeby zastanowić się nad kilkoma sprawami. Czy uniformizacja i automatyzacja w społeczeństwie to dobry i nieuchronny kierunek? Czy brak marzeń o karierze, domu i wielkich pieniądzach jest czymś złym i niepożądanym? Czy we współczesnym społeczeństwie jest miejsce na indywidualizm? Mnie się nasuwało mnóstwo pytań w trakcie czytania, ale znalazłam też wiele cech wspólnych dla mieszkańców Azji i Europy.

Polecam, jeśli ktoś lubi sobie podumać nad czytanym tekstem.

PS Ważne dla zrozumienia tej lektury jest doczytanie czym są sklepy konbini w Japonii. Praca tam jest dorywcza, głównie dla uczniów i studentów, za niewielkie pieniądze. Taki rodzaj przystanku w drodze do wielkiej kariery czy dla szybkiego podratowania budżetu. Praca taka ma niską społeczną ocenę.

poniedziałek, 24 kwietnia 2023

Ona i jej kot. Naruki Nagakawa, Makoto Shinkai

                                                       

                                                            TYTUŁ: Ona i jej kot

                                          AUTOR: Naruki Nagakawa, Makoto Shinkai
                                            WYDAWNICTWO: WUJ, Bo.wiem
                                   GATUNEK: literatura współczesna
                                                         STRON: 160
                                             DATA PREMIERY: 17 lutego 2022
                                                      SERIA: Seria z Żurawiem

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek

 


To moje kolejne udane spotkanie ze współczesną literaturą japońską. 

Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna twórczość autorów z Kraju Kwitnącej Wiśni tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu. Od pewnego czasu sięgam po książki z półki literatura japońska i niezmiennie jestem zadziwiona jak bardzo one trafiają w moją estetykę czytelniczą.

Cztery historie, cztery kobiety i cztery koty. Oraz pies filozof na dokładkę. Taki dobór bohaterów może wydawać się nudny, ale nic z tego. Każda kobieta ma inne problemy, tak jak jej kot. Historie są bardzo różne i w pewnym momencie się zazębiają. I cóż w tym wszystkim jest zachwycającego?

Autorzy są świetnymi obserwatorami rzeczywistości i tej ludzkiej, i zwierzęcej. I do tego posiadają wrażliwość, która pozwala im na pokazanie tego w ciekawy sposób. Uważny czytelnik dostrzeże pewne analogie. Rozmowy pomiędzy zwierzętami, jak i słowa wypowiadane przez ich opiekunów czasami wydają się zbliżone, a czasami kompletnie niezrozumiałe i niepowiązane. Moim ulubieńcem w tej książce jest pewien pies. Polecam uwadze.

Bohaterowie poruszają wiele ciekawych tematów.  Ale nie zawsze lekkich i radosnych. Mowa jest o samotności, stracie, bólu, przemijaniu. Autorzy ciekawie przemycają różne poglądy i opinie. Prowokują do przemyśleń i rozważań. 

Koty mieszkają ze mną prawie całe życie. Nie wyobrażam się bez nich funkcjonować. Ciekawa jestem jak tę książkę odbiorą czytelnicy, którzy nie darzą sympatią tych zwierząt. I czy miłość do zwierząt ma wpływ na wrażenia z lektury?

Polecam, bo dom bez kota to głupota 😻

sobota, 18 czerwca 2022

Kot, który spadł z nieba. Takashi Hiraide

 

                                               TYTUŁ: Kot, który spadł z nieba
AUTOR: Takashi Hiraide
WYDAWNICTWO: WUJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 144
DATA PREMIERY: 7 listopada 2016
SERIA: Seria z Żurawiem



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek


Literatura japońska i do tego współczesna nie leży w kręgu moich zainteresowań.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna literatura japońska tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu.

Tak pisałam przy poprzednich książkach japońskich współczesnych twórców: Yoko Ogawy i Genki Kawamury. I podobne wrażenia mam przy tej. Tak bardzo mi przypadła do gustu, że aż samej mi w to trudno uwierzyć.

Ta książka nie jest tylko do czytania. Ona jest do delektowania się każdym słowem. Do rozmyślań. Do zastanowienia się. Ku refleksji.

Tu nie ma pędzącej niczym Pendolino fabuły. To raczej podróż kolejką wąskotorową z pięknymi widokami za oknem.
Pewne japońskie małżeństwo mieszka i pracuje w wynajętym mieszkaniu w Tokio. Aż pewnego dnia odwiedza ich kotka sąsiadów, Chibi. Zwierzątko zagląda do nich, zwiedza dom i ogród. I cóż może być ciekawego w tej historii? Tak jak napisałam wcześniej: to nie jest książka tylko do czytania. Autor, snując nam historię przyjaźni ludzi i kotki wplata wiele refleksji i przemyśleń. Dla mnie były one bardzo ciekawe i skłaniające do wielu przemyśleń. Kultura i mentalność Japończyków różni się pod wieloma względami od podejścia do życia Europejczyków. Jak choćby w stosunku do zwierząt czy celebracji dnia codziennego. 
Godny odnotowania jest sposób napisania tej historii. Pięknym językiem, okraszonym poetyką i doprawiony zadumą. Z optyką na drobiazgi i małe cuda dnia codziennego.
Ta historia spodoba się czytelnikom, którzy lubią sobie porozmyślać nad czytanym tekstem, ale też tym, którzy kochają zwierzęta, i nie tylko koty.
Ta książka jest jak ciepły kocyk w listopadowy wieczór. Otuli, ukoi po całym dniu i skieruje myśli na tematy, o których w pędzie dnia codziennego nie ma czasu pomyśleć. Skłoni do refleksji, a może pozwoli zwolnić i przyjrzeć się pięknie otaczającego świata, którego urok tkwi w szczegółach. 

Polecam. 

To pisałam ja, która uważa, że: Dom bez kota to głupota.  😻

P.s. Do zdjęcia pozowała moja osobista kotka zwana MałąKotą. I mam jej zgodę na publikację wizerunku. 😎

niedziela, 31 października 2021

A gdyby tak ze świata zniknęły koty? Genki Kawamura

 

                             TYTUŁ: A gdyby tak ze świata zniknęły koty?
AUTOR: Genki Kawamura
WYDAWNICTWO: Bo.wiem, WUJ
GATUNEK: literatura współczesna
STRON: 160 
DATA PREMIERY: 17 lutego 2021
SERIA: Seria z Żurawiem



Zdjęcie z portalu lubimyczytac.pl





Od razu odpowiem na tytułowe pytanie: nie wyobrażam sobie.
Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział, że współczesna literatura japońska tak bardzo przypadnie mi do gustu, to bym w życiu nie uwierzyła. Dobrze czasem opuścić swoją strefę czytelniczego komfortu.
W moim odczuciu książka spodoba się fanom innej książki noszącej tytuł Oskar i Pani Róża autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta.
Podobna tematyka i zbliżona wrażliwość.

Kiedy to piszę, to jest 1 listopada. Dzień, w którym myślę o śmierci i przemijaniu. I o ludziach, których już nie ma. W tej niewielkiej książce poruszony jest temat śmierci, ale nie osób nam najbliższych, ale naszej własnej. Pewien japoński listonosz dowiaduje się, że choruję na nieuleczalną przypadłość i niedługo umrze. I wtedy pojawia się diabeł i składa mu propozycję. 
Sam bohater mówi tak:

Mogłem dostać dodatkowy dzień życia za usunięcie ze świata jednej rzeczy.

Czy nasz bohater zdecyduje się przyjąć propozycję diabła?
Czy odda tytułowe koty za jeden dzień życia?
A może wymyśli inne rzeczy, które można usunąć ze świata i pożyć dłużej?
I jak wykorzystać dodatkowy dzień? Co usunąć? 

Książka, choć niewielkich rozmiarów, wywołuje wielkie emocje. Autor w obliczu nagłej diagnozy i widma przyspieszonej śmierci zadaje sobie mnóstwo pytań, snuje refleksje i zastanawia się nad wieloma rzeczami. Musiałam robić czasami przerwy w czytaniu, bo i mnie samej włączał się tryb pytań i refleksji. 
Dużo jest w tej książce poruszanych kwestii i rozważań na egzystencjonalne tematy i mam świadomość, że niektórym czytelnikom mogą one wydawać się one już oklepane i znane z innych lektur. Moim zdaniem, nikt z nas nie zna swojej reakcji i zachowań w sytuacji, w jakiej znalazł się bohater książki. Każdy będzie podchodził do takich okoliczności inaczej. I dlatego każdy odbierze tę książkę na swój sposób. 
Dla mnie istotne było to, że autor podszedł do tematu z humorem i bez zadęcia. W trakcie czytania można było i otrzeć łzę, i uśmiechnąć się pod nosem. 
Dlatego też porównałam ją do innej lektury. Oskar i Pani Róża też dotyka spraw bardzo delikatnych i jednocześnie ostatecznych. Obie skłaniają do przemyśleń. 
I obie staną obok siebie u mnie na półce. Do wielokrotnych powrotów.

Polecam.

niedziela, 21 lutego 2021

Dziewczynka z wycinanki. Opowieść o wojnie, przetrwaniu i rodzinie. Bart van Es

 

TYTUŁ: Dziewczynka z wycinanki. 
Opowieść o wojnie, przetrwaniu i rodzinie.
AUTOR: Bart van Es
WYDAWNICTWO: Bo.wiem
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 272
DATA PREMIERY: 25 stycznia 2021



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek





Książka ta wywołała u mnie wiele przemyśleń i refleksji. Spowodowała we mnie karuzelę emocji i teraz sama nie wiem, od czego mam zacząć. Należy ona do kategorii literatura faktu, a tę cenię sobie najbardziej. I przedstawia tematykę, po którą sięgam najchętniej, czyli drugowojenną. Jest połączeniem, jak czytamy na okładce, książki historycznej, reportażu i biografii. I to zdanie spowodowało, że podeszłam do tej pozycji nieufnie. Czy słusznie?

Bart van Es to wnuczek małżeństwa, które w czasie wojny ukrywało żydowskie dzieci, w tym m.in. tytułową dziewczynkę. Autor z urodzenia jest Holendrem, choć od lat mieszka w Anglii gdzie wykłada historię literatury. Postanowił zgłębić historię swojej rodziny i wyjaśnić, dlaczego Lien, uratowana przez dziadków żydowska dziewczynka, została wymazana z rodzinnej pamięci. 

W książce można wyodrębnić trzy warstwy.
Pierwsza to opowieść Lien. Lien, która będąc już u kresu swojego życia decyduje opowiedzieć się Bartowi swoją historię. Bolesną i trudną.
Druga to komentarze van Esa do tego, co opowiada Lien. Komentarze, które tworzą niesamowite tło historyczne i są bardzo ciekawą lekcją.
Trzecia to opowieść autora, o tym jak powstawała książka. Kiedy i w jakich okolicznościach spotykał się z Lien, jak wyglądały ich spotkania i jak przebiegał cały proces tworzenia tej opowieści.

Życiorys Lien wydaje się podobny do życiorysów wielu żydowskich dzieci w tamtym okresie. Holandia, rok 1942, rodzice w obawie o życie córki postanawiają oddać ją pod opiekę nieżydowskiej rodziny. Dziewczynka ma 9 lat i w momencie pojawienia się zagrożenia przenoszona jest w inne miejsce. I tak spędza całą wojnę. Ukrywana i niepewna swej przyszłości. Po wojnie próbuje ułożyć sobie życie bez rodziny, która wojny nie przeżyła i walcząc ze swoimi traumami. Ale wydarza się coś, co powoduje, że dziadkowie autora postanawiają wymazać Lien ze swego życia. Jaki jest tego powód? Tak w skrócie można przedstawić biografię Lien.

Książka ma szansę na moją Książkę Roku 2021 z kilku powodów:

*jest to literatura faktu, biografia opowiedziana przez kobietę ocaloną z Holocaustu. Tego, mam nadzieję, nie trzeba dokładniej wyjaśniać.
*jest to wspaniała lekcja historii: Żydów, Holandii, Holendrów i ich wyborów, człowieczeństwa i miłości.
*autor wtrąca swoje przemyślenia i odniesienia do obecnej sytuacji w Europie snując analogie do czasów wojennych i przedwojennych. Można się z nim zgadzać bądź nie, ale warto przystanąć i się zastanowić.
*przypadł mi do gustu sposób przedstawienia tej historii. Bez oceniania i z dużą dozą empatii.
*książka stanowi, w mojej ocenie, nie tylko próbę rozliczenia czy wyjaśnień historii własnej rodziny, ale także Holendrów. Po raz kolejny okazuje się, że to nie narodowość czyni człowieka dobrym czy złym. 
*do pewnego momentu miałam wrażenie, że autor zmierza do tego, żeby dziadkom przyznać medal Sprawiedliwy wśród narodów świata, który jest nadawany osobom ratującym życie Żydom w czasie drugiej wojny światowej. Jakież było moje zdziwienie po skończonej lekturze, kiedy to ANI RAZU nie padło nic o żadnym medalu. Jak wykazuje autor w Holandii działała cała siatka rodzin zastępczych, która przyjmowała żydowskie dzieci pod swój dach. I wskazuje jakimi pobudkami kierowali się ci ludzie. 
*wiele biografii Ocaleńców kończy się wraz z zakończeniem się wojny. Tutaj jest inaczej. Tytułowa dziewczynka opowiada o tym jak wyglądało jej życie po wojnie, z czym się zmagała, czego nie mogła zapomnieć i jak doświadczenia wojenne wpłynęły na jej późniejsze życie.
*pod koniec tej opowieści autor przyznaje, że to doświadczenie zmieniło jego życie. Inaczej spojrzał na swoich przodków, ale też i na swoje dzieci. Choć te prywatne wtręty mogą drażnić, jednak ja czytałam je z ciekawością. Bo, jak pisze i wiele razy powtarza autor: bez rodziny nie ma historii. A bez przeszłości przyszłości.

Mam jednak dwie osobiste uwagi to tej książki.
Tytuł. Został przetłumaczony jako Dziewczynka z wycinaki. Dla mnie to on powinien brzmieć: wycięta/odcięta dziewczyna. Dla mnie to znaczna różnica. Być dziewczyną z wycinanki to dla mnie nie to samo, co być wyciętą (z rodziny) dziewczyną. Ale to tylko moje odczucia.
Brak przypisów. Brakowało mi przypisów bądź bibliografii w tej książce. Autor, co prawda, w epilogu wyjaśnia gdzie szukał informacji. Wiele razy mi się zdarzało spisywać ciekawe pozycje wyszczególnione w przypisach, a potem ich wyszukiwać. No cóż, ja tu odczułam ten brak.

Podsumowując: ciekawe połączenie biografii ocalonej, historii rodzinnej, historii Europy w XX wieku z przemyśleniami i refleksjami autora układającymi się w niezwykle interesującą i skłaniającą do przemyśleń układankę, którą warto samemu ułożyć.

Polecam. 

PS. Jeśli kogoś interesuje temat drugiej wojny w Holandii, to polecam inne książki, o których można przeczytać na tym blogu:

After Auschwitz. Przejmujące świadectwo przetrwania przyrodniej siostry Anny Frank. Eva Schloss

Ostatni pociąg. Meg Waite Clayton



poniedziałek, 4 marca 2019

Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego zbrodniarza. Patricia Posner

TYTUŁ: Farmaceuta z Auschwitz. Historia zwyczajnego zbrodniarza
AUTOR: Patricia Posner
WYDAWNICTWO: Uniwersytetu Jagiellońskiego
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 320
DATA PREMIERY: 25 stycznia 2019


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Dziś będę chciała zachęcić Cię do sięgnięcia po tę niezwykłą książkę.

Zwróciłam na nią uwagę z kilku powodów:
* na okładce swastyka i nazwa obozu, które to dane informują, że książka porusza tematykę po którą najchętniej sięgam, 
* Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego i jego seria Mundus gwarantują ciekawą literaturę: 
"W serii Mundus ukazują się najciekawsze zagraniczne tytuły literatury faktu. To teksty najlepszych reportażystów i dociekliwych obserwatorów współczesnego świata. Przedstawiają oni istotne problemy, nietypowe zjawiska i nietuzinkowe postacie. Prezentowane w serii książki – niezależnie, czy dotykają trudnych i bolesnych spraw, czy raczej bawią i dostarczają rozrywki – łączy rzetelne podejście do tematu i żywy, literacki język", jak czytamy na stronie wydawnictwa: www.wuj.pl
*osoba autorki godna podkreślenia. Patricia Posner to amerykańska dziennikarka brytyjskiego pochodzenia. Ta książka to jej debiut literacki, choć tematyka jest jej jak  najbardziej znana. Jest ona bowiem żoną znanego dziennikarza, pisarza i prawnika Geralda Posnera, autora dwóch wydanych w Polsce książek: "Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci", którą napisał razem z Johnem Warem i "Dzieci Hitlera". Współpracowała z mężem przy wielu książkach.

Patricia Posner skupiła się w swej książce na pewnym rumuńskim farmaceucie, który w czasie wojny trafia do Auschwitz. Victor Capesius  w czasie pokoju był przedstawicielem handlowym pewnego  niemieckiego koncernu chemicznego: IG Farben. Lubiany członek społeczności lokalnej, miły przedstawiciel, kochający ojciec i troskliwy mąż. Co spowodowało, że zmienił się w "zwyczajnego zbrodniarza", jak czytamy na okładce?

Życie naszego bohatera, albo antybohatera jak kto woli, można podzielić na trzy etapy: czasy przedwojenny, wojenny i powojenny. 
W pierwszym okresie Victor to aptekarz i przedstawiciel handlowy realizujący się w zawodzie z licznymi znajomościami w świecie biznesu.
W drugim to bezwzględny człowiek, który, stojąc obok Mengele, przeprowadza selekcje na rampie, rozdziela cyklon B i dysponuje lekami tak, że wiele osób traci przez niego życie. Do tego wyrachowany złodziej, któremu nie straszne okradanie zwłok i "kolekcjonowanie" kosztowności z magazynu zwanego "Kanadą".
W trzecim jest oskarżonym, który wypiera się swoich zbrodni, manipuluje świadkami i nie okazuje skruchy. Wręcz śmieje się swoim ofiarom w twarz.

Ja zwróciłam uwagę na kilka kwestii.

Z dużym zainteresowaniem czytałam o przemyśle chemicznym w Niemczech. Autorka bardzo dobrze przedstawiła udział koncernu IG Farben i jego pracowników w czasie wojny. 

"Koncern zatrudniał masowo więźniów obozów koncentracyjnych i wywiezionych na pracę przymusową, stworzył także własną sieć zakładów pracy zlokalizowanych przy tych obozach, m.in. w fabryce benzyny syntetycznej w Policach (niem. Hydrierwerke Pölitz AG), w zakładach I.G. Farbenwerk Auschwitz w Monowicach przy obozie w Auschwitz-Birkenau produkowano syntetyczną benzynę i kauczuk. Obóz koncentracyjny w Monowicach założono specjalnie na potrzeby I.G.Farben", jak czytamy na www.wikipedia.org.pl

"Działalność" Viktora C. w Auschwitz. Trudno uwierzyć w to, co tam robił, ale myślę, że nie on jeden. Według mnie zadziałało tu powiedzenie: "okazja czyni złodzieja". Skoro wszyscy kradli... Z premedytacją nie napiszę nic więcej, niech każdy czytelnik sam doczyta szczegółów

Unikanie odpowiedzialności i lawirowanie po wojnie w celu uniknięcia kary. Zastanawiałam się cały czas podczas czytania czy to z tego diabelskiego aptekarza był taki zdolny manipulant czy to władze sądownicze były takie nieudolne. Czytałam z niedowierzaniem i smutkiem.

Ogrom pracy jaki wykonała autorka jest godny najwyższego uznania. Sama przyznaje, że zebranie materiałów do książki zajęło jej kilka lat. Wystarczy spojrzeć na ilość przypisów i bibliografię.

Autorka nakreśliła, jak dla mnie, przerażający obraz opisywanych czasów. Kiedy partia sprawuje tak wielką władzę, że pozbawia ona życia kilka milinów osób w Europie, a firma z branży chemicznej, jaką był koncern IG Farben, wykorzystuje życie i pracę niewinnych ludzi aby powiększyć swój majątek, to mamy powód do zastanowienia. A jej pracownicy, czy współpracownicy, nie widzą niczego złego w tym, że przy okazji i oni mogą sobie "dorobić". 
Chciwość, obojętność, bezduszność i brak poczucia winy opisywanego aptekarza zrobiły na mnie przytłaczające wrażenie. Wzbudziły niezrozumienie i wściekłość.

Książka przeraża w trakcie czytania i skłania do przemyśleń po zakończeniu lektury.
Polecam.

piątek, 26 października 2018

Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie. Helen Russell

   TYTUŁ: Życie po duńsku. 
Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
AUTOR: Helen Russell
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
GATUNEK: literatura faktu/reportaż
STRON: 304
Data premiery: 15 marca 2017



Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Po książkę sięgnęłam po przeczytaniu, że Dania zabiera swoim mieszkańcom 50% wynagrodzenia. I jak tu być szczęśliwym? Mnie to nie dawało spokoju. I dlatego kupiłam tę książkę. Bo w bibliotece było kilkanaście osób w kolejce. Bo ciekawość nie dawała mi spokoju. Bo o Danii mało wiem.

Helen Russell to brytyjska dziennikarka, która wraz z mężem przenosi się do Danii. Mąż zaczyna pracę w Lego. Autorka nie jest tym pomysłem zachwycona. Swoje rozterki obszernie opisuje we wstępie.  

Rozdziały podzielone są na miesiące. W każdym z nich porusza inny temat. 
Obserwuje, zastanawia się, pyta, komentuje.
Spotyka się z dziennikarzami, kulturoznawcami, pracownikami różnych instytucji, ale też pyta przeciętnego Duńczyka.
Nie boi się żadnej tematyki, nie osądza, czasami zabawnie komentuje. Często nie może wyjść ze zdziwienia. Porównuje Danię z Wielką Brytanią. Głośny Londyn z cichą wsią. Zachwyca się ciszą i słodkimi bułeczkami. Ale też tęskni za rodziną i przyjaciółmi.

Nigdy nie byłam w Danii. Nie planuję wyjazdu. Ale niezmiennie zastanawiało mnie jak wygląda życie w najszczęśliwszym kraju na świecie. Książka ta zaspokoiła moją ciekawość:
Dowiedziałam się, że można pracować mniej i nie brać udziału w wyścigu szczurów.
Że można szukać równowagi pomiędzy życiem rodzinnym i zawodowym.
Że można pięknie mieszkać i cieszyć się swoim otoczeniem.
Że można być dumnym ze swego kraju i chętnie angażować się  w różne uroczystości.
Nie spieszyć się, nie zazdrościć, nie kłamać.
Kochać, lubić, ufać.

Ale jeśli myślicie, że Dania nie ma problemów, to się szczerze mylicie. Jak każdy kraj ma swoje kłopoty i bolączki. Mały przyrost naturalny, problemy z wszelakimi używkami i bardzo dużą sprzedaż antydepresantów. I jeszcze wiele innych.

Oprócz przyglądaniu się Danii z Russell poznajemy też jej osobiste zmartwienia i radości. 
Zmagania z językiem, osamotnienie, zmiany w życiu zawodowym, ale też niespodziewane odnalezienie przyjemności w obcowaniu z naturą, spokój i relaks we własnym domu.


Mnie najbardziej odpowiadał sposób opowiadania. Trochę żartobliwy, trochę ironiczny, ale z inteligentną refleksją i zaskakującymi wnioskami.
Momentami parskałam śmiechem, ale były momenty, że zatrzymywałam się na dużej.

Dostałam dużą dawkę informacji: dat, liczb, definicji. Wszystko podane w sposób ciekawy i z humorem. Najbardziej zaskoczyło mnie to, ze w kraju Andersena mieszka tylko niecałe 6 milionów mieszkańców. Co w porównaniu z Londynem, w którym mieszka ponad 8 milionów ludzi, wypada co najmniej blado.

Bardzo polecam tę książkę.
Wspaniała rozrywka.

PS. "Tło" do zdjęcia pożyczyłam od syna, największego wielbiciela kloców Lego, jakiego znam.

Kruchy lód. Krzysztof Bochus

    TYTUŁ :   Kruchy lód AUTOR :  Krzysztof Bochus  WYDAWNICTWO : Skarpa Warszawska GATUNEK:  kryminał STRON : 368 DATA PREMIERY:  13 marca ...