TYTUŁ: Sonnenschein
AUTOR: Daša Drndić
WYDAWNICTWO: Czarne
GATUNEK: literatura faktu
STRON: 472
DATA PREMIERY: 1 marca 2010
SERIA: Sulina
Kolejna książka, która zostawia czytelnika na bezdechu. I następna, która jest trudna w odbiorze i jednocześnie niesamowicie intrygująca.
Daša Drndić to chorwacka pisarka. Choć napisała 5 książek, to w Polsce została wydana tylko jedna: Sonnenschein. Jej książki były tłumaczone na wiele języków.
Autorka porusza bardzo ważny i jednocześnie niewygodny temat, jakim jest Stowarzyszenie Lebensborn. I choć to jest, według mnie, temat główny, to nie tylko na nim skupia się Chorwatka. Porusza mnóstwo innych tematów, a wszystkie związane są z drugą wojną światową. Obozy koncentracyjne, getta, pogromy żydów, uprowadzenia dzieci w celu zniemczenia, Czerwony Krzyż czy działania Kościoła katolickiego. I to wszystko, przynajmniej na początku, wydaje się z sobą niepowiązane, porozrzucane niczym puzzle z różnych układanek. Do takiego narracyjnego chaosu trzeba przywyknąć. Gwarantuję, że wraz z przerzucanym kartkami wszystko będzie się układać w spójną całość. Duża liczba nazwisk, dat, miejsc może wydawać się przytłaczająca. Zalecam cierpliwość.
W historię rodziny Tedeschi, która wydaje się osią tej książki, wplecione jest mnóstwo innych opowieści. I wielokrotnie powtarzane zdanie, które wraz z treścią robi niesamowite wrażenie:
Za każdym imieniem kryje się historia.
Autorka wymienia z imienia i nazwiska (!) około 9 tysięcy Żydów deportowanych z Włoch albo zabitych we Włoszech i w krajach, które Włochy okupowały między 1943 a 1945 rokiem.
I tutaj nasuwa mi się cytat, bo jak napisała Hanna Krall:
Nie mają nagrobków, niech będą w książce.
Oprócz przejmującej treści zwraca uwagę styl. Ta lektura może wydawać się napisana sucho i bez emocji. Ale to tylko pierwsze wrażenie. Tak naprawdę to jest mieszanka stylów: czasami pisane językiem literatury pięknej, momentami niczym reportaż, a w innych fragmentach można dopatrzyć się zmierzaniu ku poezji. Może to wydawać się męczące, ale tak nie jest. Gdy już czytelnik zagłębi się w temat, to ta mieszanka wywołuje niesamowite emocje. A tym bardziej że to o czym pisze autorka, to czysta literatura faktu.
Na koniec mam jeszcze jedną uwagę. Moim zdaniem jest to książka dla osób, które znają historię drugiej wojny światowej. Chociaż trochę, ale znają. Uważam, że osoba, która nie ma pojęcia o tematyce bardzo szybko się zgubi i nie odnajdzie się w mnogości poruszanych zagadnień. To nie jest lektura dla osób zaczynających zgłębiać tematykę wojenną.
Podsumowując: bardzo dobra pod względem faktograficznym, ale bardzo specyficzna pod względem stylu. Ciekawa i trudna. Refleksyjna i emocjonalna.
Polecam.