wtorek, 26 marca 2024

Cudowne lata. Valérie Perrin

 

TYTUŁ: Cudowne lata
AUTOR: Valérie Perrin 
WYDAWNICTWO: Albatros
GATUNEK: literatura piękna 
LICZBA STRON: 576
DATA PREMIERY: 22 lutego 2023

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




To moje drugie spotkanie z autorką. Pierwsza, Życie Violette, zachwyciła mnie od pierwszych stron i po zakończonej lekturze wiedziałam już, że zostaje fanką autorki. 

Cudowne lata to historia czwórki przyjaciół, których przyjaźń zaczyna się w podstawówce w latach osiemdziesiątych XX wieku i trwa aż do dorosłości. Tak w skrócie można określić fabułę. Ale jest kilka szczegółów, które po sumowaniu dały powieść, o której trudno zapomnieć.
Sposób opowiedzenia historii zauroczył mnie bardzo. Autorka tak snuje fabułę, że moja ciekawość jak zakończy się, a może jak rozpoczęła się ta historia rozgrzana była do czerwoności.
Niesamowita czułość i wrażliwość bijąca z kart tej powieści otulały mnie w trakcie lektury. I jednocześnie Perrin nie zahacza o kicz i tandetę. Cudownie wszystko wyważone.
Autorka porusza wiele tematów, z którymi spotykamy się w życiu. Jest skryta miłość, zazdrość, żal, nadzieja, problemy z tożsamością, brak wiary w siebie, przyjaźń, sieroctwo, tajemnice z przeszłości. Ale jak w poprzednim akapicie: wszystko harmonijnie splecione.
Dla mnie wartością dodaną było to, że jestem w podobnym wieku, co bohaterowie książki. Też w latach 80 XX wieku chodziłam do podstawówki i niektóre rzeczy z tamtego okresu pamiętam doskonale. To była dla mnie sentymentalna podróż w czasie.
Zastanawiałam się już podczas czytania poprzedniej książki tej autorki, tak jak i w trakcie tej, jak Pani Valérie to robi, że poruszając trudne tematy (bo przecież porzucenie przez matkę, czy wychowywanie bez okazywania uczuć do łatwych tematów nie należą) nie wywołuje u mnie smutku ani przygnębienia, a raczej zmusza do refleksji i zadumy? Jak to jest, że czytając o przykrych momentach w życiu bohaterów nie miałam łez w oczach, lecz oczy zamglone rozczuleniem i skupiłam się nad rozważaniem zawiłości losu?
Perrin jest świetnym obserwatorem rzeczywistości i umie to rewelacyjnie ubrać w odpowiednie słowa. A dwa wątki: współczesny i przeszłość świetnie się uzupełniają.
W swoim życiu przeczytałam mnóstwo książek, ale żaden autor ani autorka nie wywołała we mnie takich emocji jak ta francuska pisarka. 
Pozostaje pod wrażeniem umiejętności tworzenia tak pięknych powieści.
Polecam serdecznie.


piątek, 8 marca 2024

Niemka. Wojciech Dutka

 

TYTUŁ: Niemka
AUTORWojciech Dutka
WYDAWNICTWO: Lira
GATUNEK: literatura piękna 
LICZBA STRON: 432
DATA PREMIERY: 13 marca 2024

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



To moja piąta książka tegoż autora i kolejna, która bardzo przypadła mi do gustu. Po lekturze powieści Czerń i purpura oraz serii o Antonim Mokrzyckim zostałam fanką autora. Po tę sięgnęłam więc bez wahania.

Zarys fabuły wygląda tak: Magdalena Pohl, córka łódzkiego fabrykanta urodzona i wychowana w Polsce nigdy nie zastanawiała się nad swoją tożsamością narodową. Ojciec był Niemcem. Wśród przyjaciół miała i Polaków, i Żydów i Niemców. I do momentu wybuchu wojny żadna tożsamość ani narodowa, ani religijna nie miała znaczenia. Jednak wkroczenie Niemców do Polski w 1939 zmienia wszystko. Magdalena musi wybrać: czy czuje się Polką czy Niemką?
Nie chcę zdradzać żadnych wątków czy aspektów fabuły, więc nie napiszę nic więcej.
Moją uwagę skupiły trzy płaszczyzny tej powieści.

Pierwszy wątek, który wysuwa się na pierwszy plan to tożsamość narodowa. Czy można czuć się Polką i Niemką jednocześnie? Dobrze to pokazuje ten fragment:

Była Niemką z rodziny, języka i kultury, ale też Polką - emocjonalnie, uczuciowo i z racjonalnego wyboru.

Czy da się pogodzić bycie Polką i Niemką, czy trzeba wybierać? Na to pytanie, a także wiele innych będzie musiała odpowiedzieć sobie Magdalena. Ale nie tylko ona. Wiele osób z jej otoczenia stanie przed tym dylematem. 

Drugim motywem, nad którym mocno się skoncentrowałam była rola kobiety w czasie wojny. Choć czasy przedwojenne, jak i powojenne też dawały do myślenia. Czy w trakcie konfliktu zbrojnego jest przestrzeń na działalność dla kobiet? Czy one mają spełniać tylko rolę pomocniczą w formie pielęgniarek, czy kucharek? Jedno zdanie Magdy utkwiło mi w głowie: Znowu ktoś za mnie zdecydował. Pracując w czasie wojny wykonywała polecenie mężczyzn z dwóch stron barykady wojennej. Tylko że ona wybrała jedną stronę, a druga... No właśnie. Po zakończeniu działań wojennych znowu inni mężczyźni decydowali o jej losie. 
W trakcie czytania często pojawiało się w mojej głowie pytania: ile jest w stanie znieść kobieta? Skąd w niej tyle siły? Ile jest w stanie zrobić dla idei, w którą wierzy? Ile może wybaczyć? Czy wszystko może wybaczyć? Czy pamięć jest przekleństwem, czy wybawieniem? Czy da się zapomnieć krzywdy, które tkwią w pamięci? Mnóstwo pytań przewijało się podczas lektury.

Trzecim elementem, który mnie niezmiennie zachwyca w książkach tego Autora jest rewelacyjnie przemycona lekcja historii. Dla mnie każda książka, której fabuła osadzona jest w określonym czasie powinna trzymać się faktów historycznych i posiadać mnóstwo szczegółów, które tworzą klimat opisywanych zdarzeń. I to właśnie panu Wojciechowi wychodzi, w mojej ocenie, świetnie. Na kartach powieści pojawiają się prawdziwi bohaterowie tamtych lat, jak i wydarzenia, które miały miejsce. Dla mnie jest to świetna powtórka z historii Polski i Europy XX wieku.
Magdalena spotyka na swojej drodze mojego ulubieńca, czyli Antoniego Mokrzyckiego, który jest bohaterem serii nazwanej jego imieniem i nazwiskiem. Dlatego polecam przeczytać najpierw tę serię, bo ona wiele wyjaśni.

Powieść ta wywołała we mnie wiele pytań. Ale nie tylko. Na tej karuzeli pytań i braku odpowiedzi kręciły się też emocje. Na każdym etapie życia Magdaleny zastanawiałam się jak ja bym się zachowała i jaką decyzję podjęła. Łatwo jest nam teraz oceniać i wydawać opinię o decyzjach ludzi w tamtych ekstremalnie trudnych czasach, ale nikt nie wie jak sam by się zachował w podobnej sytuacji. Ostatnie strony czytałam ze ściśniętym matczynym sercem. Nie takiego zakończenia oczekiwałam.

Polecam wszystkim, którzy lubią zastanawiać się nad dylematami bohaterów, cenią dobrze zbudowane tło historyczno-obyczajowe i potrafią docenić nieoczywiste zakończenie.

Bo siła jest kobietą.

Polecam.

wtorek, 6 lutego 2024

Powoli. Jak żyć we własnym rytmie. Prostota. Siła codziennych rytuałów. Brooke Mcalary

 

TYTUŁ: Powoli. Jak żyć we własnym rytmie.
Prostota. Siła codziennych rytuałów.
AUTOR: Brooke Mcalary
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Literackie
GATUNEK: poradnik
STRON: 260, 100
DATA PREMIERY: rok 2018

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




Rok rozpoczęłam z dwiema cudownymi książkami, które dały mi sporo powodów do przemyśleń i nadały kierunek zmianom w moim życiu. Powolnemu, spokojnemu, bez hałasu, z rozwagą rozwojowi w stronę, w którą chcę iść. 
Autorka jest australijską blogerką, która na podstawie swoich doświadczeń postanowiła napisać poradniki. W pewnym momencie poczuła się zmęczona i wypalona życiowo. Bo cały czas za czymś goniła, coś musiała robić i spełniać czyjeś oczekiwania. Zmieniła swoje życie i sposób myślenia. A wszystko to zawarła w tych dwóch niepozornych pozycjach, których lektura zmienia optykę na wiele spraw.

W trakcie czytania przypomniały mi się słowa* Danuty Szaflarskiej, ikony polskiego kina:

Był taki czas, gdy ciągle się spieszyłam. Na przykład jechałam tramwajem i chciałam, żeby on jechał jeszcze szybciej. Miałam ten pośpiech w sobie. I nagle pomyślałam: „Zaraz, dokąd ja się tak śpieszę? Przecież na końcu czeka na mnie trumna” (śmiech). Pozbądź się tego wewnętrznego biegu. Oglądaj świat, obserwuj, co się dookoła ciebie dzieje, bo życie mamy jedno, a przecież we wszystkim można znaleźć tyle piękna. Właściwie samo to, że się żyje, jest już czymś cudownym. 

Idealnie tu pasują!


Powoli.

Autorka w tej książce opisuje swoją drogę do slow life i minimalizmu. O powodach zmian, inspiracjach, obawach, przeszkodach, ludziach i rzeczach. Przeplata to swoimi wnioskami, ale i też radami i polecajkami. Nie narzuca stylu życia, nie mówi o koniecznej ilości posiadanych rzeczy, nie każe wyrzucać wszystkiego w domu. Podpowiada, że wszystko, co robisz ma pasować tobie. Że jej minimum nie musi oznaczać twojego minimum. Zaleca porządki nie tylko w pomieszczeniach, ale też w głowie, aby zastanowić się co jest dla ciebie ważne; czy na pewno chcesz więcej pracować, czy musisz posiadać to wszystko, do czego próbują przekonać cię spece od reklamy. Mnóstwo rozważań pojawia się w opowieści autorki i skłania do wielu refleksji. Moją uwagę zwrócił fakt, że Brooke liczyła ile rzeczy pozbyła się z domu co nie oznacza, że skończyły na śmietniku. Ilość zaskakują i zatrważająca jednocześnie. Specjalnie nie piszę szczegółowo, aby każdy mógł sam szukać w tej książce tego, co mu jest potrzebne.

Prostota.

W tym poradniku Australijka skoncentrowała się na praktycznych radach, które sprawdziły się i pomogły uporządkować jej życie i dom. Porady podzielone są na części: rytuały, rytmy oraz jestem tu i teraz. W każdym rozdziale podaje garść przydatnych porad, żeby zakończyć go krótkim ćwiczeniem. Bardzo ciekawe doświadczenie dające powody do zastanowienia się nad życiem codziennym. Mnie urzekły chyba bardziej rytmy: poranny i wieczorny. Do tego stopnia, że wprowadziłam je do swojego życia. Od razu te pory dnia stały się spokojniejsze. Wszystko prosto, ciekawie i bez zadęcia napisane. Do tego inspirujące cytaty i piękne zdjęcia.  

Podsumowując: z tych lektur bije spokój i ciepło. Autorka zachęca, ale nie zmusza do wolniejszego życia na własnych zasadach. Bez pędu codzienności i spełniania oczekiwań innych. Wplatając swoje refleksje i cytaty osób, którymi się inspirowała daje czytelnikowi pole do rozważań i przemyśleń. I inspiruje do zmian. Przynajmniej mnie zainspirowała.

Polecam.



*cytat pochodzi ze strony: cytaty.pl

piątek, 19 stycznia 2024

Zestawienie najlepszych książek w 2023 roku

 

Zestawienie najlepszych książek w 2023 roku


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



W tym roku wyjątkowo późno robię podsumowanie poprzedniego roku, bo książek było niewiele i do tego większość bardzo dobra. Trudno było wybrać. Postów było 40 i to najmniejsza liczba wpisów odkąd prowadzę bloga, czyli od 2017 roku. Ale książek było więcej niż postów, gdyż w kilku postach pisałam o więcej niż jednej książce. Podsumowując rok 2021 tak sobie obiecałam: Na ten rok poczyniłam postanowienie, że będę staranniej dobierać lektury. Z wiekiem robię się coraz bardziej wybredna i coraz rzadziej u mnie o zachwyt. I tego się trzymam.

Książka Roku 2023

Chłopki. Opowieść o naszych babkach. Joanna Kuciel-Frydryszak

Za zmuszenie mnie do bardzo wielu refleksji i wspomnień, za emocje, które targają czytelnikiem podczas czytania, za zdjęcia, za bibliografię i przypisy, które dają obraz ogromu pracy, jaki wykonała autorka. A przede wszystkim za wypuszczenie mnie na morze wdzięczności i uświadomienie jak wspaniałe życie wiodę. Dziękuję.

Moje Najlepsze z Najlepszych w 2023, czyli TOP NAJ (w przypadkowej kolejności):

* Magazyn, Rob HartZa świetne zobrazowanie przyszłości i rewelacyjne wypunktowanie zagrożeń współczesności. Orwell ma swojego następcę.

Dzieci Wołgi. Guzel Jachina. Za zabranie mnie do świata kipiącego emocjami, którego nie chciałam opuszczać. 

* Życie Violette. Valerie Perrin. Za umiejętność pisania o rzeczach najtrudniejszych w życiu w sposób ciepły i pogodny.

Dziewczyna z konbini. Sayaka Murata. Za zwrócenie uwagi na pewien problem społeczny, jakim jest brak chęci życia według oczekiwań innych i podążanie za swoimi marzeniami.

Bezduszni. Zapomniana zagłada chorychKalina Błażejowska. Za przywrócenie pamięci osobom, które zginęły w wyniku akcji T4.  Za wrażliwość i empatię autorki na najwyższym poziomie.

Głodne. Reportaże o (nie) jedzeniu. Klaudia Stabach. Za pokazania świata, w którym stosunek do jedzenia został zaburzony. Dla wszystkich, którzy kiedykolwiek zmagali się z nadwagą.

*Pójdę sama. Chisako Wakatake. Za pełne czułości i spokoju pisanie pogodnie i jednocześnie refleksyjnie o starzeniu się i starości. Bez smutku.

Stacja. Jakub Szamałek. Za stworzenia nie tylko świetnego thrillera z super zbudowanym napięciem, ale także pewnego rodzaju traktatu polityczno-filozoficznego skłaniającego do wielu pytań.

Listopad. Alena Mornštajnová. Za rewelacyjne przedstawienie połączenia polityki z historią i pokazanie dramatu rodziny oraz jednostki w opresyjnym państwie.

*Schronisko, które przetrwało. Sławek Gortych. Za wyczuwalną w trakcie czytania miłość do gór, za świetnie przemyconą lekcję historii opisywanych terenów, za cudownie namalowanie tła społeczno-historycznego i podanie tego wszystkiego w sposób, który nie pozwolił odłożyć książki.

O wszystkich wymienionych wyżej książkach można poczytać na blogu (wpisując nazwisko autora lub tytuł w lupkę). 

Wszystkiego najlepszego czytelniczego w 2024 roku.

środa, 27 grudnia 2023

Małe szczęście. Własnoręcznie zbudowana historia. Dee Williams

 

TYTUŁ: Małe szczęście. Własnoręcznie zbudowana historia.
AUTOR: Dee Williams
WYDAWNICTWO: Znak Literanova
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 288
DATA PREMIERY: 27 lipca 2020

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek



Po książkę sięgnęłam, kiedy przeczytałam takie zdanie o niej: Prawdziwa opowieść dla każdego, kto choć raz marzył, by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.*
A ja przecież kocham te góry. I jakież było moje zdziwienie, kiedy odkryłam, że tam nie ma nic o górach. A po kilkunastu stronach już wiedziałam, że jej nie odłożę. Z jakiego powodu? Było ich kilka.

Częściowo jest to poradnik, w którym przeczytamy jak zbudować mikro domek i wieść szczęśliwe życie na maleńkiej powierzchni. Sama autorka przytacza określenia na swój dom takie jak: że jest wielkości znaczka czy zmieści się na dywanie. Wiele ciekawych uwag i spostrzeżeń stricte technicznych. W wielu miejscach zastanawiałam się jak by to mogło wyglądać w Polsce od strony np. prawnej i formalnej. Ta część książki jest interesująca i bardzo konkretna. Autorka dzieli się swoim doświadczeniem i udziela porad prowadząc wykłady na całym świecie. Przedstawia plusy i minusy takiego rozwiązania.

Nie mniej ważny jest drugi element tej książki, który dotyczy życia osobistego autorki. Opisuje w nim jak wyglądało jej życie przed powstaniem mikro domku, co było impulsem do tych zmian, co zmieniło się w jej relacjach z ludźmi i rzeczami. Mnóstwo dających do myślenia rozważań snuje pisarka na temat szczęścia, choroby, śmierci, ekologii, zero waste, minimalizmu, konsumpcjonizmu, jakości współczesnego życia, ale też prawa, ekonomii i polityki. Choć może to się wydawać pomieszane niczym groch z kapustą, to wcale takie nie jest. Czytałam z zainteresowaniem i zadumą. W wielu momentach przystawałam, żeby zastanowić się nad poruszanymi przez autorkę problemami. Miłośników zwierząt uprzedzam: proszę naszykować chusteczki.

Ta lektura okazała się o wiele ciekawsza niż przypuszczałam. Miło spędziłam dwa wieczory. Dała mi powody do wielu rozważań nad własnym życiem. A że teraz jestem w fazie odgracania i minimalizowania posiadanych rzeczy, to ta książka idealnie wpasowała się w ten etap życia.

Polecam. Ciekawa i refleksyjna bez moralizowania i pouczania.

*źródło: lubimyczytac.pl

niedziela, 19 listopada 2023

Kamogawa. Tropiciele smaków. Hisashi Kashiwai

 

TYTUŁ: Kamogawa. Tropiciele smaków
AUTOR: Hisashi Kashiwai 
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo Relacja
GATUNEK: literatura piękna
STRON: 176
DATA PREMIERY: 12 lipca 2023

Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




To już kolejna książka z półki współczesnej literatury japońskiej. I następna, która bardzo przypadła mi do gustu.

Ta lektura to połączenie książki obyczajowej, kucharskiej i kryminału. Czy z takiej mieszanki może wyjść coś dobrego? Pewnie i to coś niespodziewanego.

Pewien emerytowany policjant wraz z córką prowadzą niewielką restaurację na obrzeżach Kioto. Oprócz oficjalnej strony prowadzonej działalności jest też i ta znana tylko dla wtajemniczonych. Nagare, właściciel knajpki wyszukuje zapomniane bądź zagubione smaki, które tkwią we wspomnieniach ludzi.  Może to i brzmi w pierwszej chwili jak jakiś sen nawiedzonego kucharza, ale to tylko takie pierwsze złudzenie. Bo sekret fenomenu tej książki tkwi gdzie indziej. Schemat w tych kilku historiach jest taki sam: zgłasza się osoba poszukująca określonego smaku z przeszłości, Kamogawa dokładnie przepytuje tę osobę, a potem wraz ze swoim detektywistycznym doświadczeniem próbują odtworzyć poszukiwaną potrawę. Osoba tropiąca swoje jedzenie odchodzi zawsze zadowolona. To w czym tkwi fenomen tej książki?
Dla mnie jest ona właśnie dlatego fenomenalna, że bez względu na to, na jakim kontynencie mieszkamy i co uwielbiamy jeść, to każdy z mieszkańców Ziemi odnajdzie się w tej lekturze. Przecież w naszych wspomnieniach mamy nie tylko pamięć o ludziach czy miejscach, ale też inne emocje, które kojarzą nam się z określonym czasem czy człowiekiem. Bo któż nie wspomina pysznych ciast u babci, wspaniałej zupy grzybowej u cioci czy aromatycznego spaghetti robionego przez tatę? Ja też mam takie wspomnienia. Moja już nieżyjąca babcia robiła najlepsze omlety na świecie. Niestety nie zdążyła przekazać przepisu mi przed śmiercią. Do tej pory wspominam ten cudowny smak i zapach. I tak sobie myślę, że każdy z nas ma takie pyszne i apetyczne wspomnienia. Cześć z nas pewnie umie odtworzyć te potrawy, ale część, tak jak ja, nie potrafi. I to zadanie jest idealne dla Pana Kamogawy.

Pan Hisashi chciał przekazać w tej lekturze, przynajmniej mi się tak wydaje, że pomimo różnic pomiędzy ludźmi, to są pewne aspekty życia, które są i tak wspólne dla wszystkich. Chodź mieszkamy w zupełnie odmiennych częściach globu, to i tak łączy nas wiele. Wspomnienia potraw i ich poszukiwanie może odbywać się bez względu na kolor skóry czy wyznawaną religię. Bo wspomnienia i przeszłość, a także ludzie i potrawy w nich występujące są ważne i tworzą każdego z nas. Są częścią przeszłości i budują przyszłość. I chodź podejście do jedzenia jest różne w zależności od części planety, to nie da się ukryć, że jest ważnym aspektem życia. To nie tylko życiodajne paliwo, ale też suma aspektów estetycznych, wizualnych, aromatycznych czy towarzyskich.

Polecam. Tylko nie czytajcie z pustym brzuchem, bo opisy niektórych potraw mogą wywołać ślinotok.

poniedziałek, 13 listopada 2023

Listopad. Alena Mornštajnová

 

TYTUŁ: Listopad 
AUTOR: Alena Mornštajnová
WYDAWNICTWO: Amaltea
GATUNEK: powieść współczesna
STRON: 303
DATA PREMIERY: 2 czerwca 2023


Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek




To moje czwarte spotkanie z twórczością tej pisarki i mogę śmiało napisać, że Czeszka dokonała rzeczy wydawałoby się niemożliwej. Dla jasności dodam, że każda wcześniejsza powieść tej autorki wzbudziła mój zachwyt i nie spodziewałam się, że może ten podziw coś jeszcze przebić. A jednak!

Ta książka to odpowiedź na pytanie: a co by było, gdyby? Gdyby co? Gdyby komunizm nie upadł, a Aksamitna Rewolucja zakończyła się zupełnie inaczej. Ta powieść uświadomiła mi, że tak naprawdę mało wiem o historii naszych południowych sąsiadów. Na swoje usprawiedliwienie napiszę tylko, że kiedy Czesi organizowali rewolucję, to ja chodziłam do podstawówki i nikt nie mówił na lekcji historii o tym, co się dzieje z drugiej strony granicy.

Aksamitna Rewolucja to określenie wydarzeń z 1989 roku w Czechosłowacji, które doprowadziły do obalenia komunizmu w kraju i pozwoliły na transformację ustrojową. Autorka stworzyła powieść, która przedstawia historię pewnej rodziny, która żyje w kraju, gdzie rewolucja nie udała się i komunizm dalej ma się dobrze. I co dalej? No właśnie. Co dalej dzieje się z ludźmi, którzy podnieśli rękę na władzę? Kto pamięta choć trochę tamte czasy, to może się domyślić, a kto nie pamięta, to niech czyta tę książkę. Rodziny są dzielone, jedni znikają bez śladu, inni odsiadują wyroki w więzieniach, a dzieci zostają oddane pod opiekę państwa. Panuje strach, niepewność, dezinformacja, a także tęsknota, żal i niezrozumienie.

Autorce świetnie udało się pokazać działanie reżimu. Jak zwykle nie będę zagłębiać się w szczegóły, ale pewne mechanizmy czy działania systemu pokazane są tak, że aż skóra cierpnie. W trakcie czytania naszła mnie myśl, że tak mogło się przecież potoczyć koło historii i do nie tylko w Czechosłowacji. Jak teraz wyglądałaby Europa? Mnóstwo pytań przyczepiało się do mnie podczas lektury. A to bardzo lubię.
Rewelacyjne pokazanie polityki z historią to jedno, a przedstawienie dramatu rodziny i jednostki w opresyjnym państwie to drugi aspekt tej powieści. Rodziny, która w 1989 roku odważyła się sprzeciwić rządzącym. Autorka skupiła się tu na przeżyciach uwięzionej matki i córki oddanej państwu pod opiekę. Życie i emocje w obu tych placówkach państwowych zobrazowane są w sposób dla mnie rewelacyjny. Co czuje matka nie mogąc towarzyszyć dziecku w dorastaniu i co czuje córka pozbawiona matczynej opieki? Odpowiedzi należy szukać w książce.
W Polsce wydane zostały 4 książki tej pisarki i każda z nich zachwyciła mnie na swój sposób. A to się rzadko zdarza, żeby wszystkie książki jednego autora podobały mi się równie mocno. W tej lekturze odczułam trochę klimat powieści Georga Orwella i Franza Kafki. Dwie książki, Rok 1984 i Proces, kładły swój cień na tę lekturę.

Polecam!

PS Polecam zwrócić uwagę na tytuł i okładkę. To pewne symbole.


Cudowne lata. Valérie Perrin

  TYTUŁ :  Cudowne lata AUTOR : Valérie Perrin  WYDAWNICTWO : Albatros GATUNEK : literatura piękna  LICZBA STRON : 576 DATA PREMIERY: 22 lut...