TYTUŁ: Wykłady Profesora Niczego
AUTOR: Mieciu Mietczyński
WYDAWNICTWO: Flow Books
GATUNEK: współczesna literatura
STRON: 316
Egzemplarz recenzyjny dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak Literanova
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Dziś będzie trochę inaczej.
Ręka do góry, kto lubił lekcje z literaturoznawstwa? Te wszystkie epoki, ich prądy i filozofie. Przedstawiciele danego nurtu, ich biografie i twórczość. Dużo ... wszystkiego.
Przyznam się, że tę książkę przeczytałam za namową nastoletniej córki, która za rok pisze maturę. Byłam ciekawa co też młodzież teraz czyta. To po pierwsze. Po drugie, to chciałam sprawdzić ile pamiętam z lekcji języka polskiego, które odbywały się w poprzednim wieku. A po trzecie była zaintrygowana jak poradził sobie Mieciu. Jak sobie dał radę jutuber z napisaniem książki? Tylko, że ja nie znałam jego filmów, kiedy sięgałam po tę książkę.
Epoki literackie to nie jest łatwa tematyka. Spędza sen z oczu niejednemu maturzyście. Jakby nie patrzeć, to jest bardzo obszerny materiał. Ale Mieciu podjął próbę interpretacji. Takiego powtórzenia z przymrużeniem oka. I dokonał bardzo subiektywnego wyboru w doborze omawianych tematów.
I przemierza te okresy literackie.
Omawia główne założenia epoki. Przedstawia najważniejsze prądy literackie.
Przybliża nam głównych przedstawicieli danego okresu i jego dzieła.
Streszcza niektóre lektury.
Nudy?
Nic z tego!
Mieciu robi to z humorem i dystansem. A jak bluźni! Ostrzegam! Mnie to wcale nie przeszkadzało, ale...
Autor nie prowadzi narracji niczym z nudnej lekcji polskiego.
Podaje "smaczki" z życiorysów sławnych autorów. Przybliża nam naszych Wielkich Autorów jako zwykłych ludzi, którzy mieli problemy jak my wszyscy. Mogę śmiało napisać, że zdejmuje ich z piedestału i "uczłowiecza". I przedstawia tezy, które z pewnością nie padną na lekcji w szkole: "nie dbam specjalnie o to, czy artystka byłą biseksualna czy też nie..." czy "pieprzona lesba".
Ukazuje to wszystko lekko i z humorem. Prowadzi dywagacje w różne strony. Nie boi się wyśmiewać "poważnych" autorów, namawia do przeczytania "Zbrodni i kary", dowodzi że nie taka straszna ballada jak o niej mówią.
Autor posiada wiedzę. I umie ją przekazać.
A czy sposób w jaki to robi komuś się podoba czy nie, to już inna sprawa.
Moim zdaniem chciał trafić do młodzieży. I mu się udało. W mojej ocenie oczywiście.
Po przeczytaniu tej książki postanowiłam obejrzeć sobie autora na YouTube. Gość gada jak najęty, pali i pije w trakcie nagrania. Bluźni i ma buta zamiast kwiatka w wazonie. I do tego ma, według mnie, wadę wymowy. Albo taki sposób wysławiania się. Trudno mi to stwierdzić jednoznacznie.
Ale przypadł mi do gustu. Ma potencjał, pomysł i umie "sprzedać" wiedzę.
Ja to kupuję.
I polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz