TYTUŁ: Smak suszy
AUTOR: Tomasz Sekielski
WYDAWNICTWO: Od deski do deski, OSORNO Krzysztof Czeczot
GATUNEK: thriller
Czas słuchania: 7 godzin, 2 minuty
Czyta: Tomasz Sekielski
Kolejne spotkanie z twórczością Pana Tomasza uważam za udane.
I następne w formie audiobooka okazało się trafione.
Zdjęcie autorskie Iza w labiryncie książek |
Kolejne spotkanie z twórczością Pana Tomasza uważam za udane.
I następne w formie audiobooka okazało się trafione.
"Smak suszy" to druga część trylogii pt. Susza. Seria ta zaczyna się od "Zapachu suszy".
I choć thriller polityczny to zupełnie nie mój ulubiony rodzaj powieści, to po słowa, które wychodzą spod pióra Sekielskiego chętnie sięgam. A jak czyta sam autor, to już jestem w pełni zadowolona.
Ale do rzeczy...
Ponieważ "Smak suszy" to część trylogii, to polecam czytać po kolei. To jest ważne.
Mnie podoba się sposób prowadzenia fabuły. To, co u innych byłoby finałem, to u Sekielskiego jest początkiem. Mamy zamach terrorystyczny i paraliż władz państwa. A potem stopniowo dowiadujemy się jak do tego doszło. Wszystko przedstawione zrozumiale i ciekawie. I nawet przeskoki w czasie, których za bardzo nie lubię, to tutaj układają się w logiczna całość.
Trudno mi napisać coś o samej treści. Musiałabym zdradzić istotne wątki fabuły, a tego nie lubię. Ale skoro piszę o thrillerze politycznym, to w tym znajdziemy: polityków bez skrupułów, księży bez zahamowań, nielegalne eksperymenty medyczne, handel ludźmi, przestępczą transplantologię, biznesmenów bez zasad, płatnych zabójców, "eksperymentalne" posiłki i dociekliwą panią prokurator. Jako rekomendacje podam tylko informację, że słuchając audiobooka jechałam zgodnie z przepisami, czyli wolniej niż zazwyczaj 😉
Sposób pisania Sekielskiego bardzo przypadł mi do gustu. Cięty język, rewelacyjny zmysł obserwacji, poczucie humoru i plastyczne opisy powodują, że ciężko było mi oderwać się od słuchania. I choć, wiele razy o tym pisałam, nie lubię bluźnienia w literaturze, to tutaj wszystko mi pasowało i nic nie raziło. I, muszę to przyznać bez bicia, podczas słuchania samej mi zdarzyło się rzucić "ku$#ą". Bo to, o czym słuchałam gwałci moją wrażliwość i burzy spokój. Teraz cieszę się, że sama jeździłam do pracy w towarzystwie tylko głosu Pana Tomasza, bo i sama bluźniłam, i podczas niektórych fragmentów wykrzywiałam buzię z obrzydzenia. Tak więc, odradzam przyjmowania jedzenia podczas tej lektury. Może zemdlić...
Moją uwagę zwróciło tło muzyczne, które snuje się jakby od niechcenia. Ale wraz z treścią książki robi niesamowite wrażenie i świetnie buduje nastrój. Duży plus!
Zakończenie zaskakujące. A to lubię. I jednocześnie powoduje, że już teraz wyczekuję kolejnej części.
A teraz zacytuję sama siebie:
"Mam tylko taką cichą nadzieję, że Sekielski nie pisał tej pozycji na podstawie własnych doświadczeń dziennikarskich. Bo obraz Polski, który wyłania się z kart tej lektury przyprawił mnie o "gęsią skórkę"..."
Tak pisałam o Smaku suszy. Ale i o tej mogę napisać to samo...
I jeszcze jednej kwestii nie mogę pominąć. Lektor! Sekielski rewelacyjnie przeczytał swoja książkę. Jestem zachwycona i mogłabym słuchać bez końca.
Smak suszy poprzez swoją tematykę spowodował, że jeszcze kilka dni po wysłuchaniu wciąż o niej myślę. Prześladują mnie pytania: "a co gdyby?, a jeśli tak naprawdę?, czy to aby tylko fikcja?"
Dla mnie to jest kolejny plus. Kiedy książka "siedzi" w głowie jeszcze przez kilka dni po jej zakończeniu.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić... To trochę drażniły mnie powtórzenia. Wystarczyło napisać raz, jak, np. nazywała się wcześniej Karolina W. , a nie kilka razy przypominać. Ale to już moje małe zboczenie, te powtórzenia.
Podsumowując: POLECAM!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz